1.
Pewna grupa niezwykłych osób stanęła przed wrotami pewnej niezwykłej szkoły. Wszyscy gawędzili lub używali mocy. Wszystko umilkło gdy wrota się otworzyły. Wszyscy popatrzyli się w tamtą stronę. Powitała ich blada dziewczyna z włosami do kostek:
- Witajcie w Szkole Żywiołów Światła. Jestem Kailin przewodnicząca samorządu.
Gestem ręki pokazała żeby poszli za nią. Odwróciła się i poszła w głąb budynku. Od wewnątrz zbudowany był w stylu renesansowym (wiecie kolumny, łuki jasne ściany i inne elementy) połączonym z nowoczesnością. Kailin pokazywała im klasy, salę treningową, stołówkę, nie mówiła przy tym dużo. Przy wchodzeniu po schodach, chłopak w fioletowej koszuli wskazał na czarne drzwi, na pół piętrze, i zapytał:
- Co jest za tymi drzwiami?
- Nic. Później powiem. Nie wolno tam wchodzić. - odpowiedziała przewodnicząca i znów zamilkła.
Po wejściu na piętro znowu się odezwała:
- Dobrze, tutaj znajdują się pokoje. - wyjęła jakąś listę i zaczęła czytać. - Mike będzie w pokoju z Yami pokój nr 1, Claus i Yuki pokój nr 2, Cassandra ze mną nr 3.
- Dlaczego nas tak mało? - znowu zapytał chłopak w fioletowym.
- Ehhh. - westchnęła Kailin. - Jesteście pierwszymi przybyłymi, wkrótce przybędzie więcej uczniów. A teraz, możecie iść do pokoi.
Tymczasem...
Brama otworzyła się, za nią stały trzy osoby, chłopak w czarnym garniturze i dwie nastolatki, jedna w niebieskiej sukience i ze skrzydłami, druga w czarnej sukience przyozdobionej gwiazdami.
Witam w Szkole Żywiołów Mroku, jestem Blake. - przywitał zbiorowisko chłopak. - To jest Onmyo. - wskazał na nieśmiałą dziewczynę ze skrzydłami smoka. - A to Rose. - skinął na drugą stojącą obok niego nastolatkę.
- Teraz wchodzić i nie marudzić. - już miał się odwrócić, gdy z tyłu grupy rozległy się odgłosy szamotaniny.
Jedna osoba z grupy, chyba afroamerykanin "uprzejmie" chciał sprawdzić co chłopak w kurtce z jelenia, ma pod maską zakrywającą lewe oko.
- Spokój! - krzyknął Blake, i w tym samym czasie po podłożu przeszła fala ciemności.
Oboje awanturnicy natychmiast przestali.
- Teraz wchodzić! - jego głos miał w sobie coś władczego lub była to magia, lecz wszyscy poszli za nim i dwiema paniami. Podczas gdy Onmyo pokazywała gdzie co jest ,mimo że nie mówiła przy tym wiele, Blake rozmawiał z Rose. Po przedstawieniu wszystkiego, nadeszła pora na pokoje.
- Pokoje wybieracie sami. Ja się zmywa. Widzimy się później! - po tych słowach w korytarzu pojawiła się czarna mgła, gdy opadła całej trójki nie było.
*
No, nareszcie rozdział. I żeby nie było, nikt sobie w komentarzach nie wybiera pokoi.
No to do później!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro