Rozdział 8
Rok później
Minął rok od śmierci mojej mamy, ojciec wywalił mnie z domu. Oczywiście mój brat Olivier był temu przeciwny, lecz mój ojciec miał inne zdanie. Mieszkam teraz w innym mieście, z dala od złych wspomnień. Nie chcę wspominać mamy, ojca... Nikogo mi bliskiego, chce zapomnieć o dawnym życiu.
Aktualnie mieszkam w Londynie, od pięciu miesięcy. Znalazłam dobrze płatną pracę co było trudnym dla mnie wyzwaniem, bo każdy nie chciał mnie przyjąć ze względu na brak miejsca. Mieszkam w bloku razem z moją współlokatorką Nikki. Jej nie mogło zabraknąć, jest dla mnie jak siostra, choć niestety jest ode mnie starsza o pięć miesięcy... Ona ma już 18! A ja za dwa miesiące... To przykre.
- Ej! Liv! - usłyszałam, jak Nikki wołała moje imię. Wstałam z mojego wygodnego łóżka którego nie chciałam opuszczać, najchętniej to bym leżała na nim cały dzień.
Wyszłam z pokoju i pomaszerowałam do kuchni, gdzie Nikki spaliła gofry.
- No nie! Na prawdę?! To już trzeci raz! - powiedziała zmęczona, pewnie robieniem gofrów. Próbowałam się nie zaśmiać, po czym do niej podeszłam
- Co ty wyprawiasz? - Nikki odwróciła się w moją stronę, po czym westchnęła - Śmierdzi tu spalenizną
- Próbowałam zrobić gofry, ale wiesz że nie jestem w tym najlepsza... Znaczy w gotowaniu, no i.. spaliłam - walnęłam się w czoło, a Nikki uśmiechnęła się niewinnie
- Mogłaś zrobić kanapki, chociaż nie byłoby czuć tego smrodu - powiedziałam, a Nikki zaczęła na czymś rozmyślać
- Ty no w sumie... To nie byłby zły pomysł - westchnęłam i wyciągnęłam chleb z półki. Nikki mi się przyglądywała, ona wie że tego nie lubię
- To z czym chcesz? - zapytałam, a Nikki wyciągnęła z lodówki szynkę i pomidora
- Ja pójdę załatwić swoje potrzeby - przytaknęłam głową, a Nikki poszła do łazienki
Zabrałam się za robienie kanapek, dzisiaj pierwszy dzień w nowej pracy... Trochę się stresuje, bo w końcu to będzie mój pierwszy dzień, nikogo nie znam, nie będę miała na kogo liczyć... Ale muszę być silna i taka właśnie będę.
- Kanapki gotowe? - spojrzałam na Nikki, która już ubrana usiadła przy wysepce kuchennej
- Trzymaj - podałam jej kanapki, a ona z wielkim uśmiechem zaczęła jeść
- MMM! - uśmiechnęłam się - Dobre - powiedziała gdy przemknęła to co miała w buzi
- Cieszę się, że ci smakuje - powiedziałam i usiadłam przy wysepce kuchennej i również zaczęłam jeść
Po posiłku oczywiście ja musiałam sprzątnąć, to było oczywiste. Miałam jeszcze dwadzieścia minut żeby dojechać do szkoły... Nie zdążę!
Wbiegłam jak najszybciej do pokoju i ubrałam na siebie zwykłe dżinsy oraz koszule w paski. Włosy rozczesałam i wyprostowałam, po czym się pomalowałam.
Szybko wybiegłam z pokoju i założyłam swoje czarne Conversy.
- Już wychodzisz? - spojrzałam na Nikki, która myła zęby. Ona nie wie, że zęby się myje w łazience?
- Tak, mam jeszcze sześć minut... Już pierwszego dnia się spóźnię, więc lecę! - uśmiechnęłam się i szybko wyszłam z domu
***
Droga minęła mi okropnie, nie dość że był korek to jeszcze jestem spóźniona o piętnaście minut. Cholera, już pierwszego dnia? Muszę być taka nie punktualna? Mam nadzieję, że mnie nie wyleją...
Wysiadłam z samochodu i weszłam do firmy, szybko biegłam do gabinetu szefa żeby jeszcze gorzej się nie spóźnić, choć i tak już jestem koszmarnie spóźniona.
Zapukałam do drzwi od gabinetu szefa, gdy usłyszałam słowo "proszę" weszłam do gabinetu. Zobaczyłam, że przy biurku siedzi czarno włosy mężczyzna o brązowych oczach, wyglądał ją 40 ileś... Tak raczej sądzę.
- Proszę - pokazał mi ją fotel obok swojego biurka, więc usiadłam - Co cię do mnie sprowadza?
- Miałam dzisiaj zacząć swoją pierwszy dzień jako sekretarka - odpowiedziałam, a mężczyzna przytaknął głową i spojrzał na mnie swoimi brązowymi oczami
- Och, rozumiem - mężczyzna odłożył papiery na bok - Jestem Christopher Gray, będziesz sekretarką mojego jedynego syna, więc proszę za mną - Skądś znam to nazwisko... Tylko nie pamiętam skąd
Szliśmy korytarzem aż pięć minut! Nareszcie dotarliśmy pod jakieś drzwi, pan Gray zapukał, po czym usłyszeliśmy "wejść". Najpierw wszedł mój szef, a później ja. To co zobaczyłam nie było dobrym widokiem.
Teraz już wiem skąd znałam tę nazwisko... Blake Gray, najgorszy chłopak którego dane mi było poznać, a do tego będę jego sekretarką.
- Synu przedstawiam ci twoją nową sekretarkę - Blake podniósł wzrok od papierów i dokładnie mi się przyjrzał. Pewnie mnie poznał, bo na jego twarzy skradł się szeroko uśmiech
- Dobrze, dziękuję ojcze - powiedział zadowolony - Możesz nas już zostawić samych - dodał, po czym jego ojciec wyszedł z jego gabinetu
Patrzyłam się w szare oczy Blake'a... Niestety, ale wspomnienia wróciły. Chociaż nie chce tego rozpamiętywać, bo to co on zrobił przenosi ludzkie pojęcie. Nigdy nie będę mogła mu wybaczyć tego, że mnie zgwałcił. Zranił mnie tym bardzo, jedynie to go obchodziło, przelecenie mnie. Nic innego.
- Znowu się spotykamy, Olivio - powiedział i wstał z krzesła. Jego głos był szarmancki, a na jego twarzy nadal gościł uśmiech
- Niestety, ale żeby akurat ty? Nie mógł być ktoś inny? - powiedziałam trochę zła, nie spodziewałam się że będę sekretarką tego dupka
- Nie jesteś zadowolona z mojego widoku? - powiedział z ironią i podszedł do mnie na tyle blisko, że mogłam poczuć jego oddech na swojej szyi
- Szczerze? - Blake przytaknął głową - Nie - uśmiechnęłam się cwanie, a on tylko połączył nasze usta w namiętnym pocałunku
Jego usta, jak zawsze były miękkie. Objął mnie w talii i przyciągnął jeszcze bliżej siebie, oderwałam się od niego. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego, jeżeli muszę już z nim pracować to wytrzymam, ale kontaktu seksualnego mieć z nim nie chce.
- Co jest? - zapytał trochę wkurzony, pewnie myślał że się go przestraszę, ale nie. Jak mówiłam będę silna - Kiedyś tak się nie rzucałaś
Jeśli miał na myśli gwałt, to wcale się nie rzucałam. Wcale i w ogóle!
- Nie kurwa, leżałam i jęczałam - Blake uśmiechnął się szeroko, a ja wywróciłam oczami - Próbowałam, ale przywiązałeś mnie do twojego cholernego łóżka!
- Naprawdę? - zapytał zdziwiony, albo udawał, albo nie pamięta, lecz stawiam na to pierwsze - Nie pamiętam
No jasne, może za dużo lasek przeleciał i nie pamięta, jak mnie kurwa zgwałcił! Chociaż wiem, że kłamie.
- Nie kłam, wiem że to pamiętasz idioto - powiedziałam, a on przycisnął mnie swoim ciałem do ściany
- Nie nazywaj mnie tak! - podniósł na mnie głos - Jeszcze jedno takie słowo i zostaniesz wywalona, a może... Jeżeli nie będziesz mi posłuszna to też? - uśmiechnął się cwanie, a ja zamilkłam. On chce na mnie wymusić seks? Chyba go Posrało!
- Jesteś zły - powiedziałam, a on wybuchnął śmiechem. Ktoś mi może powiedzieć co go tak rozbawiło?
- Jesteś zabawna, nie potrafisz mi dopiec - wywróciłam oczami, a on zaczął całować moją szyję
- Przestań, nie chce tego... - powiedziałam, a on nie przestawał. Czułam się przy nim... Źle. Nie chciałam żeby mnie całował, albo dotykał. Nagle odsunął się ode mnie i uśmiechnął łobuzersko
- Teraz każdy będzie wiedział, że należysz do mnie - zdziwiła mnie jego wypowiedź, szczerze to nie rozumiałam o co może mu chodzić
- O co ci chodzi? - zapytałam, a on westchnął i wskazał dłonią na moją szyję
- Zrobiłem ci malinkę, czyli cię naznaczyłem - zesztywniałam, położyłam rękę na swojej szyi i patrzyłam jak Blake się szeroko uśmiecha
- Nie cierpię cię - powiedziałam zła, a on westchnął i usiadł przy biurku
- zrób mi kawę - zmrużyłam na niego oczy. Blake zaczął przeglądać jakieś papiery - No już
- Bozia rączek nie dała? - powiedziałam wkurzona, a on podniósł wzrok od papierów i na mnie spojrzał
- Zrób mi tą pieprzoną kawę i mnie nie denerwuj - powiedział już trochę wkurzony. Postanowiłam odpuścić i pójść zrobić mu tę kawę
Wyszłam z jego gabinetu i szłam korytarzem.
Jak ja mam go dość, nie może być trochę bardziej milszy? Tylko ciągle musi się rządzić? Nie wiem, jak ja wytrzymam gdy jest moim "szefem". Mój mózg każe mi wiać, jak najdalej od niego, lecz ja nie posłucham. Jestem i będę silna.
Nagle zderzyłam się z czyjąś klatką piersiową, gdyby nie czyjeś silne ramiona runęła bym na podłogę. Spojrzałam w błękitne oczy, które się patrzyły w moje.
- Umm... Dziękuję - Powiedziałam lekko zawstydzona. Spojrzałam na chłopaka przede mną. Jego blond włosy były elegancko uczesane do tyłu, a w dolnej wardze był srebrny kolczyk. Jego błękitne oczy obserwowały moją osobę. Był umięśniony, a na rękach miał mnóstwo tatuaży
- Nie ma sprawy - postawił mnie do pionu - Takiej ślicznotce mogę pomagać co chwilę - uśmiechnął się szeroko, a ja się lekko zarumieniłam
- Olivia - podałam mu rękę, a on uśmiechnął się szerzej
- Finn - uścisnął moją dłoń, po czym się od siebie lekko odsunęliśmy
- Wiesz, gdzie tu jest automat do kawy? - zapytałam, a Finn odwrócił się i wskazał mi dłonią
- ostatnie drzwi prosto, te podwójne. Za nimi jest jadalnia i tam znajdziesz tego czego szukasz - uśmiechnął się co Odwzajemniłam
- dziękuję finn - powiedziałam uśmiechnięta, a on pocałował mnie w policzek
- To do zobaczenia, Liv - pościł mi oczko i odszedł, zarumieniłam się, po czym poszłam zrobić tę kawę
Gdy ją zrobiłam wróciłam do jego gabinetu, Blake stał i całował się z jakąś laską. Westchnęłam ciężko, chciałbym stamtąd wyjść jak najszybciej, ale tak się kurwa nie da... Muszę położyć mu tę kawę gdzieś na biurku...
- ELHEM! - nagle oboje na mnie spojrzeli. Widziałam to mordercze spojrzenie tej laski, przerwałam im w seksiku, no cóż - Przyniosłam twoją kawę - dodałam, a Blake westchnął ciężko
- Odłóż ją na biurku i wyjdź - powiedział, a ja posłusznie spełniłam jego prośbę, a raczej rozkaz i jak najszybciej wyszłam z jego gabinetu
***
W końcu skończyłam pracę! Od tego incydentu w gabinecie Blake'a się nie widzieliśmy, chociaż cieszę się z tego powodu. Nie musiałam go widywać, pewnie została u niego ta laska na cały dzień pracy.
- Olivia! - usłyszałam za sobą nawet znajomy głos. Odwróciłam się i napotkałam wesołe z błękitne oczy Finna, który podbiegł do mnie i pocałował w policzek - Jak tam pierwszy dzień w pracy?
- Eee, ciekawy ci powiem - uśmiechnęłam się lekko, a Finn złapał mnie za rękę i zaczął gdzieś ciągnąć - Gdzie mnie zabierasz?
- Zobaczysz - uśmiechnął się tajemniczo, więc szłam za nim... A miałam jakiś inny wybór?
***
Nagle zatrzymaliśmy sie pod jakimś domem, nie wiem czyj to dom i po co tu jesteśmy, ale okej.
- Witaj w moich skromnych progach - uśmiechnął się szeroko, a ja zdziwiona spojrzałam na niego. Nie wiedziałam, że on mieszka kurwa w takiej willi, zazdroszczę mu
- I ty to nazywasz skromne progi? - zapytałam mega zadziwiona, a on jedynie przytaknął głową - Człowieku! Skąd ty wziąłeś ma to kasę?!
- Jestem jak by to ująć... Bogaty - to jest bardzo prawdopodobne. Ma wielki basen! Będę miała gdzie się kąpać! Chociaż nie mówię, że ten dom będzie kiedyś mój... Bo niestety nie będzie
- Wchodź - otworzył mi drzwi, a ja się do niego uśmiechnęłam. Weszłam do jego domu i się rozglądnełam. Kurwa tu jest przepięknie, ściągnęłam oczywiście buty
Biały, puchaty dywan łaskotał moje stopy, po prawej stronie wisiało ogromne lustro, obok niego była normalna roślinka. Zauważyłam też białą komodę, a na niej jakieś pierdółki.
- Ładnie tu masz - powiedziałam z uśmiechem, a Finn położył podbródek na mojej głowie
- Wiem, każdy mi to mówi - powiedział rozbawiony, a ja westchnęłam
- Po co mnie tu sprowadziłeś? - zapytał, a on zaprowadził mnie do kuchni i wyciągnął wódkę. Uśmiechnęłam się szeroko na widok tej szklanej butelki
- Napijesz się? - zapytał, a ja przytaknęłam głową. Poczekałam aż Finn naleje mi wódki do kieliszka, a gdy skończył to mi podał. Wzięłam do ręki kieliszek i od razu wypiłam całą jego zawartość
- jeszcze jeden - powiedziałam, a Finn bez protestów nalał mi kolejnego drinka
Po kilku drinkach byłam nieźle wstawiona, włączyłam muzykę na fula i zaczęłam tańczyć na stole. Finn mnie bacznie obserwował z wielkim uśmiechem na twarzy. Zaczęłam ściągać z sobie koszulkę, a on patrzył się na moje piersi.
Nagle z hukiem do salonu wbiegł Blake. Co ten pajac tu robi? Przeszkadza nam w zabawie... Jak ja go nie cierpię.
- Co ty tu robisz? - zapytałam chwiejąc się na tym stole
- Co ty tutaj robisz?! Chodź, wychodzimy! - powiedział stanowczo, a ja nie chciałam go słuchać
- Niee... Spierdalaj... Nie chcę - powiedziałam, po czym spadłam ze stołu, dzięki Bogu Blake mnie złapał, więc nie wylądowałam na dupie
- Idziemy! - powiedział wkurzony, czy ja mam jakiś inny wybór? on i tam mnie stąd wyprowadzi, czy to po dobroci, czy siłą
- Papa, Finn! - powiedziałam z uśmiechem, na co chłopak mi pomachał
Razem z Blake'm, a raczej on ze mną na rękach... Wyszedł z domu Finna, po czym wsadził mnie do samochodu. Sam wsiadł na miejscu kierowcy i odpalił samochód, po czym ruszył. Obserwowałam go całą drogę, lecz on był skupiony na drodze i nawet na mnie nie spojrzał... A to sukinsyn.
Położyłam rękę na jego przyrodzeniu, po chwili poczułam jak się spiął. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam rozpinać jego rozporek, nagle jego dłoń złapał moją rękę. Spojrzałam na niego, a on patrzył ciągle na drogę.
- Weź łapę, jesteś naćpana - powiedział i odtrącił moją dłoń, byłam trochę zdenerwowana, ale cóż... Nic na to kurde nie poradzę... Niestety.
- Ne... Plawda... - powiedziałam uśmiechnięta, a Blake zatrzymał się pod swoim domem. Wysiadł, a ja próbowałam otworzyć drzwi, ale coś mi się nie udawało, ciągnęłam i ciągnęłam i nic. Cholerne drzwi
Nagle Blake otworzył mi drzwi, a ja się patrzyłam na swojego wybawce. Uśmiechnęłam się szeroko, a on wziął mnie na ręce w stylu panny młodej.
- Potlafie siama chodzic - powiedziałam oburzona, a on mnie zignorował o wszedł do swojego domu
Jego dom był w stylu nowoczesnym, piękne duże lustro z ledami, biała komoda na której było jakieś zdjęcie o roślinka. Na podłodze był szary dywan, a obok drzwi też była roślina. Ma szarej ścianie wisiały przeróżne obrazy.
- Ladny diom - zachichotałam, a Blake mnie gdzieś niósł. Czekałam aż mnie łaskawie postawi, gdy wszedł do jakiegoś pokoju w końcu mnie postawił i zamknął drzwi
- Śpisz dziś tutaj - powiedział, a ja się rozglądnełam po pokoju. Wielka biała szafa ze złotymi dodatkami, dwuosobowe łóżko, które miało milion puchatych poduszek, biały puchaty dywan, a nad nami był kryształowy żyrandol. Było też dużo obrazów i roślin.
- Ti tiez? - spojrzałam na niego, a on zaprzeczył ruchem głowy. Podeszłam do niego i pocałowałam. Wiedziałam, że się waha bo jeszcze się nie oderwał, po chwili odwzajemnił pocałunek.
Włożyłam ręce pod jego koszulkę i zaczęłam jeździć mimi po jego torsie, dalej się całowaliśmy... Ma takie miękkie wargi.. gdy brakowało nam tchu, oderwaliśmy się od siebie, a jego wargi zaczęły całować moją szyję. Odchyliłam ją lekko dając mu przy tym lepszy dostęp, zaczęłam mruczeć. Zaczął ssać moją skórę i robić malinki, ja natomiast rozpięłam jego rozporek od spodni. Odsunął się ode mnie, a ja się na niego popatrzyłam lekko zdziwiona.
- Cio jest? - spytałam, a on jedynie westchnął
- Jesteś pijana - spojrzał mi głęboko w oczy - Idź do łazienki się umyj
Posłuchałam go i weszłam do łazienki, rozebrałam się i weszłam pod prysznic, włączyłam wodę. Leciała ciepła, więc mnie w pewnym stopniu ogrzewało, nalałam na swoją dłoń trochę płynu do mycia ciała i zaczęłam się myć.
Po umyciu się wyszłam spod prysznica, wytarłam się mięciutkim ręcznikiem i wyszłam z łazienki.
Zauważyłam, że Blake leżał na łóżku w samym bokserkach i czytał jakąś książkę. Położyłam się obok niego, a on nawet nie zwrócił na mnie uwagi. Zmrużyłam oczy i położyłam rękę na jego przyrodzeniu, znów się spiął, ale nie spojrzał na mnie w ogóle.
- Zostaw - powiedział ozięble - Idź spać - dodał, a ja wywróciłam oczami i wstałam
Zaczęłam szperać w jego szafie szukając jakieś fajnej, długiej koszulki. Trochę mi to zajęło, ale w końcu znalazłam idealną dla mnie koszulkę. Była zwykłą biała z Arianą grandę, czyli mamy tutaj fana Ariany.
Ja jestem bardziej fanką Shawna Mendesa, albo Zayn'a Malika. Nie dość, że przystojni to jeszcze pięknie śpiewają, po prostu kocham ich... Chciałabym ich kiedyś spotkać osobiście, ale to mało prawdopodobne.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał, więc się odwróciłam w jego stronę. Już nie czytał książki tylko mi się przyglądywał. Trochę to krępujące, ale się z tego bardzo cieszę
- Jeść - odpowiedziałam i chwiejnym krokiem szłam do drzwi, złapałam za klamkę i próbowałam otworzyć te cholerne drzwi, ale się nie dało, były zamknięte
Spojrzałam gniewnie na Blake'a, a ten tylko leżał z wielkim uśmiechem na ustach. Westchnęłam ciężko i próbowałam je wyważyć, ale zamiast tego walnęłam się głowę i upadłam na podłogę.
- Boże... Co tu wyrabiasz kobieto? - zapytał Blake i wstał z łóżka, po czym kucnął obok mnie, a ja się nawet na niego nie spojrzałam
- Nie widzis? - zapytałam głupio - glodnia jistem, a ty nic z tim nie robis - Powiedziałam wkurzona i jak na zawołanie, zaburczało mi w brzuchu - Jia tu umre z gliodu!
Blake westchnął ciężko i wyszedł z pokoju, nawet mnie nie podniósł. To się nazywa gentlemen... Podniosłam się i podeszłam do łóżka, po czym na nim usiadłam.
Czekałam na niego ponad dwadzieścia minut! No ile można jedzenie robić?
Westchnęłam ciężko i uspokajałam mój biedny brzuszek, nagle do pokoju wszedł Blake z tacą jedzenia. Uśmiechnęłam się szeroko, Blake usiadł obok mnie i podał tace z jwdzieniem, ja ją oczywiście przyjęłam i zaczęłam jeść.
- A dziękuję? - powiedział Blake, ale ja go zignorowałam i jadłam dalej
Po zjedzonym posiłku, odłożyłam tace na komodę i się położyłam na łóżku. Blake mnie przykrył kołdrą, a ja się szeroko uśmiechnęłam i spojrzałam na niego.
- Spis zie mną? - zapytałam, a on patrzył się na mnie. Miałam nadzieję, że się zgodzi bo nie chce spać sama... Jakoś się boję tutaj być sama...
- Nie, mam swoją sypialnię - powiedział, muszę go jakoś namówić... Nie będę tu przecież spać sama, nie chce być sama. Chce żeby było mi ciepło i żebym się czuła bezpiecznie
- No plose - zrobiłam słodkie oczka, niczym kot w butach. Blake się na mnie patrzył i w końcu westchnął. Uśmiechnęłam się lekko, bo miałam nadzieję, że pójdzie ze mną spać
- No niech ci będzie - powiedział, a ja się szeroko uśmiechnęłam. Jeden - zero dla Olivii
Blake się położył obok mnie, więc się w niego wtuliłam. Spojrzałam na niego, był zaskoczony. Dlaczego? Już się nie mogę przytulić do niego, gdy mi zimno?
- No co? - zapytałam, a on spojrzał na mnie i się lekko uśmiechnął
- Nie, nic - położył dłoń na moim policzku, a ja się szeroko uśmiechnęłam. Wtuliła się w niego bardziej, a on mnie do siebie przytulił
- Nie rozbierzesz się?... - spytałam smutna, a on spojrzał na siebie i się zaśmiał
- Chcesz mnie zobaczyć nago? - zapytał rozbawiony - Mam same bokserki - spojrzałam na niego i się lekko zarumieniłam
- Nie ważne... - powiedziałam zawstydzona i zakryłam twarz włosami, po czym zamknęłam oczy
- Ty mały zboczeńcu - powiedział, a ja się lekko uśmiechnęłam. Ten jego głos był jak kołysanka dla moich uszu, mogłam przy nim zasnąć, ale nie chciałam... Chciałabym jeszcze z nim porozmawiać, ale byłam zbyt zmęczona, niestety
- Dobranoc... Idioto... - powiedziałam i zaczęłam zasypiać, zanim zasnęłam mogłam usłyszeć jego słowa
- Dobranoc... Olivio
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro