Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

- Co ja tu robię? - popatrzyła na przerażonych koszykarzy i gotującą trenerkę.

- Pilnujesz żebyśmy się nie potruli. - odpowiedział jej Hyuga ze strachem w oczach.

- Jest aż tak źle? - spojrzała na szatkującą warzywa dziewczynę.

- Owszem. - szepnął do niej Izuki kiwając wolno głową.

- Cudnie. - mruknęła do siebie i oparła się o ścianę za nią.

- Gotowe! - krzyknęła uradowana Aida. - Curry! - wyszczerzyła się dumnie.

Wzięli łyżki i talerze do rąk. Widziała jak nagle zzielenieli biorąc pierwszy kęs a Riko spuściła smutna wzrok. Pod tym kątem widziała też jej pozacinane palce i plastry na ranach. Kapitan też to zobaczył, wymienili się spojrzeniami i ze zdziwieniem obserwowała jak pochłania on całą porcję.

- Dobre było tylko trochę za ostre. - wstał od stołu zostawiając pusty talerz. - Dziękuję za posiłek. Pójdę się czegoś napić. - otworzył drzwi i zaraz za nimi zniknął.

- Miało unikalny smak ale było naprawdę niezłe. - stwierdził Teppei stojąc przy garnku trzymając chochlę. - Miało najważniejszy składnik. Miłość. - spojrzał na trenerkę łagodnym wzrokiem. - Chociaż mogło Ci się coś pomieszać podczas gotowania. Może spróbujesz jeszcze raz? - uśmiechnął się zachęcająco.

Obserwowała tą sytuację z lekkim uśmiechem, spuściła głowę w dół aby go ukryć.

- Siostra... Czy Ty się właśnie uśmiechnęłaś? - brat spojrzał na nią zszokowany.

- W Twoich snach, wielkoludzie. - z jej oczu biła pogarda. - Nie gadaj tylko myj ręce. Ktoś musi dać jej parę wskazówek. - skinęła na szatynkę i podwinęła rękawy.

Podeszła do zlewu i razem z bratem umyła ręce. Wspólnie zrobili mieszankę warzyw z kurczakiem i podali wygłodniałym koszykarzom.

- Wygląda dobrze! - zachwycił się Koganei. - Dajcie spróbować! - chwycił w pałeczki kawałek mięsa a jego oczy zabłysnęły szczęściem. - Pyszne! - krzyknął i sięgnął po kolejny kęs.

- Ale jakim cudem? - zapytał zdziwiony Kawahara patrząc na czerwonowłose rodzeństwo.

- W końcu mieszkamy sami. - odpowiedział zdziwiony Taiga.

- To ja popatrzę jak szkolisz Aidę. - Iku usiadła na krześle pod ścianą i obserwowała poczynania brata.

Miała wrażenie, że w pewnym momencie przysnęła bo bardzo szybko podane zostało curry wyglądające na zdatne do spożycia.

- Proszę. - Teppei podał jej talerz. - No śmiało, jedz. - zaśmiał się widząc jej niepewną minę.

- Dzięki. - burknęła sięgając po posiłek.

Skosztowała trochę i musiała przyznać, że było naprawdę dobre. Tylko czemu chłopcy tak się krzywią?

- Pyszne. - stwierdził Kuroko.

- Popieram. - pokiwała głową energicznie. - Jest naprawdę smaczne. - wzięła kolejną porcję do ust.

- Kuroko, sam sobie nałożyłeś? - zapytał go stojący przed nim Kiyoshi.

- Tak. - odpowiedział bez emocji.

- Ja nakładałem Kagami. - spojrzał na czerwonowłosą. - Riko, mogłabyś nałożyć kolejną porcję? - poprosiła kierując swój wzrok na trenerkę.

- Jasne. - mruknęła smutno.

Wszyscy przyglądali się jej dłoniom. Najpierw nałożyła ryż, potem czymś go posypała...

- Co to jest? - zapytała czerwonooka wskazując na dziwne tabletki w ryżu.

- Proteiny i witaminy. - odpowiedziała jej zaskoczona.

- To właśnie to! - krzyknął Koganei.

- Chyba będziesz też potrzebowała przyspieszonego kursu jak podawać suplementy. - zaśmiała się dziewczyna.

Prawie płakała ze śmiechu a oni patrzyli się na nią jak na wariatkę.

- Wybaczanie. - starała się opanować rozbawienie. - Już mi przeszło. Zostawię was. - wzięła głęboki oddech i lekko zakłopotana wyszła z pomieszczenia.

Ona naprawdę bardzo rzadko śmieje się w głos lecz przy nich jakoś łatwiej jej to przychodziło. Potrząsnęła głową aby pozbyć się resztek rozbawienia. Na korytarzu zobaczyła znajome loki więc skierowała się ku przyjaciółce.

- Kagami! - zatrzymała się słysząc za sobą wołanie.

Odwróciła się powoli widząc znajomą twarz.

- Kiyoshi. - burknęła gdy stanął tuż przed nią, znowu jak na jej gust trochę za blisko.

- Namyśliłaś się z tym obozem? - zapytał wyszczerzony. - Mogłabyś zadbać o nasze wyżywienie a także suplementację. - próbował ją przekonać.

Westchnęła zmęczona już tymi prośbami, namowami i pytaniami.

- Zastanowię się. - mruknęła skrzywiona. - Ale nie licz na zbyt wiele. - odwróciła się i machnęła ręką nawet na niego nie zerkając.

Podeszła do Kaguyi i bez słowa ją minęła. Doskonale wiedziała, że zielonooka nie da jej żyć. Nie dość, że rozmawiała z chłopakiem to jeszcze pewnie usłyszała strzępki rozmowy a resztę sobie dopowiedziała. Ta mała istota wręcz uwielbiała plotkować.

- Czego chciał ten koszykarz? Opowiadaj! - podbiegła do niej i zaczęła ciągnąć za rękaw koszuli zupełnie jak dziecko.

- Próbuje mnie namówić żebym pojechała z nimi na obóz. - westchnęła wiedząc, że będzie tego żałować.

- Musisz pojechać! - krzyknęła oburzona.

No i właśnie o to jej chodziło, już żałuje.

- Nie ma nawet takiej opcji. - otworzyła drzwi do klasy i podeszła do swojej ławki. - W tym czasie mam zamiar wylegiwać się na kanapie i obżerać pizzą. - dodała biorąc torbę na ramię.

- A gdzie jedziecie? - dopytywała nie zrażona obojętnością przyjaciółki.

- ONI jadą. - zaznaczyła. - Nad morze, czy coś. - machnęła lekceważąco ręką wychodząc z sali.

- Nie chcesz poleżeć na plaży? Słońce, piasek, chłopcy bez koszulek... - uśmiechnęła się do niej szeroko i zerknęła na nią w górę.

Widziała jej zaciśnięte usta, wiedziała, że się waha.

- Kusisz ale.... - spojrzała na nią z góry i uśmiechnęła się wrednie. - Nie. - dodała twardo i ruszyła przed siebie.

Saitou zarzuciła swoimi kasztanowymi lokami i patrzyła za wysoką sylwetką Kagami. Pojedzie, była tego pewna.

-----

Witam, witam.

Krótki ale jest.

To tyle, żegnam. <3

~ Ignis

-----

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro