Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

II

Głęboko pod ziemią, w wilgotności i ciemności gdzie słychać krople wody uderzające o skały, Nogitsune śledził poczynania dwóch rōninów w magicznym oknie.

Zżerała go złość. Zaciskał ręce w pięści. Zgrzytał zębami.

-Musieli się do siebie przyczepić- syczał.-Jak te rzepy do psiego ogona. Już w pojedynkę bez trudu załatwiali moich wysłanników, a teraz... Chociaż czego się tu spodziewać po tej bandzie matołów?

-Panie- rozległ się ochrypły głos.

Nogitsune odwrócił głowę. Stał za nim jeden z jego najwierniejszych sług- Oni. Miał postać rosłego mężczyzny z długimi, ciemnymi włosami. Był niemalże nagi, jedynie poszarpany materiał zakrywał jego najczulsze miejsca.

Istota ciemności siadła na swoim kamiennym tronie. Podparła głowę na ręku patrząc na sługę ze złością.

-Czego?- burknął.

-Dwóch twoich wrogów- Miyamoto Usagi i Aida Aishinsui połączyli siły- wyjawił Oni.

-Ty myślisz, że nie wiem?!- ryknął uderzając pięścią w kamień tak, że aż go skruszył.-Za co ja wam, kurczę, płacę! Bo raczej nie za plotki! Może lepiej się nimi zajmij zamiast robić za moje echo!

Yōkai skłonił się odchodząc w tył.

-Zbankrutuje przez tych kretynów- westchnął wkurzony.-Pakuję w nich więcej kasy niż w łowców głów. Jeszcze trochę i nawet nie będę miał na abonament za telefon.

Przejechał stalowymi szponami po skale.

Usagi oraz Aishinsui zatrzymali się w lesie na noc. Rozpalili niewielkie ognisko by odpędzić od siebie dzikie zwierzęta i nie zmarznąć. Piekli sobie nad ogniem upolowane myszy.

-Myślisz, że są już dobre?- spytała Aishinsui.

-Nie dowiesz się, póki nie sprawdzisz- odparł.

-Ty zawsze sypiesz takimi mądrym cytatami?- wycedziła z sarkazmem.

-Podaje zupełnie normalne odpowiedzi- bronił się.

-Jesteś dosyć męczącym gościem.

-W jakim sensie?

-Uważasz na wszystko, nawet na to co mówisz. Zero w tobie adrenaliny.

-Czego?

-Za mało w tobie ryzyka, chęci do zrobienia czegoś takiego, że głowa mała. Jesteś trochę taki smętny.

Usagi patrzył na nią jednak nie do końca rozumiał znaczenie słów, które wypowiadała. Były mu właściwie zupełnie obce.

-Co?- zdziwiła się Aishinsui.

-Masz na myśli, że działam bardzo rozważnie?- dociekał.

-Nawet nadto rozważnie.

-Przecież jestem rōninem. Ty zresztą także. Rozwaga jest jedną z naszych rozpoznawanych cech.

-No... No niby tak, ale...

-Ćś! Słyszysz?

Dziewczyna sięgnęła po patyk z jej myszą. Zastała się na chwilę by, słuchając leśnej głuszy, usłyszeć także to, co Usagi.

Założyła kosmyk za lewe ucho. Może jeszcze dźwięk do niej nie dochodził, ale czuła pod sobą fale wysyłane przez kroki.

-Wojsko? - spytała.

-Za cicho, może oddział- stwierdził.

-Idą równo- spostrzegła wojowniczka.

Dwójka szybko ugasiła ognisko, rozrzucili pozostałości palących się patyków po okolicy, aby nie wzbudzać podejrzeń, a następnie wspieli się na drzewa. Zamierzali poczekać w koronach na bandytów. O ile byli to bandyci.

Zbliżali się. Wojownicy już ich dostrzegałi. Szli w szeregach.Na horyzoncie szerzyła się ciemna plama poruszająca się szybko i nieubłaganie zbliżała do rōninów.

-Przygotuj się- poradził Miyamoto towarzyszce, wyjmując jeden z mieczy.

Dziewczyna również wysunęła ostrze, a z połowy kimona wyciągnęła kilka wąskich pergaminów, na których napisane były japońskie znaki. Wsunęła papiery za pas.

Nagle drgnęła. Tak jakby coś w nią uderzyło z dużą prędkością. Usagi spojrzał na nią rozszerzając oczy z przerażenia.

-Co?- zdziwiła się.

-W twoim brzuchu... Tam jest strzała- ledwo wyjaśnił.

Wojowniczka spojrzała w dół. W jej ciele naprawdę tkwiło ostrze. Przebiło ją.

-Ałaaaaaa- jęknęła z ironią.-Ale boli. Naprawdę, zaraz zejdę...ze śmiechu. Armia Nogitsune mogłaby się bardziej postarać.

Chwyciła za lotkę znajdującą się na jej plecach po czym szybkim ruchem wyciągnęła strzałę z brzucha. Królik patrzył na to z niedowierzaniem.

-Jak ty...- zaczął.

-Nie ma czasu na wyjaśnienia- odrzekła patrząc przez ramię.-Widzisz ciemne liście na tamtych drzewach?

Mówiąc to pokazała dwoma palcami na korony. Rōnin skierował wzrok w tamtą stronę. Zieleń, o których mówiła znacząco różniła się odcieniem.

-Łucznicy- rzekł.

-Biorę ich na siebie, ty weź tych z dołu- powiedziała.

-Mogę ci ufać?

-Co?No teraz to mnie ubodłeś. Nie masz wyjścia.

Przeskoczyła na następne drzewo. Później za pomocą włosów przedostała się na kolejne. Usagi zeskoczył na ziemię.

Łucznicy skierowali strzały na kobietę. Czekali jedynie aż się do nich zbliży. Aida dotarła na gałąź niecałe pięćdziesiąt metrów od pierwszego napastnika z łukiem.

Strzała została wypuszczona. Aishinsui w ułamku sekundy odchyliła się unikając ostrza. Złapała za kosmyki włosów zarzucając je na gałąź następnego drzewa. Zeskakując chwyciła lewą ręką za rękojeść katany.

Dopadła łucznika zanim ten wypuścił następną strzałę. Bez wahania wbiła w brzuch wilka swój miecz aż po jelec. Nie pomogła napastnikowi nawet zbroja.

Wyciągnęła ostrze z ledwo zipiącego wroga. Wtedy w bok wbiła jej się kolejna strzała.

-Che!*- zawołała.

Wyciągnęła ją z siebie dobywając jak najszybciej łuku. Naciągnęła bełt** na cięciwę po czym skierowała ostry koniec na drzewo po jej prawej stronie.

Zmrużyła oczy by dostrzec przeciwnika. Ten wyjątkowo dobrze ukrywał się w liściach. Wojowniczka miała tylko jedną strzałę.

Wreszcie spostrzegła w gałęziach ruch. Puściła lotkę. Wilk padł na ziemię.

Naprzeciw jej drzewu, po obu stronach pozostało tylko dwóch. Niemal jednocześnie wypuścili ostrza. Aishinsui nie myśląc ani chwili podskoczyła jak najwyżej do góry. Groty minęły się miedzy sobą. Łucznicy uniknęli śmiertelnego spotkania z nimi.

Dziewczyna ponownie stając na gałęzi chwyciła za dwa kosmyki. Zarzuciła je w stronę napastników. Włosy wydłużyły się oplatając szyje wrogów. Spojrzała na jednego i drugiego z szatańskim uśmiechem.

-Pokażę wam błyskawiczną terapię umysłową- zaśmiała się.

Szarpnęła pukle, a wilki razem z nimi. Aida cofnęła się jedynie o krok, łuczników zaś spotkało naprawdę mocne zderzenie z własnymi głowami. Oba padły na gałąź.

-Niezłe, nie?- rzuciła otrzepując ręce.- Rozum sam wpada do łba w sekundę.

Usagi dzielnie mierzył się z oddziałem szarych wilków Nogitsune. Ogólnie ten rodzaj zwierząt nie był zbytnio skuteczny w walce, przynajmniej z królikiem. Rōnin wiedział, że ci żołnierze byli jedynie przedsmakiem tego, co Złe Kitsune przygotowało w tej walce dla wojowników.

Padł kolejny z napastników. Następny już czaił się za plecami królika. Samuraj odwrócił głowę i łapiąc nieprzyjaciela za zbroję, przerzucił go przez plecy. Szczęśliwy traf sprawił, iż stał tam kolejny śmiałek chcący zamierzyć się na życie Miyamoto. W ten sposób rōnin pozbył się ich obu. Następny w kolejce zderzył swe ostrze z kataną wojownika. Po wymianie kilku ciosów, Usagi ostatecznie pokonał go. Jednak zanim zdążył wyciągnąć miecz, z tyłu pojawiła się włócznia. Królik w dosłownie ostatniej chwili wtrącił ją wilkowi nogą a jego broń po raz kolejny przeszyła brzuch wroga.

-Usagi-san, wyskakuj z tego kręgu!- krzyknęła Aishinsui.

Nagle nadgarstek samuraja oplotły włosy po czym szybkim pociągnięciem wojownik został wyciągnięty poza tłum żołnierzy Nogitsune. Stanąwszy na gruncie, królik, zaskoczony spojrzał w stronę towarzyszki.

-Dziękuję- rzekł.

-Podziękujesz później bo to jeszcze nie koniec- przypomniała mu.-Zarzucę włosy a gdy dam ci znak złapiesz za koniec i pociagniesz tak, by ich ścisnąć w kupię.

-Dobrze- zgodził się.

Stanął szeroko na nogach. Aida zamachnęła kosmykiem umiejętnie pokierowując nim dookoła oddziału.

-Usagi- san, teraz!- zawołała.

Samuraj zauważył koniec włosów. Złapał je przeskakując przez część pukla, którego trzymała Aishinsui. Z całej siły pociągnął tak, aby żaden z żołnierzy nie mógł nawet drgnąć.

-I tak trzymaj!- poradziła.

-Pośpiesz się- poganiał ją.

Kobieta-rōnin wyciągnęła zza pasa pergamin, na którym napisane były cztery japońskie znaki : ふんたい.***

Pobiegła do jednego z wilków przyczepiając mu papier do zbroi. Uderzyła w niego dwoma palcami.

-Haya!- krzyknęła.

Technika podziałała w efekcie domina. Gdy żołnierz, do którego został przytwierdzony pergamin zamienił się w proch, chwilę potem tak samo stało się z następnym i następnym aż wszyscy wojowie jak jeden mąż stali się tylko kupkami szarego popiołu.

Usagi puścił włosy Aidy. Chwilkę zajęło im powrócenie do dawnej długości.

-Niezły z nas duet- przyznała wojowniczka zipiąc.

-Zgadzam się, lecz oczy i uszy otwarte- przestrzegł ją.-Nogitsune zapewne jeszcze nie skończył swego ataku.

-Byłoby dziwne, gdyby już odpuścił- rzuciła.

Na niebie zaczęły się piętrzyć ciemne, burzowe chmury. Ledwo się pojawiły, a już głośno i przeraźliwie mocno grzmiały.

-Czyyyyyyy...- przeciągnęła Aida.- ...tylko mi wydaje się, że to zły znak?

-Uciekaj- powiedział sam powoli się cofając.

Dziewczyna podążyła za nim krocząc coraz szybciej. Kłęby na sklepieniu przybierały dziwny, jasnoczerwony kolor przemieniający się w złoty. Zachowywały się jakby zaraz miał z nich spaść...

-Ognisty deszcz!- krzyknęła Aishinsui.

-Szybko!- popędził ją samuraj.

Oboje rzucili się do ucieczki. Krople ognia cudem ich jakoś omijały. Dwójka usłyszała nagle szum.

Niespodziewanie Usagi złapał towarzyszkę za ramiona zatrzymując ją.

Przepaść.

A na samym dole rzeka. Rwąca i szeroka.

-Osz, no pięknie!- zawołała Aishinsui.- Jakieś pomysły?

-Mam tylko jeden- odrzekł Miyamoto.

Pchnął ją po czym skoczył zaraz za nią.

-JA CIĘ ZABIJĘĘĘĘ!!!!- krzyknęła na całe gardło.

Uderzyli o taflę wody zanurzając się prawie do dna.

Usagi wynurzył się jako pierwszy. Od razu zaczął szukać dziewczyny.

-Aida?!- zawołał.

Rozejrzał się nerwowo. Ledwo odpłynął od ognistej kropli, która miała na niego spaść.

-Aishinsui- san!

Dalej nie usłyszał odpowiedzi.

-Aishinsui!

Ponieważ nadal nie uzyskał żadnego znaku życia od niej, wrócił pod wodę szukając tam.

Dziewczyna nabrała powietrza w całe płuca wypływając na powierzchnię.

-Gdzie on?- syknęła wkurzona.

Po chwili Miyamoto ponownie nie wynurzył nerwowo szukając jej wzrokiem. Wojowniczka chciała już krzyknąć, gdy ten znów zniknął pod taflą.

Zniecierpliwiona podpłynęła do miejsca, w którym go widziała. Zanurkowała by już kilka sekund później wyciągnąć rōnina za uszy.

-Zadowolony jesteś?- rzuciła gniewnie.

-Co się stało?- dociekał zdziwiony.-I puść mnie.

-Jesteśmy w samym środku rwącej rzeki!- uświadomiła mu.-Naprawdę chcesz zginąć w ten sposób?

Usagi uwolnił uszy od uścisku Aishinsui. Rozejrzał się.

-Widzisz to drzewo?- spytał pokazując w lewo.-Zarzuć tam włosy.

Wojowniczka spiorunowała go wrogim spojrzeniem po czym biorąc kosmyk, zamachnęła go w stronę gałęzi. Zaczepił się.

-Szybko!-zawołała.

Rōnin przyciągnął się do brzegu. Towarzyszka zaraz za nim. Nie wspominając już o tym, że podczas przeprawy deszcz gdzie niegdzie ich poparzył.

-Choć- powiedział Usagi.-Tam jest grota.

Dziewczyna podążyła za nim. Byli przemarznięci, lekko ranni z piekącymi obrażeniami. Deszcz powoli ustawał.

-Nic ci nie jest?- spytał samuraj.

-Przeżyje- odrzekła.-A tobie?

-W porządku.

Dwójka wreszcie znalazła się pod jakimś dachem.

Rozpalone ognisko dawało im sporo ciepła. W mgnieniu oka wojownicy poczuli się lepiej.

-A wiec jednak czasem potrafisz działać bez rozwagi- zauważyła Aida.

-To była wyjątkowa sytuacja- odparł.

- Mhm- mruknęła nieprzekonana.

...........
Uff... Udało się🙌😄
Taka prośba. Jeżeli słowo zostało oznaczone * to znaczy, że tłumaczenie jest na końcu. Nie pytajcie mnie o wyjaśnienie.

*Che!- jap. Cholera!
**bełt- synonim "strzały"
***ふんたい- w jap. alfabecie "proch", Aishi używa na pergaminie uproszczonego alfabetu Kana zamiast tradycyjnego Kenji




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro