Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XXII

*Capitan Error*

Od ostatniego pościgu miną jakiś czas. Niepokojące zjawiska ustały. Dryfowaliśmy po Oceanie Atlantyckim. Nagle usłyszałem krzyk z Bocianiego Gniazda.
-Kapitanie!-usłyszałem krzyk NightMare'a.
-Co!¿
-Na horyzoncie widać 2 lub nawet 3 statki wroga!!
-CO DO KURW-moją wypowiedź przerwał ostrzał. Jedna kula trafiła mnie w ramię.
-KAPITANIE!-krzykną Outer.
Boli jak cholera.
-D-DO BRONI!¡-wstałem, wyciągnąłem spluwę. Dwa statki ostrzeliwały nas, a trzeci, Dream'a, zszedł do abordarzu.
Załoga wychodziła spod pokładu i walczyła. I szablami, i spluwami.
Jak na razie nasi zabijali żołnierzy.
Naszym zadali tylko jak na razie lekkie rany.
Ale to na razie.
Aż w końcu zszedł na pokład Dream wymierzając szablę w moją stronę.
-Długo czekałem na ten dzień.-zaczął.-dziś ominę omen śmierci! Zabijając cie jak najszybciej i wykończyć twoich przy pomocy żołnierzy.
-P-Psychol.
-Mów jak chcesz. Nie obchodzi mnie to!-wyciągną szablę i rzucił się w moją stronę. Odepchnąłem jego atak swoją szablą. Wziął zamach szablą, lecz ja się schuliłem w porę. Korzystając z okazji *podciąłem do i upadł.
Ten złapał mnie za nogę i też wywrócił. Wziął sztylet i wbił mi w prawy oczodół. Natychmiast stracił kolory. Stał się mam prawdę podobnie biały i ślepy. W odwecie uciąłem mu prawą rękę. Oby nie był prawo ręczny.
Cofną się i upadł na plecy. Podeszłem do niego celując szpadą w jego gardło.
-Jakieś ostatnie słowa?
-I tak mnie nie zabijesz.
-Skąd ta pewność?
-Przepowiednia nie przypisała tego tobie!-
Wystarczyło spuścić *garde na chwile i już przepłaciłem to cenną rzeczą.
-KAPITANIE!-usłyszałem Lux.

Przepłaciłem to własnym życiem...

*******************************
*Podciąć kogoś - schylić się i uderzyć jedną nogą w nogi przeciwnika w taki sposób, aby upadł.

*Garda - mieć się na baczności / pilnować się

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro