Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ROZDZIAŁ III

PRZYSIĘGA





Nastepnego dnia Adrian ubrał dżinsy, biała koszule, czarna skórzaną kurtkę i wyszedł z domu do Phil'a. Poszli tak jak wczoraj na swoje miejsce w stołówce. Dalej wszyscy się gapili na niego, ale on patrzył tylko na jedną osobę, która nie zaszczycila go ani jednym spojrzeniem od wczoraj. Uśmiechnął się lekko. Plan zdobycia tej córy Afrodyty zamierzał zrealizować. Ona musi być jego. Zrobi wszystko by tak się stało. Phil patrzył na swojego podobiecznego kręcąc głową. Już wiedział, że Adrian wpadł i nic go nie zatrzyma. Wcale mu się to nie podobało. Znał koniec scenariusza tej historii. Jego przyjaciel będzie się wdzieczyc do najgorszej lamaczki serc w dziejach i dostanie za to nieźle popalić. Westchnął.
-Co jest Phil? Mamy taki piękny dzień.-Usmiechnal się ciemno włosy jak prawdziwy pewny siebie arystokrata.
-Piękny to bedzie obrazek jak Nastia rozwali ci ryj o podłogę i w końcu zrozumiesz, że to głupi pomysł ze się za nią chcesz uganiac-Muknal posępnie satyr idąc z przyjacielem nad jezioro.
-Daj spokój. Anastazja będzie moja. Nie będzie w stanie mi się oprzeć-Uśmiechnął się jeszcze szerzej
Phil prychnal tylko. No cóż ostrzegał tego baraniego łba.
-Z pewnością-Powiedział na głos z kpina w głosie.
Adrian już nie zwracał uwagi na satyra tylko patrzył jak ruda wraz ze swoimi przyrodnimi siostrami wchodzi do wody. Rany jej cialo. Nogi i te piersi obite w stanik aż normalnie dzwieczalo mu w uszach. Uśmiechnął się cholernie pewny że ta dziewucha będzie jego. Nagle za pleców obiektu jego westchnień wynurzyla się głowa jakiegoś chłopaka. Podkradl się do Anastazji i zaczął ja laskotac. Dziewczyna piszczyla i się śmiała a potem otarla o jego kąpielówki.
Krew Adriana się gwałtownie zagotowala patrząc na to i zacisnal pięść. Szarpnal swojego kumpla w stronę córy miłości.
-Kim. Jest. Ten. Chloptaś! - Wykrzyknął szeptem do ucha Phil'a. Phil spojrzał i aż się zaśmiał gdy ten rzeczony chłopak odgarnął włosy rudowlosej za ucho, a Adrian aż warknął.
-To Marc. Syn Posejdon. Najlepszy uczeń i idol wszystkich bogów. Między nim a Nastyjką od jakiś parę miesięcy coś iskrzy. Wszyscy stawiają kiedy będą parą.
Adrian trzasnal pięścią o drzewo.
-To się nigdy nie stanie. Powiadam ci, kiedy się nią zajmę zapomni o tym synalku Posejdona.
Phil znów pokrecil głową. Tym bardziej to się dobrze skończy. Widział Marc'a w akcji i wiedział, że nie należy wchodzić mu w drogę. Był prymusem i największym herosem od stuleci. Co nie znaczy że nie wierzył w Adriana. Po prostu uważał, że ta przysięga nie da mu nic dobrego.
-Uwarzaj czego sobie życzysz. - Powiedzial po prostu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro