Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział X



We śnie był roześmiany a wiatr rozwiewał niesfornie jego ciemne włosy. W oczach Mata widziała miłość i oddanie. Na kogo tak patrzył? Na nią? Nie chciała się budzić, chciała dowiedzieć się więcej, ale dźwięk telefonu był nieubłagany. Ktoś zawzięcie potrzebował o tej porze rozmowy z nią.

– Słucham?–  Odebrała nieprzytomnie, próbując zgadnąć, która może być godzina.

– Isabelle? To ja, Dianne. Możesz przywieźć dwie sztuki, najlepiej suknie. Masz coś gotowego?

– Tak, wczoraj specjalnie uszyłam jedną suknię, i mam kilka próbek. Coś wybiorę. Kiedy mam być?

– Szefowa będzie za półtorej godziny w butiku, byłoby dobrze gdybyś porozmawiała z nią sama o cenach, i w ogóle. Dasz radę?

– Oczywiście, już się zbieram. – Isabelle przetarła twarz dłonią.

Dochodziła jedenasta. Przespała kawał dnia, ale efekt nocnej pracy był tego wart.

Półtorej godziny do spotkania, powinna być parę minut wcześniej. Przynajmniej pół godziny jazdy samochodem. Nie miała dużo czasu.

Najpierw przejrzała wzrokiem swoje najnowsze dzieła. Wybrała obcisłą atłasową suknię w kolorze gęstej śmietany, z rękawiczkami sięgającymi za łokcie. Suknia mogła służyć jako toaleta wieczorowa lub jako suknia ślubna, była elegancka i wyrafinowana w swojej prostocie. Doszyła w mgnieniu oka metkę ze swoim znakiem.

Szybko wzięła prysznic, ubrała się w długą do kostek spódnicę z lejącej się śliwkowej tkaniny, wirującej przy kostkach z każdym ruchem stóp. Uszyła ją w zeszłym miesiącu, wykorzystując materiał kupiony na wyprzedaży garażowej. Do tego obcisłą bluzkę i szeroki pas.

Kawa ostygła w międzyczasie i straciła cały aromat, ale mimo to dopiła filiżankę do dna. Potrzebowała kofeiny, jeśli miała być przytomna do wieczora.

Z jękiem przypomniała sobie, że na dzisiaj umówiła się z Alexem. Był wesoły, przystojny, niewiele od niej starszy. Wieczór zapowiadał się ciekawie, na pewno było to lepsze wyjście niż ślęczeć przy telefonie i czekać, czy Mat zadzwoni i zamartwiać się jego milczeniem.

Wiedziała, że dla Mata był to tylko przelotny seks. Nie miała złudzeń, jednak nie mogła przestać o nim myśleć.

Lekki kaszmirowy szal, który narzuciła na ramiona, jeszcze pachniał perfumami matki. Wtuliła w niego na chwilę twarz. Gdyby matka była blisko, jakże dużo łatwiej byłoby stawić czoła wszystkim problemom.

Westchnęła. Czuła, że dziś wszystko jej się uda, po prostu to wiedziała. Była gotowa.



(361 słów)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro