Rozdział 21
Wracając tego ranka z siłowni zaszła do kawiarni gdzie wzięła coś dla siebie jak i Kiyoshiego. Wjechała windą na odpowiedni poziom i starając się nie wylać kawy weszła do mieszkania wyczuwając w powietrzu zapach jedzenia. Uśmiechnęła się błogo na tę wizję wchodząc do kuchni gdzie urzędował jej chłopak jak zwykle w samych bokserkach. Usłyszawszy ją odwrócił się z szerokim uśmiechem i drewnianą łyżką w dłoni.
- Dzień dobry! - przywitał się z nią radośnie.
- Bry. - mruknęła stawiając napoje na blacie obok niego.
Gdy tylko pozbyła się plastikowych kubków z dłoni chłopak przyciągnął ją do siebie trzymając w pasie jedną ręką i pocałował dość agresywnie. Nie spodziewała się tego po nim ale po chwili oddała pieszczotę kładąc dłoń na jego nagim torsie.
- Znowu coś przypalisz. - wymamrotała w jego usta.
- Trudno. - szepnął ponownie łącząc ich wargi.
Po chwili wyswobodziła się z jego silnego ramienia i uratowała jajecznicę, która na szczęście nie zdążyła się zbyt mocno przypiec.
- Jutro idziesz do szpitala? - zapytała wyciągając talerze.
- Tak. - pokiwał głową biorąc jedną z kaw do ręki.
Usiedli w milczeniu przy stole zajmując się jedzeniem i rozmyślając o swoich własnych sprawach.
- Prawdopodobnie spędzimy tu Święta i Nowy Rok. - stwierdziła popijając kawę.
- Mhm. - mruknął pod nosem grzebiąc widelcem w talerzu.
- Co jest? - westchnęła odstawiając kubek na drewniany blat.
- Dziwnie tak poza domem spędzać tak ważne dni. - spojrzał na nią ze smutnym uśmiechem.
- Domyślam się. - pokiwała wolno głową. - Zanim się obejrzysz wrócisz do domu, zobaczysz. - odparła wstając.
Odłożyła naczynia do zlewu i odwróciła się do niego opierając o blat.
- Stara znajoma robi dzisiaj domówkę, idziesz? - zapytała krzyżując ręce na piersi.
Zmarszczył lekko czoło i zmrużył oczy wpatrując się w jej sylwetkę. Dopiero po chwili pokiwał głową nie będąc pewnym czy jest to dobry pomysł.
~
Orlando przyjechali po nich pod blok i zawieźli do sporego domu Alis Clinton, koleżanki z gimnazjum Ikuyoko. Ze środka wydobywała się już głośna muzyka i kolorowe światła a na zewnątrz tańczyli ludzie już lekko podpici. Kagami wysiadła z samochodu ubrana w czarną, dopasowaną sukienkę i pierwsze lepsze trampki. Nigdy nie nosiła obcasów, wtedy to już byłaby zupełnym gigantem. Trzymając Kiyoshiego pod rękę weszła do środka a za nimi bliźniacy. Uderzyła w nich woń alkoholu i spoconych ciał.
- Ale chata... - westchnął szatyn rozglądając się wokół.
- No spora jest. - mruknęła Iku wchodząc głębiej.
- Nienawidzę jak gadacie w tym swoim języku. - burknął John mrużąc oczy.
- Baka. - uśmiechnęła się złośliwie czerwonooka.
- Doskonale wiem co to znaczy, Iku. - westchnął zażenowany brunet.
Kiyoshi pokręcił tylko rozbawiony głową pozwalając dziewczynie prowadzić się w tłum.
- Ikuyoko! - wśród ludzi zobaczyli szatynkę trzymającą plastikowy kubek i machającą do nich.
- Alis. - stwierdziła obojętnie gdy właścicielka domu podeszła do nich.
- Dawno Cię nie było. - uśmiechnęła się szeroko. - A to kto? - spojrzała z zainteresowaniem na jej towarzysza.
- Kiyoshi Teppei. - przedstawił się również z uśmiechem.
- Które to imię? - zaśmiała się nerwowo starając się ukryć zakłopotanie.
- Teppei. - odpowiedziała za niego Kagami.
- Miło mi Cię poznać. - szatynka uścisnęła mu dłoń. - Alis Clinton. - przedstawiła się mocno potrząsając ręką.
Dziewczyna była niższa od Ikuyoko ale niewiele, miała około 175 centymetrów wzrostu a jej oczy były koloru niebieskiego. Krótko ścięte włosy i kolczyk w brwi mocno gryzły się z jej przyjaznym wyrazem twarzy.
- Napijecie się czegoś? - zapytała podnosząc kubek do ust.
- Zawsze. - czerwonowłosa uśmiechnęła się cwanie.
- Alkohol jest w salonie, samoobsługa. - poklepała dziewczynę po ramieniu. - Bawcie się dobrze! - krzyknęła jeszcze zanim zniknęła w tłumie.
- Będziesz pić? - Kiyoshi spojrzał uważnie na swoją dziewczynę.
- Owszem. - kiwnęła głową idąc do salonu.
Chłopak stał wpatrzony w jej sylwetkę wchodzącą między innych ludzi. Z jednej strony chciał żeby dobrze się bawiła lecz chciałby aby odpuściła sobie procenty. Wiedział jednak, że nie ma na to wpływu a Ikuyoko się go nie posłucha, jest wolnym duchem.
~
Pilnując jej z daleka obserwował jak tańczy w tłumie. Zaciskał mocniej zęby co jakiś czas gdy jakiś chłopak pojawił się zbyt blisko niej lecz ona sprawnie sobie z nimi radziła. Pomimo alkoholu w jej krwi doskonale potrafiła odstraszyć natrętów. Jednak to ona się zdenerwowała gdy jakaś pusta blondyna przymilała się do Teppeia. Widziała, że on zdecydowanie sobie z nią nie radzi a gdy położyła mu dłoń na klatce piersiowej zdenerwowała się już zupełnie. Spokojnym lecz pewnym siebie krokiem podeszła do swojego chłopaka z kubkiem w ręku. Alkohol jedynie dodał jej odwagi, nie czuła za bardzo jego skutków a to zawdzięczała mocnej głowie i świadomości swoich granic.
- Jakiś problem, blondi? - spojrzała na dziewczynę z góry.
- Spadaj paszczurze. - wybełkotała ledwo trzymając pion.
- Paszczurze... - pokiwała głową udając, że się zastanawia. - Tego jeszcze nie słyszałam. - przyznała z wrednym uśmieszkiem.
Chwyciła niższą za włosy tuż przy głowie i wprowadziła na zewnątrz w akompaniamencie jej krzyków i szamotaniny. Ludzie nie zwracali na nie uwagi skupieni na procentach i tańcu. Wróciła do Kiyoshiego z maską znudzenia wymalowaną na twarzy.
- Zazdrosna? - skrzyżował ręce na piersi.
- Musiałam jej pokazać czyj jesteś. - wzruszyła ramionami przystawiając kubek do ust.
- Brzmi to strasznie. - zaśmiał się pod nosem.
- Jasne. - uniosła lekko jeden kącik ust. - Idziemy? - zapytała odstawiając resztę napoju na pobliski stół.
- Chodźmy. - kiwnął głową łapiąc ją za dłoń.
Splótł ich palce ciągnąc ją lekko do wyjścia. Zadzwonił po taksówkę, która przyjechała stosunkowo szybko. Dojechali do apartamentowca po czym weszli do windy.
- Też byłem zazdrosny. - wymruczał do jej ucha.
Nie odpowiedziała mu tylko przyciągnęła do siebie całując żarliwie. Na oślep wyszli z windy cały czas starając się nie odrywać od siebie. Wpadli do mieszkania zrzucając z siebie okrycia wierzchnie. Nie przeszkadzał mu smak alkoholu na jej wargach lecz zdziwił się gdy jej język wdarł się do jego ust. Nie zawracał sobie jednak tym głowy oddając pocałunki z równą zawziętością ciesząc się z bliskości z dziewczyną. Błądził dłońmi po jej ciele a ona nie była mu dłużna wsuwając dłonie pod jego koszulę.
- Jesteś w pełni świadoma? - zapytał odsuwając ją na chwilę od siebie.
- W zupełności. - pewnie pokiwała głową.
- Jak się nazywali koszykarze gimnazjum Teiko? - zmrużył oczy skanując jej twarz.
- Pokolenie Cudów ale co to ma..? - przerwał jej agresywnym pocałunkiem.
Zarzuciła mu ręce na szyję przyciągając jeszcze bliżej. Dotarli do kanapy na której położyli się nadal trwając w swoich objęciach.
- Kocham Cię, Ikuyoko. - szepnął patrząc głęboko w jej czerwone oczy.
Wpatrywała się w niego z rozszerzonymi źrenicami i rozchylonymi ustami. Dotknęła dłonią jego policzka delikatnie muskając go opuszkami palców.
- Ja... - szepnęła starając się zebrać myśli. - Też Cię kocham, Teppei. - uśmiechnęła się lekko do niego.
Wyszczerzył się szeroko nachylając do niej całując prosto w czubek nosa po czym wygodnie się na niej ułożył. Leżeli tak napawając się swoim ciepłem. Kagami zatopiła palce w jego brązowe, roztrzepane włosy uśmiechając się do siebie jak głupia. Ktoś ją kochał i chciał z nią być. Było to dla niej tak dziwne i niespotykane, że bała się, że gdy się obudzi to wszystko pęknie jak bańka mydlana.
-----
Hej Szkraby!
Nieubłaganie zbliżamy się do końca, tak tylko chciałam poinformować.
Miłego!
~ Ignis
-----
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro