XIX
Drużyna biegła za Donatello. Żółw cały czas wyciągał przed siebie rękę, aby nie stracić, broń Boże, sygnału. Niebieski punkt, migający na ekranie coraz bardziej zbliżał się do czerwonego. Zostało im bardzo niewiele.
- Minuta i jesteśmy!- oznajmił im Donnie.
- Wiem, gdzie już jest - odrzekł Usagi.
Znał już tą okolicę. Zirytowało go nieco, że Minoru nie wykazał się zbyt wielką kreatywnością a sam też nie wpadł na tak prosty pomysł. Przecież dom Niny to pierwsza rzecz, która powinna przyjść mu do głowy. Królik wyprzedził pozostałych, wskoczył na pierwszy balkon przeciwpożarowy a potem na kolejny. Żółwie i lisy podążyły za nim.
Okno co prawda było zamknięte, ale silne wstrząsy ziemi wybiły szyby. Musieli bardzo ostrożnie przejść przez nie, żeby jakikolwiek odłamek nie wbił im się w ciało.
- April, gdzie jesteście? - zawołał Leo.
- Tutaj!- ozwał się je głos.
Rudowłosa wyszła z sypialni, machając do nich ręką. Przyjaciele rzucili się w jej kierunku.
- Tsu, co ty...- zaczęła nastolatka.
- Później, April - przerwała jej lisica.
Usagi stanął przed Minoru siedzącym obok ciała Aishi. Zastał się na chwilę, gdy jego wzrok spoczął na dziewczynie. Przypomniał sobie, co miał zrobić. Dotarło do niego, że, o ironio, jego modły się spełniły. Liczył na zatoczenie przez historii koła. Oto i koło zatoczyło pętle. Miał teraz wziąć do ręki miecz i zanurzyć go w ej ciele. Martwym, ale jednak trauma pozostała traumą.
- Zabiłeś Nogitsune? -zapytał Minoru.
- Nie do końca- odrzekł samuraj. - Pozostała jedna rzecz.
- Więc na co czekasz?! - warknął na niego.
Miyamoto westchnął ciężko. Brat Aidy nawet nie wiedział, do czego go popycha. Przełknął ślinę.
Zrobił krok w stronę Aishinsui. Pokręcił głową, głośno wypuszczając powietrze z płuc. Wziął rękojeść miecza w obie dłonie. Powoli, pełen obaw uniósł go nad głową. Wziął głęboki oddech.
- Zaraz!- krzyknął Minoru. - Co ty wyprawiasz?!
- Nogitsune odradza się w jej ciele - wyjaśnił szybko, wyraźnie zdeterminowanym głosem. - To wszystko co mogę dla niej zrobić.
- Mówisz to tak spokojnie, jakby jej los był ci zupełnie obojętny - wyrzucił mu mężczyzna. - A ponoć była dla ciebie ważna.
- Była i nadal jest!- odrzekł szybko. - Dlatego nie pozwolę, by demon użył jej ciała. Ona też by tego nie chciała! Sądzisz, że chciałbym walczyć z nim, gdy przed oczami mam jej twarz?
- Nie pozwolę na to - syknął Minoru.
- Chłopie, bądź poważny!- wtrącił Fuwa. - Aishi i tak nic nie przywróci życia. A sprawę z Nogitsune trzeba zakończyć!
- Usagi, poczekaj - powiedziała April. - Jest jeszcze jedna rzecz.
Podeszła do niego.
- Jeżeli to zrobisz... wiesz, skutek przeszłości na przyszłość... -zaczęła. - Jeśli przebijesz jej ciało... Wtedy ja też zniknę. Jakby mnie tu w ogóle nie było.
Królik rozszerzył oczy. Spuścił następnie wzrok. O ile głupie protesty Minoru nie stanowiły dla ronina żadnej przeszkody, o tyle życie April było już poważnym problemem.
Panowanie Nogitsune albo istnienie April. Która z opcji była lepsza, a która gorsza?
Tsumashi bacznie obserwowała tą dwójkę. Przyłożyła knykieć palca wskazującego do ust, mrużąc oczy. Fuwa na jej ramieniu, otoczył jej szyje ogonem.
- Spróbuję więc zrobić to w inny sposób - odrzekł królik. - Może zdołam wywabić ducha z niej.
Rudowłosa pokiwała głową. Cofnęła się w stronę żółwi.
Usagi zmarszczył czoło. Ponownie zacisnął rękojeść w obu dłoniach. Czubkiem stali dotknął brzucha dziewczyny.
Na efekt nie trzeba było czekać. Z Aishi wydobył się przeraźliwy jęk bólu. Nawet przez skórę i mięśnie demon zdołał poczuć wrogą mu moc. Ciemny dym opuścił Aishinsui przez usta. Ukształtował się w powietrzu w człekopodobny cień, ale jego ciało jeszcze pstrzyło się z powodu osłabionej, nieułożonej jeszcze potęgi.
Miyamoto przełożył stal w wygodniejszy sposób. Wykonał zamaszysty, pewny cios, przepoławiając twór. Miejsce przecięcia "ciała" rozniosło jasne światło na pozostałości. Duch wył, krzyczał.
Konał w mękach.
- Koniec z tobą - warknął samuraj.
Ostatni ruch miecza. Cięcia się krzyżowały.
Nagle oślepiający blask wraz z silnym podmuchem i głośnym hukiem rozniósł się po całym mieszkaniu. Drużynę odrzuciło pod ściany. Skulili się by przetrwać jakoś ten moment śmierci Mrocznego Kitsune.
Niebawem wszystko ustało. Przyjaciele odsłonili twarze znad rąk, obserwując otoczenie. Pozostało nietknięte, choć tak okrutny wiatr, powinien zniszczyć przynajmniej meble. Tymczasem nic nie zostało nawet przestawione.
Podnieśli się z ziemi. Byli nieco oszołomieni, jednak też powoli zaczynało do nich docierać, że najgorsze minęło.
Fuwa strząchnął się, zeskakując z ramienia Tsumashi.
- Powiedzcie, że to koniec - poprosił.
- Chyba tak - odrzekł Donatello. - Miasto wróciło do poprzedniego stanu.
- Udało się - odetchnął głęboko Usagi, zamykając oczy.
April stanęła obok niego, patrząc na łóżko. Nie było na nim ciała Aishi. Położyła dłoń na ramieniu przyjaciela, spuszczając wzrok i przełykając ślinę.
- Myślę, że byłaby ci wdzięczna - westchnęła.
Królik pokiwał znacząco głową. Rudowłosa kątem oka dostrzegła, jak królik zaczyna kurczyć się przy jej wzroście. Spojrzała na niego, odruchowo go łapiąc. Leo zjawił się zaraz obok i pomógł jej go podtrzymać.
- Zmęczył się - stwierdziła dziewczyna. - Powinien odpocząć.
- No ja mu się nie dziwię - odrzekł Fuwa. - Sam bym się kimnął.
- Zaraz, chwila- wtrąciła April, zauważając coś pod ubraniem Miyamoto.
Sięgnęła do jego klatki piersiowej, wyciągając zza szat pergamin. Obejrzała go, ale nie potrafiła odczytać zapisanych słów.
- Pokaż- poradziła Tsu, biorąc papier w rękę.
Jej szybko poszło z rozwikłaniem zagadki.
- Powietrze - przeczytała.
- Pewnie Aishi go położyła, gdy jeszcze mgła wisiała nad miastem - wydedukował Fuwa. - Każdemu śmiertelnikowi wtedy brakowało tlenu.
- Poczekaj - April jeszcze raz sięgnęła w to samo miejsce. - Tu jest jeszcze jeden.
Podała go lisicy.
- Czas - odrzekła Tsumashi.
- I co to znaczy?- zapytał Raph.
Tsumashi popatrzyła na April.
- Może ja jestem nienormalna... ale mam jakieś dziwne przeczucie, że Aishi nas wszystkich oszukała...
- Leż spokojnie- powiedziała stanowczo Nina.
Przyłożyła lód do czoła Usagiego, żeby wyleczyć jego guza. Sięgnęła po pudełko tabletek, wycisnęła jedną z plastiku i kazała mu otworzyć usta. Następnie podała mu wodę.
- Popij, dojdziesz do siebie szybciej niż ci się zdaje - powiedziała.
- Długo byłem nieprzytomny?- zapytał.
- Pół dnia - odparła.- Jesteś tylko trochę osłabiony, ale nie masz żadnych obrażeń. A, Fuwa z Tsu kazali przekazać, że są w stanie wrócić do waszego wymiaru w każdej chwili. Chcą tylko, żebyś wrócił do pełni sił.
- Czyli już niedługo - westchnął.
- Minoru życzy ci powodzenia - kontynuowała.- Niestety, nie pożegna się z wami, ponieważ szykuje się do szkolenia zawodowego.
Usagi kiwnął znacząco głową. W myślach nawet się cieszył, że nie będzie musiał z nim rozmawiać.
- Lisy powiedziały mi też, co się stało - dodała.
Jeszcze raz sięgnęła reką do nocnego stolika, podając mu do ręki dwa pergaminy.
- Nina, nie chciałem tego...- zaczął.
Przeczytał oba napisy na papierze, marszcząc czoło.
- Były przyczepione do twojej piersi - wytłumaczyła. - Podobno jedna z nich pomagała ci oddychać w tej dziwnej anomalii a drugi... chyba był przeznaczony dla niej.
- Czas?- zdziwił się. - Co to ma znaczyć?
- Nie wiem - odparła. - Ale musisz mieć nadzieję, że Aishi nadal żyje. Znajdziesz ją. Gdziekolwiek jest, jeżeli będzie z tobą, nie mam podstaw do niepokoju.
-Usagi, wyglądasz o niebo lepiej - przyznał Mikey. - Szkoda tylko, że już idziecie.
- Trzeba wrócić i spełnić powinności- westchnął. - Dziękuję wam za całą waszą pomoc.
- Nie ma o czym mówić- rzucił szybko Leo. - To była dla nas przyjemność.
- Taa- burknął Raphael.
Leonardo spiorunował go wzrokiem.
-Usi, pospiesz się - poganiał go Fuwa.- Ten portal nie będzie otwarty wiecznie.
- Znajdź ją - poprosiła April.
Królik kiwnął głową.
Podszedł do lisów, chowając ręce w rękawy.
- Fuwa, stwórz dla mnie inne przejście - powiedział.
- Inne? - zdziwił się. - Nie wracasz z nami?
- Do miasta Himeji - wyjaśnił. - Mam tam pewna sprawę.
- Nie będziesz szukał z nami Aishi?- dociekała Tsu.
Samuraj uśmiechnął się półgębkiem, zwieszając głowę.
- Żyje i to mi wystarcza - rzekł. - A ja dostałem rozkaz od Mifune ii zamierzam go wypełnić.
Puścił oko do Tsumashi. Lisy popatrzyły na siebie pytająco.
- No dobra - westchnęła dziewczyna. - Ale gdybyś nas kiedyś szukał, będziemy w pobliżu twojego domu.
Ronin kiwnął głową.
- Chodźże tu, stary- powiedział Fuwa, porywając przyjaciela w ramiona. - Tylko nie daj się zabić na jakiejś wojnie.
- Zrobię co w mojej mocy - odparł.
Tsu także wymieniła z nim uścisk, po czym utworzyła mu osobny portal. Usagi skinął głową do kitsune, potem do reszty przyjaciół i zniknął w blasku.
- Żegnajcie - powiedział Fuwa.
Żółwie i April pomachali na pożegnanie.
Lisy przeszły na drugą stronę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro