błękit
Drugi pocałunek nadchodzi nocą, w słabym oświetleniu ulicznych latarni i przy deszczu.
Obie nie lubią dramatyzować, ale teraz biegną do siebie, niczym bohaterowie w komediach romantycznych. Rozalia przeskakuje, co drugi schodek i omal nie potyka się o źle zawiązane sznurówki. Nie wie czy się śmieje, czy po prostu płacze.
Obie — przy irytującym tykaniu zegara — lądują na śniegu. Chcą coś powiedzieć, ale słów jest zbyt wiele, więc ostatecznie całują się. Mirabella nie pamięta, która z nich to zaczyna, ale wie, że to ona pierwsza się odsuwa, gdy tkwiąca na jej dłoni klepsydra nagrzewa się i czerwieni całą skórę od palców po zgięcie. Reszta ciała rozmywa się.
Rozalia otwiera usta — gdzieś na końcu języka tkwią dwa słowa idealne dla tego momentu — i zamyka je. Potrzebuje chwili, by zrozumieć, że oto została sama.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro