Prolog
Nigdy nie pomyślałabym, że przyjdzie mi się zmierzyć z czymś tak upokarzającym. Patrzyłam w odbicie lustra i dziewczyna, która stała po drugiej stronie, nie była mną w stu procentach. Wygląd owszem, zgadzał się. Ale w błękitnych tęczówkach nie widziałam tej samej zaciętości, co kiedyś.
Powiadają, że zdrada boli. Oglądałam tysiące komedii romantycznych i innych pierdół, aby być przekonaną, że właśnie tak jest. Ktoś łamie ci serce, a ty beczysz w poduszkę przez tygodnie. Cóż, nic bardziej mylnego.
Kiedy zobaczyłam Katherine z moim narzeczonym, nie czułam kompletnie nic. Pustka zawitała w każdym zakamarku ciała, przecinała mnie na wskroś. Mogłam tylko stać i patrzeć, jak ich ciała obijają się o siebie podczas namiętnego seksu w domku nad jeziorem, który należał do moich rodziców. W tamtym momencie zrozumiałam, że miłość nie istnieje. Gdyby tak było, wylałabym morze łez, prawda?
Teraz czułam jedynie obezwładniającą samotność. Zaciskała na szyi niewidzialną pętlę i odcinała dopływ świeżego powietrza. Otulała głowę palcami mroku, szukając sposobu, aby wbić ostre pazury w umysł. Dłuższą chwilę zajęło mi uspokojenie się.
Zmusiłam nogi do ruchu. Wiedziałam, że jeśli się nie pojawię na dole w ciągu kilku minut, wszyscy na nowo będą o mnie plotkować.
Po chwili zajmowałam miejsce w drugim rzędzie. Wszystko wyglądało perfekcyjnie. Tak, jak planowaliśmy. Piękna altana pokryta zielonymi liśćmi i białymi różami. Krzesełka na tle ciemnej, idealnie ostrzyżonej trawy, udekorowane satynowymi wstążeczkami. Jasny, drewniany podest. Droga usłana kolorowymi kwiatami. Waniliowe świece, które dodawały uroku ceremonii o zachodzie słońca. Szum fal w tle.
I gdzieś w tym wszystkim ja, oglądająca ślub siostry z moim byłym. Ceremonię, którą planowałam razem z nim. Detal po detalu, wszystko było identyczne.
Mimo to, nie czułam bólu. Nie miałam mu tego za złe. Najwidoczniej to ja byłam niedostatecznie dobra. Nie potrafiłam zadbać o mężczyznę. Nikt nie dałby rady mojemu ciężkiemu charakterowi.
Czułam jednak poczucie straty, bo oboje odebrali mi coś najcenniejszego.
Uczucia.
Nazywam się Blue Frost, a moje serce jest szklanym zamkiem, pokrytym wieczną zmarźliną, którą sprowadzili moi bliscy.
❆
Witam w czymś zupełnie nowym ❤️ Będzie to (chyba) przyjemny romansik. Pomysł jest tak spontaniczny, że nie mam pojęcia, co z niego wyjdzie.
Rozdziały nie będą pojawiały się systematycznie. Całkowity spontan. Hope you like it.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro