Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

3.

Nikodem patrzył jeszcze w niemym szoku na nieznajomego chłopaka. Ubrania jego były w wielu miejscach podarte i brudne, a on sam dość mocno wychudzony. Maturzysta westchnął cicho ściągając z siebie bluzę i zarzucając ją na ramiona młodszego.

-Głodny jesteś?- zapytał ciemnooki, wyciągając ze swojego plecaka kilka kanapek i butelkę wody. Jedną z nich podał obdarciuchowi.

-Dziękuję... - jego głos był cichy, jakby zmęczony. Złotówki zaczął jeść kanapkę. Gdy została jedynie foliowa torebka, szybko oddał ją starszemu. Oparł się o drzewo i zaczął odpływać w objęcia Morfeusza.

-Ej nie zasypiaj! Trzeba znaleźć jakieś schronienie przed dzikimi zwierzętami!- krzyknął Nikodem, próbując obudzić czarnowłosego.

-Tutejsze zwierzęta nie atakują ludzi, ale jeżeli chcesz to niadaleko jest jaskinia- powiedział zaspanym głosem młodszy z chłopaków, po czyn z powrotem zamknął oczy. Pewnie i zasnąłby gdyby ktoś go nie podniósł. Scott pisnął zaskoczony na ten gest. Nigdy nie był noszony, a przynajmniej nie mógł przypomnieć sobie takiej sytuacji.

-mów którędy do tej jaskini-

************ Time Skip **************

Gdy w końcu dotarli na na miejsce, na zewnątrz było już ciemno. Nikodem odstawił młodszego chłopaka, po czym glebnął się zmęczony na kamienne podłoże.

-Kurwa, mówiłeś że ta jaskinia jest niedaleko! A czuję się jakbym przebiegł conajmniej maraton! - krzyknął czekoladowooki. Był wykończony. Aby dostać się do tego miejsca, musiał dość długo wspinać się po stromych skałach.

-Nie musiałeś nieść mnie na rękach. Wtedy nie zmęczyłbyś się tak- westchnął cicho zrezygnowany Scott.

-oh... Faktycznie-

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro