Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 21

Wracając tego ranka z siłowni zaszła do kawiarni gdzie wzięła coś dla siebie jak i Kiyoshiego. Wjechała windą na odpowiedni poziom i starając się nie wylać kawy weszła do mieszkania wyczuwając w powietrzu zapach jedzenia. Uśmiechnęła się błogo na tę wizję wchodząc do kuchni gdzie urzędował jej chłopak jak zwykle w samych bokserkach. Usłyszawszy ją odwrócił się z szerokim uśmiechem i drewnianą łyżką w dłoni.

- Dzień dobry! - przywitał się z nią radośnie.

- Bry. - mruknęła stawiając napoje na blacie obok niego.

Gdy tylko pozbyła się plastikowych kubków z dłoni chłopak przyciągnął ją do siebie trzymając w pasie jedną ręką i pocałował dość agresywnie. Nie spodziewała się tego po nim ale po chwili oddała pieszczotę kładąc dłoń na jego nagim torsie.

- Znowu coś przypalisz. - wymamrotała w jego usta.

- Trudno. - szepnął ponownie łącząc ich wargi.

Po chwili wyswobodziła się z jego silnego ramienia i uratowała jajecznicę, która na szczęście nie zdążyła się zbyt mocno przypiec.

- Jutro idziesz do szpitala? - zapytała wyciągając talerze.

- Tak. - pokiwał głową biorąc jedną z kaw do ręki.

Usiedli w milczeniu przy stole zajmując się jedzeniem i rozmyślając o swoich własnych sprawach.

- Prawdopodobnie spędzimy tu Święta i Nowy Rok. - stwierdziła popijając kawę.

- Mhm. - mruknął pod nosem grzebiąc widelcem w talerzu.

- Co jest? - westchnęła odstawiając kubek na drewniany blat.

- Dziwnie tak poza domem spędzać tak ważne dni. - spojrzał na nią ze smutnym uśmiechem.

- Domyślam się. - pokiwała wolno głową. - Zanim się obejrzysz wrócisz do domu, zobaczysz. - odparła wstając.

Odłożyła naczynia do zlewu i odwróciła się do niego opierając o blat.

- Stara znajoma robi dzisiaj domówkę, idziesz? - zapytała krzyżując ręce na piersi.

Zmarszczył lekko czoło i zmrużył oczy wpatrując się w jej sylwetkę. Dopiero po chwili pokiwał głową nie będąc pewnym czy jest to dobry pomysł.

~

Orlando przyjechali po nich pod blok i zawieźli do sporego domu Alis Clinton, koleżanki z gimnazjum Ikuyoko. Ze środka wydobywała się już głośna muzyka i kolorowe światła a na zewnątrz tańczyli ludzie już lekko podpici. Kagami wysiadła z samochodu ubrana w czarną, dopasowaną sukienkę i pierwsze lepsze trampki. Nigdy nie nosiła obcasów, wtedy to już byłaby zupełnym gigantem. Trzymając Kiyoshiego pod rękę weszła do środka a za nimi bliźniacy. Uderzyła w nich woń alkoholu i spoconych ciał.

- Ale chata... - westchnął szatyn rozglądając się wokół.

- No spora jest. - mruknęła Iku wchodząc głębiej.

- Nienawidzę jak gadacie w tym swoim języku. - burknął John mrużąc oczy.

- Baka. - uśmiechnęła się złośliwie czerwonooka.

- Doskonale wiem co to znaczy, Iku. - westchnął zażenowany brunet.

Kiyoshi pokręcił tylko rozbawiony głową pozwalając dziewczynie prowadzić się w tłum.

- Ikuyoko! - wśród ludzi zobaczyli szatynkę trzymającą plastikowy kubek i machającą do nich.

- Alis. - stwierdziła obojętnie gdy właścicielka domu podeszła do nich.

- Dawno Cię nie było. - uśmiechnęła się szeroko. - A to kto? - spojrzała z zainteresowaniem na jej towarzysza.

- Kiyoshi Teppei. - przedstawił się również z uśmiechem.

- Które to imię? - zaśmiała się nerwowo starając się ukryć zakłopotanie.

- Teppei. - odpowiedziała za niego Kagami.

- Miło mi Cię poznać. - szatynka uścisnęła mu dłoń. - Alis Clinton. - przedstawiła się mocno potrząsając ręką.

Dziewczyna była niższa od Ikuyoko ale niewiele, miała około 175 centymetrów wzrostu a jej oczy były koloru niebieskiego. Krótko ścięte włosy i kolczyk w brwi mocno gryzły się z jej przyjaznym wyrazem twarzy.

- Napijecie się czegoś? - zapytała podnosząc kubek do ust.

- Zawsze. - czerwonowłosa uśmiechnęła się cwanie.

- Alkohol jest w salonie, samoobsługa. - poklepała dziewczynę po ramieniu. - Bawcie się dobrze! - krzyknęła jeszcze zanim zniknęła w tłumie.

- Będziesz pić? - Kiyoshi spojrzał uważnie na swoją dziewczynę.

- Owszem. - kiwnęła głową idąc do salonu.

Chłopak stał wpatrzony w jej sylwetkę wchodzącą między innych ludzi. Z jednej strony chciał żeby dobrze się bawiła lecz chciałby aby odpuściła sobie procenty. Wiedział jednak, że nie ma na to wpływu a Ikuyoko się go nie posłucha, jest wolnym duchem.

~

Pilnując jej z daleka obserwował jak tańczy w tłumie. Zaciskał mocniej zęby co jakiś czas gdy jakiś chłopak pojawił się zbyt blisko niej lecz ona sprawnie sobie z nimi radziła. Pomimo alkoholu w jej krwi doskonale potrafiła odstraszyć natrętów. Jednak to ona się zdenerwowała gdy jakaś pusta blondyna przymilała się do Teppeia. Widziała, że on zdecydowanie sobie z nią nie radzi a gdy położyła mu dłoń na klatce piersiowej zdenerwowała się już zupełnie. Spokojnym lecz pewnym siebie krokiem podeszła do swojego chłopaka z kubkiem w ręku. Alkohol jedynie dodał jej odwagi, nie czuła za bardzo jego skutków a to zawdzięczała mocnej głowie i świadomości swoich granic.

- Jakiś problem, blondi? - spojrzała na dziewczynę z góry.

- Spadaj paszczurze. - wybełkotała ledwo trzymając pion.

- Paszczurze... - pokiwała głową udając, że się zastanawia. - Tego jeszcze nie słyszałam. - przyznała z wrednym uśmieszkiem.

Chwyciła niższą za włosy tuż przy głowie i wprowadziła na zewnątrz w akompaniamencie jej krzyków i szamotaniny. Ludzie nie zwracali na nie uwagi skupieni na procentach i tańcu. Wróciła do Kiyoshiego z maską znudzenia wymalowaną na twarzy.

- Zazdrosna? - skrzyżował ręce na piersi.

- Musiałam jej pokazać czyj jesteś. - wzruszyła ramionami przystawiając kubek do ust.

- Brzmi to strasznie. - zaśmiał się pod nosem.

- Jasne. - uniosła lekko jeden kącik ust. - Idziemy? - zapytała odstawiając resztę napoju na pobliski stół.

- Chodźmy. - kiwnął głową łapiąc ją za dłoń.

Splótł ich palce ciągnąc ją lekko do wyjścia. Zadzwonił po taksówkę, która przyjechała stosunkowo szybko. Dojechali do apartamentowca po czym weszli do windy.

- Też byłem zazdrosny. - wymruczał do jej ucha.

Nie odpowiedziała mu tylko przyciągnęła do siebie całując żarliwie. Na oślep wyszli z windy cały czas starając się nie odrywać od siebie. Wpadli do mieszkania zrzucając z siebie okrycia wierzchnie. Nie przeszkadzał mu smak alkoholu na jej wargach lecz zdziwił się gdy jej język wdarł się do jego ust. Nie zawracał sobie jednak tym głowy oddając pocałunki z równą zawziętością ciesząc się z bliskości z dziewczyną. Błądził dłońmi po jej ciele a ona nie była mu dłużna wsuwając dłonie pod jego koszulę.

- Jesteś w pełni świadoma? - zapytał odsuwając ją na chwilę od siebie.

- W zupełności. - pewnie pokiwała głową.

- Jak się nazywali koszykarze gimnazjum Teiko? - zmrużył oczy skanując jej twarz.

- Pokolenie Cudów ale co to ma..? - przerwał jej agresywnym pocałunkiem.

Zarzuciła mu ręce na szyję przyciągając jeszcze bliżej. Dotarli do kanapy na której położyli się nadal trwając w swoich objęciach.

- Kocham Cię, Ikuyoko. - szepnął patrząc głęboko w jej czerwone oczy.

Wpatrywała się w niego z rozszerzonymi źrenicami i rozchylonymi ustami. Dotknęła dłonią jego policzka delikatnie muskając go opuszkami palców.

- Ja... - szepnęła starając się zebrać myśli. - Też Cię kocham, Teppei. - uśmiechnęła się lekko do niego.

Wyszczerzył się szeroko nachylając do niej całując prosto w czubek nosa po czym wygodnie się na niej ułożył. Leżeli tak napawając się swoim ciepłem. Kagami zatopiła palce w jego brązowe, roztrzepane włosy uśmiechając się do siebie jak głupia. Ktoś ją kochał i chciał z nią być. Było to dla niej tak dziwne i niespotykane, że bała się, że gdy się obudzi to wszystko pęknie jak bańka mydlana.

-----
Hej Szkraby!
Nieubłaganie zbliżamy się do końca, tak tylko chciałam poinformować.
Miłego!
~ Ignis
-----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro