Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XI

Aishinsui dostała w głowie nagłego impulsu każącego natychmiast, albo jeszcze szybciej otworzyć oczy. Mimo tych natarczywych ponaglań umysłu, dziewczyna z wielkim trudem uniosła powieki.

Poczuła kręcenie gdzieś w płucach i dziwna siła zamierzała wydrzeć się z niej w trybie nagłym.

Wojowniczka zerwała się wypluwając z siebie chyba z litr wody. Jej ścięgna rąk zabolały i zmusiły ją do ponownego położenia się. Poczuła pod plecami twarde, skaliste podłoże. Rozejrzała się. Jej ręce i nogi były szeroko rozwarte, związane ścisło.

-Usagi?- spytała jeszcze na wpół przypomna.-Usagi?!

-Nie ma go tu- rzekł ktoś w ciemności.

Aishi gwałtownie skierowała głowę w prawo, dostrzegając tam dwa czerwone punkty. Przekrzywiła ją nieco. Szarpnęła lewą rękę chcąc ją uwolnić.

-To na nic- powiedziała istota męskim głosem.-Zadbałem, abyś mi nigdzie nie uciekła.

Z otchłani wyłonił się cień o sylwetce silnego mężczyzny. Te dwa punkty to były jego oczy. To była tylko ciemna materia. Nie posiadała ciała.

-Nogitsune?- wydusiła.

Zacisnęła ręce w pięści zaczynając się szarpać coraz mocniej i boleśniej.

-Nie rzucaj się tak- powiedział stanowczo.-Chyba, że chcesz powyrywać sobie konczyny.

-Odejdź ode mnie!- krzyczała.-Nie zbliżaj się! Trzymaj się z daleka!

-A niby dlaczego zabraniasz mi zrobić kilku kroków w twoją stronę?- spytał z ironią w głosie.-Czyżby coś się działo gdy w pobliżu jest ucieleśniony mrok? Może zdradzisz, co wówczas się dzieje?

-Tak ciężko zakumać, że nie chcę by żaden wróg mnie dotykał?- warknęła.

-O nie, to nie jest ten przypadek. Ty ukrywasz. Ukrywasz coś tak strasznego, że sama wolisz o tym zapomnieć. Ale przecież nie zmienisz swojej natury.

-Jestem jak każdy inny człowiek!

-Ha! Doskonale wiesz, że w tym wymiarze żaden człowiek nie jest tylko człowiekiem. A ty jesteś...

-Przestań! I w ogóle jak ja tu się dostałam?

-Ściągnąłem cię tu. Pamiętasz tego gościa, który cię prawie utopił w panice. Oni nareszcie zrobił coś porządnie.

-Lizus zawsze będzie lizusem! Wykurował się po poprzedniej "pogawędce"?

-Nie interesuje cię, po co tu jesteś?

-No raczej nie na kawkę i ciasteczko.

Nogitsune zaśmiał się pod nosem.

-Nie udawaj, że jesteś taki poważny- rzuciła.-Każdy wie, że zachowujesz się jak rozpuszczony bachor.

-Ty jedna...- Mroczne Kitsune wzięło głęboki wdech.-Cóż, odkąd zeszłaś się z Usagim, cały czas rzucacie mi kłody pod nogi.

-Rzucać kłody pod coś, czego nie masz?- parsknęła.-Interesujące.

-Muszę was jakoś rozbić od środka. A ty jesteś idealną kandydatką. Odwalisz kawał dobrej roboty.

Zbliżył się do niej przejeżdżając po jej policzku lodowatą dłonią. A raczej jej cieniem.

-Nie licz na moją pomoc.

-Och, kochanie, ale to nie będzie zależeć od ciebie. Zrobisz to, co ci każe i nawet nie będziesz świadoma, co robisz.

-Nie zmusisz mnie do niczego. Nawet nieświadomie!

-Aleś ty pewna swego. Oj, dziewczyno, ja to mam nosa do twardych babek.

-Szkoda, że nie masz tego cennego dla każdego faceta członka bo byś już jęczał jak malutkie dziecko.

Nogitsune po raz kolejny zarechotał pod nosem. Irytował tym dziewczynę.

-Zanim uwolnię drugą ciebie, zdradź proszę, co tak naprawdę łączy cię z Usagim?

-Rozerwanie cię na strzępy!

-Och, naprawdę mi miło, ale to, co stało się na Titanicu... Hmm? Zdawało mi się, czy zamierzaliście się... pocałować?

-Stary, byłbyś genialny w pisaniu romansów! Już widzę te nagłówki. Nogitsune królem Love Stories!

-Naprawdę zabawne. Ale musisz przyznać- jestem jedyną osobą, która tak naprawdę wie, kim i skąd jesteś! A z Usagim to już coś więcej, nie? Podkochujesz się w nim.

-Błagam, skończ. Porzygam się zaraz.

-Niby czemu? Myślałem, że na takie tematy nie "rzygasz". W końcu twój związek z Kenjim to bardzo słodkie widoki.

Aishinsui już szykowała się do odpowiedzi, jednak Nogitsune niebezpiecznie szybko się do niej zbliżył.

-A teraz się nie ruszaj- powiedział unosząc ręce.-Muszę cię ładnie zapakować dla Usagiego. To ciekawe, że nie wiesz, iż ma dzisiaj urodziny.

-Że co?- zdziwiła się.-C-co ty chcesz zrobić?!

Uniosła pierś próbując w dalszym ciągu się uwolnić.

Była już ścięta noc. Usagi wiedział, że jeżeli zaraz się nie położy to w końcu padnie ze zmęczenia. Oczy już same mu się zamykały. Nie do wiary jak woda mogła tak go wycięńczyć. W końcu padł na kolana i oparł się rękoma o ziemię.

-Ona tam została?- zaczął się zastanawiać.-Niemożliwe.

Wtedy usłyszał huk. Gwałtownie uniósł głowę zauważając w oddali dym. Pomimo zmęczenia poszedł w tamtą stronę.

Natrafił na jakąś ciemną, owalną rzecz. Coś jak poczwarkę. Wyciągnął z pochwy katanę kilka razy dźgając ją delikatnie by sprawdzić twardość dziwnej rzeczy. Była bardzo miękka. Zdecydował się przeciąć kokon by sprawdzić, co ma w środku. Jednym cięciem zrobił spory otwór. Schował miecz i rozszerzył dziurę. Widok go spiorunował.

-Aishi-chan!- zawołał.

Chwycił ją za ramiona wyciągając z poczwarki. Ukląkł z nią na rękach.

-Aishi, słyszysz mnie?- spytał.

-Uważaj... Ja...uważa...- mamrotała pod nosem aż w końcu zamilkła.

-Aishi, co się dzieje?- dopytywał samuraj.

Dziewczyna nie odpowiedziała. Jednak widać było, że oddychała. Przez chwilkę nawet jakby po cichu chrapała. Od razu stało się jasne, że zmógł ją sen. Usagi wstał biorąc ją na ręce i zanosząc do gąszczu w którym było dobre miejsce na spędzenie nocy.

Po położeniu jej na ziemi, królik dopiero zauważył, że wygląda jakoś inaczej. Jej strój, choć wyglądał krojem tak samo, zmienił swoją kolorystykę. Kimono było czarne z czerwonymi zakończeniami. Reszta fioletowa. Rękawiczki bordowe choć teraz jakby ich odkrojone części posunęły się w stronę łokci. Buty zmieniły się w stal, tak samo jak pas. Z jej włosów znikły także te dwa kosmyki po lewej stronie, które okręcały się nawzajem. Jej usta przybrały bardziej ciemnokrwisty kolor.

-Co ci się stało?- spytał.

Oczywiście nie oczekiwał odpowiedzi.

Spojrzał na swój pojemnik na wodę. Był pusty. Na szczęście strumień był niedaleko. Wyszedł z gąszczy zakrywając znów wyjście, by nikt nie znalazł przyjaciółki.

Miyamoto włożył pojemnik do wody cierpliwie czekając aż się napełni. Noc była spokojna, w miarę ciepła, ale nie duszna. Jedyny dźwięk, jaki można było usłyszeć to szum liści. Połówka księżyca świeciła jasno a on sam odbijał się w wodzie.

Usagi wyciągnął manierkę z wody, gdy nagle dostrzegł w odbiciu tafli jakiś cień. Nie było to drzewo ani nic z tych rzeczy. Królik przestał na chwilę wykonywać jakikolwiek ruch. Cień natomiast coś wyciągnął i podniósł nad siebie. Smukła stal. Miecz.

Samuraj w sekundę złapał za broń odwracając się krzyżując ją z klingą tajemniczej postaci.

Ale teraz nie była już taka tajemnicza. Jarzące czerwone światło pomiędzy rzęsami tylko domagały się krwi.

-Niezły refleks- rzuciła dziewczyna dziwnym głosem. Jakby były dwa o różnych barwach.- Jak zawsze oczy i uszy dookoła głowy.

-Aishi, co się z tobą dzieje?- zdziwił się odpychając ją.-To on! Nogitsune cię omamił!

-Mniej gadania, więcej walki!- krzyknęła.

Naskoczyła na niego. O mało co nie odcięła mu ramienia. Samuraj w ostatniej chwili podskoczyła w bok. Oczywiście, bitwa dopiero się zaczęła.

Nie miał wyjścia. Musiał atakować. Przebiegli kawałek naprzeciw siebie, by za chwilę zatrzymać się i zderzyć się ze sobą ostrzami. Iskry poszły kilka razy, póki Aishinsui go nie odkopnęła. Usagi jednak się nie przewrócił. Nie mógł jednak odetchnąć bo przyjaciółka już na niego nacierała.

Przeskoczył na kamień, gdzie ponownie doszło do "żelaznej wymiany zdań". Miyamoto zdążył odepchnąć Aidę wprost do strumienia.

-Uspokój się!- zawołał rōnin. -Popatrz na mnie i sobie przypomnij!

-Niby co?!- warknęła.

-Nie pamiętasz?!

-Doskonale pamiętam...swój cel! Wiec się zamknij i walcz! Nie będę zabijać bezbronnego!

Nieświadomie podała Usagiemu wskazówkę do jej pokonania. Królik zaskoczył ze skał chowając miecz.

-Co ty robisz?- syknęła przez zęby.

-Chronię cię przed tobą samą-odparł.-Nie mam pewności, że gdy w końcu się ockniesz, nie pożałujesz swych czynów.

-Stawaj do walki i nie ukrywaj broni!

-Ja tylko chcę, byś przejrzała na oczy. Zobaczyła, co robisz. Nogitsune wysługuje się tobą.

-Skończ! Nie przyszłam tu na pogawetkę tylko by zrobić z ciebie pasztet!

Miyamoto lekko rozpostarł ręce.

-Więc proszę- po wiedział spokojnie.-Zrób to. Nie robię przeszkód.

-Wyciągnij miecz. Mam cię zabić jak zwykłe dziecko?

-Po co to przedłużać? Nie chcę z tobą walczyć, wiec zrób co chcesz, ale nie wyciągnę broni.

W głowie Aishi się zagotowało. Ścisnęła rękojeść katany, ale wiedziała, że nie zaatakuje go.

-Denerwuje cię to?- spytał.

-Jak jasna cholera!- krzyknęła.

-Wiec może odłożysz swój miecz?- zaproponował.

-Jeszcze czego! -warknęła.

Zawarczała po czym wskoczyła na najbliższą gałąź i dalej. Usagi patrzył jak znika w ciemnych koronach drzew.

-Zabij go- rzekł Nogitsune w jej głowie.

-On nie chce walczyć- odparła.-Nie zabije bezbronnego. To cios poniżej pasa.

-Nie zaprzepaszczę najlepszej okazji na pozbycie się go, bo ty masz jakieś motta życiowe- warknął do niej.-Bez jego głowy mi nie wracaj!

-On do ciebie mówi- zauważył Usagi.-Aishi, przestań go słuchać. Zabijesz mnie, a gdy wrócisz do poprzesniego stanu Nogitsune pozbędzie się też ciebie.

Aishinsui sięgnęła za kimono. Samuraj od razu zauważył coś jażącego się czerwienią.

Dziewczyna odwróciła się do niego przodem. W dwóch palcach lewej ręki trzymała pergamin. To on emitował ten wściekłokrwiste światło. Był na nim tylko jeden znak- najprostszy, jakie mogłoby narysować dwuletnie dziecko, ale oznaczało najgorsze z możliwych rzeczy... Śmierć.

-Nie chcesz walczyć, trudno- syknęła.

-Aishi, nie masz pojęcia co robisz. Masz przecież swój honor a Nogitsune chce cię z niego wyzuć.

-Czy ty możesz wreszcie...

-Zamknąć ten, uważany w licznych kręgach za słodki, pyszczek? To chciałaś powiedzieć?

Dziewczyna zacisnęła zęby i zmarszczyła bardziej czoło.

-Ty pamiętasz. Tylko nie chcesz tego do siebie dopuścić.

Wojowniczka rzuciła się na niego. Razem spadli z gałęzi na ziemię. Jedynym ratunkiem dla Usagiego był już tylko klif. Na dole znajdowała się woda z oceanu.

-Gotowy na spotkanie z Nogitsune?- zadrwiła przyciskając go własnym ciałem do gruntu i usiłując położyć na nim pergamin.

-Jeszcze poczekam- syknął.-Aishi, przypomnij sobie nim będzie za późno!

-Co mam sobie przypominać?!

-Titanic.

Chwycił ją za nadgarstki przekopując na krawędź klifu. Dziewczyna padła na ziemie.

-Do niczego nie doszło!-krzyknęła już normalnym głosem.

Powoli wstała patrząc ja Miyamoto swymi normalnymi oczami.

-Wystarczy tylko trochę prowokacji- rzekł do niej.

-Haha- warknęła.

Wtedy jakby trochę zniżyła się pod nią ziemia. Oboje spojrzeli pod nogi dziewczyny.

-Ups- zaniepokoiła się.

Część klifu, na którym stała zaczęła osuwać się coraz szybciej, a w końcu oderwała się od reszty ziemi zabierając ze sobą dziewczynę.

-Aishi!- krzyknął samuraj.

Podbiegł do krawędzi. Wojowniczka zwisała na mieczu z urwiska. Jej dawny strój znów się pojawił na niej m

-To się nazywa refleks- odetchnęła.

Królik podał jej rękę i wciągnął na grunt. Nadal trzymała w palcach czerwony pergamin.

-Co z nim zrobisz?- spytał Miyamoto.

-Zachowam- odparła.-Przyda się jeszcze. Poza tym, w ciemności będzie dobrym światłem.

-I co teraz, panie?- spytał Oni.

-Spokojnie, Aishi i tak nie ukryje tego, kim jest- odrzekł Nogitsune.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro