Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Zajrzała do torby łudząc się, że jej bento jednak magicznie się w niej zmaterializuje. Niedoczekanie. Na jej czole zaczęła pulsować żyłka irytacji gdyż doskonale zdawała sobie sprawę kto w domu jej je podwędził. Westchnęła z rezygnacją i wstała z krzesła. Podsunęła je do stołu i zarzuciła torbę na ramię. Było już po lekcjach i wiedziała, że jej ukochany braciszek jest na swoim pierwszym treningu koszykówki. Ona natomiast w szkole czekała na swój trening boksu, nie opłacało jej się wracać do domu na 20 minut. Wolała zostać na stołówce i się pouczyć. A przede wszystkim zjeść. Wyszła z budynku szybkim krokiem kierując się na salę. W głowie już planowała jakie kary da swojemu młodszemu bratu. Wymyślała najczarniejsze scenariusze.

Z głośnym hukiem otworzyła drzwi.

- Kagami Taiga! - krzyknęła wściekła. - Ty parszywy wielkoludzie! Żarłoku niewyżyty! Cholero jedna zabrałeś moje bento! - zaczęła iść w jego kierunku podwijając rękawy koszuli.

- Ikuyoko uspokój się! - krzyknął w jej stronę.

Zwolniła kroku zwracając uwagę na resztę członków klubu.

- Ej, ej! Widzę, że dobrze trafiłam. - uspokoiła się nieco i popatrzyła po koszykarzach. - Nie powiem, jest na co popatrzeć. - podeszła do rozebranych od pasa w górę chłopców. - Powiedzcie, że to dla mnie. - uśmiechnęła się lubieżnie.

- Chciałabyś głupia. - fuknął. - Trener sprawdza naszą formę. - wskazał na niską szatynkę.

Zlustrowała ją wzrokiem nadal z tym samym uśmieszkiem. Szatynka miała krótkie włosy z dwoma wsuwkami, ciemno brązowe oczy i była bardzo szczupła.

- Może i ja mogę się dla Ciebie rozebrać, Skarbie. - nachyliła się do niej.

- Ikuyoko, zostaw ją. - odciągnął siostrę od brązowookiej.

- Jak się nazywasz? - zapytała trenerka.

- Kagami Ikuyoko. - powiedziała spokojnie nie zwracając uwagi na brata.

- Aida Riko. - odpowiedziała jej.

- Miło mi. - puściła jej oczko.

- Siostra? - upewniła się zupełnie ignorując jej zachowanie.

- Owszem. - kiwnęła głową. - Starsza siostra. - spojrzała wrednie na czerwonowłosego.

- Wypominasz mi to całe życie! - fuknął.

- I będę do jego końca, braciszku. - wyszczerzyła się.

Przewrócił tylko oczami i wrócił do szeregu.

- Zjadłeś moje bento. Doskonale wiesz, że mam trening a zjadłeś je. - rzuciła oskarżycielskim tonem i wskazała na niego palcem.

- Idź i sobie kup. - wzruszył ramionami.

- Chcesz w dziób? - warknęła. - Pieniędzy nie mam. - zaczęła oglądać swoje paznokcie. - Daj mi. - dodała od niechcenia.

- No chyba sobie kpisz. - odparł z iskierkami złości w oczach.

- Czy możecie przestać? - zapytała zirytowana Aida.

- Nie. - odpowiedzieli jednocześnie.

- Rozstrzygnijcie to jakoś bo wytrzymać się z wami nie da! - krzyknęła już mocno zdenerwowana.

- Jakieś propozycje? - Ikuyoko popatrzyła po zebranych.

- Meczyk? - zapytał Taiga z uśmieszkiem.

- Umiesz grać? - zainteresowała się trenerka.

- Tak. Nie tak dobrze jak ten wielkolud ale tak. - wzruszyła ramionami.

- Sama jesteś cholernie wysoka! - wypomniał jej Taiga.

- Zagrajcie ale drużynowo. W przeciwnych drużynach. - zaproponował jeden z chłopaków.

- Jak się nazywasz, mikrusie? - Kagami spojrzała na niego z góry.

- Izuki Shun. - odpowiedział spokojnie.

Przyjrzała mu się uważnie. Miał czarne oczy i włosy, był od niej niższy ale niewiele. Zwilżyła usta i spojrzała mu w oczy.

- Niech będzie. Mam strój na trening. - rzuciła i poszła po torbę rzuconą gdzieś w kąt.

Wyjęła z niej krótkie spodenki, stanik sportowy, wygodne buty i koszulkę. Zaczęła ściągać koszulę.

- Cholera Ikuyoko to nie Ameryka! - pieklił się czerwonowłosy. - Nie rozbieraj się publicznie! - warknął zażenowany.

- Myślałam, że wasza cudowna trenerka będzie miała ochotę na mnie popatrzeć tym swoim skanującym wzrokiem. - uśmiechnęła się do szatynki.

Ta patrzyła na nią badawczo. Dziewczyna faktycznie miała się czym pochwalić. Długie umięśnione nogi, których nie mogła dobrze ocenić przez spódnicę. Płaski, wyrzeźbiony brzuch z widocznym ABS-em. Szerokie biodra, ładny tyłek, duży biust i te niesamowicie umięśnione ramiona. Była pod wrażeniem, że kobieta może mieć takie bicepsy. Miała długie, proste szkarłatne włosy i tego samego koloru oczy. Jej wzrost też był imponujący bo miała 180 cm wzrostu.

- Skończyłaś mnie pożerać wzrokiem skarbie? Zaraz się na mnie rzucisz. - zaśmiała się cicho.

- Przebierz się w spodenki ale nie zakładaj koszulki. - powiedziała ignorując jej komentarz. - Chcę Cię dokładniej sprawdzić. - wyjaśniła.

- Oczywiście. - rzuciła znikając w przebieralni.

Nie minęło dużo czasu a wróciła w takiej formie o jaką ją poprosiła. Otworzyła szerzej oczy. Ona naprawdę była ponadprzeciętna.

- Trenuję boks, byłam z Taigą w Ameryce i z nim trenowałam. Często chodzimy na siłownię. - machnęła ręką widząc wzrok brązowookiej.

- Rozumiem. - kiwnęła zafascynowana głową.

- Grajmy jak mamy grać. - rzucił chłopak w okularach.

- A Ty to... - spojrzała na niego czerwonowłosa zakładając koszulkę.

- Hyuga Junpei. - odpowiedział. - Kapitan. - dodał z wyższością.

Miał brązowe włosy i zielone oczy. Był prawie jej wzrostu więc nie rozumiała skąd ta wyższość.

- Aha. - mruknęła tylko i zaczęła rozgrzewać stawy.

W trakcie ćwiczeń przyglądała się twarzom koszykarzy. Miała wrażenie, że wcześniej było ich o jednego więcej... A może jej się zdawało?

Rozgrzali się i podzielili na dwa zespoły. Rodzeństwo stanęło przed sobą i mierzyło wzrokiem.

- A gdzie Kuroko? - zapytała głośno trenerka.

- Tu jestem. - odpowiedział jej cichutki głos tuż za czerwonowłosą.

Odwróciła się gwałtownie aby zlokalizować jego źródło. Spojrzała w dół i zobaczyła niebieską czuprynę.

- Cześć kurduplu. - poklepała go po głowie. - Też grasz? - upewniła się.

- Tak. - spojrzał na nią błękitnymi oczami. - Przestań, proszę. - zabrał jej rękę ze swojej głowy.

- Pilnuj się. - powiedziała tylko i odwróciła z powrotem do brata.

Szatynka podrzuciła piłkę i gwizdnęła. Taiga pierwszy przejął piłkę. Głupie 10 cm różnicy. Ale nie podda się tak łatwo. Goniła go i zablokowała. Szybko odebrała mu piłkę i pobiegła kozłując. Ten zaraz ją dogonił i przyblokował. Podała do kogoś piłkę, czerwonowłosy tego się nie spodziewał. Był pewny, że siostra będzie chciała z nim grać praktycznie jeden na jednego.

Dzięki temu, że podawała i tak naprawdę tylko dzięki temu jej drużyna wygrała. Otarła czoło z potu i wzięła łyk wody.

- Stawiasz mi obiad w Maji Burger. - rzuciła do brata.

- Miałem Ci dać pieniądze na bento a nie stawiać obiad! - oburzył się równie spocony.

- Nie pamiętam tak tego. - wzruszyła ramionami. - Zwijam się bo trening mam. - machnęła ręką i nie kłopocząc się przebieraniem wyszła na zewnątrz.

- No co za babsztyl paskudny! - rzucił za nią czerwonooki.

----

No witam serdecznie w kolejnej książce. Zapraszam do czytania i komentowania. Jak zwykle proszę o informacje jak tam wasze odczucia!

~ Ignis

----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro