#16
//Tak, ta książka nadal żyje ^^'
Postaram się wrzucać coś częściej, wybaczcie mi te przerwę//
Blondyn otępiały siedział nad kubkiem czarnej kawy i ziewał przeciągle. Było zbyt wcześnie na jakąkolwiek aktywność, Natalia oraz Alfred nadal słodko spali. Ivan nie miał co liczyć na choćby krótką drzemkę, za każdym razem gdy zamykał oczy widział przerażające postacie, które nie chciały go opuścić nawet na chwilę. Gdyby tylko miłe sny mogły tak podążać za człowiekiem jak koszmary...
Zmęczony gapił się na niewielki, przeźroczysty dymek pary, który unosił się nad kubkiem i kręcił bez ustanku. Kiedy ostatnim razem wstał przed piątą nad ranem? Czy kiedykolwiek w ogóle mu się to udało? Cóż, jeszcze kilka miesięcy temu o tej porze dopiero kładłby się do łóżka, o ile nie zasnąłby na podłodze czy losowym miejscu w domu, niczym bezdomny na ulicy. Z tą różnicą, że on miał kogoś, kto o niego dbał, kogoś, dla kogo warto było się starać iść do przodu. Co by zrobił bez swojej siostry? Ostatnio często zadawał sobie to pytanie.
Niestety nawet kubek gorzkiej, czarnej kawy na niewiele się zdał - połączenie słabego snu przez nie więcej niż trzy godziny z ciężką pracą dawało jeden rezultat, czyli całkowite wykończenie.
I mimo, że niezbyt nadawał się do jakichkolwiek umysłowych prac postanowił iść do firmy. Zobowiązał się, więc musiał dotrzymać słowa, kogo jak kogo, ale Yao nie chciałby zawieść.
Siedząc przy stole i bezmyślnie patrząc przed siebie nawet nie usłyszał kroków siostry, które zeszła na dół i na jego widok stanęła jak wryta. Wydawała się przynajmniej zaskoczona, jednak któż by się nie zdziwił? W końcu to ona od lat budziła się pierwsza, a zobaczenie brata przed wyjściem do szkoły wydawało się cudem. Niemniej uśmiechneła się do niego jak to miała w zwyczaju i zaczęła robić śniadanie.
Chłopak nie miał na nic ochoty, dziwny sen sprawił, że wczorajsza kolacja nadal stała mu w gardle, na sam widok i zapach jedzenia skrzywił się i zmarszczył czoło, co nie umknęło czujemu oku Natalii.
- Znowu zacząłeś pić..? - przerwała krojenie chleba aby zapytać z kamienną twarzą, a następnie spojrzała na niego uważanie.
- Nie, to nie tak, nie tak... - odparł niechętnie i wzruszył ramionami. - Po prostu, nie chce mi się jeść.
- Oby to był ostatni raz. Nie niszcz tego, co osiągnąłeś przez ostatnie miesiące. - powiedziała chłodno i poszła na górę aby obudzić nadal śpiącego w jej łóżku Alfreda.
Po kilku minutach wróciła do kuchni, a zaraz za nią zbiegł zdecydowanie za głośny Amerykanin, którego głos wypełnił odrapane ściany domu.
- Doberek, Ivan! - zawołał wesoło gdy tylko znalazł się na dole, a następnie poklepał przyszłego szwagra po plecach. - Jak ci się spało? Pewnie źle, zdawało mi się, czy miałeś koszmary? Chyba krzyczałeś przez sen. - powiedział bez zająknkęcia.
- Alfred! - syknęła ostrzegawczo Natalia, która w tamtym momencie patrzyła na okularnika, jakby za chwilę miała mu wydrapać oczy. Czyżby uważała, że taki komentarz skonfunduje brata? Albo że poczuje się niezręcznie? Cóż, cokolwiek chciała osiągnąć, ukochany to zaprzepaścił.
Ivan przez chwilę milczał. Było mu głupio, że siostra i jej chłopak wszystko słyszeli, chociaż, tak naprawdę, czy była to jego wina? Zwykle koszmary były mniej przerażające, co w rezultacie wiązało się z mniejszą ilością nocnych wrzasków. Ten natomiast zdawał się być wyjątkowo straszny, prawdopodobnie przyprawiłby o ciarki niejednego. Tylko, czy Alfred by mu uwierzył? Może był nieustraszony, a coś takiego nie wywołałoby u niego nawet ciarek? Nie wiedział, i chyba nie chciał wiedzieć.
- Tak, miałem. - ku ich zaskoczeniu Ivan odezwał się po dłuższej chwili. Chcąc opanować emocje, niezmiennie patrzył w jedno miejsce - w smużkę dymu unoszącą się znad szklanki. Tylko obserwowanie wyznaczonego sobie punktu pozwalało mu jakkolwiek się kontrolować. - Ale to nic nie zmienia, wszystko jest w porządku. Dzięki za troskę, Alfred. - dodał i uśmiechnął się niewinnie, lecz Amerykanin wzdrygnął się na ten widok. Wyraz twarzy Rosjanina był delikatnie mówiąc niepokojący, wydawało mu się, jakby miał zamiar zaraz rzucić mu się do gardła, czym poniekąd wywołał w okularniku respekt. Cóż, nie to chciał osiągnąć Ivan, pragnął być postrzeganym jako dobry, spokojny chłopak, jednak w jego wyrazie twarzy zdawało się być coś niepokojącego. Musiał popracować nad fałszywym uśmiechem.
Po zjedzeniu śniadania oczywistym był wyjazd do miasta, w końcu cała trójka miała tam coś do załatwienia. Zanim jednak wyjechali, Ivan czmychnął na piętro i pospiesznie wykonał kilka zdjęć znaleziska z poprzedniego wieczora. Nie wiedział w końcu kto mógłby mu pomóc.
***
- No i wiesz, wyszłam z nim na sklepy, a ten nawet trzech nie wytrzymał, rozumiesz to? - opowiadała Maria z godną podziwu ekscytacją, podczas gdy jej słuchacz opierał policzek o prawą dłoń i wysłuchiwał jej dziwnego monologu. Nie, żeby go interesował, robił to wyłącznie z szacunku do koleżanki z biura.
Oboje zdążyli przepracować już dobrych kilka godzin. Jak zwykle spotkali się na pracowniczej stołówce, gdzie wreszcie mogli odpocząć od stosu papierkowej roboty.
Niestety dla Ivana, był to także czas, gdy Maria bywała najbardziej rozgadana, prawdopodobnie na skutek długiej, milczące relacji z laptopem. Cóż, jeśli miał spędzić resztę życia z jej siostrą musiał się przyzwyczaić...
- Ahh, wiesz co? - dziewczyna nagle przerwała wypowiedź i uśmiechneła się promiennie. - Jesteś jak przyjaciel gej - słuchasz mnie, martwisz się moimi problemami, jesteś zarazem przystojny jak i uroczy, masz poczucie humoru, lecz, ehh... pozostajesz nieosiągalny. - powiedziała bez zastanowienia jakby ze smutkiem, co dało się odczytać tylko po tonie jej głosu.
Ivana jednak w tamtej chwili najmniej interesował głos dziewczyny. To, co powiedziała wywołało u niego przynajmniej zdziwienie, lecz określenie owego stanu tak lekkim słowem byłoby błędem. Już na samo "gej" zarumienił się ze wstydu, choć w pierwszej chwili pomyślał, że po prostu piekły go policzki.
- C-Co ty opowiadasz? Słucham cię, bo jestem twoim kolegą, prawda? - odparł odwracając głowę i rumieniąc się jeszcze mocniej. - Z resztą, zapomniałaś? Chodzę z Tatianą - dodał ciszej.
- Przecież nie powiedziałam, że jesteś gejem. - zdziwiła się dziewczyna i spojrzała na mężczyznę z niezrozumieniem. - Jedynie porównałam twój charakter do tego najczęściej kojarzonego z gejami. To wszystko. - dodała i wzruszyła ramionami.
Ivan dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że w istocie tak było. Poczuł się głupio, po co tak gwałtownie na nią hulnął? Jakby miał coś do ukrycia... I choć Maria często bez namysłu mówiła to, co jej ślina na język przyniosła, mężczyzna zaniepokoił się. A co, jeśli po firmie przeszły plotki, że wolał mężczyzn? Może to zdanie nie było ot tak głupią, rzuconą na wiatr myślą, a kobieta od kogoś to zasłyszała? Nie, niemożliwe, nie mógłby sobie wybaczyć czegoś takiego, straciłby honor! Nie, nie istniała nawet taka opcja, jakoby podobna pogłoska się pojawiła, przecież umawiał się z najpiękniejszą kobietą na świecie! Nikt, ale to nikt nie mógłby wobec tego faktu zwątpić w jego orientacje, to wystarczało. Z resztą, po co się tym martwił? Był całkowicie hetero, nie czuł nic do mężczyzn.
- Dobra, ja będę już wracać do pracy. Ty też nie siedź długo - powiedziała Maria wstając od stołu. Ivan nie zareagował, myślami będąc nadal w temacie homoseksualizmu, jednak zerkając na ekspres do kawy przypomniał sobie o zarwanej nocy oraz strzelbie, a co za tym idzie, o dziwnym śnie, którego sam nie umiał zinterpretować. Zdawał sobie sprawę, że poznanie znaczenia koszmaru mogłoby pomóc w rozwiązaniu zagadki, jednak nie miał pojęcia kto mógłby mu w tym pomóc. Momentalnie przyszła mu na myśl Maria, wobec czego, nie chcąc stracić swojej szansy, poderwał się gwałtownie i złapał dziewczynę za dłoń, na co ta odwróciła się w jego stronę zaskoczona.
- Umiesz interpretować? - zapytał blady, z kamiennym wyrazem twarzy, i przez kilka sekund patrzył dziewczynie prosto w oczy.
Brunetka wydawała się równie zdziwiona co rozśmieszona jego słowami. Przez chwilę patrzyła na niego jak na idiotę, po czym uwolniła dłoń z uścisku i lekko się uśmiechając pokręciła głową z niedowierzaniem na pytanie które przed chwilą usłyszała.
- Naprawdę, spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego - odparła i zachichotała. - Cóż, zależy o co ci chodzi.
- Czy umiałabyś zinterpretować sen? - zagadnął podekscytowany i już próbował sobie przypomnieć wszystkie najważniejsze elementy i detale, gdy Maria mu przerwała.
- Cóż, umiem na pewno interpretować wiersze i symbolikę, ale nie wiem, czy to działa na tej samej zasadzie... - kobieta zmieszała się i posłała w stronę blondyna zawiedziony wyraz twarzy.
- Nie ważne, może akurat będzie trafne. - mężczyzna od niechcenia machnął ręką i gdy ta ponownie usiadła opowiedział jej o śnie. Mówił powoli i z rozwagą, aby niczego nie dodać i aby o niczym nie zapomnieć. Gdy skończył brunetka skupiła się i milczała przez chwilę.
- No dobra, coś tam wymyśliłam, ale! - zaczęła, i uważnie obserwując Ivana splotła ze sobą dłonie. - To tylko interpretacja symboliki jakiej użyłabym do obrazu lub wiersza, więc nie musi być dobra... - powiedziała i ponownie zamilkła zastanawiając się.
- Jakakolwiek by nie była. Przyjmę każdą. - odparł krótko i zamilkł, a kobieta mówiła dalej.
- Więc, zacznijmy może od początku. W mojej ocenie łódka sama w sobie to ludzkie życie, człowiek jako jednostka. Morze to czas, zmienność, tak więc łódź pływająca po spokojnym morzu może oznaczać samotność, życie konkretnej jednostki. - opowiadała w skupieniu, uważnie dobierając słowa.
- Powiedziałeś, że morze było ciche o poranku. Myślę, że oznacza to spokojne i stosunkowo beztroskie dzieciństwo, pozbawione traum, acz pełne chłodu i wyobcowania.
Na te słowa Ivan dosłownie osłupiał. Zaraz, czy ona faktycznie wyczytała to wszystko z jego snu, a może był to czysty wymysł, fanaberia? Albo dowiedziała się tego z innych źródeł? Z drugiej strony, jak niby miałaby to zrobić? Zapytała Natalię albo Yao? Niemożliwe, jaki miałaby w tym cel? Zrobić w konia jednego znajomego przegrywa? Bez sensu. Z resztą, Natalia na pewno powiedziałaby mu, gdyby jakaś nieznana jej dziewczyna dopytywała o jego dzieciństwo... To zdecydowanie się nie kleiło.
- Zmiana pogody, w tym też morza, oznacza jakieś burzliwe wydarzenie, najpewniej takie, które miało znaczący wpływ na życie podmiotu lirycznego. Dosłownie istny wstrząs, zmiana o stoosiemdziesiąt stopni. To, że wszystko wokół podmiotu zmienia położenie, a ten kurczowo trzyma się masztu, oznacza prawdopodobnie gruntowną, nieodwracalną zmianę w życiu. Mimo tego fakt, że się trzyma sugeruje, że walczy o siebie ze wszystkich sił. Maszt może być celem egzystencji albo konkretną osobą, choć raczej nie tą, która pierwsza przychodzi na myśl.
Ivan spojrzał na Marie zdziwiony. W głowie zrodziła mu się piękna wizja, jakoby Natalia była jego symbolicznym masztem - tym, kto trzymał go przy życiu, dosłownie jak i w przenośni. Byłoby to co prawda aż do bólu ckliwe i romantyczne, ale czyż w rzeczy samej nie utrzymywała go przez ostatnie kilka lat? Czyż nie stanowiła dla niego swoistego fundamentu egzystencji? Czy nie pozostała ostatnią bliską mu osobą, która się od niego nie odwróciła?
Z tego właśnie powodu Ivan nie umiał pojąć jakim cudem to nie Natalia miała być jego sensem życia, kiedy wszystko inne wskazywało na nią.
- Hm? Czy to dla ciebie niespodziewana informacja? - Maria przerwała i uśmiechneła się lekko. - Zastanów się. Gdy myślisz o łodzi jej podstawową formą nie jest maszt, a podłoże - tratwa. Najważniejsza osoba, ta najbardziej fundamentalna, najbliższa, jest właśnie tą tratwą. Ta ukryta persona, która ukrywając się w cieniu stanowi motywacje do życia, to maszt - bo właśnie w takiej sytuacji tratwa nic ci nie da, spadniesz! Mając maszt masz się czego trzymać. Dlatego właśnie masztem którego trzyma się podmiot jest osoba nieoczywista. No chyba, że to jakiś inny cel, o którym nawet nie zdaje sobie sprawy. - wyjaśniła dziewczyna i ponownie się zamyśliła.
Cóż, teoria przedstawiona przez brunetkę, w ocenie Ivana zdawała się mieć sens, choć w kwestii rozumienia symboliki dałby sobie wmówić wszystko - nigdy nie rozumiał znaczenia podprogowego. Nie każdy musi rozumieć sztukę.
- Co było dalej? Ah tak, te dziwne, chodzące trupy... - powiedziała dziewczyna do siebie, a na dźwięk jej słów blondyna przeszły ciarki. Samo wspomnienie koszmaru wywoływało u niego dreszcze.
- Najpopularniejszą symboliką koloru żółtego jest zazdrość, nieszczerość i zdrada. Postacie ubrane w szaty o takim kolorze zdają się być przysłowiowymi Judaszami. - mówiła dalej Maria.
Ivan bezemocjonalnie wpatrywał się przed siebie próbując przetrawić monolog koleżanki. Czy to co mówiła... było prawdą? Jeśli tak, kogo rodzice mogliby zdradzić? To, że byli w stosunku do nich nieszczerzy zdawało się być rzeczą oczywistą, jednak czy mogłoby za tym stać coś więcej? Czy ukazaliby mu się w śnie pod taką postacią z błanego powodu?
- Z tego co mówiłeś postacie nie miały butów. Moim zdaniem oznacza to szlachetność albo biedę, co w pewnym sensie się ze sobą łączy. Chociaż, biorąc pod uwagę resztę tej historii, skłaniałabym się bardziej ku temu drugiemu. Następnie czerwień - zazwyczaj kolor miłości, ale w tym kontekście jego znaczenie jest dość oczywiste. Krew wycieka z oczu - zwierciadła duszy, sprawiając postaciom ból. Może to oznaczać wyrachowanie lub fałszywość, ale też swego rodzaju poświęcenie, decyzje lub zmianę dla dobra ogółu, która sprawiała tym osobom ogromne cierpienie, niestety nie sposób określić o co chodziło.
Ivan zacisnął dłonie na materiale spodni i opuścił głowę. W jednej chwili wezbrał w nim ogromny gniew, który ledwo był w stanie opanować. Oni i poświęcenie? Kiedy niby? Wtedy, gdy zupełnie go olewali na rzecz wolnego czasu dla córek?! Dla kogo mieliby się poświęcić?! Dla ukochanej Oleny czy uzdolnionej Natalii?! Wszyscy oni byli tacy zadowoleni, zawsze uśmiechnięci! A może poświęceniem było opiekowanie się nim? To dlaczego, do cholery, gdzieś go nie porzucili?! Czy gdyby tak zrobili nie byłby szczęśliwy z inną rodziną, która poświecałaby mu choćby odrobinę uwagi?! Czemu w takim razem go nie oddali?!
Miał ochotę wybuchnąć płaczem, jednak przeszkodził mu w tym głos Marii. Ta zdawała się wpaść w jakiś rodzaj transu, przypominała mu wtedy nauczycielkę polskiego, która lata temu interpretowała wiersze średnio co drugą lekcje. Zawsze mówiła z pasją i pełnym skupieniem, dokładnie, jak wtedy brunetka.
- Upadek na kolana, chód na czworaka i czołganie się symbolizuje upadek. Nie umiem określić w jakim tego słowa znaczeniu, ale skoro postacie ze wszystkich sił poruszały się w stronę podmiotu lirycznego, to mógłby to być zarówno upadek moralny poprzez nieetyczne czyny, jak i strata na wartości w oczach podmiotu. W momencie, gdy główny bohater zrzucił z siebie błyskotkę i cisnął ją w stronę postaci te zatrzymały się. Prawdopodobnie oznacza to zepsucie w pogoni za pieniądzem, skupienie się na rzeczach materialnych, lecz może symbolizować również akt desperacji w próbie utrzymania standardu życia. Podmiot musiał być swego rodzaju źródłem dochodu, lub miał nim zostać.
Skok do już wzburzonej wody oznacza pojawienie się niespodziewanej sytuacji i pogłębianie i tak już dużych kłopotów. Symbolizuje także problemy, z których trudno się będzie wykaraskać, zwłaszcza samemu. Tonięcie oznacza tyle, co trudności w radzeniu sobie z problemami, przytłoczenie życiem i rzeczywistością.
I chociaż woda powinnam być wzburzona wspomniałeś, że podmiot spoglądając w górę widział spokojne niebo i przelatującą jaskółkę. Może to znaczyć tyle, co przypływ gwałtownych zmian i gruntowną przemianę rzeczywistości na lepsze, także nadzieję. To chyba tyle. - powiedziała kobieta i zamilkła gwałtownie, na skutek czego w pomieszczeniu zapanowała martwa cisza.
Ivan aby wydać werdykt musiał to wszystko przetrawić. W tamtej chwili nie umiał ocenić co o tym myślał i czy uważał jej spostrzeżenia za trafne, miał mętlik w głowie, słyszał szum w uszach. Wstał jakby na w pół przytomny, i podzięwowawszy za pomoc udał się do swojego gabinetu, pozostawiając Marie samą na stołówce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro