Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

X

-Dajże mi tę mapę bo mnie zaraz szlag jasny trafi!- warknęła Aishi wydzierając Usagiemu papier z rąk.

Wyprostowała ją jednym szarpnięciem zagłebiając się w rysunek.

Od kilku dni szli tak, jak prowadził ich królik. Dziewczynie zdawało się, że jednak chyba gdzieś źle skręcili. Błądzili na jakichś równinach bez celu jak te koty z pęcherzami.

-Nie, no teraz trzy kroki w prawo, potem dwa w lewo i siedem w przód- wymamrotała.

Usagi spojrzał na nią niedowierzając jakie głupoty wygaduje.

-Co ty mówisz?- zdziwił się podchodząc do niej.-Tak się nie czyta mapy.

-Cicho! Ja wiem co robię.

-Ale tak to my nigdzie nie dojdziemy!

-Takiś tego pewien?

Opuściła papier patrząc na ziemię. Królik też skierował tam swój wzrok.

Przed nimi leżał kamień. Płaski i niezbyt pokaźnych rozmiarów. W średnicy może ze dwadzieścia pięć centymetrów. Ale ciekawsze było to, co znajdowało się na kamieniu. Był to pergamin z japońskimi znakami. Obok niego kartka.

Ten pergamin przeniesie was tam, gdzie znajdziecie drugą część zagadki. Usagi będzie postrzegany jako człowiek. Gdy zechcecie wrócić, powiedzcie "Kaeri".

Aishi wzięła do ręki papier patrząc na znaki. Zauważyła, że głaz ma wyżłobione takie same pismo.

-Kto to pisze?- zdziwił się Usagi.

-Mam nadzieję, że to pytanie retoryczne i nie oczekujesz odpowiedzi- rzuciła.

-Co się z tobą dzieje? Odkąd wróciliśmy z Yomi cały czas jesteś niespokojna i rozdrażniona.

-Tak? Ojej... Nawet nie zauważyłam.

-Na pewno wszystko dobrze?

-Chyba... miesiąc domaga się czerwonych żniw.

Usagi kiwnął głowa.

-Rozumiem- rzekł.

-Wchodzimy w to?- spytała pokazując mu pergamin.

-A mamy wyjście? Nogitsune musi zostać pokonany.

Aishi wypuściła powietrze kładąc na kamień pergamin.

-Udajemy się zdaje do świata, gdzie znajdziesz więcej ludzi niż zwierząt.

-Więc poczuje się jak ty.

Dziewczyna zaśmiała się, a Usagi odwzajemnił jej uśmiech. Podał jej rękę, złapała ją. Uderzyła palcami w papier.

Poczuli silne podmuchy wiatru. Bardzo silne, niczym tornada. Włosy wojowniczki zakryły jej całą twarz a uszy Usagiego zasłoniły mu oczy.

-Nie puszczaj mojej ręki!- krzyknął.

Pod nimi utworzyła się dużą dziura pełna ciemnej otchłani.
Tylko nie Yomi, pomyślała Aishi.

-Hello, everybody! -krzyknął Nogitsune przesuwając ciemną ręką po skale. Pojawiło się magiczne okno, przez które mroczne Kitsune mogło obserwować co robią rōnini.-To jaki film dzisiaj obejrzymy?

-Panie!- zawołał Oni podchodząc do niego.

Nogitsune uniósł oczy do góry wzdychając ciężko.

-Czego ty znowu chcesz?- rzucił.

-Aida i Miyamoto przenieśli się w przyszłość!- obwieścił.

-Ty weź w końcu przyjmij do tego zakutego łba, że widzę wszystko jak na dłoni. I ubierz się w końcu porządnie bo wydłubiesz komuś oko.

-Za pozwoleniem, ale czy mam przyprowadzić Aishinsui do ciebie.

-Tak jak ostatnim razem?

Oni spuścił głowę.

-To był jednorazowy błąd.

-Nom i bardzo zbliżył cię do utraty posadki mojej prawej ręki. Wiesz co robię ze "zwolnionymi".

-Tak.

-Wiec lepiej zostaw to mi. Ale będzie romantico-tragico!

Usagi uderzył o twarde, szorstkie podłoże. Do jego uszu doszło kolejne dudnienie. Zapewne Aishi też już dołączyła do niego. Samuraj podniósł się obolały łapiąc za ramię. W pomieszczeniu nie było za jasno, ale co nieco dało się dostrzec. Dziewczyna leżała w stosie jakichś bagaży.

-Au- jęknęła.-Pękł mi kręgosłup.

-A poza tym wszystko dobrze?- zaśmiał się.

-Hahaha- parsknęła z ironią.-Pomożesz mi czy nie?

Wyciągnęła do niego rękę. Królik chwycił ją i pociągnął do siebie. Aishinsui wyskoczyła ze stosu pakunków ledwo ustając na nogach. Rozejrzała się po pomieszczeniu.

-Gdzie my je...- chciała spytać jednak nagle coś rzuciło się jej w oczy.-O che! Usagi-chan*, zobacz!

Podskoczyła jak na gałęzi zatrzymując się przy jakiejś maszynie. Dla Usagiego wyglada jak pudło na kołach, ale Aishi szybko rozpoznała dziwny przedmiot.

-Samochód z początku dwudziestego wieku- rzuciła.-Taka karoca z silnikiem.

-Skąd wiesz, że z dwudziestego wieku jeżeli mieszkamy w... W jakim my wieku żyjemy?

-W siedemnastym.

-Niemożliwe byś to wiedziała. Aishi, ja od dawna się nad tym zastanawiam. Mówisz czasem niezrozumiałym dla mnie językiem. A teraz okazuje się, że znasz szczegóły przyszłości. Kim ty jesteś?

-Oj, Usagi, nie drąż!

-Nie, Aishi. Zbyt wiele przede mną ukrywasz! Musisz mi powiedzieć, kim ty właściwie jesteś?!

-Musi to na Rusi. No a kim mam być? Aishinui Aida.

-I?

-I...Zaraz, zaraz...

-Aishi!

-Usagi, zamknij ten, uważany w...

-Słodki pyszczek! Aishi, przestań tak do...

-Zamknij się na chwilę, no!!!

Usagi spojrzał na nią zaskoczony, ale mimo wszystko zamilkł. Dziewczyna stała w bezruchu nerwowo poruszając oczami.

Usłyszała szum. Szum typowy dla wody. Jakby wydobywał się dookoła nich i pod nimi.

-Zaczekaj- rzuciła.-Szum wody, samochód z dwudziestego wieku.

-To coś znaczy?

-Nie jestem pewna. Usagi, chodź ze mną!

Pobiegła przodem, samuraj ze zdziwieniem ruszył za nią.

Z ciemnego pomieszczenia pełnego bagażów wbiegli do ciasnej klatki schodowej, całej w kolorze szarym. Schody były metalowe.

Potem minęli liczne korytarze, bardzo wąskie, o białych ścianach oraz wyłożone czerwoną wykładziną. Drzwi zazwyczaj były zamknięte, ale niekiedy ktoś wychodził z nich. Przyjaciele ledwo ich omijali.

Wreszcie po ostatnich schodach ujrzeli żółtoróżowe niebo z nielicznymi białymi ogłoszeniami płynącymi leniwie w górze.

Aishi dobiegła do białej, metalowej barierki. Królik zaraz za nią.

-Płyniemy?- zdziwił się.

-Pytanie: jakim statkiem?- odparła.

Rzuciła się w kierunku następnych schodów oddalonych spory kawałek by dostać się na koniec statku. Drewniane, lśniące deski pokładu dudniły pod wpływem uderzeń jej nóg. Miyamoto poszedł za nią już na spokojnie. Jednak, gdy zobaczył, jak wychyla się z barierki, przyspieszył. Dotarł do niej nieco zdyszany.

-Co się dzieje?- spytał.

-Pozamiatane mamy- powiedziała.

-Dlaczego?

-Popatrz na napis.

Samuraj spojrzał na duże litery na czarnej blasze jednak nie potrącił odczytać słów.

-Nie rozumiem tych znaków- wyjaśnił jej.

-To alfabet łaciński, zapomniałam, że my mamy znaki.

-Właśnie, więc skąd znasz takie pismo?

-Nie teraz! Usagi , Tutaj pisze TITANIC Liverpool. Mówi ci to coś?

Wojownik pokręcił głową.

-Ten statek zapewne niedługo walnie w górę lodową i przepołowiony na pół runie na dno Oceanu Atlantyckiego powodując tym samym największa katastrofę morską!
A za 84 lata pewien reżyser stworzy ponadczasowy melodramat, wyciskacz łez, romans z czterominutową piosenką Celine Dion na czele oraz pytaniem, dlaczego Rose rozłożyła się cała na drzwiach i nie dała wejść na nie Jack'owi choć pomieściliby się na nich oboje!!!

Wojowniczka wzięła kilka głębokich wdechów kładąc ręce na brzuchu. Z tej bezdechowej wypowiedzi aż złapała ją kolka.

-Już dobrze?- spytał spokojnie.

Aida spojrzała na niego wzrokiem zbitym z tropu. Wpadła już zupełnie w panikę i jednocześnie histerycznie złapała przyjaciela za kamizelkę.

-Człowieku, jak ty możesz być taki opanowany?!- krzyknęła.-My się tu potopimy żywcem!!!

-Nie jestem człowiekiem i utopić inaczej jak żywcem raczej ci się nie uda.

-Boże, miej nas w opiece. Nie no, ja już wole rzucić się do wody tu i teraz niż czekać do tej drugiej w nocy.

Stanęła na pierwszej stalowej rurce i już zamierzała przełożyć nogę przez barierkę, ale Usagi szybko złapał ją w tali ciągnąc do siebie. Przez ułamek sekundy dziewczyna miała rozpostarte ręce.

-Spokojnie- powiedział.-Znajdźmy szybko nasz cel i wracajmy.

-Zaczyna się ściemniać- zauważyła patrząc na płonące niebo.-Musi być kolo szóstej, siódmej wieczorem. Dobrze, mamy jeszcze czas. Zastanówmy się. Czym może być karta kraju ze słońca zrodzona?


-Myśli ukierunkowują mnie na mapę. Karta kraju. To by się zgadzało.

-Ale mapa ze słońca zrodzona nie jest. Proponuje przejść się przez cały statek- wzdłuż i wszerz- a nóż coś nas oświeci.

Czas uciekał a rōnini nie znaleźli niczego, co mogłoby chociaż dać jakakolwiek iskierkę pomysłu na zawiłą zagadkę.

Dochodziła 23. Za kilka minut statek uderzy w górę lodową. Aishi zazdrościła Usagiemu jego opanowania. Ale on przecież nie wiedział jak straszna będzie ta katastrofa.

Cóż, ona też za bardzo nie wiedziała. Tyle co widziała film.

-Aishi- chan, ludzie się na nas patrzą- zauważył królik.

Wojowniczka dostrzegła, że niewielka ilość osób, elegancko wystrojonych. Dopiero teraz zorientowała się, że krążą po obrzeżach słynnego holu dla I klasy z kryształowym dachem, gdzie nadal odbywało się przyjęcie.

-Usagi, chodź.- Wzięła go za rękaw ciągnąc w jakieś puste przejście.

Tam wyciągnęła dwa pergaminy ze znakami.

-Musimy się wtopić w tłum- wyjaśniła.-A jakby ktoś pytał, jesteśmy ambasadorami Japonii. Rozumiesz?

-Hai- potwierdził.

Przytrzymała jeden papier na jego piersi a drugi na swojej wypowiadając słowo.

Na króliku pojawił się strój dość podobny do poprzedniego, ale był bardziej elegancki. Dominowała zieleń a także kolor morski w górnej części, natomiast spodnie były w kolorze czarnym.
Aishi zamieniła ubiór na czerwoną suknię w japońskim stylu z ciemnofioletowymi paskami oraz przezroczystymi rękawami. Dwa kosmyki jej włosów zostały spięte z tyłu a twarz zyskała nieco żywszy makijaż.

-Wyglądasz... zachwycająco- przyznał jej samuraj.

-Ty też- odparła.-Dobra, jeden taniec. By się odczepili i nie gapili się tak na nas.

Miyamoto wyciągnął do niej swoją dłoń. Położyła na niej rękę.
Akurat zagrała nowa melodia, wiec wybrali dobry moment.

-Ta muzyka jest dziwna- powiedziała dziewczyna.-W tych czasach jeszcze nie było takich melodii a tym bardziej takiego rodzaju śpiewu.

-Po prostu tańcz- rzekł.-Chodzi jedynie o przystosowanie się do tej rzeczywistości.

Aishi westchnęła ciężko. Królik zakręcił nią.

-Nie przypuszczałam, że tak dobrze radzisz sobie z krokami- rzuciła.

-Mógłbym to samo powiedzieć o tobie- odpowiedział.

Wtedy ich oczy się spotkały. Źrenice się zmniejszyły.

Błyskawicznie oderwali od siebie wzrok starając się tańczyć dalej. Aishi jednak nadal nie dawał spokoju rodzaj muzyki. I miała racje, gdyż początek dwudziestego wieku obfitował bardziej w klasyczne utwory. Szczególnie dla tak dostojnych i bogatych osób, jakimi byli pasażerowie pierwszej klasy.

-Wszystko w porządku?- spytał samuraj.

-Podejrzanie to dla mnie wyglada.

-Co?

-Nieważne. Chodź.

Gdy wokalista na chwilę przestał śpiewać i zabrzmiała energiczna przygrywka, Aishinsui przejęła ster w tańcu ożywiając ich pląsy. Było o wiele więcej obkręceń. Usagi zdobył się nawet na to, by podnieść partnerkę i zakręcić się razem z nią. Poczuli, że zawładnęli całym holem.

A gdy melodia się uspokoiła i gdzieś w tle wokal znów rozbrzmiał, poczuli się w swoich ramionach naprawdę... przyjemnie. Oczy dwójki, mimo wszelkich starań i tak musiały się spotkać choć na ułamek sekundy.

A gdy już ich wzrok skierował się na nich, zaczęli zbliżać się powoli do siebie. Jakby się aż tak mocno potrzebowali, albo niewidzialne yōkai pchało ich ku sobie a gdzieś w oddali Nogitsune rechotał z tego.

Zderzyli się bardzo delikatnie wargami a to spowodowało u nich oprzytomnienie. Odsunęli od siebie głowy, mimo to pozostali w tanecznym objęciu.

-Wybacz mi, Usagi- rzuciła zakłopotana.

-Nic się nie stało- odparł.-Ale czy ty naprawdę chciałaś...

-Nie!- zaprzeczyła gwałtownie.-Wyobraziłam sobie, że tańczę z Kenjim. A ty chciałeś?

-Nie- powiedział kręcąc głową, jednak zrobił to spokojniej.

-Łączy nas jedynie cel pokonania Nogitsune. I ewentualna przyjaźń.

-Oczywiście. Ale...Dlaczego my się sobie tłumaczymy?

-Nie wiem.

Oboje zachichotali pod nosami.

Poczuli jak podłoga pod nimi zadrżała. Potem okazało się, że nie tylko podłoga, ale i całe pomieszczenie.

-Uderzyliśmy- rzuciła szeptem Aishi.

-W górę lodową?- spytał królik.

-Chodź- popędzała. -Mamy niecałe trzy godziny do zatonięcia Titanica.

Pierwsza w nocy. Godzina dzieliła ich od utonięcia. W ostatniej chwili uciekli z korytarzy trzeciej klasy i byli przemoczeni do suchej nitki.

-To nie może się tak skończyć!- zawołała Aishi łapiąc za głowę.-Gdzie znaleźć kartkę kraju ze słońca zrodzoną!?

-Nie panikuj- mówił Usagi.-Jesteś pewna, że to nie mapa?

-Tak, je...- zastała się.-O mój Boże. Usagi, ty masz rację!

Samuraj spojrzał na nią krzywo.

-Karta kraju- mapa.

-Tak, już to powiedziałem.

-Ze słońca zrodzona. Nie chodzi o kartę ze słońca, a o państwo w rodzaju żeńskim ze słońca.

-Że co? Nie rozumiem.

-Usi, teraz już wiem. Tą kartą kraju ze słońca nie jest jakaś tam mapa. Chodzi o mapę Japonii. Japonia jest w rodzaju żeńskim i to ona jest ze słońca zrodzona.

-A ze słońca bo...Amaterasu to główna bogini Japonii i jednocześnie bogini słońca.

-Właśnie! Chodzi o mapę Japonii! Japonia nie została stworzona przez Amaterasu, ale dzięki niej odrzyła na nowo czyli jest zrodzona ze światła. Musimy iść do pokoju Thomasa Andrewsa. To projektant statku, ale mapy powinien mieć.

Po piętnastu minutach poszukiwań na drugim piętrze w końcu odnaleźli właściwe pomieszczenie. Nie mieli czasu patrzeć na wyposażenie. Drewniane obicie ścian, biurko i podłoga. Wszystko. Dobrali się do stojaka z mapami. Patrzyli na każdą, niepotrzebne odrzucali.

Nie pomagała im myśl, że woda zaraz ich zaleje ani krzyki pasażerów.

-Francja, Brazylia, Kanada- wyliczała Aishi patrząc na kolejne mapy.-Egipt, Chiny... Japonia!

Przekazała papier przyjacielowi.

-Schowaj, żeby się nie zamoczyła- powiedziała.

Usagi włożył mapę za kamizelkę.

-A teraz na pokład!- krzyknęła.

Nagle przez ścianę i drzwi do pomieszczenia wpadła potężna fala. Uderzyła w samurajów a oni wypadli z siłą nurtu przez mur do następnego pokoju. Na kolejnym już się zatrzymali.

Usagi pociągnął przyjaciółkę do wyjścia. Woda całe szczęście jeszcze nie dosięgła sufitu. Wynurzyli się.

-Nic ci nie jest?- spytał królik.

-Nie- odparła.-Uważaj na boki sufitu. Instalacja elektryczna ledwo się trzyma a jak kable wpadną do wody, umrzemy w kilka sekund.

Zaczęli płynąć.

W końcu dotarli na pokład. Szalupy zostały już spuszczone i oczywiście większość pasażerów Titanica chwytała się czegokolwiek by jak najdłużej przeżyć, albo skakała do lodowatej wody.

-Na sam koniec statku! - zawołał Usagi widząc, że dziób już zalewa powoli woda.

Cieżko było przedostać się przez tłum ludzi oraz ciągłej drodze pod górę, jednak jakoś dotarli do barierki. Statek coraz bardziej pionował. Między krzykami, Usagi i Aishinsui usłyszeli głośny huk.

-Trzymaj się mocno prętów!- zawołała dziewczyna.-Statek się przepoławia!

Nastąpił głuchy trzask. Część, na której znaleźli się przyjaciele gwałtownie opadła w dół i zrobiło się ciemno.

-Prąd wsiadł- zauważyła.-Usagi, mów to słowo! Jak ono brzmiało?!

Królik już silił się na odpowiedź, ale dopadła go przerażająca myśl.

-Ja... nie pamiętam- powiedział.

-Że co?!- wykrzyknęła Aishi.-Usi, przecież to nie może się tak skończyć! Naprawdę nie pamiętasz? A może coś oznaczało?

-A ty pamiętasz?

-No właśnie nie!

-Wiec uspokój się i pomyśl!

Dziewczyna spojrzała na niego z paniką w oczach. Wzięła kilka wdechów. Zamknęła oczy. Wysiliła mózg.

Wtem poczuła jak ktoś przysunął ją do siebie i zamknął w uścisku.

-Usagi-chan, co ty robisz?- spytała.

-Myśl- odrzekł stanowczo.-Nie mamy wiele czasu.

Dziewczyna wtuliła się w niego zamykając oczy. Usagi obserwował sytuacje również próbując przypomnieć sobie to słowo-ratunek.

Titanic przechylił się złamaną częścią w stronę wody. Przyjaciele osunęli się w przód. Samuraj w ostatniej chwili złapał za barierkę.

-Na drugą stronę- powiedział.

Oboje przemieścili się na zewnętrzną stronę metalowych prętów. Śmialkowie, czy też idioci skakali z tonącego statku do wody miedzy śruby. Jeden uderzył w nią i przekoziołkował w ocean.

-Zassie nas- rzekł Usagi.-Płyniesz od razu na powierzchnię. I mnie nie puszczaj.

-Tak jest- rzekła.

Skierowała głowę w lewo i nagle rzuciła jej się jakaś postać w oczy. Rude włosy, biała kamizelka ratunkowa. Ta kobieta. A obok niej mężczyzna. Młody i przystojny.

-Rose?- zdziwiła się.-Jack?

Poczuła jak spada ze statkiem w dół.

-Na mój znak nabierasz powietrza- powiedział Miyamoto.

-Pilnuj mapy!- rozkazała mu.-I mnie też!

Titanic zanurzał się. Statek, który miał być niezatapialnym ósmym cudem świata właśnie był ciągniety przez Atlantyk na dno.

-Uwaga- rzekł samuraj gdy woda się do nich zbliżała.-Teraz!

Aishi nabrała powietrza zatrzymując je w ustach. Wrak pochłonął ich w odmęty wody. Przyjaciele trzymali się mocno. Próbowali jakoś wypłynąć na powierzchnie odbijając nogami, ale nie mogli przeciwstawić się prądowi. Krew dudniła w uszach.

Jednak gdy statek był już dalej od nich, siła nieco się rozluźniła. W końcu się udało. Wynurzyli się z wody.

-O Boże, jak zimno!- zawołała dziewczyna.

-Aishi, pamiętam słowo!- krzyknął.

-To mów!

-KAERI!!!

Gdy Miyamoto już prawie zniknął, Aishinsui została wciągnięta pod wodę przez panikującego mężczyznę.

Usagi zderzył się z trawą. Była miękka i zimna. Ale to był ląd!

Królik podniósł się powoli z ziemi otrzepując ze źdźbeł. Poniżenie nosił na sobie wcześniejsze ubranie. Sięgnął za nie wyciągając mapę. Była przemoczona, ale cała.

-Aishi, udało się nam!- zawołał odwracając się.

Przywitała go tam jednak tylko cisza i pusta przestrzeń.

-Aishi...?- zdziwił się królik.-AISHI!!!

~~~~~~~~~~~~
*Usagi-chan- określenie "chan" w Japonii to zwrot do bardzo bliskiego przyjaciela lub ukochanej osoby

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro