ROZDZIAŁ V
Trójka Boskich Herosów
Mijały dni, a Adrian z każdą chwilą coraz bardziej lubił ten nowy Świat w który wszedł. Zaprzyjaźnił się z dwoma chłopakami w swoim wieku i stali się nie rązłączni. Pierwszy z chłopaków miał wyjątkowo czarne włosy i oczy równie głębokie w tym samym kolorze. Nazywał się Nicolas był synem Hadesa i on pierwszy uczynił krok w jego kierunku. Zaimponowało mu bardzo, że znalazł się w końcu ktoś kto umie pokonać Marc'a. Szybko znaleźli wspólny język,a na zajęcia chodzili razem tak jak i w wolnym czasie. Później dołączył do nich Jonathan syn Dionizosa. Miał białe włosy niebieskie oczy i wyjątkowo celne oko w lucznictwie Przyjaźń między nimi zaczęła się nie co niefortunnie bo Jonathan przez wielkie rozgoryczenie po stracie ukochanej poraz pierwszy nie patrzył gdzie strzela o mało nie zraniwszy Adriana w serce. Bardzo niewiele brakowało. Jednak syn Hery zdążył uskoczyc, a potem wkurzony wyzwał biedaka na pojedynek na miecze. Okazało się, że Jonathan był całkiem sprawnym szermierzem, ale i tak w końcu przegrał z Adrianem. Białowłosy przeprosił go i tak o to teraz wraz Synem Hery i Hadesa kroczył dumnie po środku. Szybko stali się tematem plotek, ale również obiektem wielu westchnień.
-Część, chłopaki co słychać? - Drogę zagrodziła im wyjątkowo bardzo denerwująca dla nich osoba. Clementyna Menci, córka samego Boga wojny Aresa. Bardzo często gdy ich widziała wyskakiwała z nikąd i bewstydnie filtrowala z całą trójką. Nie liczyło się dla niej to, że Adrian miał już swoją lubą, którą pragnie zdobyć, Jonathan nie jest nią zainteresowany, a Nicolas jest bi ale jak stwierdził ostatnio kręcą go głównie chłopcy. Mieli jej dość. Clementyna bała się tylko Anastazji. Och, tak... Gdy tylko ta ruda się pojawiała, dziewczyna zamykała buzię i znikała wszędzie byle tylko nie narażać się na złość córki Piękności.
-Część, Clem. Do widzenia Clem. - Powiedział Adrian robiąc szybki wzrot w przeciwną stronę wraz z kompanami.
-No wiesz Adrian? To nieuprzejme! - usłyszał jej głos za plecami, który brzmiał wprost żałośnie smutno.
-Clementyno! - odwrócił się do niej-Ile razy mam Ci wbijać do tego jasnego pustego łba, że my Boska Trójka Herosów w żaden sposób nie jesteśmy zainteresowani twoim wdziękiem? Tyle razy było ci to mówione, ale ty i tak swoje. Można się wściec! - wykrzyknął i z powrotem ruszył za kompanami. Naprawdę ta dziewczyna była bardziej irytująca niż szanowny Dionizos. "Bogowie! Za co muszę przechodzić te męki!" jęknął w myślach.
-Dobrze jej powiedziałeś stary! - powiedział z uśmiechem Nicolas-Mogłem wysłać za nią szkielety ale twoja gadka była dobra-Poklepał go po ramieniu.
-Dajcie spokój. Słowo daje w końcu ją zestrzele z łuku może się odwali. Ona i Marry powinne zniknąć w czeluściach Tartaturu. Obie są okropne i dwulicowe. Gdybym wiedział nigdy bym na nią nie spojrzał tamtego dnia gdy uratowała mi życie "z dobroci serca" - Mruknął Jonathan. - Dlaczego Clementyna tak się uczepila nas?
-To akurat proste. Jesteśmy trójką wyjątkowo przystojnych, mądrych i the Best po prostu herosów. Szkoda tylko, że to nie robi wrażenia na Anastazji-powiedział Adrien-ale w końcu ją zdobędę-wyciągnął pięć w stronę nieba.
-A my kolego ci w tym pomożemy-powiedział Nicolas, a Jonathan poklepał Adriana po ramieniu.
-Dokładnie stary-stwierdził syn Dionizosa. - Boska Trójka Herosów trzyma się zawsze razem.
Przydomek ten wymyślił Phil, gdy uratowali go przed idiotycznym Marc'iem. Działali w tedy jakby byli jednością. Jakby ten sam umysł był podzielony na trzy równe części. Oczywiście Adrian był liderem tej małej grupki, a Nicolas prawą ręką. Taktyczne plany obmyślał właśnie Jonathan. Jednak spryt Adriena sprawił że chłopcy słuchali go jak swojego przywódcę. Nicolas za to potrafił nieźle operować pięsciami, a jego szkieletowe żolnieze byli niezłomni jak ich pan. Tworzyli więc razem trio niebezpiecznych herosów. Nie wchodziło im się w drogę. O nie! Marc gdy postanowił obrazić otwarcie Phil'a bardzo szybko się przekonał wisząc na najwyższym drzewie na terenie szkoły, który nazywali Tarczą to drzewo wyrosło, piec lat temu. Opowieści mówiły w tedy o córce Zeusa, która nie zdążyła wbiec do bezpiecznej ostoi dla herosów poległa w walce z olbrzymami. Ojciec bogow chcąc dać życie swej córce sprawił, że jej ciało stało się wysokim drzewem, które teraz ochraniało ich przed niebezpieczeństwami, by żadne już boskie dziecko nie zginęło na marne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro