Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część pierwsza

Brunetka przejechała wzrokiem jeszcze raz po wypełnionym formularzu, po czym kliknęła duży szary przycisk na końcu formularza co skutkowało wysłaniem zgłoszenia.

Ciężko wypuściła powietrze i odsunęła się od biurka, wcześniej wyłączając laptopa.

Zeszła na dół. Rodzice siedzieli obok siebie, przy oknie, jej brat zaś siedział niecierpliwie na przeciwko oczekując, aż dziewczyna zejdzie i będą w końcu mogli zacząć kolację.

-Wysłałaś?- zapytała jej rodzicielka chłodnym tonem, na co ta tylko kiwnęła głową.- Mogą to być różne zadania, musisz być przygotowana na wszystko- uprzedziła ją surowym tonem.

-Nawet na śmierć?- spytała bez emocji, grzebiąc widelcem w sałatce.

Jej matka pokiwała twierdząco głową, jej mina była poważna, dziewczyna dopiero teraz zrozumiała powagę sytuacji. Wiedziała o tym konkursie od... tak właściwie od zawsze. Jej rodzice, ale głównie matka zawsze powtarzali jej, że musi być przygotowana na wszystko.

Eliza nie wiedziała czy sprosta zadaniu. Jej rodzice od początku pokładali większe nadzieje w niej, niż w jej rok młodszym bracie. Uczyli ją zawsze dążenia do celu, nawet po trupach, szczególnie po trupach.

Nigdy nie rozumiała ich podejścia. Uważała, że są okropni, a zarazem dziękowała im za to co dla niej robili. Ograniczali ją, dyktowali wiele zasad i mimo, że nie podobało jej się to na co dzień, to patrząc na większą skalę, przynosiły dobre efekty.

Gdy ocknęła się, jej talerz był już pusty. Odchodząc od stołu spojrzała ostatni raz tego dnia na rodziców, w ich oczach widziała pogodzenie się ze śmiercią. Następnie spojrzała na jej nic nie świadomego, niewinnego, młodszego brata.


~~~

Ojciec Elizy z samego rana wyszedł przed dom, po poranną pocztę czekającą tuż przy drzwiach.

Dziewczyna siedziała jak na szpilkach przy stole, wyczekując widoku ojca. Jej brat również  nie mógł usiedzieć w miejscu, jednak to nie przez to że jego siostra mogła za chwilę dostać zadanie w którym może zginąć, chłopak nie mógł usiedzieć na miejscu, ponieważ nie mógł doczekać się śniadania, które właśnie przyrządzała jego matka.

Starszy mężczyzna o niskim wzroście, którego córka na pewno nie odziedziczyła wręczył brunetce kremową kopertę z imieniem i nazwiskiem dziewczyny.

Ta starannie otworzyła list. Za nim jednak wyjęła zawartość spojrzała na rodziców, którzy tylko pokiwali głowami powoli się niecierpliwiąc.

,,Witaj, Elizo. Świetnie spisałaś się z czterema poprzednimi zadaniami. Jeżeli sprostasz temu zadaniu, wrota Szkoły Scerlla staną tobie otworem."

Po przeczytaniu podała kartkę rodzicom, po czym sięgnęła po małą siwą karteczkę z zadaniem.

,,Zabij swojego ojca"

Papier wypadł z rąk dziewczyny, nie mogła nic powiedzieć, nic zrobić. Sparaliżował ją strach. Rodzice przygotowywali ją na te zadanie, ale do końca miała nadzieję, że nie będzie musiała tego robić. A nawet jeśli już miała to zrobić to tylko jedno pytanie chodziło jej po głowie: czemu akurat ojca? Czemu w treści zadania nie mogło być zabicie matki, dlaczego chcą zabrać jego?

Rodzice najwyraźniej znali już treść zadania, ponieważ bez słowa wstali i udali się do pokoju z bronią, gdzie ani ona, ani jej brat nigdy nie mogli wchodzić.

Matka gestem ręki pokazała by ta poszła za nimi. Przeszli przez pokój z bronią. Ściany, szafki, podłoga, wszędzie walały się różnorakie zabójcze przedmioty. Dziewczyna spoglądała na nie z nieukrywaną ciekawością.

Dostali się do pokoju, całego czarnego, dźwiękoszczelnego.

-Uda ci się, tata ci pomoże.

Po słowach matki, ojciec wyjął zza paska pistolet i przyłożył sobie do głowy. Wziął dłoń córki i położył ją na spuście.

Mężczyzna odliczał do trzech, po czym przycisnął palec córki.

Huk, bezwładne ciało ojca, strach. Tak można było opisać tą sytuacje.

Brunetka nie wiedziała do końca co zrobiła albo właściwie co on zrobił. Nie mogła pojąć, że jej ojciec naprawdę leży tuż przy niej martwy.

Usiadła na ziemi, ten tydzień, ten miesiąc, ten rok, był najtrudniejszym w jej życiu.

Kiedy skończyła czternaście lat, rodzice od razu wzięli ją na polowanie, w celu nauczenia jej zabijania, by w momencie nadejścia konkursu i strasznego zadania nie czuła takiego strachu.

Matka pociągnęła ją za rękę, prowadząc do salonu. Rozległ się dźwięk trąbek, nie wiadomo skąd spadło konfetti i trąbki zamieniły się w oklaski.

Przed nimi stanął średniego wzrostu facet, młody mężczyzna wyglądał na jakieś 25 lat.

-Gratulacje, Elizo. Skończyłaś wszystkie zadania konkursu. Mam zaszczyt odprowadzić cię do Szkoły Scerlla. Daje ci pół godziny, na spakowanie najważniejszych rzeczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro