Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 10


Silas

– Mam cię namalować, jak jedną ze swoich francuskich dziwek? – zapytała nagle Blue, przez co zatrzymałem dłoń w miejscu.

Zdawałem sobie sprawę, że potrafi dowalić znienacka jakimś tekstem, ale teraz to powaliła mnie na kolana.

– Po pierwsze, nie malujesz mnie, a na mnie – odpowiedziałem powoli, szukając jakiejś riposty. – A po drugie, mogę być twój, ale nie chcę być nazywany dziwką.

– Racja – przytaknęła. – Dziwkarz bardziej pasuje.

– Blue – ostrzegłem groźnie. – Naprawdę staram ci się pomóc, ale niczego nie ułatwiasz.

– Wiem, wiem – machnęła wolną ręką. – Próbowałam tylko rozładować to napięcie między nami.

Pokręciłem głową z niedowierzaniem i puściłem jej dłoń. Kontakt fizyczny z tą kobietą w niczym mi nie pomagał, tym bardziej że jasno się wyraziła, iż go nie lubi.

Wpatrywałem się w sufit, czekając, aż blondynka wykona jakiś ruch. Niestety, wciąż nie ruszyła pędzlem z miejsca, co zaczynało mnie irytować. Fakt, że znajdowała się tak blisko, a ja nie mogłem jej dotknąć, doprowadzał mnie na granicę.

– Będziesz malować, czy tak wgapiać się w moje ciało? – zapytałem z przekąsem.

Odchrząknęła i zgarbiła ramiona.

– Nie wiem od czego zacząć – odpowiedziała cicho.

Przymknąłem powieki, kiedy wyczułem ból i smutek w tonie jej głosu. Nie powinienem być tym nawet zaskoczony, zważywszy, że były to jedyne emocje, jakie towarzyszyły Blue odkąd się poznaliśmy.

– Zacznij od twarzy – poleciłem. – Nie musisz malować czegoś szczególnego, niech na początek to będą zwykłe linie.

Byłem pewien, że skinęła głową, nawet jeśli tego nie widziałem.

Po kilku sekundach, poczułem chłód cieczy na policzku. Mokre włosie załaskotało w skórę, kiedy Blue kreśliła nieznane mi szlaczki.

Mijały minuty, podczas których ciągle rysowała w ciszy. Odważyłem się uchylić delikatnie powieki i to, co ujrzałem, sprawiło, że niemal zachłysnąłem się powietrzem.

Blue wystawiła w skupieniu koniuszek języka i dotykała nim górnej, pulchnej wargi. Kilka kosmyków wydostało się z niedbałego koczka i wpadało jej w oczy. Mimo to, nie przeszkadzały dziewczynie. Zdawała się nie zwraca uwagi na żadne przeszkody, kiedy zawzięcie rysowała po mojej twarzy. W tym transie, w jaki wpadła, było coś niesamowicie uroczego. 

Nasze spojrzenia spotkały się w momencie, gdy nachyliła się bliżej. Zastygła w miejscu, przełykając głośno ślinę. Dostrzegłem, jak krtań kobiety porusza się i musiałem ze sobą walczyć, aby jej nie pocałować.

– Maluj – nakazałem zachrypniętym głosem.

Wykonała moje polecenie, a raczej prośbę. Doskonale wiedziała, jak w tym wypadku może się skończyć niesubordynacja. Nie chciałem robić niczego wbrew jej woli, ale wciąż pamiętałem smak i fakturę jej ust, co wcale nie pomagało w wyzbyciu się niechcianych pomysłów.

Minęło kilka minut, a cała moja twarz była porysowana. Blue otworzyła tubkę z różowym kolorem i zatopiła w nim większy z pędzli. Zbliżyła go do mojego ciała, po czym zaczęła wodzić po szyi, rysując sobie tylko znany szkic.

Zauważyłem, że jest już w odpowiednim stanie, dlatego zapytałem:

– Dlaczego nie lubisz kontaktu fizycznego?

– Bo dostaję od niego ataków paniki – odpowiedziała i dopiero po tych słowach zdała sobie sprawę, co się stało.

Zastygła na moment, jednak szybko się zreflektowała i wróciła do malowania mojego ciała.

– Ktoś cię skrzywdził? – Nie mogłem się powstrzymać.

Musiałem wiedzieć. Myśl, że ktoś mógł wyrządzić jej dużą krzywdę, uruchamiała agresję. Czułem, jak każdy mięsień w organizmie spina się.

To, co wydarzyło się potem, zapewne wyrzuciłoby mnie z butów, gdybym wciąż je na sobie miał.

Blue powoli przyłożyła drżącą dłoń do mojej lewej piersi. Opuszkami palców zbadała fakturę skóry, a ja się z jakiegoś powodu rozluźniłem. Oczywiście wiedziałem, że to za sprawą jej obecności i niemej odpowiedzi. Niemniej, potrzebowałem słów zapewnienia.

– Nie w ten sposób, o jakim pomyślałeś – odpowiedziała cicho i nie zatrzymując malowania, dotknęła pędzlem grdyki. – Przyłapałam swojego narzeczonego na zdradzie z moją rodzoną siostrą.

Wziąłem głęboki wdech, bo naprawdę mocno mnie zaskoczyły te słowa. Teraz rozumiałem skąd te negatywne emocje, które wiecznie jej towarzyszyły.

– Jak się dowiedziałaś?

– Zobaczyłam – wyszeptała i zamrugała kilka razy, żeby pozbyć się niechcianych łez pod powiekami.

Wiedziałem to, bo zauważyłem, jak oczy Blue zaczęły błyszczeć.

Natomiast mi stanęło serce. Miałem do czynienia ze zdradą, ale nie byłem zdradzonym, ani zdradzającym. Raczej byłem tym, z kim zdradzono. Widząc, co czuła, gdy o tym mówiła, niemal wywołała we mnie wymioty. Wyrzuty sumienia zaatakowały każdy skrawek mojego umysłu.

– Bardzo mi przykro, Blue – powiedziałem cicho.

– Nie powinno, bo nie to było najgorsze. – Zaśmiała się delikatnie i nakreśliła chyba kółko na moim gardle.

– To mogło być coś gorszego?

– Mhm, ich ślub – wyjaśniła i odsunęła się na moment, aby otworzyć kolejną tubkę. – Ceremonia, która miała być dla mnie i Juliana... – Głos jej się załamał, a ja cierpliwie czekałem. – Wszystkie detale, lista gości, suknia, kolorystyka, zaproszenia... Wszystko to wybrałam ja, na swoje wesele, a oni z tego skorzystali.

– Chyba żartujesz – wypaliłem, unosząc się na łokciach, gdy Blue dotknęła pędzlem jednego z żeber.

– Wyglądam, jakbym żartowała, Silas? – zapytała cierpko, spoglądając na mnie z poważną miną.

– I twoja rodzina nie miała nic przeciwko temu? Ich ślub nie wywołał żadnego skandalu?

Blue westchnęła ciężko.

– Moje nazwisko nie jest tak sławne, jak twoje. Pochodzimy z małego miasteczka, gdzie wszyscy się znają i nawet jeśli wiedzieli o tym, co się wydarzyło, a rodzina była przez wiele miesięcy tematem plotek, nikomu to nie przeszkadzało. Ośmieliłabym się nawet powiedzieć, że to ja zostałam przedstawiona jako ta zła. Rozumiem, że matka musiała bronić honoru członków rodziny, ale zrobiła mi tym straszną krzywdę.

– Co masz na myśli? – Nie mogłem się już położyć z powrotem.

Emocje, niestety nie te pozytywne, brały nade mną władzę. Miałem ochotę wsiąść w samochód, jechać do tego całego Juliana i siostry Blue, żeby tylko im nawtykać do tego stopnia, że by się posrali.

Ona na to nie zasługiwała.

– Matka rozpowiedziała wszystkim, że nie nadaję się na żonę. Że nie byłabym dobrą kobietą, że nie potrafię zadbać o mężczyznę – odpowiedziała.

Nagle usiadła na mnie okrakiem i schyliła się, wypinając tyłek. Popchnęła mnie lekko za ramię w dół, żeby wygładzić skórę i móc malować na brzuchu.

Dotyk Blue palił mnie w każdym miejscu, w którym się zetknęliśmy fizycznie. Nie mogłem nic poradzić na to, że serce zaczęło szybciej bić, a oddech stał się płytki i urywany. Nie uszło to jej uwadze, bo uśmiechnęła się subtelnie. Róż zalał jej policzki.

– Zdajesz sobie sprawę, że kłamała, prawda? – Musiałem to wiedzieć, chociaż obawiałem się odpowiedzi.

Blue wzruszyła lekko ramionami, przygryzając wargę. Mimo że utrzymywała cały ciężar ciała na kolanach, żeby tylko mnie nie dotknąć więcej, niż dłonią, coś w moim wnętrzu się rozpaliło.

– Czy ma to teraz jakieś znaczenie? – Spojrzała na mnie spod rzęs. – Powiedziała wiele przykrych słów, które wzięłam sobie do serca i teraz jestem, jaka jestem. Nie sądzę, żeby dało się to zmienić.

Nie wytrzymałem. W tym momencie nie obchodziły mnie postawione przez dziewczynę granice.

Usiadłem i złapałem jej twarz w swoje dłonie. Patrzyła na mnie zaskoczona, gdy byłem tak blisko, że nasze nosy niemal się stykały.

– Blue, nie możesz przechodzić nad czymś takim do porządku dziennego. To nie jest akceptowalne, żeby własny rodzic mówił takie rzeczy – oznajmiłem dobitnie, wpatrując się wprost w jej oczy, które przypominały zachmurzone niebo.

Może i Dorian powiedział mi w życiu kilka przykrych słów, ale w momencie, gdy byłem w dołku i potrzebowałem go najbardziej, nie dobił mnie. Wyciągnął pomocną dłoń i sprawił, że wyszedłem na ludzi. Nie zostawił mnie samego. Był może twardy i surowy, ale kochał mnie i chciał dobrze. Nigdy nie zrobił mi krzywdy psychicznej.

Łzy spłynęły po policzkach dziewczyny. Ocierałem je kciukami, lecz gdy na nią patrzyłem, wiedziałem, że to łzy złości. Nie smutku.

– Sęk w tym, że nie przeszłam. Odbiło się to na mnie, ale powiedz mi, co mogłam zrobić? – zapytała i ku mojemu zdziwieniu, oparła swoje czoło o moje.

A ja nie potrafiłem odpowiedzieć na zadane pytanie. Mogłem tylko wdychać powietrze, które ona wydychała z frustracją.

– Próbowałam nie dać sobie wejść na głowę, ale nawet teraz, po półtorej roku i gdy jestem tak daleko od rodzinnego domu, moja rodzina wciąż sprowadza mnie na dno – powiedziała trzęsącym się z emocji głosem. – Dlatego chciałam odnieść sukces. Kocham malować od małego i chociaż matka zawsze mi powtarzała, że nic nie osiągnę, muszę jej pokazać, że się myli. Bardzo pragnę ją uświadomić, że sobie radzę bez niej i może wtedy przestanie w końcu do mnie wydzwaniać, żeby mi rozkazywać.

– Rozmawiałaś z nią ostatnio? – Odchyliłem się delikatnie do tyłu, patrząc na Blue ze ściągniętymi brwiami.

– Tak – pociągnęła nosem i odsunęła się od mojego dotyku.

Zrozumiałem, że to już było dla niej za dużo. Sam fakt, że nie skopała mi dupy, gdy moje dłonie znalazły się na jej policzkach, był cudem. Przekroczyłem granicę, o której mnie informowała i jasno ją postawiła. Może zachowałem się w pewnym stopniu, jak złamas, ale nie mogłem pozwolić jej przeżywać tego smutku samotnie.

Nie wiem dlaczego, ale chciałem, żeby widziała we mnie oparcie. Mógłbym wziąć trochę tego bólu od niej, żeby zrobić miejsce na odrobinę radości.

– Nie słuchaj tych dogryzań, a najlepiej to w ogóle zablokuj jej numer.

– Nic nie rozumiesz. – Pokręciła głową i znowu usiadła obok.

Starała się skupić na malowaniu, ale zauważyłem, jak targając nią emocje, gdy zadrżała jej ręka.

– Oni będą mieli dziecko – wyszeptała. – I chciała, żebym przyjechała, bo to może być ostatnia okazja na spotkanie z chorą babcią. A najgorsze jest to, że wiem, że gra mi na uczuciach i mną manipuluje, ale nie mogę olać babci. Wtedy już całkowicie w oczach innych będę kompletną, bezuczuciową szmatą.

– Pieprzyć to, co mówią ludzie – warknąłem złowrogo. – Jeśli nie chcesz, to tam nie jedź. A jak bardzo chcesz zobaczyć babcię, pojadę tam z tobą i będę pilnować, żeby już nikt nie nagadał ci bzdur.

– Nie mówisz poważnie! – wydusiła zszokowana.

– Wyglądam, jakbym żartował? – Użyłem tych samych słów, jakie ona wypowiedziała do mnie chwilę wcześniej. – Nigdy nie byłem tak poważny. Jesteś tylko człowiekiem i nikt nie ma prawa cię tak szykanować! Poza tym, uwielbiam sprzeczać się z ludźmi, więc to może być dla mnie niezła frajda.

– Jasne – parsknęła. – To możesz ze mną jechać, jeśli to ma być dla ciebie tylko frajda.

– Oczywiście, że tylko o to chodzi – powiedziałem sarkastycznie.

Oboje wiedzieliśmy, że to nie jest prawda. Z jakiegoś, nie wiem jakiego, powodu, odczuwałem potrzebę chronienia tej dziewczyny przed piraniami z jej rodziny. Po tym, czego dziś się od niej dowiedziałem, pragnąłem jedynie otoczyć ją parasolem ochronnym, żeby nikt jej już nie skrzywdził.

– Więc szykuj się na wojnę za trochę ponad miesiąc – oznajmiła i wróciła do malowania.

Położyłem się z powrotem, żeby dać jej jak najwięcej możliwości. Nie przeszkadzało mi to, że będę cały pokryty farbą, jeśli miało to jakoś pomóc Blue.

Byłem gotów na wszelkie poświęcenia.

Bo choć dla niej nasz pocałunek był atakiem, we mnie wyzwolił pierwotny ogień, jakiego nigdy nie odczuwałem. Moje związki zazwyczaj polegały na randkowaniu, poznawaniu się i uprawianiu seksu, ale nigdy nie było tak mocnego przyciągania do drugiej osoby. Ani też nigdy nie chciałem chronić kobiety przed całym złem tego świata.

Nawet jeśli to zło oznaczało jej rodzinę.

Teraz wszystko się zmieniło.

– Dziękuję za pomoc, myślę że mam pomysł na kolejny, ostatni obraz – powiedziała, zagryzając wargę, gdy już skończyliśmy.

Uśmiechnąłem się delikatnie i leżeliśmy w ciszy, czekając, aż farba zaschnie na skórze. Żadne z nas nie odzywało się przez ten czas. Dawaliśmy sobie pewnego rodzaju przestrzeń, której oboje potrzebowaliśmy, bo chociaż dzień był iście spokojnie, tak nasza relacja weszła na nowy poziom.

Może według Blue nic się nie zmieniło, ale według mnie zaczęło nas coś łączyć i byłem tylko ciekawy, jak długo będzie się tego wypierała i wzbraniała przed przyznaniem mi racji.

Ubrałem się i bez słowa opuściłem garaż z dumą, że tym razem nie dostała ataku paniki w mojej obecności. To chyba też o czymś świadczyło, prawda?

Dotarłem do swojego apartamentu i natychmiast rozebrałem, zaciekawiony malunkami. Gdy zobaczyłem swój brzuch, nie chciałem się nawet myć.

Blue nakreśliła różową farbą na całym moim ciele przepiękne kwiaty japońskiej wiśni, która miała brązowe gałęzie. Wzory ciągnęły się od twarzy, przez szyję, aż po pas.

Zrobiłem sobie zdjęcie w lustrze i wszedłem w ikonkę wiadomości.

Do: Blue Frost
Chyba to sobie wytatuuję. Dziękuję.

Załączyłem zdjęcie i usiadłem w samych bokserkach na kanapie. Nalałem sobie Bourbonu, bo kotłujące się emocje nie chciały opaść.

Ta kobieta naprawdę miała cholerny talent!

Sięgnąłem po telefon akurat wtedy, kiedy rozświetlił się ekran i ukazał dwie nowe wiadomości.

Od: Blue Frost
Nie jestem zainteresowana twoimi nudesami.

Wiedziałem, że napisała to pod wpływem chwili. Taka właśnie była – musiała kąsać na każdym kroku. Dlatego przeszedłem do drugiego, normalnego już SMSa.

Od: Blue Frost
To ja dziękuję, Silas.

Niczego więcej nie potrzebowałem w życiu.

Jeśli Blue mi szczerze podziękowała, oznaczało to, że świat stanął na głowie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro