Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 12

Z bólem serca, którego sama nie potrafiła wyjaśnić obserwowała grę. Może jest chora? A jak to zawał?! Zdecydowanie będzie musiała pójść do kardiologa bo to nie jest normalne. Krzywiła się widząc każde najmniejsze uderzenie skierowane w ich środkowego. Gdyby nie Mitobe trzymający dłoń na jej ramieniu już dawno rzuciłaby się z pięściami na boisko i w dupie miałaby konsekwencje. Właściwie to ona nigdy się nimi nie przejmuje ale to teraz nie istotne. Widząc siniaki, otarcia i stłuczenia na ciele Kiyoshiego ogarniała ją furia, porywała jak huragan... Czuła się jak wtedy gdy pobiła tamtego chłopaka. Zacisnęła pięści na materiale spodni a Rinnosuke dłoń na jej ramieniu. Wiedziała, że wszyscy są w podobnym stanie co ona. Udzielało się to również zawodnikom. Dowodem na to był faul Kagamiego na zawodniku od gum. Nie miała zamiaru zmienić sposobu nazywania srebrnowłosego. Typek od gum brzmiało idealnie. I znowu Teppei musiał doprowadzać jej kochanego braciszka do porządku ale wpłynęło to pozytywnie na całą drużynę i zbierając się w sobie zaczęli grać.

Poderwała się z miejsca gdy Kiyoshi upadł na ziemie. Nawet Mitobe nie był w stanie jej powstrzymać. Widziała krew spływająca z jego czoła gdy trzęsąc się jak osika próbował wstać o własnych siłach. Naprawdę chciał do niego iść, opierdolić go za swoje lekkomyślne zachowanie ale nie potrafiła. Jego determinacja... Jego żelazne serce sprawiło, że nie miała siły się ruszyć. Oprócz tego Rinn mocno trzymał ja za bluzę nie pozwalając odejść.

Odwróciła się na pięcie wyrywając rękaw z uścisku Mitobe. Wyszła z hali na korytarz szybkim krokiem idąc przed siebie. Uciekła, stchórzyła. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Z czerwonym błyskiem w oku wyszła na zewnątrz, chłodne powietrze otuliło jej zgrzane poliki i dało niewielkie ukojenie. Miała ochotę w coś walnąć. Konkretnie w kogoś, w tą kanalię Hanamiyę Makoto. Tak bardzo chciałby rozkwasić mu tę buźkę. Odwróciła się i kopnęła w śmietnik odrywając go od metalowej obręczy i przewracając go przy okazji. Chciała krzyczeć, rzucać się i wściekać. Wygarnąć im wszystkim co o nich myśli. Z jej gardła jedynie wydobywały się niezrozumiałe warknięcia, pomrukiwania i stłumione przekleństwa. Jak już się trochę uspokoiła weszła z powrotem do budynku a następnie do szatni Seirin. Aktualnie trwała dziesięciominutowa przerwa między drugą a trzecią kwartą. Otworzyła drzwi i zobaczyła jej brata kopiącego ławkę, zdecydowanie byli do siebie bardzo podobni. Zlustrowała wzrokiem wnętrze w poszukiwaniu największego debila w drużynie. Zatrzasnęła za sobą drzwi i agresywnym krokiem podeszła do niego stając centralnie przed nim. Podniósł na nią wzrok uśmiechając się przy tym przepraszająco. Nie odzywała się od niego, patrzyła na niego ze złością, smutkiem i bólem. Jak on mógł doprowadzić się do takiego stanu? Bez słowa wzięła woreczek z lodem i kucnęła przed chłopakiem przykładając mu go do jednego z siniaków. Zacisnęła mocniej szczękę gdy położył jej dłoń na głowie. Jej oczy niebezpiecznie zwilgotniały lecz żadna łza nie spłynęła w dół. Ona nie płakała, nigdy.

- Żelazne Serce. - szepnęła cicho, tak żeby tylko on ją usłyszał.

Poczuła jak ręka na jej głowie lekko czochra jej włosy a potem jej ciężar znika. Wstała odkładając lód na miejsce i patrząc ostatni raz na Teppeia.

- Nie dajcie się. - powiedziała patrząc po koszykarzach.

Po tych słowach wyszła z pomieszczenia i idąc wzdłuż korytarza wróciła na boisko siadając na ławce po stronie Liceum Seirin.

Oglądała rozgrywkę w skupieniu i spokoju o który sama siebie by nie posądzała. Oczywiście jak wszystko co dobre i to musiało się skończyć gdy środkowy Seirin znowu został potraktowany serią ciosów pod koszem. Wtedy to już nawet Riko się zdenerwowała i wzięła czas.

- Nie pozwól mu wrócić na boisko. - poprosiła twardo Ikuyoko.

- Wiem przecież. - odpowiedziała jej obserwując schodzących z boiska zawodników.

I nie wszedł. Po pełnych emocji przemówieniach po których Kagami miała ochotę walnąć głową w ścianę z zażenowania, Kiyoshi został na ławce. Czerwonooka usiadła obok niego w zupełnej ciszy.

- Przepraszam. - powiedział spuszczając głowę.

- Przestań już. - burknęła odchylając się do tyłu.

- Nie, naprawdę przepraszam. - podniósł na nią smutny wzrok.

- Wiem. - pokiwała wolno głową. - Teraz tylko skupmy się na meczu i dajmy z siebie wszystko. - odwróciła w jego kierunku głowę i uśmiechnęła się nieznacznie.

Widząc to i on wyszczerzył się szeroko po czym odwrócił się do Aidy by i ją przeprosić za swoje słowa.

~

Liceum Seirin wygrało ten mecz przez co na hali było jeszcze głośniej. Ikuyoko dotknęła swoich uszu przekonana, że na palcach ujrzy krew. Myślała, że stworzenie takiego hałasu przez licealistów jest niemożliwe.

- Wygraliśmy! - klepnął ją w plecy rozradowany szatyn.

- Żelazne Serce, weź odejdź ode mnie bo stracisz zęby. - warknęła łypiąc na niego spode łba.

- Dobra, dobra. - zaśmiał się głośno. - Ochłoń trochę. - rzucił idąc w kierunku boiska.

Obserwowała jak on wraz z Hyugą mierzą się wzrokiem by za chwilę przybić sobie piątkę. A po reakcji Riko, która rozpłakała się na miejscu śmiało mogła stwierdzić, że było to niezmiernie ważne wydarzenie.

- Przegrałem, Seirin. - przeszły ją ciarki na dźwięk tego głosu. - Co do Ciebie Kiyoshi... Przepraszam za wszystko. - czarnowłosy stał przed nimi ze spuszczoną głową.

Zaskoczył ich swoimi słowami lecz coś jej nie pasowało. Tacy ludzie nie zmieniają się po jednej porażce.

- Nic z tych rzeczy, idioci! - krzyknął podnosząc wzrok.

- Teraz to mu przypierdolę. - Kagami wstała z ławki prawie ją przewracając.

Nie było jej jednak dane dojść do swojego celu gdyż brat powstrzymał ją podnosząc do góry starając się uniknąć ciosu. Dziewczyna wymachiwała rękami i nogami na wszystkie strony aby tylko dopaść tego gnojka.

- Ogarnij się, Ikuyoko. - warknął do niej czerwonooki.

Wzięła parę głębokich wdechów i oddychając ciężko uspokoiła się trochę. Postawił ją na ziemi na co ona natychmiast odwróciła się na pięcie i wyszła z hali. Wparowała do szatni, przebrała się i nie czekając na resztę wyszła z budynku przeklinając przy okazji z dnia na dzień obniżającą się temperaturę. Przechadzała się w tę i z powrotem po placu przed obiektem co jakiś czas zerkając na drzwi kontrolując czy nie wychodzi z nich zgraja białych dresów.

~

Razem z Riko weszły na teren gorących źródeł. W pełnym ubraniu wparowały do strefy męskiej gdzie koszykarze uskuteczniali sobie konkurs na podglądanie studentek po drugiej stronie płotu.

- Widzę, że dobrze się bawicie. - powiedziała Aida z przerażającym uśmieszkiem.

- Nie to, że coś ale ja nie narzekam, że tu jestem. - stwierdziła Ikuyoko uśmiechając się lubieżnie do rozebranych licealistów.

- Tak czułam, że jest tu troszkę za głośno. - kontynuowała szatynka tym samym milusim głosikiem. - Lepiej się przygotujcie. - dodała zacierając ręce.

Oni gwałtownie pobladli szykując się na najgorsze. W tempie błyskawicznym trenerka dała im nauczkę na koniec tylko otrzepując ręce.

- I pomyśleć, że nie musiałam jej pomagać. - westchnęła zawiedziona wychodząc za brązowooką. - Do potem, Żelazne Serce. - machnęła do niego nie odwracając się.

Jako jedyny nie został poszkodowany gdyż jako jedyny nie był zainteresowany podglądaniem.

Dziewczyny już rozebrane weszły do gorącej wody wzdychając błogo. Wyższa czuła na sobie skanujący wzrok trenerki, teraz gdy była pozbawiona ubrań mogła ją ocenić bardzo dokładnie. Usłyszała jak szatynka głośno wciąga powietrze.

- Kagami-san, Twój bark... - zaczęła niepewnie.

- Tak wiem, nadwyrężyłam go na treningu. - machnęła lekceważąco ręką. - Nie martw się. - zatopiła się wodzie po czubek nosa.

- Niech będzie ale jak coś to mów. - poprosiła ochlapując się dokładnie.

- Mhm. - mruknęła tylko wywołując przy tym bąbelki.

Siedziały przez chwilę w ciszy rozkoszując się ciepłem dopóki nie dołączyła do nich trzecia osoba.

- Cukiereczek do nas zawitał. - burknęła z pogardą widząc różowe włosy.

- Akademia Too?! - zdziwiła się Riko patrząc szeroko otwartymi oczami na Momoi.

Czerwonowłosa, w której krew zawrzała na widok menadżerki wyszła z wody obwijając się ręcznikiem. Mamrocząc pod nosem wyzwiska pod adresem posiadaczki różowych oczu ubrała się szybko i wyszła z obiektu wysyłając bratu krótką wiadomość, że wraca do domu. Gdy była w drodze jej telefon zaczął intensywnie wydzwaniać denerwując tym samym dziewczynę, która chciałaby wreszcie zaznać odrobiny spokoju ale na każdym kroku ktoś jej życie utrudnia. Z wściekłością kliknęła zielony przycisk i przyłożyła urządzenie do ucha.

- Halo?!

- Co tak agresywnie, Iku-chan?

Przewróciła oczami słysząc radosny głosik Kaguyi.

- Co chcesz, Saitou?

- Co robisz?

- Wracam do domu.

- Wpadniesz na noc? Smutno mi samej...

Jęczący głos w słuchawce doprowadzał dziewczynę do szału.

- Chłopaka jakiegoś przygarnij, co ja jestem?

- Ale ja wolę Ciebie niż jakiegoś chłopaka!

- Ja Ci nocy nie umilę, Saitou.

- A Ty tylko o jednym!

- Oczywiście.

- Przyjdziesz?

Milczała przez chwilę ale w końcu wypuściła ze świstem powietrze.

- Tak.

- Dziękuję! Uwielbiam Cię!

- Jasne...

- Do zobaczenia!

Nie odpowiedziała jej tylko rozłączyła się i wrzuciła komórkę do torby. Westchnęła głęboko patrząc w ciemne niebo obserwując niewielką parę wydobywającą się z jej ust. Po co ona to wszystko robi?

-----

Witam, witam <3

Zaczęłam nowe anime przez co niewiele napisałam ale cos jest.

To do następnego!

~ Ignis

-----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro