XIX
Usagi przestąpił na kolejną drewnianą półkę zwisającą wysoko nad podłogą usianą ostrymi kolcami. Aishi skoczyła zaraz za nim.
-Ja się nie dziwię, że to najbardziej niedostępne miejsce- rzuciła chwiejąc się.-Po co te wszystkie ostrza i ciężka przeprawa?
-Ochrona przed wrogami- wyjaśnił.-By dostać się na wyższe piętra, najpierw musieliby przeżyć tu.
-Ale jak tu w ogóle wejść?- nie rozumiała.-Gdzie tu jest wejście?
Królik poczekał, aż dziewczyna dotrze do niego. Aida przeskoczyła na jego półkę. Samuraj przyciągał ją do siebie pokazując na sufit. W oczy wojowniczki rzuciła się słaba smuga światła.
-Tam jest takie wejście-pułapka- wyjaśnił.-Jeśli wróg zdecyduje się wejść tędy, spadnie na ostrza. A nawet jeśli zorientuje się, co go czeka, armia zjawi się w parę chwil. Wejście łączy się z doczepionym sznurkiem, z kolei on z dzwonkiem na górze.
-To jest jak alarm- uprościła.
-Co?- nie zrozumiał.
-Nieważne, chodź- poganiała go.
Usagi pokręcił głową cicho wzdychając. Przeskoczyli na kolejną półkę. Aishinsui jeszcze raz spojrzała w dół a potem w górę.
-Jak tu znaleźć coś, co doprowadził nas do tej drugiej części zagadki?- zastanowiła się dziewczyna opierając się o ścianę.
Nagle cegła, na którą przeniosła swój ciężar, gwałtownie wcisnęła się w resztę muru. Dwójka rozszerzyła oczy patrząc na element.
Aishi zabrała rękę chowając ją w drugiej dłoni. Cegła w środku przekręciła się i wróciła z powrotem na miejsce ukazując napis.
-Masz dar do przypadków- przyznał jej samuraj.
-Haha- parsknęła wyciągając pergamin.- To ruszamy.
-Zaczekaj!- zatrzymał ją łapiąc za jej nadgarstek.
Wojowniczkę popatrzyła na niego zdziwiona.
-Tylko tym razem postarajmy się wrócić we dwójkę- rzekł.-Żebyś znów nie powracała w mrocznej formie.
-Umowa stoi- zgodziła się.
Przyłożyła papier uderzając w niego palcami. Ziemia zadrżała im pod nogami. Dziewczyna szybko złapała królika za rękę, nim otworzyło się przed nimi przejście.
-Gotowa?- spytał.
-Ani trochę- jęknęła.
Dziura zassała ich, ciągnął w głąb otchłani.
㊗
Aishinsui podniosła się z zielonej, bujnej trawy. Trochę zakręciło jej się w głowie, przez co przestąpiła na bok.
Pomasowała sobie czoło. Zamrugała oczami dostrzegając jakąś chatę spowitą w gęstej mgle. Znajdowała się na zupełnym pustkowiu, żadnego drzewa ni krzewu. Nawet Usagiego. Jedynie ona, trawa i ta chata. Chłodny wiatr przedarł się przez jej włosy. Rōninka nie miała innego celu. Ciekawość pchała ją do tego domu. Ruszyła w jego stronę.
Zapukała do drewnianych drzwi. Opuściła rękę czekając, aż ktoś jej otworzy. Ale odpowiadała tylko głucha cisza. Dziewczyna odchyliła się nieco, patrząc w okna. Tylko ciemność. Zdecydowała się otworzyć wejście. Pchnęła drewno stając w progu.
Dostrzegła przy równoległej ścianie jakąś postać. Zdziwiona wydusiła:
-Przepraszam...
Na to słowo postać obruszyła się wychodząc z ukrycia. Naprzeciw Aishinsui stanął wysoki mężczyzna z surowym, przerażającym wyrazem twarzy w brudnoniebieskim mundurze.
-Wer bist du? Gib mir deine Waffe!*-krzyknął.
Dziewczyna skamieniałości a po całym ciele przeszedł jej zimny dreszcz. W sekundę zapomniałam wszystkiego- jak się oddycha, jak się nazywa, co tu właściwie robi. Impulsem tylko rzuciła drżącym głosem:
-Was?
-Gib mir deine Waffe!- zawołał agresywnie pokazujący palcem na jej miecz.
Wojowniczka powoli kieruje wzrok na katanę. Położyła zdrętwiałą rękę na rękojeści. Potem znów spojrzała na żołnierza unosząc drżący palec. Wymamrotała ścięta grozą:
-O nein... Nie będzie Niemiec pl-luł nam w... W-Wszyscy święci, Niemcy!!!
Nagle odzyskała władzę w nogach i odskoczyła za próg jak oparzona. Zamknęła drzwi przywierając do nich plecami.
-No gorzej to chyba mogłam trafić tylko w sam środek pola bitwy- westchnęła.
Wtedy usłyszała dźwięk przeładowywania magazynku w broni palnej. Zastygła choć w głowie słyszała: Uciekaj!
㊗
Usagi uniósł powoli powieki odzyskując świadomość. Nie poczuł żadnego bólu. Nie leżał na niczym twardym, wręcz przeciwnie. Gdy wsparł się trochę na łokcie, zauważył drewnianą ścianę, a w nos uderzył go przyjemny zapach. Bardzo znajomy. Spojrzał w dół sprawdzając, na czym wylądował.
-Siano?-zdziwił się.
Tak, to siano. Takie miejsca lądowań były mile widziane. Przynajmniej nie był to stos kufrów.
Samuraj wstał na równe nogi rozglądając się po tym budynku. Szybko zorientował się, że trafił do stodoły. Przynajmniej coś znajomego.
Rozejrzał się szukając wzrokiem Aishinsui. Usłyszał dość niespokojne jęki bardzo blisko niego. Dostrzegł ruch na wyższym stosie ususzonej trawy. Rōnin szybko poszedł do dziewczyny.
Stanął przy górze siana, opierając się na niej. Aida kręciła głową w obie strony co chwila zaciskając zęby.
-Aishi!- zawołał Usagi.-Aishi, wstań! Obódź się!
-HITLER KAPUT!-wydarła się zrywając z siana.
Z oczu spłynęły jej łzy. Oddychała szybko i bardzo głęboko. Serce waliło jej w piersi naładowane strachem oraz adrenaliną.
Skuliła się, wydychając i wdychając powietrze głośniej.
-Miałaś koszmar- uświadomił ją Miyamoto kładąc rękę na jej plecach.
Poczuł, jak się trzęsie.
-Przerażający- dopowiedziała.
-A co konkretnie?- dociekał wspinając się na stos i siadając obok niej.
-Niemcy.
-Niemcy?
-Znaczy... Znaczy Prusy. Księstwo Pruskie**. Chcieli mnie zastrzelić. Już trzymali ten pistolet przy mojej głowie.
-W porządku. To tylko sen. Nikt cię tu nie zastrzeli.
Oddech wojowniczki stopniowo się normował. Zaczesała włosy ręką do tyłu. Usagi potarł jej ramię dłonią.
-Chodź, musimy obeznać się w sytuacji- popędził ją.
Aishi pokiwała głową schodząc ze stosu. Samuraj od razu zrozumiał, jak bardzo się przestraszyła. Nawet nie zauważyła, jak miękko wylądowała.
Podeszli do ogromnych drzwi odchylając je i ostrożnie wyglądając.
Zobaczyli gospodarstwo. Drewniany, szeroki dom, w którego oknach powiewały spiętę, białe zasłony. Wyglądał dość biednie, licho. Po polnej dróżce biegały kury, pogdakując i grzebiąc w ziemi. Żadnych innych zwierząt nie dostrzegli.
Aishinsui wróciła wzrokiem do wnętrza stodoły szukając jakiegokolwiek przedmiotu określającego chociażby przybliżony wiek ich położenia.
I znalazła. Przy ścianie stał kij. Zbliżyła się do niego, biorąc w ręce. W czoło uderzył ją drugi kij.
-Aishi.- Usagi skierował wzrok w jej stronę.
-Popatrz- rzuciła pokazując mu przedmiot.
-To cep- wyjaśnił krzyżując ręce na piersi.
-No chyba wiem co to jest- obruszyła się.-Ale można dzięki niemu zorientować się trochę w czasie. Wylądowaliśmy najpóźniej w dwudziestym wieku. Tak... No nie wiem... Może do lat siedemdziesiątych. Chociaż nie... Wyglad domu się nie zgadza.
Nagle usłyszeli jakieś rozmowy dobiegające zza drzwi. Szybko do nich wrócili obserwując sytuację. Żołnierz, mówiący w słowiańskim języku- rosyjskim lub ukraińskim- rozmawiał z wiejską dziewczyną, której język był dobrze znany Aidzie. Wyglądało to na jakąś kłótnię,ale raczej na niezbyt poważną.
I wtedy w tej wymianie zdań padło dość znajome, przerażająco kojarzące się ze strachem.
-Wołyń- wydukała dziewczyna.
Poczuła, jak nogi zmieniają jej się w watę. Przytrzymała się drzwi by nie upaść.
-A co to znaczy?- spytał Miyamoto.
-Teraz rozumiem swój sen- szepnęła.-Może nie ta sama narodowość, ale zachowanie równie nieludzkie.
-Aishi...- wtrącił królik.
-To zwierzęta- przerwała mu odwracając się od drzwi i krzyżując ręce na piersi.-Bez obrazy, ale... Musimy się pospieszyć.
-Dlaczego?
-Jak brzmiała ta zagadka?
-Aish...
-Jak brzmiała?!
Usagi gwałtownie się wyprostowal, zdziwiony jej zachowaniem.
-Złote znaki sumienia rozpowszechnione- westchnął.
-Złote znaki... Sumienie... Wołyń...- rozmyślała.
Nagle w ich uszy uderzył dźwięk kościelnych dzwonów. Oboje zerknęli przez szparę. W oddali, na wzgórzu, pośród pomarańczowego nieba i różowych chmur stał drewniany kościół.
-Chyba mam już odpowiedź.-Aishi uśmiechnęła się.
-Świątynia?- zdziwił się, jednak po chwili także zrozumiał.-Znak każdej religii to znak sumienia.
-Dokładnie- potwierdziła.- Musimy dostać się tam jak najszybciej. Jeszcze przed zmrokiem.
-A co stanie się po zmroku?
-Wolałbyś nie wiedzieć.
㊗
Biegli nieprzerwanie, aż znaleźli się w połowie drogi. Mieli jeszcze nieco czasu, wiec postanowili resztę podróży odbyć szybkim marszem.
Wkoło nich rozpościerały się złote łany zboża uginające się pod letnim wiatrem. Z oddali wyglądały jak rzeka. Widok był naprawdę piękny, tylko co z tego, gdy Aishinsui miała w głowie już obraz kilku godzin później.
-Obawiasz się czegoś?- dociekał Usagi.
Westchnęła ciężko.
-Słuchaj, jest coś, o czym muszę...- zaczęła.
Przerwała słysząc jakieś głośne kroki za sobą. Dwójka odwrócił się. Zauważyła wojsko idące w ich stronę.
-Szybko- popędził ją.
Rōnini rzucili się do biegu najszybciej jak tylko mogli. Byle do kościoła, byle do kościoła!
Chodź przed tym już nawet Bóg nikogo nie ocali.
㊗
Aishinsui i Usagi przywarli do drewnianej ściany budynku. Wewnątrz kapłan już odprawiał mszę.
-Dobrze, a zatem jak wygląda ten symbol?- upewniał się Miyamoto.
-Takie dwa skrzyżowane deski, patyki, nie wiem jak to nazwać- wyjaśniła pokazując mu ten znak palcami.
Zajrzeli przez wejście na wnętrze kościołu. Aishi zdebiała.
-Szlag by to- szepnęła, choć chciała krzyczeć.-Prawosławny kościół.
-I?- nie rozumiał.
-Chyba nie przybyliśmy tu po trójramienny krzyż- syknęła.-Prawosławie to odłam chrześcijaństwa. Katolicki krzyż to ten pierwotny.
-Nie możesz zrobić go z pergaminu?- dociekał.
-Nie. Wtedy to będzie fałszywy przedmiot. Bez wartości.
Rozejrzeli się na tyle na ile mogli. Kroki żołnierzy były coraz bliżej. Napawały strachem.
-Tam.-Usagi wskazał jej na miejsce pod ołtarzem.
Dziewczyna zmrużyła oczy dogłębnie omiatając stół ze wszystkich stron. Krzyż! Złoty i jednoramienny!
-Okay, ja to ogarnę- zgłosiła.
-Aishi.- Samuraj złapał ją za ramię.-Mieliśmy się nie rozdzielać.
-Czekaj na tyle kościoła- poprosiła kładąc mu dłoń na ręce.-Jeśli nie zrobię tego szybko, wojsko nas rozdzieli.
Kiwneli głowami. Królik pobiegł za budynek, a wojowniczka rzuciła się pędem w stronę ołtarza. Ku zaskoczeniu wiernych i kapłana dobyła symbol w dłonie. Popatrzyła na niego. Serce łomotało jej w piersi.
Odwróciła się w stronę ludzi. Zobaczyła wojsko, które prawie że weszło już do świątyni.
Przełknęła ślinę.
-Niech Bóg ma was w opiece- wydusiła.
㊗
Usagi czekając z niepokojem na przyjaciółkę, nagle usłyszał przeraźliwie krzyki różnej maści- zawodzenia, przerażenia, piski, wypowiadam różnymi językami. Potem wystrzały, sieki, jakby kosy.
A na koniec wybicie szyby. Spojrzał w górę. Pomiędzy odłamkami kolorowego szkła, Aishi bezwładnie spadała w dół. Miyamoto dosłownie w ostatniej chwili doznał impulsu w głowie, łapiąc ją w ręce. Wyglądała na zdjętą grozą.
-Co tam się...- zaczął.
-Uciekajmy- powiedziała stanowczo dziewczyna zeskakując z jego ramion.-Uciekajmy stąd!
Jakby dostała nagłego przyspieszenia, tak szybko rzuciła się ucieczki. Zdezorientowany Usagi ledwo dotrzymał jej kroku.
-Co tam się dzieje?- ponowił niedokończone wcześniej pytanie.
-Rzeź- odparła, a z jej oczu popłynęły łzy.
-Co?!- Samuraja prawie że wmurowało w ziemię.-To... Trzeba im pomóc!
-Nic nie możemy zrobić- wyjaśniała.- Nie wolno nam zmienić historii! Choć nie wiesz jak bardzo bym tego chciała, Usagi.
㊗
Rōnini po powrocie z kościoła do stodoły, z której wyruszyli, przywitał ich makabryczny widok ofiar chłopów i wojska. Ogrom brutalności oraz krwi nie miał skali ani granic. Wyłupane oczy, poścwiartowane siekierą ciała, ludzie popaleni żywcem w snopkach słomy.
Aishinsui złapała się za ramiona, upadła na kolana i wybuchła głośnym płaczem. Usagi po chwili sam dołączył do niej, ale z jego oczu nie popłynęła żadna łza. Dla niego ten widok był także niesamowicie straszny, choć już widział taki obraz nie raz, ale nigdy nie malowany krwią bezbronnych ludzi.
-Teraz wiem, dlaczego nie chciałaś mi mówić- westchnął do nadal rozpaczającej dziewczyny.-Ale musimy iść... Bo to już historia, tak?
Pokiwała głową.
-Pomóż mi zrobić tylko jeszcze jedną rzecz- poprosiła.
Podniosła się obracając w kierunku wschodnim, na las. Podeszła do jego początku. w
Wyglądała, jakby czegoś szukała. Nagle schyliła się biorąc do ręki kij brzozy i potem kolejny. Oberwała je z gałęzi po czym złączyła pergaminami tak, jak ten złoty krzyż.
Postawiła swoje dzieło przed Usagim.
-Wbijaj w ziemię- rzekła.-Będę trzymać.
Samuraj westchnął ciężko wyciągając miecz. Końcem rękojeści wbił krzyż w ziemię. Gdy dokańczał, wojowniczka stworzyła z pergaminu szklane, kolorowe naczynie, w którym palił się ogień. Postawiła go przy brzozowym kiju.
-Teraz możemy już iść- powiedziała zdławionym głosem.
㊗
Wieczorem, już w ich wymiarze, Aishi w samotności podpierała głaz niedaleko jaskini.
To był w ogóle cud, że za każdym razem, gdy mieli znaleźć nocleg, zawsze trafiała się jaskinia. Całe szczęście Japoniia posiadała dość dużo górzystych terenów.
Dziewczyna przygryzała knykcia palca wskazującego ledwo powstrzymując łzy. Wciąż miała przed oczami wynik Rzeźni Wołyńskiej.
-Aishi, wejść do środka- powiedział Usagi podchodząc do niej.-Tam jest cieplej.
-Dlaczego świat jest taki okrutny, Usi?- mruknęła.
Nie spojrzała na niego. Samuraj przymknął oczy po czym siadł obok niej.
-Nie mam pojęcia, Aia- westchnął.
Aida przysunęła się do niego przytulając. Królik objął ją ramieniem.
-Chciałam, by tym razem było inaczej, byśmy na spokojnie szukali części zagadek, ale...
-Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, Aishi.
-Dobra, to już nieważne. Ważne, że mamy drugą część. Jest mapa i krzyż, i...
Wyczuła łokciem coś twardego na boku Miyamoto. Uniosła się dotykając tego czegoś ręką.
-Co ty tu masz?- spytała.
Samuraj sięgnął za szatę wyciągając zwój.
-To od Mosashiego- wyjaśnił.
-Jeszcze tego nie czytaliśmy- zorientowała się dziewczyna.-Rozwiń.
Usagi spełnił jej prośbę ciągnąć za jeden koniec. Aishinsui wzięła go w dłoń. Przeczytali razem.
-Serdecznie zapraszamy na uroczystość zaślubin...-przerwali w tym miejscu zdziwieni.
-Twój brat się żeni?- dociekała.
-Na to wygląda- odrzekł z uśmiechem.
-Ale to... Czekaj no!-Wróciła do papieru.-Za dwa dni! Zdążymy?
-Bez najmniejszych przeszkód- uspokoił ją.-Tak się składa, że i moja wioska, i nieszczęsna Nagoja znajdują się w tej samej prefekturze.***
-Ale to trzeba jeszcze ubranie, fryzura, malowanie- wyliczała.-Jak ja mam to ogarnąć?!
-Przecież zajmie ci to mniej niż minutę.
-Nie sztuką jest uderzyć w pergamin, ale najpierw wymyśl jak chcesz wyglądać! To jest trudność!
Usagi pokręcił głową, mimowolnie zaczynając się śmiać. Jeszcze raz spojrzał na zaproszenie. Rozszerzył oczy ze zdumienia dostrzegając kolejne imię. Przyjrzał mu się jeszcze raz, bardzo dokładnie analizując znak.
Brat zadał mu cios w samo serce.
Aishi przestała na chwilę rozmyślać o przygotowaniach i wróciła na ziemię. Zauważyła dziwne zachowanie królika. Patrzył się na księżyc w zadumie.
-Usi... Coś nie tak?- zapytała.
-Nie- zaprzeczył.-Powinniśmy wyruszyć z samego rana.
Podniósł się wracając z powrotem do jaskini. Dziewczyna nie mogła tego pojąć. W jednej chwili się śmiał, w drugiej zaś wyglądał na przybitego.
Zmarszczyła brwi wracając wzrokiem do zwoju.
-Serdecznie zapraszamy na ceremonię zaślubin Miyamoto Mosashiego i...- Teraz, po tym imieniu, ona także zrozumiała.-... Tomoe Ame.
...............
Tiaa... No to chyba domyślacie się, co nas czeka w nowym rozdziale. I taki mały spoiler: Do naszej dwójeczki dołączy jeszcze jeden członek. Taki na stałe. Do nexta 😄
*Co tu robisz? Oddaj broń! (niem.) Nie uczę się niemca wiec nwm czy to jest dobrze napisane.
**akcja toczy się w XVII wieku a Księstwo Pruskie na przełomie XV i XVIII wieku, wiec nawet nazwa dobrze wybrana
***prefektura jest częścią administracyjną Japonii, takim odpowiednikiem naszych województw
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro