Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

O spełnianiu marzeń, czyli wywiad z @MILCZEek

Dzisiejszym gościem stała się MILCZeek, kiedyś jedna z graficzek grupy, która opowiedziała o swoich pasjach i spełnianiu marzeń.

Z — zako_chana_
M — MILCZeek

Z.: Hej! Jesteś gotowa?

M.: Cześć! Jestem 😀

Z.: Zacznijmy od pytania kim jesteśmy według siebie i jak określają Cię inni?

M.: Cóż… pierwsze pytanie i takie trudne, ha, ha. 

Myślę, że jestem bardzo zagubioną osobą, która stara się, aby wszystko zawsze grało jak w zegarku. Tak szczerze mówiąc, to jest ze mnie po prostu kłębek sprzeczności, bo potrafię być wcieleniem chaosu, jak i porządku. Znajomi raczej kojarzą mnie z tej uporządkowanej strony, która zawsze ma na wszystko pomysł, plany A, B, C, D i tak dalej. Poza tym jestem przede wszystkim tym, co tworzę. Moje prace, według mnie, mają swój unikalny klimat i myślę, że to właśnie one definiują to, jak widzę świat, jak czuję, że jestem przez niego postrzegana.

Z.: Spokojnie! Postaram się, żeby każde kolejne pytanie było choć trochę łatwiejsze, ha, ha. Unikalność Twoich prac sprawia, że chyba każdy je rozpoznaje. Szczerze powiedziawszy, nie raz w poszukiwaniu dobrej książki natrafiłam na okładkę, gdzie już na pierwszy rzut mogłam stwierdzić: robota Milczka 😂 Przybliżmy temat Twoich zainteresowań, czym oprócz grafiki wypełniasz swój czas?

M.: Cóż, właściwie to mam całkiem sporo pasji. Choć spędzam przy niej teraz najwiecej czasu, to grafika jest oficjalnie drugą miłością, bo na pierwszym miejscu uplasowało się pisanie. Od niego wszystko się zaczęło, ponieważ chcąc nauczyć się radzić z problemami, po prostu siadałam i stukałam w klawiaturę. A że jestem okropną Zosią Samosią, to graficznie nikt nie był w stanie mi dogodzić i z czasem trochę nieświadomie szlifowałam swoje umiejętności. Później nagle okazało się, że może wyjść z tego coś większego. Poza tym jestem również tancerką pole dance i zapaloną kinomaniaczką, która kocha nie tylko oglądać wzruszające filmy, ale również je tworzyć. Ponadto od jakiegoś czasu upodobałam sobie też tresurę psów i gdy tylko mogę, staram się pracować ze swoją nieco problematyczną przybłędką, którą kocham z całego serca ❤

Z.: Są to naprawdę niesamowite pasje, każda różniąca się od poprzedniej. Więc jak doszło do tego, że one wszystkie są obecne w Twoim życiu? Jakieś ciekawe historie?

M.: Nie chcę tu smęcić, ale sporo dobrych rzeczy potrafi narodzić się z bólu. Zacznę może od mojego psa. Został przez kogoś porzucony, zwyczajnie wykopany na ulicę. Był dość spory problem, by znaleźć kogoś, kto go przygarnie, ale ostatecznie znaleźliśmy się my — osoby, które z psami do czynienia nie miały zbyt wiele. Niestety okazało się, że Pesto przez traumatyczne przeżycia jest dość problematycznym psem, wręcz agresywnym i tak naprawdę sytuacja zmusiła mnie, by nauczyć się nieco o tym, jak działa psia główka. Wyszło nam to na dobre, a sama z czasem po prostu kontynuowałam naukę, bo to naprawdę ciekawe! 

Tymczasem jeśli chodzi o pole dance, chodziło głównie o to, by poczuć się dobrze w swoim ciele. Musiałam w końcu przełamać lody i zmierzyć się sama ze sobą. Tak jak pisanie zawsze zapewniało mi równowagę psychiczną, tak właśnie taniec trzymał pieczę nad sferą fizyczną. Dzięki temu czuję się dobrze, gdy patrzę w lustro i wiem, że ta pasja nauczyła mnie swego rodzaju samozaparcia i rygoru, bo to dość bolesny sport - przynajmniej na początku.

Z.: Cieszę się, że Pesto znalazł dom u cudownych ludzi, którzy zajęli się nim bardzo dobrze! Samoakceptacja, jak i równowaga organizmu jest naprawdę ważna, dlatego super, że znalazłaś takie coś, co Ci w tym pomogło. Pole dance jest kojarzony albo z trudnym sportem, albo z klubem, jednak czym jest naprawdę? Czy jest on tak trudny, jak opisują inni? Jak wspominasz swoje początki w tym sporcie?

M.: Zaczęłam swoją przygodę z tym tańcem dość niedawno, bo ledwie rok temu. Przyznam szczerze, że początki były trudne. Trzeba było zrozumieć naturę tego sportu i wyrobić w sobie pewien mechanizm. Myślę, że pole dance jest sportem jak każdy inny i potwornie denerwuje mnie kojarzenie go tylko i wyłącznie ze striptizem czy klubami. To taniec taki jak reszta, dość wymagający, który chce się móc kochać i mówić o nim bez oporów.

Z.: Rzeczywiście, postrzeganie go w sposób taki, jak czyni to duża część ludzi, jest na pewno bolesna i nieprawdziwa. Czy warto zacząć ćwiczyć ten sport? Jak już wspomniałaś, jest wymagający, przynajmniej na początku, ale jakbyś miała wymienić plusy i minusy tego sportu, to jakie kwestie byś poruszyła?

M.: Myślę, że jak najbardziej warto! Tak naprawdę wszystko jest tam plusem, pomijając, że później chodzi się z siniakami na rękach, nogach i plecach. Każdy sport to zdrowie, a tak jak wspominałam, jest to też bardzo pomocne, by zaakceptować siebie. Plus ćwiczy się tam niemal całe ciało! Z minusów teoretycznie można uznać ból, ale uznajmy że nas hartuje :p

Z.: To prawda, każdy sport to zdrowie. Chyba to już chyba czas, żeby przejść do głównego tematu, jakim jest grafika. Opowiedziałaś już trochę na temat swoich początków w tej kwestii, które były połączone z pisarstwem, jednak od czego zaczynałaś?

M.: Moja przygoda z grafiką zaczęła się właściwie od tworzenia okładek dla samej siebie. Tak jak wspomniałam, nigdy nikt nie mógł mi dogodzić, bo zawsze miałam tą swoją "wizję". Oczywiście pamiętam swoją pierwszą okładkę i była do fanfiction z “Gwiezdnych wojen”. Teraz po czasie przyznam, że od zawsze miałam "to coś", bo sama w sobie okładka wcale nie była taka zła, a opowiadanie zgarnęło kilkaset tysięcy wyświetleń, do czego w jakimś stopniu się przyczyniła. Lubiłam bawić się aplikacjami na telefonie i kombinować, by stworzyć coś, co w końcu zaspokoi moją żądzę. No, ale zauważyłam po czasie, że tej żądzy nie zaspokoi nic, nawet wykonywanie na zamówienie innych 😜

Z.: Gratuluję tego sukcesu. Przez jaką drogę musiałaś przejść, żeby zdobyć swój unikatowy styl?

M.: Przede wszystkim musiałam spróbować wielu styli i form. Jednak tak czy siak zawsze wiedziałam, co mi się podobało, jaki efekt chciałam osiągnąć, więc nie trwało to zbyt długo. To był czas, gdy czułam się po prostu kopalnią pomysłów. Musiałam się tylko nauczyć bardziej technicznych rzeczy i popracować nad swoją cierpliwością. Tak naprawdę ostatecznie najtrudniejsze okazało się właśnie posiadanie tej cierpliwości. Zanim się wypaliłam, potrafiłam siedzieć nawet dziesięć godzin przy laptopie, by dłubać przy grafice. Teraz jak wejdę w rytm, też mi się zdarza przysiąść na dłużej, ale znacznie rzadziej. Myślę że to właśnie dzięki tej cierpliwości i zawzięciu weszłam na taki, a nie inny poziom w tak krótkim czasie, bo nie minął nawet rok, odkąd mam kontakt z grafiką. Nie ukrywam, że początki były trudne, bo przez te dziesięć godzin potrafiłam zrobić mniej niż połowę tego, co zrobiłabym teraz w dwie godziny. Kurczę, trochę odlecialam od pytania. Myślę, że mój styl nie uchodzi za tak unikatowy, jak się niektórym wydaje. Jest raczej mniej powszechny na Wattpadzie, a znacznie częstszy przy wydanych pozycjach. Grafika wektorowa zawsze mi się podobała i po prostu chciałam stworzyć coś, co sama widywałam u siebie na półce, ale na własny, indywidualny sposób, żeby ktoś widział i rozpoznawał, że to moje.

Z.: Osobiście sądzę, że nie sam styl, a elementy są dla Ciebie unikatowe, w tym m. in. różnego rodzaju ciernie. Na czym pracujesz na co dzień? Czy może nie chcesz się dzielić tą kwestią?

M.: Tak jak gdzieś wyżej wspomniałam, pracuję na laptopie. Przyznam szczerze, że jest to męczarnia, bo nie dość, że jest nieprzystosowany do grafiki ani trochę, to ledwo zipie i aktualnie staram się odłożyć pieniążki na coś, co zapewni mi nieco większy komfort pracy, usprawni ją. Poza tym rysuję na tablecie Huion hs610, który we wrześniu kupiłam na próbę, by sprawdzić, czy mi się spodoba. Osobiście bardzo go polecam! Jeśli chodzi o program, to moją miłością zawsze był i będzie Photoshop, choć bardziej skomplikowane rysunki z reguły tworzę w Clip Studio Paint lub Paint Tool SAI, które sprawdzają się doskonale (jednak bardziej polecam ten pierwszy).

Z.: Na pewno są to dobre programy, dziękuję za odpowiedź, bo sama chciałabym spróbować z grafiką komputerową :) Widziałam niedawno na Twoim koncie na Instagramie, że stworzyłaś grafikę do wnętrza książki, jak wspominasz proces tworzenia?

M.: Samo zlecenie było dość proste i idealnie trafiło w moje fantastyczne klimaty. Dostałam wszelkie istotne wskazówki od autorki książki oraz redakcji, dlatego tak właściwie poszło bardzo lekko. No, pomijając to, ile czasu musiałam włożyć w mapę. Mimo to uważam, że była to dla mnie ogromna dawka doświadczenia, kop w tyłek do pracy oraz okazja, by wcisnąć kolejnym moje portfolio. To był czas, kiedy nie przyzwyczajałam się zbytnio do płatnych zleceń, ponieważ dopiero je dostawałam i musiałam wkładać znacznie większe pokłady cierpliwości chociażby przez to, że w takich sytuacjach tworzy się wiele wersji danego projektu, a z tym wszystkim wiąże się stres. Teraz wspominam to właściwie z ulgą. Rozpiera mnie też swego rodzaju duma, gdy widzę “Drogę do Wyraju” w obiegu. Mam też nadzieję, że jak najwięcej moich prac trafi do druku, bym mogła stworzyć i zapełnić swoją „półkę chwały” :p

Z.: Życzę powodzenia w spełnianiu celu, bo to w końcu jest najważniejsze. Ponownie zagłębmy się w Twoje początki. Jeśli miałabyś obecne doświadczenie, ale zostałabyś wysłana na sam początek Twojej drogi z grafiką, to co byś zmieniła, co poprawiła?

M.: Z pewnością już wtedy zaczęłabym zbierać pieniądze na lepszy sprzęt :p Ale wtedy się o tym nie myślało. Chyba nie zmieniłabym nic. Każda z moich prac jest dowodem na ilość godzin poświęconych na to wszystko. Żadnej z nich nie żałuję, bo mogę z ręką na sercu przysiąc, że każda z nich mnie czegoś nauczyła, motywowała do dalszej pracy i nauki w tej dziedzinie.

Z.: Bardzo się cieszę, że masz takie zdanie. Istnieje więcej rad, które przekazałabyś czytelnikom chcącym spróbować swoich sił z grafiką, rysunkiem w programie?

M.: Przede wszystkim radzę się nie poddawać. To, że nie wyjdzie pięć razy, nie znaczy, że nie wyjdzie za szóstym. Grunt to traktować każdy z tych niefortunnych razów jako lekcje i zwyczajnie odnajdywać jakąś formę zwycięstwa nawet w niepowodzeniu. Drugą radą, bardziej jeśli ktoś chciałby wiązać z tym przyszłość jest to, aby odnaleźć swoją niszę. Dobrze jest być uniwersalnym, ale przede wszystkim najważniejsze jest to, aby ktoś zobaczył twoją pracę i rozpoznawał, że jest twoja. Jeszcze taka ostatnia rada, jeśli robisz to z powodów innych niż miłość do sztuki - spróbuj ją pokochać. To sprawi, że każda przepracowana godzina nie będzie dla ciebie pracą.

Z.: Tak, zdecydowanie trzeba pamiętać, że sztuka powinna być pasją i odprężeniem, a nie pracą. Tworzysz grafiki głównie do powieści fantastycznych, czy jest to powiązane z faktem Twoich czytelniczych upodobań?

M.: Sama nie wiem. Odnoszę wrażenie, że fantastyka daje mi wolność i zawsze robiło mi się takie okładki lepiej. Baśniowość, mrok, czary to zawsze było coś, co na swój sposób mnie przyciągało niczym magnes. Co prawda jestem znana z okładek fantastycznych, ale to nie znaczy, że nie lubuję się też w innych gatunkach. Poezja, młodzieżówka i romans to chyba moje ulubione tuż po fantastyce. Tymczasem jeśli chodzi o moje czytelnicze upodobania, to fakt, jestem fantastycznym świrem, ale nie pogardzę jakimś dramatem lub zbiorem wierszy. Mogę się nawet przyznać, że lubię dramaty szekspirowskie, “Dziady” i “Wesele”... no i jeszcze takie tam :p

Z.: Fantastyka jest zdecydowanie ciekawym gatunkiem. Co polecasz ze swoich półek, dlaczego?

M.: Mogłabym polecić naprawdę dużo książek, ale dziś skupię się na dwóch pozycjach, które w ostatnim czasie zapadły mi w pamięć. "Bez Serca" Marissy Meyer to książka, którą naprawdę warto przeczytać. Opowieść, gdzie głównym bohaterem jest antagonista — Królowa Kier z Alicji w Krainie Czarów (zanim stała się okrutna). W tej historii opisana jest w głównej mierze walka z okrutnym losem, bezwzględnym czasem, ucieczka przed nimi. A to wszystko zamknięte zostało w świecie, gdzie dosłownie wszystkiemu brakuje piątej klepki. W dodatku mogę zapewnić, że "Bez serca" naprawdę łamie serce i kończy się dobrze wszystkim znanym "Ściąć o głowę!". Drugą pozycją, którą uważam, że mogę polecić, jest "Język cierni" Leigh Bardugo. Jest to nie opowieść, a zbiór opowieści — dość okrutnych, chłodnych i na swój indywidualny sposób prawdziwych. To bajki snute o czarownicach, syrenim śpiewie i lalkach, które patrzyły na wszystko z witryny...

Z.: Brzmią jak bardzo interesujące pozycje. Jak wyglądają Twoje graficzne plany? Nad jakimi grafikami obecnie pracujesz?

M.: Aktualnie pracuję nad okładką do powieści dark fantasy, która zostanie wydana nakładem jednego z większych wydawnictw. Poza tym w międzyczasie tworzę również okładkę do elfowego fantasy, które będzie można znaleźć w formie ebooka oraz kilku pozycji, które autorzy wydają sobie selfem na własną półkę.

Z.: Gratuluję i życzę powodzenia w dalszym rozwijaniu swoich pasji. Jesteś już byłą członkinią grupy Felix_populus, jak odkryłaś tą grupę?

M.: Pamiętam, że to był okres przed wakacjami, gdy szukałam recenzenta, który skusi się przyjąć moją opowieść. Przejrzałam sporo grup i rozglądałam się za otwartymi kolejkami. Jakoś tak wyszło, że przyjęła mnie Wasza Kot z Cheshire, którą tak na marginesie pozdrawiam :p Niedługo potem pomyślałam, że chciałabym stać się częścią społeczności Wattpada, udzielić się w niej. Pierwszą grupą, o której pomyślałam było właśnie Felix_populus. Dzięki wpisom na tablicy i sposobie w jaki były pisane recenzje, odniosłam wrażenie, że jesteście bardzo serdeczni, dlatego nie zastanawiając się, ruszyłam do otwartej rekrutacji!

Z.: Bardzo Nam miło, że tak pomyślałaś. Mam nadzieję, że to zdanie utrzymało się trochę dłużej i nie zmieniło się na gorszem 😂 W takim razie jak wspominasz pobyt w Felix_populus?

M.: Pobyt w Felix_populus wspominam bardzo dobrze. To był pierwszy raz, gdy nawiązałam jakikolwiek kontakt z osobami z internetu, dlatego czułam w związku z tym odrobinę stresu (wiem dziwne :p) Grupa przyjęła mnie wtedy bardzo ciepło i tak też dalej mnie traktowała, mimo że byłam tam raczej cichą osobą, odzywającą się raz na jakiś czas. Dzięki temu później poczułam trochę więcej pewności i zaczęłam się nieco bardziej udzielać w społeczności Wattpada. Myślę, że gdybym trafiła na grupę inną niż FP, mogłabym nie być tu, gdzie teraz jestem, jeśli chodzi o graficzne osiągnięcia, ponieważ właśnie wtedy poczułam motywację, aby się za to zabrać. Miłe słowa od grupy były motorem napędzającym.

Z.: Naprawdę cieszymy się, że tak postrzegasz pobyt w naszej grupie, bo to naprawdę łapie mnie za serce i wzrusza. Cieszę się również z faktu, że wciąż się rozwijasz, osiągasz naprawdę spore sukcesy, czego gratuluję z całego serca ❤ Wzrusza mnie również fakt, że było to już niestety ostatnie pytanie.

M.: Dziękuję bardzo, cieszę się że Felix_populus tak się rozwinęło i wciąż jest grupą wspaniałych, chcących nieść pomoc osób! Dziękuję również za bardzo miły wywiad ❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro