Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30 września 685r. Rozdział 23

-Czyli to już dziś?-Usłyszałam głos jednego ze strażników podczas pracy nad podziemnym miastem.

Budowane było przez nas po to, żeby na wypadek, jak gdyby, trzeba było przenieść tutaj całą Eroolię. Dlatego budowa tego wyglądała głównie tak, że za pomocą dynamitu trzeba było rozsadzać ściany, zbierać kamienie i transportować je na górę, żeby nie utrudniały dalszej pracy.

Wracając jednak do tamtego dnia, gdy tylko to usłyszałam, przystanęłam wtedy ukryta, żeby usłyszeć o czym oni rozmawiają.

-Tak. To już dziś.

-A nie moglibyśmy z tym trochę...?

-Nie możemy, już wystarczająco długo tutaj ta pół elfka jest.-Powiedział zdecydowanie drugi z mężczyzn.-Dzisiaj, gdy tylko przyjdzie na kolejne śpiewanie, zabijemy ją.

Po tym co usłyszałam od razu zrozumiałam o kogo chodzi.

O Nalini.

Przestraszyłam się wtedy nie na żarty, jednak po chwili zmusiłam się do uspokojenia.

Wtedy to postanowiłam, że może uda mi się z nią porozumieć poprzez myśli, choć z tego co mi Tarant powiedział jak jest się wykończonym to magia może nie zadziałać.

-Nalini.-Przekazałam jej przez myśli.

-Jakim cudem ty...?

-Nie mam czasu, żeby Ci opowiadać.-Powiedziałam, bo miałam ważniejsze rzeczy do powiedzenia.-Dzisiaj pomogę ci uciec, bo chcą Cię zabić, gdy dzisiaj przyjdziesz.

-Ale skąd ty to...?

-Podsłuchałam i naprawdę nie kłamię uwierz.

Wtedy to nic mi ona nic nie powiedziała.

-W takim razie zrobię to. Jednak nie boisz się co by się stało, gdyby mi się udało, a Ciebie by nakryli?

-Jestem gotowa na wszystko i jestem w pełni świadoma ryzyka.

-To zróbmy to.

Wtedy to do końca dnia starałam się pracować, jak gdyby nigdy nic, żeby im nawet to przez myśl nie przeszło.

Dlatego pracowałam normalnie, a jedynie w nielicznych momentach rozmawiałam przez myśli z Nalini.

Tak czas mijał, aż nie doszło do wieczora, czyli pory, gdzie miał się spełnić plan.

-Dobra, jestem gotowa.-Powiedziała Nalini podchodząc do mnie czekającej na nią.

Dla niepoznaki powiedziała mi, że chciałaby ubrać się w normalne ubranie, żeby mieć mniejszą szansę na rozpoznanie jej.

-W takim razie postaraj się teraz zniknąć.-Powiedziałam, po czym zrobiła to o co ją prosiłam.

-A ty co zrobisz?

W odpowiedzi również zniknęłam.

-Jak ty to...?

-Nauczył mnie tego pewnie elf, ale nie twój ojciec, a poza tym nie mamy czasu na bardziej skrupulatne opowiadanie.

-Rozumiem.-Powiedziała.-Jednak musisz wiedzieć jedną rzecz zanim ruszy. To ja prowadzę do pociągu, bo jestem tutaj dłużej od ciebie, ale za to ty patrzysz czy jest bezpiecznie, zgoda?

-Tak.

-To ruszamy.

Po tym zaczęliśmy iść w kierunku stacji nadal niewidzialne.

Podczas drogi cały czas miałam szeroko otwarte oczy, jak i zmysły wyostrzone, żeby nie okazało się, że ktoś nas śledzi, a było na co się patrzyć, bo nawet za takie coś można było dostać więcej jedzenia czy inne przywileje.

Po pół godzinie dotarłyśmy do stacji na, której znajdowany się trzy pociągi i nie było żadnej żywej duszy.

-Wiesz, który pociąg odjeżdża?-Spytała się mnie Nalini.

-Tak ten pośrodku, bo jest w inną stronę.-Powiedziałam, bo nie licząc logiki wiedziałam, który z tych pociągów zawsze odjeżdża, bo to nim tu przybyłam.

-To idziemy.-Powiedziała Nalini i poszła w tę stronę, a za nią ja.

Po tym, gdy doszłyśmy do niego i starałyśmy się bezszelestnie otworzyć te drzwi, co nam się tak średnio udało, ale po spojrzeniu na otoczenie nikt do nas nie przyszedł.

Po tym Nalini wsiadła.

-Zanim Cię tutaj zamknę mam bardzo ważne pytanie. Czy jak śpisz to nadal jesteś niewidzialna?

-Tak.-Powiedziała niezdecydowanym głosem.-Chyba tak.

-Miejmy nadzieję, że jednak tak, a poza tym to mam nadzieję, że nic Ci się podczas drogi nie stanie.

Po tym odłożył te rzeczy i przytuliła mnie.

-Dziękuję Ci.-Powiedziała, po czym zaczęła zamykać drzwi.

-Nie ma za co.-Powiedziałam, a potem najpierw jej pomagałam, a potem zaczęłam wracać do budynku w, którym spałam.

Przez pewien czas szłam spokojnie, gdy nagle poczułam coś ostrego na moich plecach, na szczęści nie w okolicach serca, po czym upadłam.

Zobaczyłam też wtedy, że magicznie znowu jestem widzialna co mnie bardzo przeraziło, bo nie wiedziałam jak to się stało.

Gdyby po chwili chciałam się jednak podnieść ktoś stanął na moich plecach przez co nie mogłam tego zrobić.

-Czemu tutaj chodzisz?-Spytał się mnie męski głos, który rozpoznałam z tej rozmowy o Nalini.

-Wydawało mi się, że ktoś mnie woła.-Powiedziałam po czym poczułam, że zaczął on ciąć (tylko dwa razy, ale i tak bolało) moje plecy jak mięso.

-Mów prawdę, bo inaczej zrobię to samo po raz drugi.-Powiedział.

-Ja nie kłamię mówię prawdę.-Powiedziałam, po czym znowu poczułam nóż, ale było to tak mocno, że krzyknęłam z bólu.

-Masz ostatnią szansę albo nie żyjesz.-Powiedział strasznym i zdenerwowanym głosem.

Z powodu bólu wszystko co widziałam było rozmazane i prawie nie mogłam nic dobrze zobaczyć.

-Raz, dwa i...-Zaczął mówić, gdy już długo byłam cicho, jednak zostało mu to przerwane.

-Proszę ją zostawić.-Usłyszałam czyiś znajomy głos, jednak nie potrafiłam go rozpoznać, przez to jak się czułam.

-A to czemu?

Nie wiedziałam jednak co wydarzyło się po tym, bo straciłam ostatecznie przytomność.

Miałam jednak złudną nadzieję, że uda mi się przeżyć.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro