Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• 6 •

Wchodzę do szkoły. Hałas niosący się w powietrzu rozdziera moje uszy na tysiące kawałeczków. Ściskam przy klatce piersiowej stos zeszytów i ze spuszczoną głową przemierzam zatłoczony korytarz, ignorując wredne spojrzenia i kpiące uśmieszki posyłane w moją stronę.

Proszę, przestańcie.

Czuję, że się czerwienię. Staram się nie robić nic, co mogłoby mnie jeszcze bardziej upokorzyć w oczach tych wszystkich ludzi. Marzę jedynie o tym, by znaleźć się już przy swojej szafce.

Znajdując się coraz bliżej celu, zsuwam z ramion plecak i usiłuję wygrzebać z niego odpowiedni kluczyk. Kiedy wreszcie udaje mi się go znaleźć, podnoszę wzrok i widzę białą kartkę.

Białą kartkę z napisem "Dziwka".

K O N I E C  R E T R O S P E K C J I

- Lunita, słuchasz mnie? - Ambar pstryka palcami przed moją twarzą. Przez kilka sekund patrzę na nią pustym wzrokiem, po czym niespiesznie kiwam głową i wykrzywiam usta w uśmiechu, bardziej przypominającym grymas. - Ach tak? Więc co powiedziałam? - Blondynka krzyżuje ręce. Milczę.

- Dzień dobry, moje drogie - radosny głos Gastona przerywa niezręczną ciszę. Oddycham z ulgą. Brunet posuwistym ruchem wkłada mi w dłoń kubeczek wypełniony parującą kawą i obejmuje Smith ramieniem. Przyjaciółka posyła mi spojrzenie typu "jeszcze dokończymy tą rozmowę" i mówi:

- Słyszeliście o tym, co się stało w zeszłym tygodniu?

Marszczę brwi i kręcę głową.

- Cała szkoła o tym gada! Ugh, nieważne. - Lekceważąco macha dłonią. - Jakaś dziewczyna z naszego rocznika popełniła samobójstwo.

Moim ciałem wstrząsa nieprzyjemny dreszcz, a serce zalewa nieokiełznana fala smutku i współczucia. Potrząsam głową, nie mogąc znaleźć słów, które wyraziłyby, jak bardzo jest mi przykro.

- Wiesz jak się nazywa? - pytam po dłuższej chwili.

- Nina Simonetti - odpowiada. Kładzie dłoń na moim ramieniu i wzdycha ciężko. - Wiem, że jesteś wrażliwa, ale proszę, nie zamartwiaj się tym. Nie znałaś jej, prawda?

- Nie... To znaczy, chyba chodziła ze mną do klasy - szepczę.

Widzę, jak Ambar otwiera usta, by odpowiedzieć, ale przerywa jej głośny huk rozchodzący się po korytarzu. Unoszę wzrok i rozglądam się dokładnie. Widzę szarpiącego się z Simonem Matteo. Zaciekle rozmawiają. Brunet gwałtownie rzuca Alvarezem o szafki i uśmiecha się kpiąco. Dostrzegam w jego oczach szał i wściekłość.  W ciągu tych kilkudziesięciu sekund na korytarzu zbiera się spora grupka uczniów.

Robi mi się gorąco. W jednej chwili czuję niesamowity przypływ odwagi i chcę wygarnąć brunetowi wszystko, co o nim myślę. Nie ma żadnego prawa krzywdzić innych. Nikt nie ma. Rzucam torbę na podłogę i szybkim krokiem podchodzę do chłopaków.

- Przestań! - wołam, widząc, że Simon powoli traci przytomność. Matteo nie reaguje. Gwałtownie chwytam go za rękę. Czuję przyjemny prąd przebiegający po moich plecach.

- Zasłużył sobie na to - warczy brunet, szykując się do zadania kolejnego ciosu. Staję pomiędzy nim a Alvarezem i osłaniam Simona swoim ciałem.

- To ty powinieneś znaleźć się na jego miejscu - syczę. Barwa mojego ostrego głosu przeraża mnie. Matteo zastyga w bezruchu i rozchyla wargi.

- Ach tak? - Podchodzi bliżej. - A to niby dlaczego? - pyta kpiąco. Odwaga ze mnie ulatuje. Czuję się malutka pod wpływem jego surowego spojrzenia. Stoję nieruchomo, nie potrafiąc nic z siebie wydusić.

- Wiem, co zrobiłeś jego przyjaciółce - szepczę cicho, spuszczając wzrok.

- Słuchaj, Luna. - Spogląda na mnie z politowaniem. - Nie wiem, co twój chłoptaś ci nagadał, ale mogę cię zapewnić, że to wszystko kłamstwa.

- Skąd mam mieć pewność, że nie kłamiesz?

Matteo śmieje się cicho i posyła mi kpiący uśmieszek.

- Skąd pewność, że on mówi prawdę?

Widzę, że jego rysy łagodnieją, a w oczach majaczą iskierki rozbawienia. Schyla się po plecak leżący przy szafkach i zakłada go na ramię.

- Trzymaj się.

Łapię gwałtownie powietrze i przeczesuję włosy palcami. Dopiero po dłuższej chwili dociera do mnie, co się przed chwilą stało. Mam mętlik w głowie. Nie wiem który z nich mówi prawdę. Nie wiem któremu z nich mogę zaufać.

- Możesz mi wyjaśnić, co się tutaj stało? Skąd znasz Matteo?

- Nie znam - mamroczę. Ale chcę poznać.

- Widzę, że coś przede mną ukrywasz. - Na jej usta wkrada się słaby, smutny uśmiech. - Co się dzieje? Czemu broniłaś tego chłopaka?

- Nie chcę o tym rozmawiać. Idę na lekcje, pogadamy później.

- Nie ma opcji, tak szybko mi się nie wymigasz! - Ambar chwyta mnie za dłoń. Wzdycham ciężko i posyłam jej błagalne spojrzenie.

- Daj jej spokój, skarbie. - Gaston staje w mojej obronie. - Później o tym porozmawiacie. Chodź na lekcje, zaraz dzwonek.

Uśmiecham się do niego w podziękowaniu i odchodzę w przeciwną stronę. Wiem, że prędzej czy później będę musiała wyznać jej prawdę. Jest moją przyjaciółką, ale czasami czuję, że im mniej ludzie o mnie wiedzą, tym lepiej. Biorę głęboki wdech. Moją głowę wypełniają wszystkie słowa, które kilka minut temu usłyszałam.

Niech ten dzień już się skończy.

- Luna, co ty wyprawiasz? - Simon. Jest zdenerwowany. Pospiesznie zmierza w moim kierunku. Cholera. - Ten dupek mógł ci coś zrobić. Martwiłem się. - Zamyka mnie w szczelnym uścisku. Mój oddech się spłyca, mięśnie napinają, a serce łomocze w piersi. Czy on... Czy my jesteśmy...? Nie, na pewno nie.

- Niepotrzebnie. - Odsuwam się. Staram się zachowywać spokój. - Nie mogłam bezczynnie stać i patrzeć, jak cię krzywdzi. - Tak, jak zrobiłam to ostatnio.

- Maleńka, doceniam to. Ale nigdy więcej tego nie rób. - Całuje mnie w usta. Niespodziewanie. Brutalnie. Czuję jego ciepło. Czuję jego perfumy. Ale nie są tak cudowne jak perfumy Matteo. Uśmiecham się nieśmiało i zakładam kosmyk włosów za ucho.

- Pójdę już, zaraz lekcja. To... Do zobaczenia?

Jak wrażenia?

Gwiazdkujcie, komentujcie. Czekam na Wasze opinie.

Buziaki 💓





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro