XV
Aishinsui przełknęła ślinę, gwałtownie wypuszczając powietrze z płuc. Cofnęła się kilka kroków w tył. Zacisnęła lewa dłoń w prawej. Pobłądziła wzrokiem po pomieszczeniu aż wreszcie dostrzegła stół. Gestem dłoni zaprosiła go do niego.
Minoru usiadł, bacznie obserwując siostrę.
- Kawy? Albo herbaty?- zapytała słabym głosem.
- Wystarczy woda - odrzekł z uśmiechem.
Dziewczyna kiwnęła głową. Zachowywała się, jakby dostała obuchem po głowie. Podeszła do blatu, nalewając w szklankę wodę z butelki. Podała ją Minoru po czym zajęła miejsce po sąsiedniej stronie stołu.
Mężczyzna upił niewielki łyk.
- Tobie chyba bardziej się przyda - stwierdził, podając jej szklankę.
Wojowniczka wzięła ją w trzęsącą się dłoń po czym jednym haustem połknęła wszystko.
- Szkoda, że to nie jest coś mocniejszego - odkaszlnęła.
- Wczoraj zadzwoniła do mnie Tsumashi i poprosiła, żebym dziś do ciebie przyszedł - wyjaśnił szybko. - Za powód podała to, że nie może dłużej cię chronić.
Aida zamrugała bardziej, opierając czoło o ręce.
- Rozumiem- rzuciła, drżącym głosem.
- Widzę, że jesteś zszokowana całą tą sytuacją - zauważył. - Może...
- Nie Minoru - powstrzymała go. - Po prostu zbyt wiele zrzuciło mi się na głowę. Ja muszę to jakoś poukładać. Ale... wtedy na tej próbie... wiedziałeś, że to ja jestem twoją siostrą?
- Nie. Chociaż imię nasuwało mi pewne myśli jednak byłem przekonany, że nadal nie wróciłaś do domu.
- Wiedziałeś, że nie ma mnie w Nowym Jorku?
- Tak. Tsumashi wszystko mi mówiła.
- Tsumashi mówiła też, że spotkasz się ze mną w odpowiednim momencie.
- O twoim powrocie dowiedziałem się dzień po tym, gdy spotkałem cię pierwszy raz. Wiem także, że kręci się tu gdzieś Nogitsune. Ponoć nie lada z niego przeciwnik.
- Liżemy rany po nim. Po nim i po Jiro.
- Jiro.
Minoru wstał od stołu i zaczął kręcić się niespokojnie po pokoju. Aishi odwróciła się w jego stronę, obserwując, jak z sekundy na sekundę wzmaga w nim wściekłość. Podrapał się po brązowych włosach. Zaraz jednak też powrócił na siedzenie.
- Do teraz nie rozumiem, jaki on ma w tym cel - syknął. - Może ty coś wiesz?
- Kiedy go widzę, zwykle powtarza, że był przez całe życie sam i chce nas odzyskać - wyjaśniła.- Ma też wielki żal, że zostawiono go po pożarze.
- Tsu mówiła, że nie przeżył!
- Fuwa jej tak powiedział bo sam to widział!
- Fuwa?
- Moi! (Mła)
Rodzeństwo zwróciło gwałtownie spojrzenia w stronę wejścia na korytarz. Mały lisek podreptał szybko pod nogi Aishi po czym przeskoczył na jej kolana.
- Witaj Minoru - powiedział, schylając łebek w geście ukłonu. - To ja jestem Fuwa. Jestem także strażnikiem waszego domu i rodu.
- Czyli musisz być znajomym Tsu. - Minoru połączył fakty.- Z innej beczki, mógłbym z nią porozmawiać?
Aida zatrzymała powietrze w płucach, spoglądając na liska, a ten na nią. Zwiesił głowę, okręcając swoje łapki puchatym ogonem.
- To niemożliwe - odrzekło kitsune.
- Tsumashi zmarła zeszłego wieczoru - dopowiedziała Aishinsui.- I przykro mi to mówić, ale przyczynił się do tego Jiro.
Minoru rozszerzył w martwym milczeniu oczy, powoli wstając z krzesła i przytrzymując się jedną ręką blatu stołu. Siostra wodziła za nim smutnym spojrzeniem, które wypełniało się powoli łzami.
- Jiro szybko zorientował się, że to częściowo z winy lisów zostaliśmy rozdzieleni - dodała. - Kierowany przez Nogitsune zranił ją i pochłoną jej demoniczną energię, żeby szybciej zregenerować rany po bitwie.
Brat dziewczyny zacisnął pięści.
- Jest tak zaślepiony zemstą i tym diabłem, że nie potrafi już racjonalnie myśleć - stwierdził. - Aishi, walczyłaś tylko ty i lisy? Nikt więcej?
- Nie, mamy sojuszników - odrzekła. - Podejrzewam, że dwóch lub trzech z nich znasz.
- Kogo?
- Jednym jest April O'Neil, która jest... jednocześnie moją prawnuczką. Kurcze, ale to dziwnie brzmi. W każdym razie! Jest też Casey Jones... I jest... Możesz wyjść!
Dziewczyna krzyknęła w korytarz.
Rozległ się dźwięk otwieranych drzwi. W wejściu kuchni stanął biały królik samuraj. Minoru bacznie przyjrzał mu się od stóp do uszu. Podszedł do niego na kilka kroków i zmrużył powieki.
- Usagi? - zapytał.
Ronin kiwnął powoli głową. Zrobił to z wielką ostrożnością, jakby lękał się jego reakcji. Ale takiej na pewno się nie spodziewał.
Minoru zaśmiał się i porwał go w ramiona, klepiąc o plecach.
- Kopę lat, stary druhu!- zawołał. - A ja cie pamiętam takiego małego gościa, którego uszy zawsze były główną ofiarą mojej siostrzyczki.
- Wiele się od tego czasu zmieniło, Minoru-kun- przyznał Miyamoto.
Minoru spojrzał na niego krzywo po czym odwrócił się w stronę siostry.
- On zawsze był taki... - zaczął.
- Życie zmienia ludzi, nieprawdaż Usi? - rzuciła dziewczyna, krzyżując ręce z przyjacielskim uśmiechem.
- Masz racje - przyznał. - Ja... sądzę, że jest pewna rzecz o której powinieneś wiedzieć, Minoru-kun.
- Jaka?- zaciekawił się.
Aishi wyprostowała ramiona, przeskakując wystraszonym spojrzeniem to na brata, to na przyjaciela.
Zaczęła nerwowo kręcić głową, ale Usagi i tak zamierzał powiedzieć to, co miał do powiedzenia.
- Przykro mi to mówić i naprawdę żałuję do dnia dzisiejszego - powiedział. - Ale ja również przyczyniłem się do śmierci waszych rodziców. Pamiętasz ten moment, gdy przyszedłem do was i poradziłem, żebyście nie wychodzili z domu, ponieważ zbliża się burza?
Minoru kiwnął głową, marszcząc czoło.
- Hikiji mi to nakazał - odrzekł.- Nie miałem z tego żadnej korzyści. Byłem dzieckiem i wiem, że mnie to w żadne sposób nie usprawiedliwi.Bezmyślnie skazałem was na ten los.
Aishi podeszła do brata, kładąc mu dłoń na ramieniu.
- Nie dotykaj mnie bo mogę ci coś zrobić- ostrzegł ją. - Ja chyba nie bardzo rozumiem. Mówisz, że to przez ciebie stało się... to, co się stało?
Królik spuścił wzrok i pokiwał głowę, jednocześnie przełykając ślinę. Minoru objął się ramionami, mocno je napinając.
- I z ostatniej walki z Nogitsune wyszedłeś cało, jak widzę- dodał.- Jak raz Jiro wyświadczył mi przysługę, żebym mógł cię osobiście dobić.
Zrobił mocny krok w stronę samuraja. Aishinsui szybko zadziałała i stanęła przed nim, kładąc jedną dłoń na piersi Usagiego a drugą na Minoru.
- Czekaj, czekaj, Minoru - wyrwała wojowniczka. - Nie rozkwaszaj go jeszcze. Nogitsune wciąż żyje. Jiro też jest pod jego władzą. Usagi jest nam potrzebny bo tylko on jest w stanie trzymać jedyną broń, która może zniszczyć Mroczne Kitsune. No zastanów się. Zabijesz jedyną nadzieję tego i tamtego świata?
- Po tym co on nam zrobił, ty mi mówisz, że...- krzyknął brat.
- To koniec- powiedziała z przestrachem.
- Koniec to ja dopiero z nim zrobię - zagroził Minoru.
- Nie to!- odrzekła szybko. - Popatrzcie za okno!
Czwórka rzuciła się do parapetu, oglądając miasto. Niebo gwałtownie poczerniało. Chmury wirowały nad Nowym Jorkiem, jakby skupiały się w na jednym miejscu. Ciemność zalewała metropolię. Nie był to jednak cień burzowej atmosfery. Czerń rozchodziła się niezależnie, jakby ktoś wylewał ją z kubła. Budynki zostawały przykrywane czymś na wzór smoły, jednak nie uśmiercała ona ludzi. Osłabiała ich.
- Nogitsune rozpoczął swój ostateczny gniew- powiedział Usagi.
- Dajcie mi dwie minuty - rzucił Aida.
Pobiegła do swojego pokoju. Chwyciła za plik pergaminów i miecz. Jednym z papierów zmieniła swój ubiór na niebieski komplet.
Wyskoczyła z pomieszczenia, zauważając brak Minoru.
- Pobiegł do samochodu po łuk - wyjaśnił Fuwa na ramieniu Usagiego.
- Wozi ze sobą łuk w samochodzie?- zdziwiła się. - To zupełnie normalne.
- Jesteś zdenerwowana- zauważył Usagi. - Musisz się uspokoić. Inaczej nie będziesz w stanie racjonalnie myśleć.
- Dobra, już się ogarniam- odrzekła, biorąc głęboki wdech.
- Aishi. - Miyamoto podszedł do niej, kładąc ręce na jej ramionach. - Zanim wyjdziemy, chcę, abyś coś mi obiecała.
- Obiecała? - powtórzyła.
- Tak. Niby nic wielkiego, ale chcę, żebyś nie osłaniała każdego własnym ciałem. Jesteś wytrzymała, ponieważ jesteś półdemonem. Ale twoje rany są wciąż świeże i musisz przyjąć do wiadomości, że stając w obronie każdego może narobić więcej szkody niżeli pożytku. Nie poświęcaj się bez powodu.
-Rozumiem. Obiecuje, Usagi. A ty dobrze celuj meczem tym razem.
Uśmiechnęła się do niego po czym wyszła z mieszkania.
- To się nazywa czarny humor- wyrwał Fuwa. - Albo wkurza, albo rani, albo śmieszy.
- Siedź cicho - warknął na niego samuraj także opuszczając pomieszczenie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro