Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Tylko moja, cudowna klata

Sofie

Norwegia w lecie była zupełnie inna niż ta mroźna, zimowa, przedstawiana na obrazach. Od czerwca do sierpnia było tu naprawdę ciepło! Temperatury często przekraczały dwadzieścia stopni, przez co ci nieco bardziej typowi Skandynawowie narzekali, że "się rozpuszczą". Dla mnie jednak taka pogoda, gdzie oprócz ciepłego powietrza świeciło delikatnie słońce była wprost idealna. Dzięki niej i Andersowi zaczęłam nabierać chęci do życia i coraz częściej się uśmiechać, co skutkowało dużą ilością komplementów od blondyna, i nie tylko. Czasem nawet przypadkowi mężczyźni na ulicy chwalili mój wygląd, co chyba drażniło Fanniego, bo przy każdej takiej sytuacji robił coś, co odganiało moich potencjalnych "adoratorów". Z jednej strony cieszyło mnie to, by ja sama żywiłam do niego ciepłe uczucia, ale z drugiej drażniło mnie, bo tak naprawdę nie dawał mi żadnych sygnałów, że liczy na coś więcej. I, mimo że było to bardzo irytujące nie chciałam się od niego odsuwać, bo w końcu mi też zależało. Całe postrzeganie sprawy zmieniło się jednak w pewną czerwcową niedzielę. Za sprawą Fannemela zaczęłam więcej się ruszać i sprawiało mi to przyjemność, więc nie zdziwiłam się, kiedy któregoś ranka obudził mnie telefonem oznajmiając, że idziemy na rowery. Próbowałam się wykręcić rozlatującym się dwukołowcem, ale mężczyzna nie dał się przebłagać i oznajmił, że wszystko załatwił i brakuje tylko mnie. Jedno, przypadkowe, zerknięcie na stertę rzeczy na studia wystarczyło, bym przestała się stawiać i z ochotą zmieniła zdanie. Umówiliśmy się, że spotkamy się w jego kościele po mszy, która miała się odbyć za półtorej godziny i wtedy ustalimy jakąś trasę. Nie powiedziałam tego głośno, ale byłam niemal pewna, że Anders tylko będzie udawał, że dyskutujemy nad drogą, bo, znając jego, ułożył już dokładny plan przejazdu, zakładający na pewno niezwykle mordercze, zwłaszcza dla człowieka bez kondycji, tempo. Dlatego, kiedy przebrana już w luźne rzeczy, siedziałam na kanapie w jego mieszkaniu i słuchałam planu podróży bardzo się zdziwiłam. Na przejechanie zaledwie trzydziestu kilometrów (tam i z powrotem) z kawałkiem zamierzał przeznaczyć blisko cztery i pół godziny!

-Nie przesadzasz? Jadąc tak wolno zanudzisz się na śmierć-stwierdziłam z przekonaniem i popatrzyłam na Norwega

-Zaufaj mi-uśmiechnął się-Jeszcze dojdziesz do wniosku, że to za mało czasu i będziesz chciała zostać-puścił mi oczko i oboje się zaśmialiśmy

Anders wziął plecak, do którego wziął dwie butelki wody i jakiś prowiant, a potem zarzucił go sobie na plecy. Zeszliśmy na parter, gdzie Anders otworzył drzwi do piwnicy. Poprosił, żebym została z plecakiem na górze, a sam wszedł do środka. Już po chwili przed blokiem stały dwa rowery górskie z wysoką ramą.

-Mój kumpel nie miał innego, ale dla ciebie to nie powinien być problem-wyszczerzył się wskazując na "ten większy" pojazd

-Bardziej martwiłabym się o ciebie krasnalku-nie mogłam się powstrzymać i poczochrałam go po głowie, no co on tylko wydął policzki

-Powinienem się obrazić?-spytał, a po chwili nie wytrzymał i zaczął się śmiać

Dołączyłam do niego i tak nasz wyjazd nieco się opóźnił. Szybko wyjechaliśmy poza granice stolicy, gdzie zaczęłam się rozkoszować pięknymi widokami. Z jednej strony zapierające dech w piersiach fiordy i morze, a z drugiej trochę zielonych łąk. Napawałam się bliskością z naturą i starałam się zapamiętać każdy możliwy szczegół.

-Miałeś rację mówiąc, że tak naprawdę wrócimy dużo później-powiedziałam wesoło do Andersa kiedy byliśmy na jednej wysokości

-Widzisz?-uśmiechnął się szeroko-Często jeżdżę tą trasą i już nie robi na mnie takiego wrażenia, ale po pierwszym przejeździe też byłem nią mocno oczarowany-zdradził-Masz już ochotę coś zjeść? Pewnie śniadanie jadłaś dawno-jak na zawołanie odezwał się mój żołądek

-Może troszkę-przyznałam-Ale pojedźmy jeszcze chociaż kawałek-poprosiłam robiąc do niego ładne oczy

-Już ty się o to nie martw-mrugnął-Znam świetne miejsce, gdzie można się zatrzymać

Anders

Zbliżający się sezon letni dawał się we znaki częstymi zgrupowaniami, ale umiałem pogodzić treningi ze spotkaniami z Sofie, dlatego miałem nadzieję, że nie czuła się zaniedbana. Wilkiem patrzyłem na wszystkich komplementujących ją facetów, mimo że nie była jeszcze moja. Wiele bym dał za to, żeby w końcu to zmienić. Dlatego pod koniec czerwca odważyłem się stworzyć odpowiednie podłoże, by to zmienić. Dość długo na dworze było jasno, więc zdecydowałem się zaprosić kobietę na przejażdżkę rowerową. Załatwiłem sprzęt, pożyczając na wszelki wypadek jednego dwukołowca od Hildego, który mieszka dość niedaleko, i w niedzielny poranek obudziłem Sofie rozmową telefoniczną. Na początku nie była przekonana do tego pomysłu, ale w pewnej chwili, niemal natychmiast, zmieniła zdanie. Już w kościele wyglądała na bardzo podekscytowaną, a kiedy wyjechaliśmy z Oslo była wprost oczarowana. Nie mogła oderwać wzroku od otaczającego nas krajobrazu tak, jak się spodziewałem. Ja sam zresztą przy pierwszym przejeździe byłem pod wielkim wrażeniem. Dochodziła piętnasta trzydzieści, więc w zatrzymaliśmy się, żeby coś zjeść. Wyjąłem z plecaka wodę i kanapki, a potem usiedliśmy przy stoliku na skraju lasu. Rozmawialiśmy o otaczającym nas miejscu, trochę o zbliżających się wyjazdach na letnie Grand Prix, więc nim ponownie wsiedliśmy na rowery minęło trochę czasu. Kiedy jednak mieliśmy odjeżdżać poczułem, że nie powinienem dłużej czekać. Zebrałem się w sobie. Całą odwagę skupiłem na tych kulki zdaniach, które chciałem wypowiedzieć.

-Hej, Sofie!-krzyknąłem, bo już była odrobinę z przodu

Zatrzymała rower i odwróciła się.

-Co?-odkrzyknęła, a ja szybko podszedłem bliżej

-Wiesz, już od jakiegoś czasu się zastanawiam...-przerwałem na chwilę-Bo wiesz... Zależy mi na tobie i nie chciałbym, żebyś w czasie moich wyjazdów poznała kogoś lepszego, dlatego... Czyniechciałabyśzostaćmojądziewczyną?-powiedziałem szybko, na jednym wydechu

Jej twarz najpierw wyrażała szok, zdziwienie, a potem, zupełnie nagle, Sofie uśmiechnęła się szeroko.

-Jasne, że bym chciała-powiedziała ocierając rękawem cienkiej bluzy łzy, które zebrały się w jej oczach

Odłożyła rower na ziemię i podeszła jeszcze bliżej mnie. Spojrzała na mnie z góry i chwyciła moją dłoń. Splotła nasze palce i popatrzyła mi prosto w oczy. Mocno mnie przytuliła.

-Wiesz, że wyglądamy śmiesznie?-spytała, pewnie mając na myśli naszą różnicę wzrostów

-Przeszkadza ci to?-z pytaniem w oczach spojrzałem do góry

-Gdyby mi to przeszkadzało, to bym nie chciała z tobą chodzić-zaśmiała się

-W takim razie niezmiernie się cieszę, że jesteś tak tolerancyjna i wyrozumiała-objąłem ją w pasie i oparłem swoją głowę o jej klatkę piersiową

-Wygląd to nie wszystko, co trzeba mieć żeby mnie zainteresować-puściła mi oczko

-W takim razie mam cholerne szczęście, bo urodą to ja nie grzeszę-zaśmiałem się

-Nieprawda-szybko zaprzeczyła-Mogę się założyć, że nie jeden facet chciałby mieć takie miłe w dotyku, jasne włosy i niebieskie oczy-uśmiechnęła się-No i na pewno nie jednak kobieta będzie mi teraz zazdrościć tej świetnej klaty-zachichotała

W cudownym nastroju, z myślą, że w końcu mam kobietę, która zawładnęła moim sercem, wróciłem do domu.

-Do zobaczenia Anders-powiedziała kiedy żegnaliśmy się pod moim blokiem-Wpadnij jutro do sklepu, jeśli znajdziesz czas-przytuliła mnie na pożegnanie

-Obiecuję-pomachałem jej i sam wszedłem na górę

To był zdecydowanie jeden z lepszych dni w moim życiu.
______________
Powinnam już dawno spać ;-;

Ale mi się nie chce pisać części przyrodniczo-matematycznej.

Dobranoc!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro