Czarny kot
Felicji odbiło.
I to nie w sposób, który nastolatkowie określają jako "bycie szalonym", w czym kryje się pewna doza uznania. Choć Felicja często słyszała ten opis, to nigdy w stosunku do siebie. Na początku w sumie chciała, by ją tak nazwano, ale przemawiało przez nią wtedy jedynie silne pragnienie bycia w końcu zauważonym. Szalone były osoby brawurowe i nieprzestrzegające zasad, jak ta grupa wygadanych chłopaków z ostatniej ławki, na których spadały ciągłe upomnienia nauczycieli. Ale ona nie była brawurowa.
Nie dostała też "świra", co często mówią rozdrażnieni i przytłoczeni, aby umniejszyć odpowiedzialności za swoją dekoncentrację. Ci, którzy najczęściej poznali tylko jeden poziom bólu i wciąż są przekonani, że to maksymalne cierpienie, jakie może ich spotkać. Felicja dawno odkryła, że poziomy bólu są nieskończone i nawet, gdy wydaje się, że nie można już wytrzymać więcej, zawsze przychodzi czas na kolejną, zdwojoną dawkę.
Choć wielu ugięłoby się pod natłokiem spraw i splotów zdarzeń, jakie spotkały właśnie ją, ona pozostawała całkowicie skupiona.
Była po prostu stuknięta. I zauważyła to akurat wtedy, gdy mogło jej się to przydać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro