Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3

Następnego dnia wstałam dość wcześnie. Jak na mnie to strasznie dziwne, bo ja potrafię przespać pół dnia, ale to tylko w weekendy.

Dzisiaj miałam iść na plażę z moimi przyjaciółmi, więc wygramoliłam się z łóżka i wzięłam swój czarny, dwuczęściowy strój i go założyłam. Później założyłam granatową, zwiewną sukienkę, a swoje włosy spiełam w koka.

Wyszłam z pokoju i pomaszerowała do kuchni.

Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mleko. Nalałam mleko do miski i włożyłam na 1:40 do mikrofalówki, a w tym czasie wyjęłam płatki kukurydziane i położyłam je na blacie.

- Witaj córciu - moja mama pocałowała mnie w policzek - Coś wcześnie wstałaś

- To tylko dzisiaj. Idę z przyjaciółmi na plażę - powiedziałam, a moja mama zmarszczyła brwi - Coś nie tak?

- Jeśli twój ojciec się dowie, że wagarujesz to ci da szlaban - powiedziała, a ja wzruszyłam ramionami

- Olivier jest syneczkiem tatusia i na wszystko mu pozwala, a mnie traktuje jak powietrze. Zachowuje się jakby mnie w ogóle na świcie nie było - mówiłam to z bólem w sercu

Mój ojciec zawsze wolał się zajmować moim bratem. Już od pięciu lat kupował mu zabawki i nowe ubrania, a ja bawiłam się starymi lalkami, albo przytulałam się do misiów, które kupiła mi mama. Nigdy nic od ojca nie dostałam, chyba że pod choinkę. Nawet na urodziny kupował Olivierowi prezent, a o mnie zapominał. Nienawidziłam ojca, jeśli w ogóle mogę go tak nazywać.

- Olivia, tata cię kocha - Pfff, akurat. Ciekawe kiedy mi to okazywał

- Nie okłamuj mnie i samej siebie. Obie dobrze wiemy, że mnie nie kocha i się mną nie interesuje - w moich oczach zaczęły zbierać się łzy, więc szybko się odwróciłam do mamy plecami

Wyjęłam miskę z gorącym mlekiem z mikrofalówki i wsypałam do niej płatków. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.

Po skończonym śniadaniu poszłam do swojego pokoju żeby wziąść potrzebne rzeczy na plażę.

Wzięłam jakąś torbę i włożyłam do niej biały ręcznik, krem do opalania, drugi ręcznik żeby się czymś okryć, wodę i jakieś żelki.

Gdy skończyłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy wyszłam z pokoju żeby wziąść klapki.

- Dlaczego ty taki jesteś?! - usłyszałam wkurzony głos mojej mamy

Schowałam się za ścianą i przysłuchiwałam się rozmowie moich rodziców.

- Niby jaki? - głos mojego ojca był opanowany, chociaż w środku pewnie się gotuje

- Olivia myśli, że jej nie kochasz! Nie interesujesz się nią! Kim ty dla niej teraz jesteś?! - spytała naprawdę wkurzona. Już wiem po kim mam ten charakter

- Nie wiem, ale w jednym ma rację. Nie kocham jej - po tych słowach serce połamało mi się na milion kawałków

Nie mogę uwierzyć w to co właśnie usłyszałam. Mój własny ojciec. Mężczyzna, który dał mi życie mnie nie kocha....

- Niby dlaczego!?

- Kiedyś ci powiem - odpowiedział mój.... Ojciec

- Jesteś chujem! - krzyknęła moja mama, a wtedy usłyszałam, jak ktoś walnął kogoś z liścia

Wyjrzałam trochę zza ściany i nie wierzyłam w to co właśnie widziałam. Mój ojciec uderzył moją mamę. Mój ojciec okazał się być damskim bokserem! Tego bym się nie spodziewała.

Szybko wbiegłam do swojego pokoju i usiadłam na łóżku.

Nie miałam ochoty iść na plażę, ale znać Nikki ona mi nie da spokoju, więc wyczekiwałam jej przyjścia.

***

Gdy Nikki po mnie przyszła to od razu poszłyśmy na plaże. Było około 26 stopni, więc idealna pogoda żeby się pokąpać. Była cała nasza ekipa Drake, Candy, Stella, Nikodem, Nikki, Ja i Olivier. Siedziałam na kocu i popijałam lemoniadę. Wszyscy się kąpali w morzu, tylko ja wolałam posiedzieć na kocu i się troszkę poopalać. Nie potrafię się dobrze bawić, bo ciągle mam w głowie słowa mojego ojca. Okropne uczucie wiedzieć, że swój własny ojciec mnie nie kocha. Tylko dlaczego? Co ja takiego zrobiłam, że mnie nie kocha? 

- Olivia! - spojrzałam w górę na Candy, która się uśmiechała od ucha do ucha 

- Co się stało? - spytałam i uśmiechnęłam się sztucznie. Nie chciałam nikomu mówić o moich ''problemach'' 

- Będziemy grali w siatkówkę, chcesz dołączyć? - 

- Nie, dzięki - pograłabym z nimi, ale nie miałam dziś na nic ochoty

- No dobrze. W takim razie będziesz sędzią! - pobiegła do reszty znajomych, a ja westchnęłam. Kto jak kto, ale Candy ma naprawdę dużo energii. Nie rozumiem, jak może biegać w tą i z powrotem. Ja to potrafię tylko leżeć, jeść jogurcik i oglądać serial. Czy ze mną jest coś nie tak?

- No proszę, a kogo my tu mamy? - spojrzałam w stronę nadchodzącego Blake'a i Chris'a. Na serio? Jeszcze ich tu brakowało

- Czego chcesz matole? - spytałam, a on stanął obok mnie i patrzył na mnie z góry - To nie jest plaża dla pedałów, więc możesz spadać

- No właśnie, a ja pedałem nie jestem - uśmiechnął się cwaniacko, a ja zmrużyłam oczy. Zauważyłam, że Chris od razu poszedł do Nikki, która go próbuje ignorować

- A kim niby jesteś? - Blake usiadł obok mnie, a ja się odrobinkę odsunęłam

- Najfajniejszym i najprzystojniejszym chłopakiem w szkole - nie cierpię takich osób, które myślą, że są lepsze od innych. Widać, że jego debilizm sięga zenitu

- Myślisz, że jesteś fajny? - patrzyłam na niego z rozbawieniem. Jeśli on jest fajny to ja jestem świętym mikołajem

- Tak - powiedział to z taką pewnością siebie, że aż mi to zbrzydło. Nie wiem dlaczego, po prostu jestem dziwna

- Mama ci tak powiedziała? - spytałam kpiąco, a Blake zmarszczył brwi. Wygrałam przegrywie

- A tobie mama powiedziała, że jesteś ładna? - chyba go nikt nie uczył, że nie odpowiada się pytaniem na pytanie

- No tak - 

- To smutne, że ludzie którym ufasz.... potrafią cię tak oszukać - uśmiechnął się kpiąco, a ja aż się gotowała w środku

- Twój potencjalny debilizm nie obliguje mnie do kontynuacji konwersacji z tobą - skrzyżowałam ręce pod biustem i odwróciłam się w stronę moich przyjaciół, którzy dalej grali. Zapomniałam, że miałam być sędzią.... Oni mnie zabiją

- 1:3!! - spojrzałam na Chrisa, który miał gwizdek i czapkę z daszkiem. Czyli mają sędzie, więc mnie nie zabiją, chociaż tyle

Dobrze, że chociaż moi przyjaciele dobrze się bawią. Ja muszę wytrzymać z tym pedałem, bo nie chce sobie łaskawie pójść. Moja cierpliwość do niego powoli odpływa... nie mam sił... kiedyś naprawdę mu przypierdolę, że aż mu ślad zostanie. 

- Ej, Olivia? - spojrzałam na niego - Czemu ty jesteś taka biała? Jak śnieg?

- Hę? - patrzyłam na niego niezrozumiale - O co ci w tym momencie chodzi?

- A już wiem! - uśmiechnął się szeroko -Pewnie jak twoja mam była w ciąży to musiała zjeść dużo śniegu żeby urodzić takiego bałwana takiego jak ty

- Serio? Lepszej docinki nie mogłeś wymyślić? - zachowywał się, jak pięciolatek. Naprawdę, nie wiem jak ktoś mógł wydać go na świat

- Moje chociaż nie są tak słabe, jak siki pająka - westchnęłam ciężko i postanowiłam go ignorować przez większość czasu. Nie będę wdawała się w jakieś głupie rozmowy z idiotą

***

- Powiem Nikodemowi! - stałam obok Stelli i spojrzałam na Nikki, która się broniła przed Chrisem. Chris obejmował ją w talii i całował jej szyję. 

- Chyba Chris się napalił - spojrzałam na Stellę, która nie mogła oderwać oczu od Chrisa. Przeczuwam, że coś do niego czuje 

- Nie chyba tylko na pewno - Nikki odepchnęła Chrisa od siebie i podeszła do nas

- I tak cię kiedyś dopadnę sarenko! - Nikki strzeliła sobie facepalma, a ja się zaśmiałam

- Co cię tak bawi? - spojrzałam na swoją przyjaciółkę z uśmiechem, a ona nie wiedziała o co mi chodzi

- Chris nazwał cię sarenką - nie wiem dlaczego, ale mnie to bawi. Po raz pierwszy w tym dniu się zaśmiałam. Kiedyś podziękuję za to Chrisowi 

- Haha, ale śmieszne - Nikki wywróciła oczami, a ja wytarłam niewidzialną łezkę, która spływała po moim policzku

- Wiesz, że jak się Nikodem o tym dowie to zabije Chrisa - podeszła do nas Candy, a ja wiedziałam, że miała rację. Nikodem jest typem takiego jakby zazdrośnika i bardzo kocha Nikki. Z tego co mi kiedyś opowiadała to pobił raz jakiegoś chłopaka aż ten trafił do szpitala. Nie chciałabym być w jego skórze 

- No cóż... będzie spokój - Nikki się rozciągnęła, a ja chciałabym żeby to Blake mógł pobić.... nie życzę chłopakowi źle.... nigdy w życiu

- Blake'a też może pobić - uśmiechnęłam się niewinnie, a one na mnie spojrzały - No co?

- Dlaczego chcesz żeby Blake'a pobił? - spytała Stella. A czy to nie oczywiste? Blake to zadufany w sobie kretyn, który potrafi mnie wkurzyć na poziom maksymalny. Nawet Olivier tak nie potrafi

- Dziewczyny!! - spojrzałam w stronę zdyszanego Nikodema

- Co się stało kochanie? - Nikki pogłaskała Nikodema po policzku, a ten był ciągle spięty

- Drake i Olivier się biją z jakimiś chłopakami - rozszerzyłam oczy i od razu pobiegłam.... nie wiedziałam nawet gdzie, nogi same mnie prowadziły. Biegłam ile sił w nogach i od razu się rozglądałam. Gdy zauważyłam, jak mój brat leży nieprzytomny na piasku aż zbladłam. Podbiegłam do nich. Gdy byłam blisko zauważyłam, jak jakiś wysoki szatyn walnął czymś metalowym Drake'a prosto w głowę, a ten upadł nieprzytomny na ziemię. Tamci uciekli, a ja podbiegłam do chłopaków.

- Drake! Olivier! - byli nieprzytomni. Kucnęłam obok Drake'a i sprawdziłam czy oddycha. Gdy byłam świadoma, że chłopak nie oddycha to zaczęłam się bać  - Niech ktoś zadzwoni po pogotowie! - krzyknęłam i podeszłam do swojego brata. Olivier oddychał, ale był nieprzytomny. Ulżyło mi trochę, ale dalej tak strasznie się bałam. Słyszałam, jak Nikki wzywa pogotowie, a ja patrzyłam na bezwładne ciała mojego przyjaciela i mojego kochanego brata. Boże, dlaczego im się to musiało przytrafić? Nie zasłużyli sobie na takie cierpienie.

- Co im się stało? - spojrzałam na Blake'a, który do nas podszedł - Ou... a im co się stało?

- Jacyś mężczyźni ich pobili - powiedziała Candy, która była opanowana, ale mogłam się założyć, że w środku była równie zdenerwowana tak, jak ja

- Biedaki.... Potrafią się w ogóle bić? - spojrzałam na Chris'a, który stał i patrzył na nieprzytomnych kolegów

- A ty mógłbyś się zamknąć?! - krzyknęłam zła. Byłam zdenerwowana, zła, wystraszona.... Co mama powie o tym, że jej syn jest w szpitalu, albo co ojciec powie... a mam go na razie w dupie. Teraz najważniejsi są Olivier i Drake... mam nadzieję, że nic im nie będzie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro