Część druga
Eliza zarzuciła niedbale torbę na ramię, zaszła do pokoju swojego brata Eliasza, by przytulić go na pożegnanie.
Powoli schodziła po starych, drewnianych schodach, stopień po stopniu, by jak najdłużej przeciągnąć tą chwilę. Zastanawiała się czy by jeszcze nie zawrócić i nie przemyśleć tej całej sytuacji, jednak czas rozmyślań skończył się, gdy jej stopa wylądowała na zielonkawym dywanie.
-Gotowa?- zapytał mężczyzna z lekkim uśmiechem na twarzy. Brunetka kiwnęła głową i wzięła od matki mały, czarny plecak.
Wsiedli razem do samolotu, jej matka stała przed domem i obserwowała wszystko z boku. Nie poszła przytulić córki na pożegnanie, nigdy nie była zbyt uczuciowa wobec swoich dzieci, ojciec był jej przeciwieństwem, lecz z racji iż to kobieta trzymała raczej stalową dłoń w domu, musiał stać się taki sam jak ona. Oczywiście to były tylko pozory, gdy Eliza z bratem zostawali sam na sam z ojcem, ten stawał się normalny i zdejmował chłodną maskę, którą przyjmował przy żonie.
Eliza pomachała matce i chwilę później wystartowali.
~~~
-Denerwujesz się?- zapytał brunet, gdy zbliżali się do miejsca docelowego.
-Trochę- odrzekła nie śmiało Eliza, wyglądając zaciekawiona przez okno.
-Głupie pytanie. Tak w ogóle, jestem Fabian- uśmiechnął się szczerze i spoglądając na dziewczynę, poprawił okulary. Fabian wyglądał naprawdę młodo. Gdyby nie zarost, Eliza pomyślałaby, że jest niewiele starszy od niej.
-Eliza- po chwili ugryzła się w język, ale było już za późno. Mężczyzna wiedział o niej pewnie więcej niż ona sama, więc nie było potrzeby się przedstawiać. Fabian za to z uwagą patrzył przed siebie, co dodało trochę otuchy Elizie. Może nie zbłaźniła się aż tak bardzo?
Zniżyli lot, a po chwili wylądowali tuż przy ogromnych starych murach. Popękane wielkie kamienie dawały smutny oddźwięk całemu otoczeniu. Eliza przejrzała jeszcze raz otoczenie, jednak nie napotkała niczego interesującego. Znajdowali się na pustkowiu, dosłownie nie było tam nic. No oprócz murów, które były za wysokie by dostrzec co było za nimi. Dziewczyna zdołała zauważyć coś dziwnego, otóż podczas ich lotu, od góry nie było widać żadnego budynku, ani żadnych murów. Jednak chwilę później Eliza pomyślała, że głupstwem by było nie zabezpieczyć szkoły żadnym czarem, zważając na to, że szkoła ta budzi tak skrajne emocje w społeczeństwie.
-Jesteśmy na miejscu- Fabian wyszedł z kabiny, biorąc bagaż dziewczyny. Obszedł maszynę i biorąc brunetkę za rękę, pomógł jej wysiąść.- Idziemy?
-Tak, ale...- Eliza wskazała na ich dalej splecione dłonie.- Możesz mnie puścić?
-A tak, przepraszam- mężczyzna lekko się zaczerwienił, potrząsnął jednak delikatnie głową i ruszył szybkim krokiem, w stronę wielkiej bramy, prowadzącej do środka.
Brunet przyłożył kartę, którą wyjął z marynarki, wrota otworzyły się, a im ukazał się wielki dziedziniec, przed ogromnym budynkiem. Eliza zdążyła zliczyć piętnaście pięter, lecz było ich zapewne o wiele więcej.
Weszli do środka, gdzie od razu wsiedli do windy, a Fabian nacisnął przycisk, który zaprowadził ich na piąte piętro.
Drzwi windy otworzyły się, a ich oczom ukazał się długi hol, o białych ścianach, na których wisiały różne wspaniałe obrazy w złotych potężnych ramkach ze zdobieniami. Z góry zwisały również złote żyrandole, a podłogę zajmował czerwony dywan. Hol prezentował się bardzo elegancko i schludnie.
Fabian bez słowa wyszedł szybkim krokiem z windy i popchnął trzecie drzwi na prawo. Białe drzwi zaskrzypiały, a mężczyzna ruchem ręki poprosił Elizę o podejście.
Brunetka weszła do pokoju. Pomieszczenie, tak samo jak hol wyglądało na schludne. Dzięki białym ścianom pokój wydawał się większy i czystszy. Na przeciw drzwi znajdowało się wielkie okno z białymi firankami po bokach. W pokoju przy samym wejściu stały dwie ogromne, nowoczesne szafy tego samego koloru co ściany, a nieco dalej cztery pary piętrowych łóżek z ciemnego drewna, z którego również była wykonana podłoga. Na każdym łóżku znajdowało się białe prześcieradło i tego samego koloru ogromna poduszka oraz cienka pościel.
-Niko, Lauro, Leno, Darku, Krystianie, przedstawiam wam waszą nową lokatorkę, Elizę. Pozwólcie, że zostawię was samych- mężczyzna wymknął się z pokoju zostawiając dziewczynę z piątką nieznajomych osób.
Wysoka dziewczyna o rudych włosach, zeskoczyła z górnego łóżka i podeszła bliżej wyciągając rękę ku nowej lokatorce.
-Jestem Lena.
-Eliza- uścisnęła jej rękę i odwzajemniła uśmiech.
-Więc tak, ten gbur na dole, to Darek- na te słowa chłopak o kruczoczarnych włosach i blizną przebiegającą przez oko, pokazał środkowy palec.- Tamten przystojniak, to Krystian- niski brunet, który stał przy oknie, pomachał ręką i wrócił do grzebania w telefonie.- To jest Laura, a to Nika- wskazała na bliźniaczki o jasnych-blond włosach z pofarbowanymi na różowo końcówkami..
-Kiedy jest rozpoczęcie?- zapytała Eliza, odwracając wzrok od reszty lokatorów.
-Wydaje mi się, że jutro...- dziewczyna zamyśliła się na chwilę, a później spojrzała na ekran telefonu.-Chociaż nie, pojutrze, tak zdecydowanie pojutrze...
-Które łóżka są wolne?
-Jak na razie bliźniaczki zajmują jedno, Darek z Krystianem drugie, no i ja mam sama, jedno łóżko jest wolne, ale po rozpoczęciu będziemy musieli spać parami, więc nie przyzwyczajaj się.
-To jest wolne?- brunetka dotknęła opuszkami palców materaca.
-Tak- odparła krótko Lena.
Dziewczyna położyła bagaż i plecak i usiadła ciężko na biurku.
-Zbieramy się- Darek zaskoczył z łóżka i odchrząknął.
-Gdzie?- Eliza zapytała niepewnie, Darek wzbudzał w niej niepokój, co chyba zauważył, bo kącik jego ust podniósł się do góry.
-Na kolacje, chyba że chcesz czekać do śniadania- otworzył drzwi i od razu skierował się ku windzie, nie czekając na towarzyszy.
-No dobrze...- Eliza zamknęła za wszystkimi drzwi i podbiegła jak najszybciej do grupy gdy zauważyła szeroki uśmiech Darka i zamykające się drzwi windy. Zdążyła.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro