Rozdział 23 (EPILOG)
Obudziła się jak zwykle leżąc na brzuchu czując ciepłą dłoń na swoich plecach. Uśmiechnęła się lekko odwracając głowę w kierunku szatyna u jej bok. Zatopiła palce między jego niesforne kosmyki włosów bawiąc się nimi a przy okazji rozbudzając chłopaka.
- Dzień dobry. - mruknął zachrypniętym głosem i uchylając powieki.
- To się dopiero okaże. - odparła z rozbawieniem.
- Dla mnie już jest idealny. - szepnął nachylając się do niej i całując krótko w czubek nosa.
Zaraz potem przeniósł się na jej usta całując długo jednocześnie przyciskając ją ciężarem swojego ciała do materaca.
- Spóźnimy się na uczelnię. - zaśmiała się cicho gdy robił jej malinkę na szyi.
- Tak, tak. - westchnął odsuwając się od niej.
Każde z nich wstało po swojej stronie łóżka i pościeliło kołdry. Nie spali pod jedną, Ikuyoko zabierała mu okrycie za każdym razem. W czasie gdy Kiyoshi urzędował w łazience ona przygotowywała śniadanie. Z wilgotnymi włosami wszedł do kuchni obejmując dziewczynę od tyłu jak to miał w zwyczaju i muskając ustami po ramieniu.
- Nie spal nic. - upomniała oddając mu patelnię pod opiekę.
- Oczywiście. - wyszczerzył się do niej szeroko patrząc za nią.
Weszła do łazienki i spojrzała w lustro a konkretnie na szyję.
- Większej się nie dało?! - krzyknęła do chłopaka lecz w jej głosie nie było złości.
- Pasuje Ci do włosów! - odkrzyknął zanosząc się śmiechem.
Pokręciła głową ostatni raz zerkając na sporych rozmiarów malinkę po czym zrzucając z siebie zdecydowanie za dużą koszulkę Teppeia weszła pod prysznic. Po kąpieli usiadła do stołu naprzeciwko koszykarza zabierając się za jedzenie.
- Iku... - zwrócił jej uwagę na siebie.
- Hmm? - mruknęła mając pełną buzię.
- Zagrajmy. - poprosił patrząc jej prosto w oczy.
Uniosła jedną brew zatrzymując pałeczki w połowie drogi między talerzem a ustami. Wzruszyła tylko ramionami i włożyła kawałek mięsa do ust.
- Spoko. - kiwnęła głową przeżuwając. - Dawno nie grałam. - mruknęła pod nosem.
Uśmiechnął się szeroko na jej słowa i z nową werwą powrócił do konsumpcji.
~
Po wszystkich zajęciach na uczelni oboje stawili się na pobliskim boisku do koszykówki ulicznej. Związała włosy w wysokiego kucyka uśmiechając się przy tym wrednie do chłopaka. On rozgrzewał sobie wszystkie stawy skupiając się najbardziej na operowanym cztery lata wcześniej kolanie.
- Zabawmy się trochę. - rzucił w jej kierunku piłkę.
Z łatwością ją złapała zaczynając kozłować. Ustawili się naprzeciwko siebie mierząc się wzrokiem z lekkimi uśmiechami. Gdy ruszyła w kierunku kosza zrozumiała jak bardzo brakowało jej gry z nim.
Za którymś razem gdy go wyminęła i biegła w kierunku kosza nie poczuła jego obecności tuż obok. Zatrzymała się zdziwiona i odwróciła się do środka boiska. Z przerażeniem zauważyła go klęczącego na środku boiska z pochyloną głową tak, że jego grzywka zasłaniała mu oczy. Odrzuciła piłkę na bok i szybko podbiegła do niego klękając obok.
- Teppei, co jest? - zapytała kładąc dłoń na jego ramieniu. - To kolano? Boli? Źle stanąłeś, przeciążyłeś? Wiedziałam, że to będzie zły pomysł abyś wracał do grania. - westchnęła przykładając sobie otwartą dłoń do czoła.
- Martwisz się, Ikuyoko? - podniósł na nią rozbawiony wzrok.
- Skąd. - burknęła odwracając głowę i wydymając policzki.
Podniosła się krzyżując dłonie na klatce piersiowej. Zerknęła w dół na szatyna czując, że coś jest nie tak lecz wstydziła się swoich uczuć.
- Kagami Ikuyoko. - powiedział poważnie sięgając dłonią do kieszeni luźnych spodenek.
Wyjął z niej małe, czarne pudełeczko i uchylił jego wieczko. Jej oczom ukazał się niewielki, srebrny pierścionek, który wzorem przypominał jej miniaturową koronę. Źrenice rozszerzały się jej spoglądając to na biżuterię to na brązowe oczy Kiyoshiego.
- Czy uczynisz mnie najszczęśliwszym mężczyzną na świecie i zostaniesz moją żoną? - zapytał lekko drżącym głosem.
Zrobiła jeden krok w tył lecz on nadal klęczał cierpliwe czekając i przyglądając się jej uważnie.
- Żoną? - upewniła się jakby nie wiedząc czy dobrze usłyszała.
- Moją żoną. - potwierdził wolno kiwając głową.
- Tak na zawsze? - dopytywała zagryzając wargę.
- Tak to działa. - uniósł lekko jeden kącik usta.
Przeskanowała całą jego sylwetkę i uśmiechnęła się zwycięsko robiąc krok w jego stronę.
- Ja wiem, że czujesz satysfakcję gdy przed Tobą klęczę. - przekrzywił głowę nadal wyciągając w jej stronę pierścionek.
- Owszem. - poszerzyła uśmiech nachylając się do niego lekko.
- Jak brzmi Twoja odpowiedź, Ikuyoko? - niósł jedną brew nadal jej się przyglądając.
- Tak. - odparła z błyskiem w oku i szerokim uśmiechem.
Wstał i drżącymi dłońmi założył jej pierścionek na prawy, serdeczny palec po czym położył jej dłoń na policzku. Pocałował delikatnie przypieczętowując obietnicę.
- Ale, że korona? - odsunęła się od niego i spojrzała na pierścionek.
- No wiesz, Król, Królowa i takie tam. - westchnął przyciągając ją do siebie.
- No tak, przecież. - zaśmiała się cicho wtulając się w jego klatkę piersiową.
Zasięgnęła się jego zapachem, mieszaniną potu, wody kolońskiej i woni wytartej skóry z piłek do koszykówki. Rozkoszowała się ciepłem i siłą jej przyszłego męża uśmiechając się do siebie błogo a przez myśl jej przeszło jak mu to pudełko nie wypadło podczas grania...
-----
Hej, Hej!
To już epilog ale standardowo będzie jeszcze rozdział kończący całą książkę. Dlatego jakieś spostrzeżenia piszcie pod następnym rozdziałem.
~ Ignis
-----
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro