✯ 3 ✯
Wróciłem do swojej nowej wybranki życiowej na górę, skoro z tamtym zjebem już wszystko było skończone. W sumie to nawet lepiej, już ta szafa ma ładniejszą mordę niż Rzesza, a przecież nie ma jej wcale. Tylko trochę płaska jest, ale to tam szczegół.
A jeśli chodzi o inne męskie sprawy... zawsze mogę zrobić gdzieś dziurę, no nie? I elopo, problem rozwiązany. Duży mózg czas.
Kiedy tak dalej tuliłem się do swojej kochanicy życiowej do pokoju nagle znowu wpierdolił się Rzeszozwierz pospolity.
— Ej bo sobie przypomniałem że to przecież mój dom więc daje ci dwie opcje, bo jestem taki łaskawy. Albo wypierdalasz, albo wypierdalasz
Zastanowiłem się chwilę nad swoją odpowiedzią, ponieważ to był bardzo trudny dylemat...
— A nie mogę zamiast tego wypierdalać?
— No dobra, możesz, znaj mą łaskę. Więc spakuj swoje manele i wypierdalaj — tym zdaniem zakończył rozmowę i wyszedł.
Tak jak mi kazał zacząłem się pakować. Wyjebałem wszystkie jego ubrania z MOJEJ już szafy i zacząłem upychać tam swoje rzeczy. W tym dakimakurę z jego nudesem z rule 34, tak na pamiątkę naszych 3 lat związku. Ah, aż mi się przypomniało jak poznaliśmy się po raz pierwszy~
Flaaaaaaashbaaaaaack
Wychodziłem właśnie z osiedlowego monopolowego z czteropakiem Rycerskiego Mocnego pod pachą. Pizgało strasznie zimnem, ale ja sobie stałem na luzaku na oblodzonym chodniku w samym podkoszulku ,,bije żone", shortach w ananasy i klapkach z Lidla. Jak sobota tooooo, tylko do Lidla, do Lidla, do Lidla
Kurwa, miało być po promocje tam rampampampam, ale chuj.
No to tak stałem dalej, świecąc blaskiem swojej zajebistości, gdy nagle oberwałem glanem prosto w mordę. Zachwiałem się i wyjebałem do tyłu. Aż mi się zaczęły kręcić sierpy i młoty dookoła głowy...
— Blyat moja dupa — jęknąłem pod nosem.
— Osz kurwa sorry, chciałem rzucić w Makaroniarza — powiedział nagle głos nade mną. Popatrzyłem w jego stronę. Z tej perspektywy wyglądał niczym anioł jakiś. Skrzydeł nie miał, ale za to swastykę na ryjcu już tak, na niej mógłby odlecieć w sumie. I włosy takie białe mrrrr, hot szwabski Wiedźmin.
Wyciągnął do mnie rączkę żeby pomóc mi wstać. Chwyciłem ją i próbowałem się podciągnąć, ale że byłem cięższy to jebnął się na mnie.
— Wow ale lecisz na mnie — powiedziałem z takim ( ͡° ͜ʖ ͡°) na twarzy.
— Sklej ryjec czerwony pierdolcu — syknął zirytowany.
— Ej bo podobno z nieba uciekł najdroższy anioł
— No i?
— Weź pożycz 5 złotych
— ...
Koniec flashbacku
Aż otarłem łezkę wzruszenia. Wepchałem poduszkę i resztę swoich pierdół do szafy i ją zamknąłem.
— No, dobra szafunia — poklepałem ją zadowolony. Ale ty, tak patrzę... oba sie chyba nie zmieści przez drzwi. O, mam pomysł!
Wziąłem szafę w obie ręcę i z rozmachu wyjebałem ją przez okno. Ale że zapomniałem je najpierw otworzyć to rozjebałem też szybę. Słysząc wkurwione skroki ze schodów też wyskoczyłem przez okno. Przyjebałem z impetem w ziemię, aż coś mi w kręgosłupie jebnęło.
Rzesza widząc co się odjebało wyskoczył przez okno za mną... myślałem, że też się rozjebie, ale nie. Jego wiatraczek na mordzie zaczął się kręcić i szwab normalnie zleciał niczym helikopter na ziemię.
— No ty kurwo pierdolona, będziesz mi płacić za to okno. Alkoholiku jebany
— Dobra spierdalaj — pokazałem mu faka.
— Twoja stara — odpowiedział.
Mocno mnie tym uraził bo jak byłem mały moja stara spierdoliła z porodówki po mleko i już nie wróciła. Mój stary nie mógł mnie uspokoić więc dał mi smoczek zamoczony w wódce i od tamtej pory jestem alkoholikiem.
Mając już w niego wyjebane chciałem iść w pizdu z moją szafą, ale ten wyciągnął swojego legendarnego glana... wziąłem swoją taczkę z napędem rakietowym który zajebałem z NASA i odjechałem zanim zdążył mnie nim pierdolnąć.
O kurwa... NIE WZIĄŁEM SZAFY!
____________________
Macie rozdzialik w końcu bo dawno nie było
Bawi mnie to, że w normalnych rozdziałach muszę się wysilić żeby napisać te minimum 1000 słów, a tu pisze byle co mi przyjdzie do głowy i już mam 600 XD
Mam nadzieję, że się rozdział podobał ;*
~Wafel
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro