Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

- Halo?

- Czy pani Olivia przy telefonie? - Usłyszałam nieznajomy głos

- Ummm tak, a kto mówi?

- Tu ze szpitala, chcemy poinformować panią o śmierci pani matki

Gdy tylko usłyszałam ostatnie trzy słowa zamarłam bez ruchu, a z moich oczu spływały łzy... Moja mama nie żyje? Ale jak to, przecież nie była na nic chora!

- J-jak to?.... - spytałam, a ręką w której trzymałam telefon trzęsła się, jak szalona

- Miała wypadek samochodowy. Jej samochód zderzył się z innym, zginęła na miejscu. Przykro mi

Nie potrafiłam nic z siebie wyrzucić, chciałam ją ostatni raz zobaczyć. Osobę, którą kocham nad życie umarła... Został mi tylko Olivier, bo o ojcu nie mam zamiaru wspominać. Już nigdy nie doznam matczynej miłości, ciepła... Nigdy nie zobaczę jej pogodnego Uśmiechu.... Rozłączyłam się bez słowa i zakryłam twarz rękami rozpłakując się na dobre.

- Liv, co się stało? - Nikki mnie mocno przytuliła, a ja nic się nie odezwałam. Nie mogłam nic z siebie wydusić.... Nie potrafiłam

- Olivia, nam możesz powiedzieć - zerknęłam na Stellę, która patrzyła się na nas z przejętą miną

- Moja.... Mama..... - łzy leciały mi po policzkach, nie mogłam ich powstrzymać... Byłam roztrzęsiona

- Co z twoją mamą? - zapytały w tym samym momencie

- Nie żyje - płakałam głośniej. Okropnie to przeżywałam... Wiadomość o śmierci mojej matki mną wstrząsnęła...

Po chwili poczułam silne, męskie ramiona, które uwięziły mnie w szczelnym uścisku. Wtuliłam się mocniej i kompletnie rozpłakałam.

Blake pov.

Szedłem do domu od mojego kumpla Erica. Nic ciekawego, jedynie to patrzyłem na jego seksowną siostrzyczkę, która akurat była w samej bieliźnie... Nawet sobie nie wyobrażacie, jak mój członek na nią zareagował. Musiałem ją wyrwać, bo co? Wolny kraj.

Nagle zauważyłem płaczącą Olivie, uśmiechnąłem się szeroko. Podszedłem do niej i wziąłem ją w swoje ramiona zamykać w szczelnym uścisku. Olivia się we mnie wtuliła i rozpłakała, zacząłem ją gładzić po włosach żeby ją trochę uspokoić, ale nic to nie dało, Olivia płakała i nie przestawała, jedynie to wtuliła się we mnie mocniej. Mogłem stwierdzić, że mój plan powoli wchodzi w życie.

- Co się dzieje? - zapytałem udając przejętego tym, że płacze

Olivia mi nie odpowiedziała, a ja zmrużyłem na nią oczy. Nie nauczono jej kultury.

- Zginęła jej matka - spojrzałem na Stellę, która patrzyła na mnie smutna

Popatrzyłem na Olivie, która powoli przestawała płakać. Pocałowałem ją w czoło, po czym podniosłem w stylu panny młodej.

- Zabiorę ją wam - uśmiechnąłem się do dziewczyn i odszedłem od nich z Olivią na rękach

Olivia pov.

Otworzyłam oczy i je przetarłam. Usiadłam na wygodnym łóżku, miękkim łóżku. Rozglądnełam się po nie moim pokoju..... GDZIE JA JESTEM?! Zerwałam się na równe nogi, po czym poczułam czyjeś ręce na moich biodrach, wystraszyłam się i odskoczyłam od porywacza. Nasze spojrzenia się spotkały.

- Czego mnie do cholery porwałeś?! - podniosłam na niego głos. Chuj jebany, ma czelność mnie porywać!?

- Nie porwałem cię, sama zasnęłaś na moich rękach - uśmiechnął się szeroko i do mnie podszedł

- To mogłeś mnie odnieść do domu.... - Przypomniałam sobie o śmierci mojej mamy, wolałabym być teraz sama... Muszę się pogodzić z jej stratą, stratą najbliższej mi osoby... Jedynie to jeszcze moi dziadkowie mnie kochają i oczywiście Olivier

- Mam wobec ciebie trochę inne plany - rzucił mnie na łóżko, nie zdążyłam nawet zareagować, a już po chwili byłam przypięta do rogów łóżka

Blake zerwał ze mnie koszulkę i ściągnął stanik. Patrzył się przez chwilę na moje piersi, a ja spaliłam ogromnego buraka.

- Wypuść mnie chamie!! - zaczęłam się rzucać. Blake zsunął ze mnie spodnie oraz majtki. Zawisł nade mną i zaczął mnie całować po brzuchu - Zostaw! - krzyknęłam zdenerwowana

- Sprawie ci przyjemność.... - jego ręce zaczęły ugniatać moje piersi, a jego wzrok spoczął na mojej przyjaciółce

- Przestań! - łzy zaczęły mi spływać po policzkach, nie chciałam tego. Nie znam go za dobrze, ale mogłam wiedzieć, że go nienawidzę. Blake polizał moją przyjaciółkę, a po chwili się uśmiechnął. Zaczął się rozbierać, a jednocześnie mi się przyglądał

- Nie płacz, masz jęczeć, a nie płakać - znów nade mną zawisł i mnie namiętnie pocałował. Jego usta były miękkie i cudowne, ale nie oddam mu się. Dopiero mi matka zginęła, a ja mam się pieprzyć z NIM?! Oderwałam się od niego i przekręciłam głowę w bok.

- Nie chcę tego.... Wypuść mnie... - mówiłam błagalnym głosem

- Ciii... - jego usta zaczęły całować moją szyję, lecz po chwili zaczęły całować moje piersi. Nie podobało mi się to, wręcz przeciwnie... Obrzydzało mnie to! Z moich ust nie wydobył się ani jeden dźwięk. Blake spojrzał mi głęboko w oczy - Jesteś dziewicą?

Nie odzywałam się do niego, nie miałam zamiaru. Tak, jestem dziewicą. Nigdy tego nie robiłam, a jeśli to ma być mój pierwszy raz to... To po prostu jest okropny.

- Mówię do ciebie coś! - powiedział zdenerwowany, a łzy spływały mi po policzkach - A płacz sobie dalej, sam się przekonam

Zaczął we mnie powoli wchodzić, a z moich ust wydobył się głośny krzyk. Bolało.... Okropnie bolało.

- Czyli jesteś dziewicą - uśmiechnął się i poczekał aż się trochę przyzwyczaję, by po chwili wchodzić we mnie coraz głębiej. Gdy tylko wszedł we mnie cały zaczął się powoli poruszać, nic nie robiłam, jak już mówiłam to mi się nie podobało, jedynie po moich policzkach spływały łzy. Blake zaczął się poruszać coraz szybciej, czułam nadchodzący orgazm. Po kilku minutach doszłam jednocześnie z Blake'm. Blake wyszedł ze mnie i mnie rozwiązał.

- Widzisz, jakie to było cudowne? - uśmiechnął się łobuzersko, a ja nic nie odpowiedziałam tylko dałam mu z liścia. Blake spojrzał na mnie najwyraźniej zdziwiony. Wstałam i ubrałam majtki i spodnie, wyciągnęłam jakąś jego koszulkę i ją ubrałam - Walnęłaś mnie

- A co sobie myślałeś?! Zgwałciłeś mnie! Oczekiwałeś, że będę dla ciebie miła po tym!? Jeśli tak to jesteś kompletnym dupkiem! - wyszłam na balkon i wskoczyłam na drzewo. Kiedyś tak uciekałam z domu, gdy miałam szlabany

Blake nawet nie wyszedł z pokoju. To dobrze, nie chcę go oglądać, pobiegłam do domu z płaczem.

***

Weszłam do domu i wytarłam łzy, które spływały mi po policzkach, po chwili dostałam z liścia. Piekło, okropnie piekło, a łzy znowu spływały mi po policzkach. Spojrzałam na swojego ojca, który najwyraźniej był wkurwiony i pijany.

- Ty stara suko! Idziesz się puszczać z jakimś chłopakiem, gdy twoja matka umarła!?! Chyba nie tak cię wychowałem! - krzyczał na mnie, a mi się zrobiło smutno

- To nie moja wina! Zostałam zgwałcona! - podniosłam na niego głos. Nie mogłam mu się dawać bić i poniżać

- Tak jasne! Jesteś zwykłą puszczalską i tyle!

Nie wytrzymałam i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Weszłam do niego i się zamknęłam. Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Ten dzień jest najgorszy, jak ja sobie poradzę bez mamy?...... Nie to, że się boję mojego ojca, ale... Dom bez mojej mamy nie będzie taki sam...

Jak się wam podobała kolejna część? Co myślicie o wszystkim co spotkało Olivie? Oczekujcie kolejnej części! ^^

WikusiaChan

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro