Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

Obudziła się gdy poczuła jak czyjaś silna dłoń delikatnie potrząsa jej ramieniem.

- Co jest? - warknęła otwierając oczy.

- Idziemy już. - odpowiedział jej rozbawiony Izuki.

- Dobra, dobra. - wymamrotała wstając.

Otrzepała ubrania i sięgnęła po torbę zakładając ją na ramię. Ziewnęła szeroko przeciągając się przy okazji i rozejrzała się dookoła.

- Taiga? - zapytała tylko jeszcze nie do końca kontaktując.

- Zostawił coś. - odpowiedział jej brunet.

- Chodźmy już. Koniecznie muszę się przespać. - westchnęła przeciągle.

Ruszyła do wyjścia mijając koszykarzy którzy postanowili poczekać na Taigę.

- Kiedyś Ci oddam to ubranie, Niekoronowany Królu! - krzyknęła. - A co do jedzenia, dzisiaj odpada! - dodała jeszcze zanim zniknęła za rogiem.

Szatyn tylko przewrócił oczami uśmiechając się nikle. Nie przeszkadzało mu to przezwisko ale tylko jeśli ona je wypowiadała, wtedy nabierało dla niego nowego znaczenia.

Wyszła z budynku pewnym krokiem ruszając do mieszkania, tak bardzo pragnęła teraz tylko walnąć się do łóżka i długo spać. Weszła do domu zdejmując niedbale buty i resztę wierzchniego odzienia rzucając gdzieś w kąt. Rozebrała się, szybko wzięła prysznic i zakopała w pościeli lecz hałas dobiegający z salonu uniemożliwiał jej sen.

- Co jest, do cholery? - wymamrotała do siebie wstając z łóżka.

Ubrana w koszulkę na krótki rękaw i krótkie, dresowe spodenki z hukiem otworzyła drzwi do pokoju głównego.

- Co wy Ty robicie? - warknęła widząc cały zespół Seirin

- Będziemy słuchać opowieści Kuroko. - odpowiedział jej kapitan.

- Jesteście niemożliwi. - westchnęła idąc do kuchni. - Robię herbatę, ktoś coś? - zapytała wyjmując kubek dla siebie.

Po chwili wyjęła jeszcze trzy sypiąc do nich liści i wstawiła wodę. Jednym uchem słuchała co mówi zawodnik widmo ale nie chciała się wpychać do ich drużyny z butami więc trzymała się na uboczu. Podała im herbatę i oparta o blat z niewielkim uśmieszkiem obserwowała ich przekomarzania. Do momentu gdy tę sielankę przerwał dźwięk jej telefonu.

- O tej porze? - zdziwił się Izuki patrząc na jej komórkę.

- U niej to normalne. - odparł Taiga wzruszając ramionami. - Pewnie kolejny napaleniec. - dodał uśmiechając się wrednie do siostry.

- Narzekasz bo dawno nikt Ci łóżka nie grzał. - odgryzła mu się sięgając po urządzenie.

- Tsh. - wykrzywił twarz w gniewnym grymasie mrużąc oczy.

Kliknęła zieloną słuchawkę odbierając połączenie i ignorując zabójcze spojrzenie brata.

- Halo?

- Kagami.

- Czego?

- Dobrze wiesz czego, skarbie.

- Nie.

- Jak to „nie"?

- Wiem czego chcesz ale mówię, że nie.

- Jesteś chora?

- Nie.

- Więc o co chodzi?

Odłożyła telefon od ucha i spojrzała wymownie na czerwonowłosego, ten tylko przewrócił oczami i zabrał jej z ręki telefon.

- Spadaj typie, dzisiaj jest ze mną.

Po tych słowach zamknął klapkę komórki i podał dziewczynie nawet na nią nie patrząc.

- Dzięki, wielkoludzie. - poczochrała go po włosach.

- Jestem w szoku, że odmówiłaś. - stwierdził strącając jej rękę ze swojej głowy.

- Miałam ważną rozmowę po której coś zrozumiałam. - odpowiedziała wzruszając ramionami.

Podnosząc kubek do ust posłała Kiyoshiemu spojrzenie na co ten uśmiechnął się delikatnie. Widziała w jego oczach coś na kształt dumy i szczęścia, sprawiło jej to przyjemność choć nie wiedziała dlaczego.

- Wyśpijcie się. - poleciła podchodząc do drzwi na korytarz. - Jutro ważny dzień. - dodała jeszcze zanim nie wyszła z pomieszczenia.

Teraz położyła się już do łóżka na dobre, sama lecz z satysfakcją, że nie godzi się na ten marny los.

~

Zacisnęła szczękę stojąc obok ławki i obserwując jak zawodnicy szykują się do rozgrywki. Nie umiała tego wyjaśnić ale okropnie się stresowała chociaż ona nawet nie kiwnie palcem podczas tego meczu.

- I co się spinasz? - burknął Taiga stając obok niej.

- Ja? - spojrzała na niego zdziwiona. - Jestem zupełnie spokojna. - odparła wracając wzrokiem na boisko.

- Jasne. - zerknął na nią z politowaniem. - Wygramy to. - zapewnił z determinacją w głosie.

- Nie masz innej opcji. - uśmiechnęła się pod nosem.

Poklepała go po ramieniu dając nieme wsparcie po czym koszykarz wyszedł na korytarz aby czekać na oficjalne przedstawianie zawodników.

- Trener: Aida Riko. - przedstawił głos w głośnikach.

Szatynka ukłoniła się lekko wywołując tym szmery na trybunach.

- Numer 11, Kuroko Tetsuya. - zawodnik widmo wbiegł na boisko.

- Numer 10, Kagami Taiga. - pewnym siebie krokiem wszedł zaraz za przyjacielem.

- Numer 7, Kiyoshi Teppei. - podszedł do niej i ku jej zaskoczeniu przybił piątkę jak reszcie drużyny.

- Numer 5, Izuki Shun. - posłał wszystkim pewne siebie spojrzenie ciemnych oczu.

- Numer 4, kapitan, Hyuga Junpei. - podbiegł truchtem do reszty drużyny.

Po Seirin przyszła pora na Rakuzan co obserwowała z jeszcze większym zainteresowaniem.

- Niekoronowani. - stwierdziła z lekkim obrzydzeniem.

- Mam się obrazić? - zapytał cicho Teppei nachylając się do niej.

- Dlaczego? - wzruszyła lekko ramionami. - Oni to Niekoronowani, Ty jesteś Królem. - odpowiedziała niby od niechcenia.

Zaskoczyły go jej słowa lecz po chwili wyszczerzył się szeroko.

- Daj z siebie wszystko. - odwróciła się do niego przodem. - Proszę, wygrajcie to. - dodała patrząc mu w oczy.

- Nie martw się. - położył jej dłoń na głowie. - Z Tobą w pobliżu nie zabraknie mi sił. - uśmiechnął się do niej jeszcze szerzej.

- Nie spoufalaj się za bardzo. - odparła z przekąsem zdejmując z siebie jego dłoń.

Zaśmiał się cicho odwracając w kierunku boiska i momentalnie nabierając powagi po czym pewnym krokiem wszedł na nie. Patrzyła za nim z nadzieją w nim pokładaną, w nim i jej bracie. Lecz chyba nie ma się o co martwić, obaj są przygotowani najlepiej jak się dało.

Pierwsza syrena rozbrzmiała a Kagami wyskoczył do piłki odbijając ją do Izukiego. Rozpoczęła się walka o mistrzostwo. Rozdziawiła szeroko buzię gdy jej brat wykonał meteor jamp. To będzie naprawdę ciekawy mecz.

~

Był naprawdę niesamowity, ledwo nadążała wzrokiem za zawodnikami a co dopiero za piłką. Zone Kagamiego robiło na niej wrażenie ale Akashi był... absolutny. Jego Zone wpłynęło na resztę drużyny i szczerze obawiała się, że Seirin może nie podołać. Jednak Taiga, on wyrwał z niej tą niepewność samemu dając natchnienie swoim współgraczom. Śmiało mogła powiedzieć, że jej brat był cudownym graczem koszykówki.

Gdy ostatni kosz został trafiony a serpentyny wystrzeliły wraz z ogłuszającym dźwiękiem wiwatów, Ikuyoko odsunęła się na bok aby nie przeszkadzać im w radości. Stała po ścianą podziwiając śmiechy, krzyki i łzy szczęścia widniejące na ich twarzach. Pomimo tego, że było po dekoracji oni nadal ledwo w to wierzyli. Nie chciała im przeszkadzać, to była ich chwila. Teppei odwrócił się do niej łapiąc kontakt wzrokowy, uśmiechnął się do niej szeroko i zrobił pierwszy krok w jej stronę. Jego kroki były nad wyraz pewne i zdecydowane a w jego oczach dostrzegła determinację.

- Wygraliśmy. - stwierdził stając bardzo blisko niej.

Nie odsunęła się, ona nigdy nie ustępuje pola. Spojrzała prosto w jego brązowe oczy zauroczona błyskiem, który tak bardzo chciała zrozumieć. Zwilżyła usta i zacisnęła pięść na jego koszulce tuż przy kołnierzu przyciągając go mocno do siebie. Jego usta były lekko spierzchnięte i słone od strużek potu niedawno spływających po jego czole i policzkach lecz jej to nie przeszkadzało. To był on, jego zapach, który był mieszaniną woni piłek do koszykówki, sprayu chłodzącego i dezodorantu. Całowała go namiętnie a on nie był jej dłużny. Przyciągnął ją do siebie oddając pieszczotę i pragnąc jej jeszcze bardziej.

- A to co? - zapytał głupkowato lekko się od niej odrywając.

- Nagroda. - odpowiedziała cicho z pół przymkniętymi oczami.

- Podoba mi się. - mruknął zanim znowu nie złączył ich ust.

Nie przeszkadzało im to, że są na widoku tłumów oraz w centrum wiwatów na cześć Seirin. Gdzieś mieli zaskoczony wzrok drużyny, teraz liczyli się tylko oni.

- Chodźmy stąd. - poprosił gładząc kciukiem jej policzek.

Pokiwała wolno głową delikatnie oblizując usta. Pociągnął ją za dłoń w kierunku korytarza nie zważając na ludzi wokół. Prawie biegli klucząc przejściami aż do wyjścia, potem chodnikiem a na końcu schodami aby dotrzeć do jej mieszkania. Wpadli do niego jak huragan całując się w amoku i po omacku zamykając za sobą drzwi. Na zmianę całowali się i ściągali ubrania sami nie wiedząc czego chcą. Oddać się pocałunkom czy pozbawić się wszystkich warstw ciuchów. W końcu jednak pozbyli się zbędnego materiału docierając do sypialni. Co z tego, że był spocony i zmęczony po zawodach? Nie miało to teraz znaczenia. Popchnęła go aby opadł na pościel na plecy a ona przyszpiliła go do łóżka nachylając się nad nim i całując żarliwie. Szybko poruszali wargami jakby spragnieni samych siebie.

-Teppei. - wyszeptała w jego usta.

- Ikuyoko. - odpowiedział miedzy pocałunkami.

Oddawał je z jednakową zawziętości i zupełnie nie przeszkadzała mu jej dominacja.

~

Obudziła się leżąc na brzuchy głową odwróconą do ściany. Uśmiechnęła się lekko na wspomnienie nocy i odwróciła głowę w kierunku drugiej połowy łóżka. Mina jej zrzedła widząc pustą i zimną pościel. Westchnęła głęboko siadając i ziewając szeroko. Czego miała się spodziewać? Czego ona oczekiwała? Postawiła stopy na panelach i założyła koszulkę leżącą na ziemi po czym przeczesując palcami włosy wyszła z pokoju. Przemierzyła korytarz i otwierając drzwi od salonu połączonego z kuchnią zobaczyła coś czego się w tym momencie nie spodziewała. Stał tam. W samych bokserkach, tyłem do niej stał przy kuchence coś gotując. Wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami i poza tym, że podziwiała jego umięśnione plecy to sam fakt, że on nie odszedł był ogromnym zaskoczeniem.

- Dzień dobry. - uśmiechnął się szeroko odwracając do niej. - Myślałem, że będziesz dłużej spała. - przyznał lekko zarumieniony.

Nadal wpatrywała się w niego jak cielę w malowane wrota a w jej oczach wezbrały łzy. Nie pozwoliła im spłynąć, ona nie płacze.

- Co jest? - zapytał zdezorientowany i trochę wystraszony.

- Jesteś tu. - szepnęła zaskoczona.

- No tak, a gdzie miałbym być? - rozbawiony oparła się o blat.

- Nie tutaj. - odpowiedziała uśmiechając się lekko. - Niekoronowany Król nie uciekł po jednej nocy. - skrzyżowała ręce na piersi z cwanym uśmieszkiem.

- Jak mógłbym uciec? - zapytał podchodząc do niej. - Jak mógłbym uciec od mojej Królowej? - mruknął nachylając się do jej ust.

Zarzuciła u ręce na szyję pragnąca jego i jego uczuć pod wpływem których pękła. Tym razem pozwoliła łzom płynąć, nie chciała już musieć się powstrzymywać. Już nie pamiętała kiedy ostatnio pozwoliła sobie na płacz, uważała go za oznakę słabości. Łzy informowały, że czyjeś słowa mogą Cię zranić a ona za żadne skarby nie mogła sobie na to pozwolić.

- Ej, nie płacz. - poprosił ocierając słone krople z jej policzków.

- Dziękuję. - szepnęła opierając się o jego tors. - Tak bardzo dziękuję. - zaszlochała cichutko.

- Mówiłem Ci, że każdy zasługuje. - przypomniał obejmując ją.

- Pamiętam. - pokiwała wolno głową. - A teraz czuję jak coś się przypala. - dodała odsuwając się od niego i pociągając nosem.

Odsunął się od niej podbiegając do kuchenki i zdejmując patelnię z palnika oraz wyłączając go.

- Może coś się odratowało. - zaśmiał się nerwowo.

- Gotowanie zostaw mi. - westchnęła podchodząc do niego i odbierając spalone śniadanie. - Idź się ubrać czy coś. - machnęła na niego ręką.

- Tak jest. - cmoknął ją w lekko czerwony nos od płaczu i wyszedł do łazienki.

Patrzyła za nim chwilę nie wierząc, że naprawdę spotkało ją takie szczęście. Wróciła wzrokiem na zwęglone jajka sadzone i z rozbawieniem wyrzuciła je do kosza po czym skontrolowała stan bekonu na drugiej patelni. Nie był on w stanie tragicznym, po prostu będzie wyjątkowo chrupiący. Rozbiła świeże jajka i zaczęła smażyć gdy do pokoju wrócił Kiyoshi podchodząc do niej i obejmując od tyłu. Położył brodę na jej ramieniu obserwując jej ruchy.

- Bekon będzie mocno przypieczony. - poinformowała sięgając po sól.

- Nie przeszkadza mi to. - mruknął do jej ucha.

- A wiesz może gdzie Taiga? - zapytała odwracając się do niego.

- Całą noc świętowali zwycięstwo więc pewnie śpi u któregoś z chłopaków. - odparł zakładając jej niesforny kosmyk włosów za ucho.

- Mam nadzieję, że się nie upił wielkolud jeden. - burknęła marszcząc czoło.

- Przecież nie ma 20 lat. - zauważył uśmiechając się pod nosem.

- W Ameryce mu to nie przeszkadzało. - odparła zdejmując jajka z patelni.

Postawiła oba talerze na stole i sięgnęła po kubki do szafki.

- Jedz, ja zrobię herbatę. - machnęła ręką w kierunku stołu.

- Zjedz ze mną. - poprosił nadal stojąc obok.

- Przecież zaraz usiądę. - spojrzała na niego z politowaniem.

- Chcę, żebyś siedziała ze mną od samego początku. - powiedział łapiąc ją w talii.

Poprowadził ją tak aby usiadła na jednym z krzeseł a sam szczerząc się zrobił to naprzeciwko niej.

- Smacznego. - mruknęła sięgając po pałeczki.

- Smacznego. - poszerzył uśmiech robiąc to samo.

Jedli w milczeniu tylko on co jakiś czas zerkał na nią znad talerza posyłając jej przy tym najszczersze uśmiechy na które ona marszczyła nos. Nadal były one zbyt szerokie jak na jej gust.

- Pójdę się przebrać. - poinformowała wstając od stołu.

Odstawiła talerz do zlewu i wyszła z pomieszczenia kierując się korytarzem do łazienki. Zrzuciła z siebie ubranie wchodząc pod prysznic pozwalając aby wody swobodnie spływała po jej ciele. Odchyliła głowę przyjmując ciepłe krople na swoją twarz i rozmyślając nad tym co ją spotkało. Czy oni są teraz parą? Właściwie to nic oficjalnie żadne z nich nie powiedziało. Sama nawet nie wie co do niego czuje. Na pewno jest to jakieś uczucie, zależy jej ale nie wie jeszcze w jakim stopniu. Chyba poczeka aż on coś zrobi, w końcu to on został u niej w domu, nie uciekł. Wyszła z kabiny wycierając ciało po czym wyszła na korytarz a potem do swojego pokoju. Ubrała się w ciepłe dresy i bluzę a zabierając ciuchy Kiyoshiego, które dwa dni wcześniej pożyczyła wyszła z pokoju. Będąc już na korytarzu usłyszała rozmowy z salonu więc pewnym krokiem ruszyła w tamtą stronę.

-----

Em... Tak. Stało się. Ale spokojnie, to jeszcze nie koniec! Możecie dać znać jak wam się podobało i ogólnie wasze spostrzeżenia, będzie mi bardzo miło.

Nawet nie wiecie jakiego kopa do działania dają mi wasze komentarze.

Love u <3

~ Ignis

-----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro