Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1 ,,Frisk? Nie..."

Rozejrzałam się po fioletowych korytarzach Ruin. Znałam to miejsce od dawna. A przynajmniej tak czułam, mimo że nigdy w nim nie byłam. Obok mnie spoczywały grządki czerwonych kwiatów. Zobaczyłam drewniane, jasne drzwi. Prawdopodobnie prowadziły do czyjegoś domu. Poczułam zapach słodkiego cynamonu i ciastek z karmelem, które często jem. Usłyszałam śmiech i cichutki głos żeński. Następnie dwa męskie, jeden raczej zimny i niski, drugi weselszy i bardziej... zniewieściały. To miejsce zdawało się być przyjazne. Jakby ktoś tam właśnie był na herbatce.
Wzięłam głęboki wdech i pobiegłam w stronę drzwi. Ostrożnie wzięłam do ręki klamkę i ją pociągnęłam.

Moim oczom ukazał się korytarz ze schodami na dół. Nie schodziłam. Tak, jakby coś miało się zaraz zdarzyć. Rozmowa dochodziła z kuchni. Nie wiem, czy mam tam iść. Skoro przygoda sama do mnie przychodzi... to jednak idę. Poszłam w lewo. Moje kroki były głośne i zdecydowane. Głosy ucichły. Salon był wielki i przestrzenny. Był zbudowany z drewnianych ścian. Stał w nim kominek, wielka komoda z książkami, przytulny fotel i stolik z trzema krzesłami. Nagle usłyszałam dźwięk przerażenia. Zwróciłam uwagę na stół. Na krzesłach siedzieli: koza, która raczej była kobietą i dwa szkielety. Stół był ślicznie nakryty czerwonym obrusem. Na trzech, małych talerzykach leżały kawałki ciasta z karmelem i cynamonem. Wszyscy oprócz mnie zrobili zdziwione miny. Koza wstała i podeszła do mnie. Dotknęła mojego ramienia.
- Co się stało, moje dziecię? Dlaczego jesteś biało czarna? - zapytała.
- Czy ja panią znam? Przyszłam tu za zapachem ciasta - odpowiedziałam, robiąc krok w tył. Kościotrupy też popatrzyły się na mnie.
- CZŁOWIEKU, DLACZEGO TAK DŁUGO CIE NIE BYŁO? GDZIE SĄ TWOJE KOLORY? - krzyczał jeden z nich, ten o weselszym głosie. Podbiegł do mnie.
Dlaczego jestem w centrum uwagi? Nie spodziewałam się tego spotkania. Poczułam się jak gwiazda. To raczej miłe uczucie.
- ej, dzieciak, spokojnie, zaraz to wyjaśnimy - uspokoił mnie drugi szkielet. Podeszłam do niego. Zadrżałam. Jasna cholera, dlaczego on jest jak mój tata, tylko w innym ubraniu?
- MUSIMY WIEDZIEĆ, CZY TO W OGÓLE NASZA FRISK - zarządził szkielet z czerwonym szalikiem.
- TEST FRISKOWOŚCI, PYTANIE PIERWSZE. JAK SIĘ NAZYWAM?
Parsknęłam. On jest na prawdę taki tępy, czy udaje? Koza uśmiechnęła się do mnie tak mocno, że myślałam że pękają jej wargi.
- Papyrus - wyrwałam. Strzelałam. Nie wiedziałam. Przypomniały mi się czasy przed eksperymentem, powiązałam fakty i proszę.
- TO MUSI BYĆ FRISK!
- Paps, poczekaj. - Niższy szkielet poklepał Papyrusa po nodze.
- Nie jestem Frisk! Ja jestem...
Kim ja w ogóle jestem? Przecież ja nic nie pamiętam. Musiałam chwilę wymyślać imię.
- Jestem Kathy.
- To śliczne imię! Ja jestem Toriel, Papyrusa znasz, a jego brat to Sans - wytłumaczyła koza. A właściwie to Toriel.

--------------------------

Widzę czarną powierzchnię. Pachnie rybą. Na języku mam ślady karmelu. Czuję na palcach szybki wiatr, który mknie w moją stronę. Słyszę cichy płacz. Gdzie jestem? Dlaczego tu jestem?
- Fs gde esteś?
- ErR!
Nagle czerń zmienia się w biel. Próbuje biec, ale biegnę w tył. Biel zmienia się w jaskrawą czerwień. Gryzie mnie w oczy.
- Co si so? - próbuje krzyczeć. Coś wycina kawałki moich słów.
- To tylko sen, dzieciaku - mruczy ktoś.
To głos mojego o j c a. Zaraz stąd zniknę, prawda?

--------------------------------------------------------------
- hej, Kathy.
Sans mnie obudził, otwierając drzwi. Okazuje się, że leżałam spokojnie w łóżku. Ciągle byłam w domu Toriel. Pokój był oświetlony czerwonym światłem. Obok łóżka stały kufer z przeciętnymi zabawkami i niezbyt wielka, drewniana szafa. Na samym przodzie pokoju umieszczone były komoda i stolik nocny z małą lampką. Przed pójściem spać zdarłam ze ściany plakat z kwiatkiem i powiesiłam tam plakat z... kwiatkiem, ale innym. Toriel ma tylko takie plakaty.
- opowiedz mi o tym - zaproponował, siadając na moim łóżku.
- O czym? - spytałam. Byłam raczej przerażona. Czy on wie o czymś, czego ja nie wiem?
- o twoim ojcu i o eksperymencie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro