Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#4

Ivan wrócił do domu zamykając za sobą drzwi na klucz. W salonie panowała ciemność, jedynym źródłem światła był słaby blask dochodzący z piętra, którego zasięg kończył się przy podstawie schodów. Chłopak udał się na górę i wszedł do swojego pokoju, a następnie położył dokumenty na biurku.
Zrezygnowany usiadł na łóżku i westchnął ciężko. Cóż, kwestia Oleny się wyjaśniła, nareszcie siostra zdołała mu wybaczyć.
Cieszył się niezmiernie, jednak sprawa z kredytem i ubezpieczeniem nie dawała mu spokoju. Skoro nie wiedziała o tym nawet starsza siostra, to kto? Czyżby rodzice nie podzielili się tą wiadomością z absolutnie nikim? Czemu to wszystko było aż tak ukrywane? Aż tak zależało im na błogiej niewiedzy dzieci?

Wstał z łóżka i zaczął raz po raz okrążać pokój. Próbował przypomnieć sobie wszystko, co miało miejsce niedługo przed tragicznym wypadkiem, jednak nie było to aż tak proste, jak mogłoby się wydawać. Niestety, z racji swojego młodego wieku nie pamiętał wiele, a jeśli, to na pewno nic przydatnego.
Po kilku minutach zrezygnowany usiadł przy biurku i przelotem przeczytał treści zawarte na kartkach. Niestety, między wierszami nie doczytał nic charakterystycznego, co bardzo go zdenerwowało. Pełen furii walnął pięścią w biurko i westchnął. Na dobrą sprawę był w kropce, nie miał gdzie szukać pomocy. Dopiero teraz zrozumiał, że żadne z rodzeństwa nie wiedziało nic o rodzicach, co przyprawiało go o wyrzuty sumienia. Czemu nie doszukiwał się w ich relacji drugiego dna, gdy jeszcze to było możliwe? Nie miał pojęcia o problemach rodziny, o uczuciach i ukrywanych przez mamę i tatę niedopowiedzeniach. Co gorsza, żadne z nich nie znało dawnych znajomych rodziców, od których, być może, dało by się coś wyciągnąć. Teraz, już jako dorośli ludzie, pozostali z tym zupełnie sami, mimo, że sprawa była teoretycznie rozwiązana.

Coś go jednak zastanawiało. Na tle prawnym to wszystko przedawniło się, ale problemy o których dowiedzieli się tego dnia nie ciągnęły się za nimi. Dlaczego? Czyżby rodzice zdążyli wszystko załatwić jeszcze przed śmiercią? Nie, te teorie można było odrzucić, nikt nie jest gotowy na podobny obrót spraw, zawsze znajdą się formalności do załatwienia. A może ktoś to zrobił za nich? A jeśli zostali wyręczeni, to przez kogo? Idąc logicznym tokiem myślenia powinna to być ciocia Wanda, jednak ona na pewno  poinformowała by ich o dziwnych sprawunkach, przynajmniej Olenę. Więc skoro nie ciocia, to kto? Ze strony ojca nie mieli rodziny, Maksymilian był jedynakiem, w dodatku nie utrzymywał kontaktu z rodzicami. Skoro w grę wchodziła jedynie rodzina matki, lecz to nie ona załatwiła niedokończone sprawy, to kto mógłby to być, jeśli nie oni sami? Jednak skoro sami również tego nie zrobili, gdyż nikt nie mógłby być przygotowany na tak gwałtowną śmierć, to kto im pomagał?

- Ivan, co robisz? - usłyszał za sobą znajomy głos i odwrócił się przerażony. Stała za nim Natalia, która po cichu wślizgnęła się do pokoju i zaglądała mu przez ramię. - Co to jest? Skąd to masz? - dopytywała zdziwiona, i wyrwała mu kartki z rąk.

- T-To... Dopiero to znalazłem. - odparł próbując odebrać dokumenty, jednak dziewczyna zręcznie unikała jego ruchów. Po chwili szamotaniny wybiegła z pokoju i udała się na parter. Brat podążył za nią, po cichu planując jak wytłumaczyć jej dlaczego dowiedziała się o znalezisku jako ostatnia.

Ku jego zdziwieniu, zastał ją spokojnie siedzącą w kuchni. Na stole stała świeczka, a dziewczyna korzystając z jej światła przelotem czytała dokumenty. Ivan tymczasem z zaciekawieniem obserwował zmiany na jej twarzy. Raz wydawała się zszokowana, za chwilę przerażona, później obojętna, a za moment na powrót zdziwiona. Dla nich wszystkich  był to szok, co dowodziło, że każde z nich słyszało o sprawie po raz pierwszy. Potencjalnie wykluczył Olenę i Natalię z grona osób, które mogłyby pomóc w rozwiązaniu zagadki.

- Co to ma być? - zapytała w końcu, i rzuciła dokumenty na stół. - Co to, do cholery jest?!

Ivana przestraszyła reakcja siostry, bo cóż on był temu wszystkiemu winien? Jedynie znalazł coś, czego najwyraźniej nie powinien odszukać, i tu się kończyła jego wina. Więc czemu dziewczyna na niego krzyczała? Co takiego zrobił?
Natalia opanowała się i bezsilnie opadła na krzesło. Chłopak domyślił się, że sytuacja musiała ją przerosnąć, więc usiadłszy obok niej nieśmiało zebrał rozsypane kartki.

- Ja też nie rozumiem o co w tym chodzi, Olena również nie miała o niczym pojęcia. Jedyne co jest pewne to to, że dokumenty zostały podpisane na około pół roku przed śmiercią mamy i taty - to powiedziawszy wskazał na datę zapisaną w prawym dolnym rogu. - Ubezpieczenie obejmowało całą naszą piątke, i obowiązywało w razie nieszczęśliwego wypadku i każdej innej gwałtownej śmierci. - dodał Ivan ze stoickim spokojem i spojrzał na siostrę pytająco. Milczała, a po chwili wstała i powoli podeszła do okna. Odsunęła białe firanki i wyjrzała za nie.

Ruch materiału w połączeniu z nieszczelnymi oknami zgasiły świeczkę, co wywołało zimny dreszcz na plecach Ivana. Przez chwilę oboje milczeli, a cisza i ciemnoścć wprowadziły do pomieszczenia niepokojącą atmosferę. Milczenie było tak przenikliwe, że obojgu zdawało się, iż słyszeli przyspieszone bicia serca drugiego. Szmery i świst wiatru z dworu słyszane przy oknie uspokoiły dziewczynę, która uśmiechneła się lekko i zgarnęła kosmyk włosów za ucho.

- A co, jeśli przewidzieli własną śmierć...? - zapytała szeptem, i nieprzytomnie odwróciła się w stronę brata. W srebrnej poświacie księżyca przypominała mu trochę ducha, była blada, w nieprzeniknionej ciemności niemal przeźroczysta. Wykonując nieznaczne ruchy nie wytwarzała żadnych dźwięków. Przez chwilę naprawdę go przerażała, wydawała się aż nad wyraz fantastyczna i nierealna, a przecież była tylko jego siostrą.

- J-Jak do tego doszłaś...? - odparł po chwili, i wstawszy z krzesła nieśmiało zbliżył się do dziewczyny, która spojrzała w górę okna i obserwowała ciemne niebo.
Po dłuższej chwili, podczas której oboje słyszeli tylko swoje oddechy, zaczęła spokojnie mówić lekko zachrypniętym głosem.

- Pomyśl tylko, kto normalny mając długi, nagle by się ubezpieczył? Postawmy się na ich miejscu. - powiedziała cicho, i zerknęła na brata. Miała blask w oczach, który Ivan zauważył dopiero stojąc od niej na wyciągnięcie ręki. W jej wyblakłych, błękitnych tęczówkach, zauważył jakby światło księżyca odbite od czystego, spokojnego morza. Blask zdawał się hipnotyzować, i wprowadzać do (już teraz) niepokojącej rozmowy jeszcze więcej tajemnicy. Sam nie wiedział czy to co widział było piękne, czy straszne. Dziewczyna kontynuowała.
- A co, jeśli w ogóle nie mieli pieniędzy, więc musieli zastawić własny dom, aby w ogóle nas utrzymać? Pomyśl, pracowali w fabryce za nędzne grosze, a mieli do wykarmienia i ubrania troje małych dzieci. Mieszkali na odludziu, paliwo i konieczność zachowania auta w niezawodnym stanie też kosztowały. Więc, skoro mieli długi, uznali, że muszą być przygotowani na wszystko. Może przeczuli, że wkrótce wydarzy się coś złego, więc woleli się zabezpieczyć, a taka forma była najbardziej opłacalna?

Zapanowała przenikliwa cisza, która wypełniła pomieszczenie. Ivanowi nagle wszystko wokół wydało się martwe, jakby opuszczone przez wszelkie życie. Noc  przykryła przedmioty i meble ciemną płachtą, po salonie zdawał się hulać wiatr. Słowa siostry miały sens, lecz w jakim stopniu odnosiły się do tego jak było naprawdę? Czy to wszystko mogło mieć pokrycie w rzeczywistości? Niestety nie umiał sobie na to odpowiedzieć.

-  Możesz mieć rację, ale zanim to stwierdzimy, powinniśmy się upewnić, że ciotka również nic o tym nie wie. Możliwe, że posiada więcej informacji niż my. - odparł niepewnie, a siostra spojrzawszy na niego przenikliwie skinęła głową w wyrazie aprobaty.

Po życzeniu sobie dobrej nocy oboje udali się do swoich pokoi, gdzie położyli się do łóżek.
Ivan jak zwykle nie mógł zasnąć, więc leżał na wznak i wpatrywał się w sufit. Czuł się zupełnie bezsilny, zdawał sobie bowiem sprawę z faktu jak niewiele wiedział, i że praktycznie nic nie mógł wskórać aby pchnąć sprawę do przodu. Przez chwilę miał nawet zamiar sięgnąć po mocny alkohol, tak jak to miał w zwyczaju jeszcze kilka miesięcy temu, jednak opanował się, nie chciał wracać do nałogu. Próbował wszystko sobie poukładać, połączyć kilka elementów w jedną całość, jednak to, co miał do tej pory, okazywało się niewystarczające.
Usiadł na łóżku z zamiarem zejścia do kuchni i odszukania "napoju zapomnienia" gdy przypomniał sobie, że od jakiegoś czasu Natalia wcale go nie kupowała.
Przybity wrócił do pozycji leżącej i przewrócił się na drugi bok. W tamtym momencie postawił sobie za cel zadzwonienie do ciotki i dowiedzenie się czegoś więcej o zajściu sprzed kilkunastu lat.

Zasypiając, gdzieś tam z tyłu głowy zadawał sobie także pytanie, czy dziwna osoba z jego koszmarów miała z tym wszystkim coś wspólnego?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro