Rozdział IX - Kurwa katalońska
! Wkurwiony Sergio i gejoza !
- Możemy porozmawiać? - zapytał Modrić kiedy w końcu znalazł Hiszpana.
- Co się stało? - Ramos spojrzał na blondyna, który był dość przygnębiony - Kogo poćwiartować?
- Bo Gerard powiedział, że... - lekko się zawahał.
- Wykręcę mu kurwa jaja - krzyknął kiedy usłyszał imię swojego najlepszego nieprzyjaciela - Mam nadzieję, że mu nie wierzysz, prawda? - zapytał patrząc na Chorwata - Luka, nie żartuj nawet.
- W sumie to nie wiem co myśleć - wlepił wzrok w podłogę.
- Lukita - złapał twarz niższego - Mówił, że jestem jebaną, egoistyczną kurwą, która traktuje wszystkich jak gówno?
- Tak - powiedział po chwili.
- W takim razie to gówno prawda - przejechał palcem po policzku Luki - Mówi tak każdemu, dokładnie te same słowa. Raz nawet powiedział tak mojej matce, oczywiście to było niechcący, bo wziął ją za nową uczennicę kiedy przyszła na herbatkę do dyrektora.
- Czyli to znaczy że...
- Nie, nie zniszczę ci życia ani tym podobne - uśmiechnął się lekko - Ale jemu jak najbardziej mogę.
- Nie - powiedział Modrić - Proszę nie rób mu nic.
- Ale ta kurwa katalońska zasługuje - jęknął Ramos. Chłopak miał już cały plan ułożony - Tylko troszeczkę go poturbować?
- Sergio u ciebie to tylko troszkę oznacza wydłubanie gałek ocznych.
- Chciałem mu odciąć fiuta, ale to też może być.
- Jesteś okropny - szepnął z zniesmaczeniem.
- Wiem, ale i tak mnie kochasz, wszyscy mnie kochają, no może tylko ta katalońska szmata ma do mnie jakieś problemy - uśmiechnął się przytulając Chorwata - Ładnie ci włosy pachną.
- Dzięki - powiedział zamykając oczy - Ty natomiast śmierdzisz wódką.
- Zapach wódki jest piękny - przejechał dłonią po włosach chłopaka - Ale i tak każdy wie, że najpiękniejszy jestem ja.
- Zjebałeś - z kosza na śmieci wyłoniła się głową Neymara - Jak chuj zjebałeś.
- Co ty kurwa odpierdalasz? - krzyknął Ramos - Naprawdę tak zjebany jesteś?
- Czemu on siedział w koszu? - zapytał przerażony Modrić - Boże co jest z wami nie tak.
- Lukita zaczekaj no - jęknął Sergio kiedy Chorwat zaczął od nich spierdalać.
- Cóż... - zaczął Brazylijczyk, ale nie dane było mu dokończyć, bo poczuł pięść na swoim policzku - O ty chuju pierdolony.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro