Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozmowa 0.783.018.14

Zapis rozmowy 0.783.018.14 z dnia XX.XX.XXXX
(rok po rozmowie 0.783.827.04, miesiąc po rozmowie 0.783.918.13)

Użytkownik _demon wysłał wiadomość.
Wiadomość od użytkownika _demon została odebrana.

_demon: To jak będzie?
<Elektra>: Katujesz mnie tym od zeszłego zlecenia, dajże spokój.
_demon: To dla mnie ważne! Jesteś jedynym hakerem, z którym znam się tak dobrze, więc to ciebie proszę o pomoc!
<Elektra>: Dobrze, dobrze, wyjaśnij o co ci dokładnie chodzi...
_demon: Mam zlecenie. Cel jest byłym hakerem, który zdradził rynek i ma informacje o swoich klientach. Chce je przekazać Rządowi w moim kraju, a to zabiło by całą naszą szarą strefę.
<Elektra>: Przecież to by wstrząsnęło całym półświatkiem!
_demon: Jak na taki mały pryszcz, liczymy się na świecie, co nie?
<Elektra>: Po co ci ja?
_demon: Jesteś hakerem! Możesz przewidzieć jego zachowanie?
<Elektra>: Muszę cię oświecić, że każdy haker jest inny.
_demon: Ale w pojedynku haker vs. haker ty wygrywasz!
<Elektra>: Podlizując się, nie zaskarbisz sobie mojego uznania.
_demon: Elektra prooooszę!
<Elektra>: Wszystko ma swoją cenę.
_demon: Gość, który mi to zlecił oferuje 200 tysięcy dolarów. Podzielimy się po połowie.
<Elektra>: Nie zapomniałeś o czymś?
_demon: Wiem, euro. Wymiana na mój koszt.
<Elektra>: ...
<Elektra>: Faktycznie ci zależy.
_demon: Po prostu pracuję tylko z najlepszymi. A po wyłączeniu prądu w całym Las Vegas potwierdziłaś, że jesteś najlepsza!
<Elektra>: To nie było nic trudnego.
_demon: W telewizji nadal o tym trąbią!
<Elektra>: Potrzebowałeś się ukryć i zapłaciłeś odpowiednią sumę.
_demon: To było naprawdę niesamowite.
<Elektra>: ...
<Elektra>: Daj mi czas do jutra, muszę to przemyśleć.

Krzyknąłem uradowany kiedy ikona Elektry zniknęła z czatu. Czułem, że ją przekonałem, musiało mi się udać, przecież gdyby nie myślała już o pieniądzach, a potem mówiła, że to "przemyśli"...
– Felek, opanuj się – mruknął Freddy, dokańczając piwo, a następnie roztrzaskując je o swoje czoło. Wywróciłem oczami, chowając telefon do kieszeni.
– Wyszedłeś już z tego biznesu dziadzie, więc nie wiesz jak to jest kiedy wszystko idzie po twojej myśli – zauważyłem. Mężczyzna z licznymi bliznami wywrócił oczami i swoją dłonią z tylko trzema palcami, sięgnął po kolejną puszkę piwa.
– Prawdziwy biznes był z prawdziwymi ludźmi, a nie... – machnął ręką. – Hakerem w telefonie. Skąd wiesz, że to nie jest jakiś skomplikowany program, czy czart wie...?
– Elektra ma czternaście lat – odpowiedziałem. – Uwielbia burzę i mieszka prawdopodobnie w Niemczech!
– Co to w ogóle za imię "Elektra"?
– Imię dla urodzonej hakerki, idioto – westchnął już zdrowo poirytowany. – Możesz przestać czepiać się moich metod? Wiem sam doskonale co mam robić! – zapewniłem, idąc do kuchni po coś na ząb. – Elektra jest po prostu najlepsza...
– Tak wiem, powtarzałeś to już z milion razy, Felek – zauważył i uniósł gazetę na wysokość oczu. Zacisnąłem zęby by przypadkiem znów nie palnąć czegoś, czego bym żałował. Ostatnio gdy powiedziałem, że przynajmniej ja nie tracę części ciała bo zdradzili mnie moi ludzie, musiałem tydzień spędzić na wycieraczce.
– Pamiętasz przecież wypad do Los Angeles!
– To, że umie przełączyć wielki pstryczek od światła jeszcze...
– Wyłączyła całe miasto! – zauważyłem. Freddy chciał coś jeszcze powiedzieć, ale chyba się poddał. Wiedział, że jak już się na coś uprę, to nie zmienię zdania, chociażby była to największa bzdura.
– Wychodzę – oświadczyłem, rezygnując z szukania czegokolwiek w lodówce i zabierając z szafki żelki. Freddy rzucił mi spojrzenie znad gazety.
– Do fryzjera?
– Nie denerwuj mnie lepiej... – warknąłem. – Przecież wiesz.
– Wiem, ale nie uważasz, że włosy będą ci przeszkadzać?
– Nie – zapewniłem. – Tata też nosił dłuższe włosy, więc nie widzę powodu, dla którego teraz ci to tak przeszkadza – dodałem. Freddy skrzywił się, patrząc na mnie.
– Właśnie do niego idziesz – domyślił się. Spojrzałem obojętnie na mojego opiekuna.
– I co z tego?
– To już rok...
– Dla mnie może miną nawet wieczność, ale i tak muszę – warknąłem i wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami.

[12 godzin później]

<Elektra>: Zgoda.
<Elektra>: Słyszysz? Zgadzam się.
_demon: Widzę.
_demon: Musiałem się nacieszyć.
<Elektra>: Znam sytuację, znam już gościa. To będzie bułka z masłem. Przygotuj się na jutro wieczór, najlepiej coś na długi dystans.
_demon: Co? Mówisz, jakbyś miała na myśli zabójstwo!
<Elektra>: Bo tak jest.
_demon: Nie wystarczy zabrać mu jakiegoś nośnika z tymi informacjami...?
<Elektra>: To haker.
<Elektra>: Jego nośnikiem informacji jest sam mózg. Musisz go zabić, ale ci pomogę.
_demon: Ty?
<Elektra>: Miej ze sobą słuchawkę. Zadzwonię przez sieć, więc informacje nadal będą tajne. Przejmę kamery i obraz na żywo tego, co się będzie działo.
_demon: To... genialne!
<Elektra>: A przypomnij mi, kim jestem?
_demon: Geniuszkom! Moją ulubioną geniuszkom! Poważnie, Einstein niech się chowa!
<Elektra>: On już nie żyje od dłuższego czasu, demonie.
_demon: ...
_demon: Idę się przygotować. Do usłyszenia.

[22 godziny później]

Włożyłem słuchawki do uszu i naciągnąłem kominiarkę szczelniej na twarz. Stałem w umówionym miejscu, ciemnym zaułku, gdzie nawet bezdomni się nie włóczyli, o umówionej godzinie... Ekscytacja to tylko jedno co przychodziło mi do głowy.
Na plecach spoczywał jeden karabin snajperski Dragunov, a po lewej stronie, na nodze ukryty mój MK23 z tłumikiem, którego jeszcze nie przykręciłem na miejsce. Noże i zapasowe magazynki znajdowały się na pasie.
W końcu zadzwonił telefon. Lekka wibracja połaskotała mnie pod kamizelką kuloodporną więc z przejęciem odebrałem i wsłuchiwałem się w głos po drugiej stronie.
– H-Halo? – Zakląłem, pod nosem wściekły.
– Zniekształcać? Masz tupet Elektra!
– Nie tupet, a mózg – prychnął zniekształcony głos. – Mam zmienić zniekształcenie? Chcesz aktorkę porno?
– Chciałem usłyszeć twój głos, a nie Sashy Grey – warknąłem do słuchawki. Cichy śmiech może i był zniekształcony, ale właśnie tak sobie wyobrażałem ten diabelski chichot.
– Przejdźmy do rzeczy – zaczęła, już z powagą w zmodulowanym głosie. – Na początek, zdejmij tą idiotyczną kamizelkę. Utrudni ci ruchy.
– Muszę się dostać do środka budynku na przeciwko. To bank, debilko. Ochrona mnie...
– Zdejmij to do cholery – jęknęła. – Przeprowadzę cię przez te korytarze, że nawet nie będą wiedzieli co ich w konia zrobi.
– Przejmiesz ich kamery?
– No ba – zaśmiała się do słuchawki. – Więc zdejmuj kamizelkę.
– Odwróć wzrok maleńka, może i możesz mieć głos Sashy Grey, ale nie wypada podglądać... – rzuciłem. Nie usłyszałem niczego ze strony Elektry, więc mogłem przypuszczać, że odwróciła głowę od ekranu. Chyba. A zresztą...
Zająłem koszulkę, uważając by nie ściągnąć przy tym kominiarki, a następnie rozpiąłem kamizelkę. Mój nagi tors pokrył się gęsią skórką w zderzeniu z chłodem.
– Brzydka blizna pod sutkiem.
– Miałaś nie podglądać – parsknąłem, zakładając z powrotem koszulkę, a kamizelkę wrzucając do jakiegoś nie zachęcającego pudła. Gdy skończę tą akcję wrócę tu po nią.
– Demon...?
– Co znowu? Mam jeszcze raz zdjąć koszulkę? – parsknąłem, zakładając na plecy swój sprzęt i wychodząc z zaułka.
– Czy ty masz... szesnaście lat? – Mimo modyfikacji głosu, bardzo łatwo odgadłem jej zaskoczenie. No tak, sama miała czternaście, musiała się spodziewać kogoś dużo starszego ode mnie.
Chyba nawet nie przypuszcza ile dzieciaków takich jak ja robi w tym bagnie.
– Piętnaście – poprawiłem. – Patrz, można się dzielić sekretami bez wyłudzania, grubych tysięcy...
– Spierdalaj – odparła co było nie podobne do grzecznych dziewczynek. Parsknąłem śmiechem, idąc spokojnie słabo oświetloną ulicą. Godzina policyjna, to oczywiste, że nikogo nie spotkam na swojej drodze.
– Ale w tym kraju nadal obowiązuje ta Szkoła?
– Podobno przestała istnieć na dobre – odparłem. – Ale mam swoje powody by w to nie wierzyć...
– Powody?
– Czekaj, jak to było? Pięćdziesiąt tysięcy?
– Aż tak ciekawe to nie jest – skwitowała, na co parsknąłem śmiechem. Była zabawna... Takie rozmawianie było znacznie ciekawsze niż pisanie i śmianie się do ekranu.
Słyszałem po drugiej stronie jak coś nuci. Zniekształcenie musiało tego nie wyłapać, ponieważ... to nucenie nie zostało zmienione.
Miała ładny głos. Melodyjny, choć fałszowała okrutnie. Przynajmniej słyszałem to... Choć inaczej wyobrażałem sobie jej głos. Wydawało mi się, że będzie nieco wyższy, a brzmiał jak małego chłopca przed mutacją. Może dlatego chciała go zniekształcić? Wstydziła się? Choć próżność do niej nie pasowała.
– Hej, Elektra?
– Co znowu? – Teraz modulator działał bez zastrzeżeń. Uśmiechnąłem się lekko.
– Ty też czasem śmiejesz się jak ze sobą piszemy? – zapytałem z nutą ciekawości, korzystając z tego, że do celu były jeszcze trzy przecznice. Po drugiej stronie zapadła dziwna cisza, w której słyszałem tylko powiadomienia systemowe.
– Czasem warknę coś na głos, albo prychnę, ale nie śmieje się...
– Musisz mieć ładny śmiech – orzekłem. – Choć gdy nucisz strasznie fałszujesz, to na co dzień chyba nie jest tak źle – dodałem. Ponowna cisza, która nastąpiła po drugiej stronie, przypominała trzy kropki z czatu, które pisaliśmy, by przekazać, że brak nam słów.
– To brzmi, jakbyś flirtował ze mną...
– Nie, nie! – zapewniłem nim nawet skończyła mówić. – Chcę się tylko zaprzyjaźnić!
– Nie czas na to – zauważyła sucho i bez emocji. Skrzywiłem się. Profesjonalna, choć... może tylko taką grała? Kiedyś się dowiem, na pewno.
Ruszyłem do budynku banku.

[72 godziny później]

_demon: Przelałem pieniądze.
<Elektra>: Widzę.
_demon: I nie chcesz nic powiedzieć?
<Elektra>: Dobra robota.
_demon: Iiii?
<Elektra>: Miło się pracowało.
_demon: I o to mi chodziło! Możemy teraz działać w spółce!
<Elektra>: Nie świruj na zapas.
_demon: Już tęsknię za twoim słodkim głosikiem.
<Elektra>: Ściągnę głos Sashy, nie żartuję.
_demon: Wiem, że żartujesz!

I tak śmiałem się do telefonu. Byłem naprawdę dumny z tego, jak wyszło nam to zadanie. Elektra podawała mi bezbłędne instrukcję, a ja swoją szybkością i wprawą pokonywałem każdą napotkaną przeszkodę. Nasz duet był doskonały!

_demon: Wiesz co? Facet, od którego dostałem to zlecenie powiedział, że będzie teraz na mnie polegać. Z jego zapłatą, razem możemy sprostać każdemu zadaniu!
<Elektra>: Co to za facet?
_demon: Nie wiem, napisał do mnie na czacie.
<Elektra>: Co?
<Elektra>: Jaki miał nick?
_demon: Nie mogę powiedzieć, znasz zasady czatu, nie można wymieniać nick'ów innych użytkowników.
<Elektra>: Powiedział przynajmniej dla kogo pracuje?
_demon: Coś tam wspomniał.
<Elektra>: Co wspomniał?
_demon: O jakimś "Morcorp". Powiedział, że obserwował mnie i jest pełen podziwu...
<Elektra>: Kurwa.
_demon: Co?
_demon: Elektra, co się stało?

Rozmowa 0.783.018.14 z dnia XX.XX.XXXX została zakończona.
















#Wiem, rozdziały miałby być w piątki. Ale Ariaeel ma doła i mi smutno :'c
Gordon, już masz rozdział...
Trochę lepiej?

#Capricorn

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro