Rozdział 1 ,,Frisk? Nie..."
Rozejrzałam się po fioletowych korytarzach Ruin. Znałam to miejsce od dawna. A przynajmniej tak czułam, mimo że nigdy w nim nie byłam. Obok mnie spoczywały grządki czerwonych kwiatów. Zobaczyłam drewniane, jasne drzwi. Prawdopodobnie prowadziły do czyjegoś domu. Poczułam zapach słodkiego cynamonu i ciastek z karmelem, które często jem. Usłyszałam śmiech i cichutki głos żeński. Następnie dwa męskie, jeden raczej zimny i niski, drugi weselszy i bardziej... zniewieściały. To miejsce zdawało się być przyjazne. Jakby ktoś tam właśnie był na herbatce.
Wzięłam głęboki wdech i pobiegłam w stronę drzwi. Ostrożnie wzięłam do ręki klamkę i ją pociągnęłam.
Moim oczom ukazał się korytarz ze schodami na dół. Nie schodziłam. Tak, jakby coś miało się zaraz zdarzyć. Rozmowa dochodziła z kuchni. Nie wiem, czy mam tam iść. Skoro przygoda sama do mnie przychodzi... to jednak idę. Poszłam w lewo. Moje kroki były głośne i zdecydowane. Głosy ucichły. Salon był wielki i przestrzenny. Był zbudowany z drewnianych ścian. Stał w nim kominek, wielka komoda z książkami, przytulny fotel i stolik z trzema krzesłami. Nagle usłyszałam dźwięk przerażenia. Zwróciłam uwagę na stół. Na krzesłach siedzieli: koza, która raczej była kobietą i dwa szkielety. Stół był ślicznie nakryty czerwonym obrusem. Na trzech, małych talerzykach leżały kawałki ciasta z karmelem i cynamonem. Wszyscy oprócz mnie zrobili zdziwione miny. Koza wstała i podeszła do mnie. Dotknęła mojego ramienia.
- Co się stało, moje dziecię? Dlaczego jesteś biało czarna? - zapytała.
- Czy ja panią znam? Przyszłam tu za zapachem ciasta - odpowiedziałam, robiąc krok w tył. Kościotrupy też popatrzyły się na mnie.
- CZŁOWIEKU, DLACZEGO TAK DŁUGO CIE NIE BYŁO? GDZIE SĄ TWOJE KOLORY? - krzyczał jeden z nich, ten o weselszym głosie. Podbiegł do mnie.
Dlaczego jestem w centrum uwagi? Nie spodziewałam się tego spotkania. Poczułam się jak gwiazda. To raczej miłe uczucie.
- ej, dzieciak, spokojnie, zaraz to wyjaśnimy - uspokoił mnie drugi szkielet. Podeszłam do niego. Zadrżałam. Jasna cholera, dlaczego on jest jak mój tata, tylko w innym ubraniu?
- MUSIMY WIEDZIEĆ, CZY TO W OGÓLE NASZA FRISK - zarządził szkielet z czerwonym szalikiem.
- TEST FRISKOWOŚCI, PYTANIE PIERWSZE. JAK SIĘ NAZYWAM?
Parsknęłam. On jest na prawdę taki tępy, czy udaje? Koza uśmiechnęła się do mnie tak mocno, że myślałam że pękają jej wargi.
- Papyrus - wyrwałam. Strzelałam. Nie wiedziałam. Przypomniały mi się czasy przed eksperymentem, powiązałam fakty i proszę.
- TO MUSI BYĆ FRISK!
- Paps, poczekaj. - Niższy szkielet poklepał Papyrusa po nodze.
- Nie jestem Frisk! Ja jestem...
Kim ja w ogóle jestem? Przecież ja nic nie pamiętam. Musiałam chwilę wymyślać imię.
- Jestem Kathy.
- To śliczne imię! Ja jestem Toriel, Papyrusa znasz, a jego brat to Sans - wytłumaczyła koza. A właściwie to Toriel.
--------------------------
Widzę czarną powierzchnię. Pachnie rybą. Na języku mam ślady karmelu. Czuję na palcach szybki wiatr, który mknie w moją stronę. Słyszę cichy płacz. Gdzie jestem? Dlaczego tu jestem?
- Fs gde esteś?
- ErR!
Nagle czerń zmienia się w biel. Próbuje biec, ale biegnę w tył. Biel zmienia się w jaskrawą czerwień. Gryzie mnie w oczy.
- Co si so? - próbuje krzyczeć. Coś wycina kawałki moich słów.
- To tylko sen, dzieciaku - mruczy ktoś.
To głos mojego o j c a. Zaraz stąd zniknę, prawda?
--------------------------------------------------------------
- hej, Kathy.
Sans mnie obudził, otwierając drzwi. Okazuje się, że leżałam spokojnie w łóżku. Ciągle byłam w domu Toriel. Pokój był oświetlony czerwonym światłem. Obok łóżka stały kufer z przeciętnymi zabawkami i niezbyt wielka, drewniana szafa. Na samym przodzie pokoju umieszczone były komoda i stolik nocny z małą lampką. Przed pójściem spać zdarłam ze ściany plakat z kwiatkiem i powiesiłam tam plakat z... kwiatkiem, ale innym. Toriel ma tylko takie plakaty.
- opowiedz mi o tym - zaproponował, siadając na moim łóżku.
- O czym? - spytałam. Byłam raczej przerażona. Czy on wie o czymś, czego ja nie wiem?
- o twoim ojcu i o eksperymencie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro