Nie pora na pojednanie
Nie pora na pojednanie, mój miły panie
Nie pora na pocałunki, słodkie słówka, podarunki
Nie pora to na poematy i górnolotne myśli
Na wzdychanie do gwiazd, podziwiania stokrotek, fruwaniu w obłokach
To pora na rzeczywistość, brutalny
rynek pracy
Rachunki i umowy, przelewy, zimne
karty kredytowe
Pora to na pieniądze, zyski, klasę
Klasę mierzoną zerami...
Nie pora to na pojednanie, mój miły panie
Miłości z rzeczywistością, słowa : "kocham" ze słowem" żądam "
Nie pora to na biednych romantyków..
Dlaczego biednych?
Bo wyginęli oni dawno temu , jak te dinozaury, umarły
chyba z głodu, a więc były biedne
Dziś pora walki na noże, maczugi, sztylety i dzidy
ze słów ciosane.
Walkę o więcej, więcej, więcej
Byle tylko nie być- jak te dinozaury
Byle tylko nie być - jak ci romantycy
Byle tylko nie być- wieszczami narodów, biednymi poetami...
Byle po prostu być...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro