Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23 (EPILOG)

Obudziła się jak zwykle leżąc na brzuchu czując ciepłą dłoń na swoich plecach. Uśmiechnęła się lekko odwracając głowę w kierunku szatyna u jej bok. Zatopiła palce między jego niesforne kosmyki włosów bawiąc się nimi a przy okazji rozbudzając chłopaka.

- Dzień dobry. - mruknął zachrypniętym głosem i uchylając powieki.

- To się dopiero okaże. - odparła z rozbawieniem.

- Dla mnie już jest idealny. - szepnął nachylając się do niej i całując krótko w czubek nosa.

Zaraz potem przeniósł się na jej usta całując długo jednocześnie przyciskając ją ciężarem swojego ciała do materaca.

- Spóźnimy się na uczelnię. - zaśmiała się cicho gdy robił jej malinkę na szyi.

- Tak, tak. - westchnął odsuwając się od niej.

Każde z nich wstało po swojej stronie łóżka i pościeliło kołdry. Nie spali pod jedną, Ikuyoko zabierała mu okrycie za każdym razem. W czasie gdy Kiyoshi urzędował w łazience ona przygotowywała śniadanie. Z wilgotnymi włosami wszedł do kuchni obejmując dziewczynę od tyłu jak to miał w zwyczaju i muskając ustami po ramieniu.

- Nie spal nic. - upomniała oddając mu patelnię pod opiekę.

- Oczywiście. - wyszczerzył się do niej szeroko patrząc za nią.

Weszła do łazienki i spojrzała w lustro a konkretnie na szyję.

- Większej się nie dało?! - krzyknęła do chłopaka lecz w jej głosie nie było złości.

- Pasuje Ci do włosów! - odkrzyknął zanosząc się śmiechem.

Pokręciła głową ostatni raz zerkając na sporych rozmiarów malinkę po czym zrzucając z siebie zdecydowanie za dużą koszulkę Teppeia weszła pod prysznic. Po kąpieli usiadła do stołu naprzeciwko koszykarza zabierając się za jedzenie.

- Iku... - zwrócił jej uwagę na siebie.

- Hmm? - mruknęła mając pełną buzię.

- Zagrajmy. - poprosił patrząc jej prosto w oczy.

Uniosła jedną brew zatrzymując pałeczki w połowie drogi między talerzem a ustami. Wzruszyła tylko ramionami i włożyła kawałek mięsa do ust.

- Spoko. - kiwnęła głową przeżuwając. - Dawno nie grałam. - mruknęła pod nosem.

Uśmiechnął się szeroko na jej słowa i z nową werwą powrócił do konsumpcji.

~

Po wszystkich zajęciach na uczelni oboje stawili się na pobliskim boisku do koszykówki ulicznej. Związała włosy w wysokiego kucyka uśmiechając się przy tym wrednie do chłopaka. On rozgrzewał sobie wszystkie stawy skupiając się najbardziej na operowanym cztery lata wcześniej kolanie.

- Zabawmy się trochę. - rzucił w jej kierunku piłkę.

Z łatwością ją złapała zaczynając kozłować. Ustawili się naprzeciwko siebie mierząc się wzrokiem z lekkimi uśmiechami. Gdy ruszyła w kierunku kosza zrozumiała jak bardzo brakowało jej gry z nim.

Za którymś razem gdy go wyminęła i biegła w kierunku kosza nie poczuła jego obecności tuż obok. Zatrzymała się zdziwiona i odwróciła się do środka boiska. Z przerażeniem zauważyła go klęczącego na środku boiska z pochyloną głową tak, że jego grzywka zasłaniała mu oczy. Odrzuciła piłkę na bok i szybko podbiegła do niego klękając obok.

- Teppei, co jest? - zapytała kładąc dłoń na jego ramieniu. - To kolano? Boli? Źle stanąłeś, przeciążyłeś? Wiedziałam, że to będzie zły pomysł abyś wracał do grania. - westchnęła przykładając sobie otwartą dłoń do czoła.

- Martwisz się, Ikuyoko? - podniósł na nią rozbawiony wzrok.

- Skąd. - burknęła odwracając głowę i wydymając policzki.

Podniosła się krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Zerknęła w dół na szatyna czując, że coś jest nie tak lecz wstydziła się swoich uczuć.

- Kagami Ikuyoko. - powiedział poważnie sięgając dłonią do kieszeni luźnych spodenek.

Wyjął z niej małe, czarne pudełeczko i uchylił jego wieczko. Jej oczom ukazał się niewielki, srebrny pierścionek, który wzorem przypominał jej miniaturową koronę. Źrenice rozszerzały się jej spoglądając to na biżuterię to na brązowe oczy Kiyoshiego.

- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną? - zapytał lekko drżącym głosem.

Zrobiła jeden krok w tył lecz on nadal klęczał cierpliwe czekając i przyglądając się jej uważnie.

- Żoną? - upewniła się jakby nie wiedząc czy dobrze usłyszała.

- Moją żoną. - potwierdził wolno kiwając głową.

- Tak na zawsze? - dopytywała zagryzając wargę.

- Tak to działa. - uniósł lekko jeden kącik usta.

Przeskanowała całą jego sylwetkę i uśmiechnęła się zwycięsko robiąc krok w jego stronę.

- Ja wiem, że czujesz satysfakcję gdy przed Tobą klęczę. - przekrzywił głowę nadal wyciągając w jej stronę pierścionek.

- Owszem. - poszerzyła uśmiech nachylając się do niego lekko.

- Jak brzmi Twoja odpowiedź, Ikuyoko? - niósł jedną brew nadal jej się przyglądając.

- Tak. - odparła z błyskiem w oku i szerokim uśmiechem.

Wstał i drżącymi dłońmi założył jej pierścionek na prawy, serdeczny palec po czym położył jej dłoń na policzku. Pocałował delikatnie przypieczętowując obietnicę.

- Ale, że korona? - odsunęła się od niego i spojrzała na pierścionek.

- No wiesz, Król, Królowa i takie tam. - westchnął przyciągając ją do siebie.

- No tak, przecież. - zaśmiała się cicho wtulając się w jego klatkę piersiową.

Zasięgnęła się jego zapachem, mieszaniną potu, wody kolońskiej i woni wytartej skóry z piłek do koszykówki. Rozkoszowała się ciepłem i siłą jej przyszłego męża uśmiechając się do siebie błogo a przez myśl jej przeszło jak mu to pudełko nie wypadło podczas grania...

-----
Hej, Hej!
To już epilog ale standardowo będzie jeszcze rozdział kończący całą książkę. Dlatego jakieś spostrzeżenia piszcie pod następnym rozdziałem.
~ Ignis
-----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro