Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#11

(W ramach podziękowania dla najwytrwalszych tym razem trochę dłuższy rodział~ (❁´◡'❁))

Rześki wiatr muskał twarz chłopaka, gdy ten mrużył oczy stojąc w stronę wschodzącego coraz wyżej słońca. Ivan jak zwykle przyjechał do firmy trochę za wcześnie, wobec czego postanowił nie wchodzić do budynku sam, a poczekać na swoją dziewczynę i jej siostrę. Odprowadził odjeżdzającą Natalię wzrokiem, a następnie patrzył, jak znika z jego pola widzenia za sąsiednim budynkiem.

Nie tajemnicą było, że blondyn w każdym aspekcie życia preferował spokój. Niestety, nie dane mu było długo rozkoszować się względną ciszą, gdyż już kilka chwil potem do jego uszu zaczęły docierać znajome dźwięki.

- Przecież mówiłam ci, że nie o to chodzi! - usłyszał niewyraźne okrzyki, które dochodziły z dalszej części parkingu. Zaskoczony niespodziewanym zwrotem akcji odwrócił się w stronę z której dobiegały dźwięki. Zauważył auto Yao i Lien, którzy właśnie opuszczali jego wnętrze. Zarówno chińczyk jak i wietnamka nie wyglądali na zachwyconych swoim towarzystwem, akurat to nie ulegało najmniejszej wątpliwości. Kobieta wydawała się wściekła, szła szybkim tempem idealnie wyprostowana, na prawo i lewo rzucała dogłębnie oburzone spojrzenie krzyżując ręce na piersiach. Jej policzki zdawały się aż zaczerwienione, ale co do tego Ivan nie miał pewności. Brunet za to wyglądał na zmęczonego - miał sińce pod oczami i rozczochrane włosy, co było dla niego bardzo nietypowe, gdyż do tej pory Rosjanin widział go w takim stanie pierwszy raz. Marynarka zdawała się wczorajsza, ponieważ była lekko pognieciona, krawat leżał przekrzywiony. Chińczyk co i raz wzdychał ciężko, najwyraźniej próbując zakomunikować narzeczonej o swoim niezadowoleniu. Gdy tylko zauważył blondyna rozpromienił się i przyspieszył kroku.

- Ah, Ivan, nareszcie ktoś bezstronny! - zawołała Lien uradowana i aż do niego podbiegła. Silnie złapała blondyna za ramię i stanęła na palcach. Ivan musiał przyznać, że jak raz jego widok sprawił komuś radość, przynajmniej względną, choć w tej sytuacji zainteresowanie jego osobą wydawało się niezbyt korzystne, czuł, że wręcz umiał przewidzieć jego fatalne skutki.
- Powiesz nam co ty o tym myślisz. - Lien pociągnęła go za rękaw i uśmiechneła się szyderczo.

- Zostaw go, nie męcz niewinnego człowieka - Yao zrezygnowany pokręcił głową i przewrócił oczami. - Nie mieszaj go do tego, to sprawa między nami.

- Ale przecież nikt inny nam nie pomoże, a Ivan to twój najlepszy przyjaciel, prawda? Jestem pewna, że mimo wszystko jego opinia będzie niezależna od relacji z nami. A kto jak kto, ale on powinien mieć prawo się wypowiedzieć - powiedziała patrząc na mężczyznę wyczekująco. Ten stał zszokowany i zastanawiał się nad odpowiedzią.

- No dobra, ale nie bij go, jeśli odpowiedź ci się nie spodoba - westchnął chińczyk i odwrócił wzrok.

- Oj, bądź już cicho - warknęła dziewczyna zerkając na narzeczonego, a następnie jeszcze bardziej zbliżyła się do Ivana, który czuł się jeszcze niezręczniej niż chwile temu. Cóż, pragnął być zauważany, ale jeśli to miało tak wyglądać, wolał pozostać zupełnie niewidocznym.
- Przyjacielu, odpowiedz nam tylko na jedno pytanie, zgoda? - zapytała siląc się na uprzejmy ton głosu.

Rosjanin przełknął ślinę. W takiej sytuacji to było chyba pytanie retoryczne, choć sam nie wiedział czy miał rację. Kobieta ewidentnie oczekiwała potwierdzenia, a jednak nadal miał wątpliwości czy w ogóle się odezwać. Aż przypomniał sobie moment, w którym pracując na komputerze wyskoczyło okienko, a jedyną dostępną odpowiedzią było "ok". Cóż, gdyby miał scharakteryzować swoje obecne położenie ten przykład byłby idealny.
- D-Dobrze, odpowiem jeśli będę umiał - oznajmił niepewnie, a gdy to zrobił Lien uśmiechneła się szeroko.

- No to świetnie - nagle wypuściła ramię Rosjanina i odwróciła się na pięcie. Spojrzała na Chińczyka srogo.
- W takim razie słuchaj - zaczęła i ponownie zawiesiła wzrok na blondynie.
- Jeśli dziewczyna dzień w dzień robi ci pyszne śniadanie do pracy, a jednego dnia nie mogła go wykonać tak jak miała w zwyczaju, to co powinieneś zrobić? Odpowiedź A - ruszyć leniwe dupsko i wykonać robotę za ukochaną, czy B - skręcić do marketu po walone kanapki które mógłbyś zrobić sam?! - powiedziała nawet nie próbując ukryć wściekłości, a następnie spojrzała na blondyna drapieżnie. - Więc? Co myślisz?

Ivan niepewnie zerknął na Yao, który bezradnie wzruszył ramionami. Cóż, Rosjanin wyczuł aluzje i co powinien wybrać, miał w końcu doświadczenie z kobietami (nawet jeśli tylko w roli sióstr czy ciotki). Problem tkwił w tym, że miał powiedzieć coś, co kłóciło się z jego realnym spojrzeniem na sprawę. No, ale czego się nie robi dla uratowania samego siebie...

- Oczywiście, że ruszyłbym się i zrobił śniadanie dla nas obojga, a jakże - odparł po chwili jak najbardziej przekonująco umiał.

Na jego słowa kobieta uśmiechnęła się triumfalnie i spojrzała na narzeczonego.

- I widzisz?! Wiedziałam, że Ivan to równy gość i myśli logicznie! I jak sam widzisz, według niezależnego opiniodawcy miałam rację! Ha! - powiedziała pełna satysfakcji, a gdy nacieszyła się widokiem zmarnowanego Yao podziękowała Ivanowi za pomoc i szybkim krokiem weszła do budynku firmy chcąc zrobić sobie kawę przed rozpoczęciem zmiany.

Blondyn stał onieśmielony i patrzył, jak brunetka zniknęła za oszklonymi drzwiami. Gdy tylko stracił ją z oczu przeniósł wzrok na przyjaciela, który delikatnie mówiąc, nie wyglądał zbyt dobrze.

- Wybacz, odpowiedziałem to, co chciała usłyszeć - oznajmił i odwrócił wzrok, obawiając się o gniew chłopaka. Pomylił się jednak, Yao nie wydawał się ani trochę zdenerwowany, a wręcz przeciwnie, zdawał się odczuwać ulgę.

- Cieszę się, że ją poparłeś, będę miał chwilę spokoju - odpowiedział chińczyk i przeczesał włosy palcami.

Ivanowi wydało się dziwne, że para kłóciła się tak otwarcie. Do tej pory zdawało mu się, że jeśli w związku pojawia się problem obie strony robią wszystko, aby go rozwiązać. Cóż, może akurat ta sprawa nie miała dużego znaczenia i nie rzutowała na ich ogólny kontakt, ale mimo wszystko mogliby spróbować rozwiązać ją sami. Czyżby tak właśnie wyglądał związek po tej mniej publicznej stronie? Kłótnie, sprzeczki i krzyki miałyby być codziennością, o której po prostu się nie mówi? Nie, niemożliwe, przecież nigdy nie widział aby coś takiego miało miejsce w przypadku matki i ojca, a także ciotki i wuja, musiało chodzić o relacje konkretnie tej pary. Czy w takim razie Lien i Yao niezbyt dobrze się dogadywali? A może chodziło o ten jeden jedyny raz, a podobne sytuacje nie zdarzały się zbyt często..?

Mama i tata gdy się kłócili próbowali załagodzić sytuację, jednak tutaj wyglądało to zgoła inaczej. Od początku wydawało mu się, że Wietnamka i Chińczyk byli swoimi przeciwieństwami, a mimo tego planowali wziąć ślub. Cóż, gdyby Rosjanin był na miejscu przyjaciela nigdy nie dopuściłby do sytuacji, gdzie kobieta zastrasza mężczyznę a ten musi siedzieć potulnie jak mysz pod miotłą. W mniemaniu Ivana związek opierał się na obustronnym szacunku i zaufaniu, no ale cóż, relacja Lien i Yao nie powinna go interesować, to nie była jego sprawa.

- Ivan, ja... Chciałbym cię o coś zapytać - powiedział brunet po chwili milczenia, podczas której Rosjanin zastanawiał się nad ujrzaną przed chwilą sceną. Gdy spojrzał na przyjaciela ten kontynuował.
- Wiesz, chciałbym wiedzieć... Jaki masz stosunek, do... - mówił cicho, jakby zagubiony. Gdy nieśmiało spojrzał na twarz Rosjanina szybko odwrócił wzrok. - Nie, już nieważne. Wybacz, mam trochę pracy, widzimy się później - dodał na prędce, kręcąc głową w geście zaprzeczenia, i szybkim krokiem wszedł do budynku zostawiając blondyna samego.

Ivan stał rozkojarzony nie rozumiejąc o co chodziło. Co mogło być tak ważne, aby nadal próbować zacząć temat, a za razem możliwe do odłożenia, że już drugi raz sobie odpuścił? Za pierwszym razem przerwało mu wejście Tatiany, teraz sam zrezygnował. Czyżby coś ukrywał? Może faktycznie zdradzał dziewczynę jak opowiadały plotki, i po prostu było mu z tym ciężko? A może chodziło o jego (ostatnimi czasy) trudne kontakty z Lien i chciał się komuś wygadać? Chociaż z drugiej strony czemu miałby rozmawiać o tak intymnej sferze życia akurat z nim, skoro miał innych, o wiele bardziej godnych uwagi i zaufania znajomych?

- Przecież to bez sensu, nie jestem nawet jego przyjacielem... - pomyślał Rosjanin, gdy nagle w jego głowie rozbrzmiał głos narzeczonej Yao. Przez chwilę stał jak wryty analizując jej słowa. "Ivan to twój najlepszy przyjaciel" - powiedziała na głos, ledwie kilka minut temu. Czemu wtedy tego nie wyłapał? Chociaż to może i lepiej, nie wiadomo jakby na to zareagował, i czy umiałby odpowiedzieć trzeźwo na pytanie zadane przez Lien.

W tym samym momencie na jego policzkach zagościły dwa soczyste rumieńce, które w przyjemny dla oka sposób zdrowo rozświetliły twarz chłopaka. Nie umiał dopuścić do siebie myśli, że Yao uważał go za przyjaciela. A może... wcale nie, i dziewczyna się pomyliła? Prawdopodobnym było, że opinia Lien opierała się na jej skąpych obserwacjach opartych na bliskiej zażyłości mężczyzn w miejscu pracy. Niestety obecnie nie znali się zbyt dobrze od prywatnej strony, więc czy mogliby się nazwać przyjaciółmi? Z resztą, Yao zapewne miał ogromne towarzystwo wysoko postawionych osób, mądrych i po dobrych studiach. Tymczasem co miał Ivan? Skończone technikum, w dodatku na farcie, z łaski nauczycieli. W ostatniej klasie wiele opuszczał, ale wychowawczyni poinformowała resztę kadry pedagogicznej o stanie psychicznym Ivana, w związku z czym zlitowali się i go przepuścili. Więc, tak naprawdę, czy miał cokolwiek poza znajomością polskiego i angielskiego? Ahh, Lien jednak była głupia, jak Yao mógłby chcieć się zadawać z takim idiotą? W dodatku chorym psychicznie : z depresją, stanami lękowymi i schizofrenią, normalnie idealny materiał na przyjaciela...
Zastanawiał się jeszcze chwile, gdy nagle pewna osoba przerwała względną ciszę dziko rzucając mu się na plecy.

- Ivaaaś! - usłyszał kobiecy głos i poczuł na plecach gwałtowny przypływ obcego ciepła. Odwrócił się z trudem, winowajczynią była oczywiście Maria, która niczym dziecko objęła go od tyłu.

- Zostaw mojego chłopaka! - wykrzyknęła Tatiana zaparkowawszy auto i szybkim krokiem podeszła do siostry. Maria odsunęła się od blondyna i wypięła język w stronę siostry.

- To mój przyjaciel, mogę - dodała i uśmiechneła się dziecinnie, jednak po chwili opanowała się.

Ivan na widok kobiet od razu zapomniał o swoich wcześniejszych rozważaniach, uśmiechnął się nawet o tym nie wiedząc. Obie były dla niego bardzo ważne, choć każda z innego powodu. Cieszył się niezwykle, że tak szybko mu zaufały, i potrafiły wydobyć z niego zatracone dawno, pozytywne cechy charakteru.

- Czekałeś na mnie, kochany? - Tatiana stanęła na palcach i z czułością ucałowała mężczyznę w policzek.

- Tak, ale niedługo, nie martw się. - Rosjanin w niezwykłym dla niego odruchu przyciągnął dziewczynę do siebie i objął ją mocno. Ta lekko się zarumieniła, co wydało mu się niezwykle urocze.

- Pff, ale z was zakochane ptaszki. - westchnęła żartobliwie Maria, aby po chwili rzucić w ich stronę rozbawione spojrzenie i wolnym krokiem podejść do drzwi budynku.

Ivan swego czasu czytał wiele romansów, których fanką była jego kuzynka - Radmiła. To od niej pożyczał książki, a potem dyskutował z dziewczyną o ich fabule. Jeśli chodziło o jego relacje z kuzynką, były one (o dziwo) dość dobre, a przynajmniej istniały (w przeciwieństwie do relacji Ivana z Jakubem i Feliksem). Radmiła uwielbiała romantyzm, a czytając książki najbardziej zwracała uwagę na drobne detale, które miały dyskretnie pokazać ukochanej jak bardzo chłopakowi na niej zależało. Ivan mając na uwadze treść kilkunastu przeczytanych przed laty książek postanowił dać również coś od siebie, i niespodziewanie złapał Tatiane za rękę. Nie chciał widzieć jej reakcji, lecz czuł na sobie jej spojrzenie. Czy miała mu to za złe, że zachował się w ten sposób w przestrzeni publicznej? Cóż, przynajmniej nie skomentowała tego, a to dobrze wróżyło.

Weszli do budynku i pojechali windą na odpowiednie piętro. Maria cały czas o czymś opowiadała, jednak blondyn puścił jej monolog mimo uszu, skupiając się na wartości wielkopomnej chwili. Wreszcie (chociaż w minimalnym stopniu) przejął inicjatywę! Chłopak przez cały ten czas mocno trzymał drobną dłoń dziewczyny, która dawała mu ogromne pokłady ciepła będąc nim niemal przepełniona. Tak miękka i delikatna, idealnie gładka, wydawała mu się wręcz niespodziewanie miła w dotyku. A może to on tak odzwyczaił się od fizycznego kontaktu z ludźmi, że każdy człowiek wydałby mu się taki?

Gdy tylko stanęli przed gabinetem Ivana ten puścił rękę ukochanej. Nadal starał się unikać jej wzroku, jednak nie zdołał tego zrobić, bowiem brunetka pogładziła go po policzku, a na odchodne ucałowała go w drugi. Na koniec pożegnała się i poszła dalej w towarzystwie siostry.

Ivan wszedł do pokoju i zamknął drzwi na klucz. Nawet nie zaczął pracować a już czuł, że jego dzienny limit na rozmowy z ludźmi właśnie się wyczerpał. Usiadł na fotelu z widokiem na okno i wpatrywał się w rozciągający się wokoło, miejski krajobraz - betonowe budynki bardzej przypominające bunkry aniżeli mieszkania, asfaltowe drogi, chodniki ułożonej z kolorowej kostki brukowej - to wszystko wzbudzało w nim zarówno podziw, jak i obrzydzenie. Nie rozumiał jak ludzie mogli mieszkać w podobnych miejscach, ale wolał nikogo nie oceniać, niech każdy żyje jak chce.

Podszedł do okna i otworzył je szeroko. Chłodne powietrze wpadło do pomieszczenia, w którym temperatura gwałtownie się obniżyła. Ivan zamknął oczy i cieszył się wiatrem, który coraz mocniej okalał całe jego ciało. W tym samym momencie do jego nozdrzy doleciała silna woń spalin i dymu, które u chłopaka wywołały nieprzyjemne dreszcze. Smród wypełnił pokój dając iluzje, jakby palono w nim papierosy. Ivan z niesmakiem spojrzał w stronę ulicy. Zastanawiał się, czy wszyscy ci mieszkający nieopodal ludzie naprawdę chceli tu przebywać, czy może nie mieli wyboru, i dlatego godzili się na takie warunki.
Odwrócił się i oparł o parapet. Gdzieś tam cicho, podświadomie liczył, że w drzwiach jak zwykle pojawi się Yao, z którym od słowa do słowa zawiążą niezobowiązującą pogawędkę. Coraz bardziej ciekawiła go kwestia, którą Chińczyk próbował poruszyć już dwa razy, a która nie zdołała dojść do skutku. 

Stał tak kilka sekund, aż zrezygnowany zamknął okno. Yao nie przyszedł, co wywołało u blondyna niespodziewany zawód. Cóż, z resztą, jak miałby wejść, w końcu Ivan sam zamknął drzwi na klucz...

Usiadł przy biurku i niechętnie wyjął kilka przydzielonych mu na ten dzień dokumentów, jednak jego myśli nie miały zamiaru skupić się na pracy, cały czas myślał o spotkaniu z Tatianą. Kiedyś czytał romans ze sceną, gdzie główny bohater nie umiał opanować emocji związanych z fizycznym dotykiem dziewczyny, przez co nieomal zemdlał. Cóż, do tego dnia naiwnie się z nim utożsamiał, jednak fakt ten zmienił się w chwili, gdy wypuścił rękę ukochanej, a o dziwo nic się nie wydarzyło. Przewidywał, że będzie tęsknił, że zapragnie jej więcej i więcej! Że nie będzie umiał żyć jak kiedyś, z daleka od niej. Że jego życie nagle ulegnie tak ogromnej zmianie, że któregoś dnia, po wielu nocach spędzonych na myśleniu o niej nie zniesie rozłąki i się jej oświadczy, aby już zawsze być blisko ukochanej, jednak... Ku jego zdziwieniu, nie czuł zupełnie nic - ani szczęścia, ani strachu. No, może wyjątkiem była odrobina ekscytacji związanej z nową sytuacją, ale to ostatnio zdarzało się ostatnio dosyć często. Jednak miłość... czym właściwie była miłość? Czy on w ogóle kochał Tatiane? A może kochał, ale sam o tym nie wiedział? Tak! Na pewno ją kochał, ale nie rozumiał, że to o to chodziło! Może odczuwał emocje w mniejszym stopniu od innych, dlatego tak tego nie przeżywał..? Chociaż z drugiej strony tyle słyszał o uczuciach, które wręcz zapierają dech w piersiach, które odbierają świadomość i racjonalne myślenie. Wielokrotnie czytał o zakochaniu, często przeplatającym się z tęsknotą i nieposkromionym bólem, tak silnym, że w znacznym stopniu przewyższał ten fizyczny. Słyszał o miłości tak tragicznej, że odrzucenie przez swój obiekt westchnień powodowało samobójstwo. Czytał o uczuciach tak mocnych, że nie dało się spać po nocach, a ukochana osoba wypełniała całe dnie drugiego człowieka. Cóż, niestety sam zaczynał powoli rozumieć, że nie czuł nic takiego do pięknej brunetki. Czy to znaczyło, że jednak jej nie kochał?

- Czemu? Dlaczego...? - wyszeptał do siebie i ukrył twarz w dłoniach. Nic nie rozumiał, tak bardzo niedowierzał samemu sobie, że nie zrobiło to na nim wrażenia. Czyżby jego serce było tak lodowato-martwe, że nie było zdolne reagować? A może przez te wszystkie lata bezustannego bólu oduczył się kochać, i nigdy nie obdarzy nikogo uczuciem? Chociaż ktoś taki jak Tatiana powinien być zdolny mu pomóc, przecież była w jego oczach ideałem - zarówno piękna jak i mądra, pełna empatii i poczucia humoru. Gdy tylko na nią patrzył uśmiechał się, wydawała mu się wręcz emanować nieopisalnym blaskiem, niczym drogi klejnot. W takim razie czemu, do cholery, nie umiał jej pokochać?!

Zdezorientowany westchnął ciężko i uruchomił komputer. Ten włączył się wydając z siebie ledwie słyszalny szelest, aby za chwilę zacząć się chłodzić. Po ekranie startowym uruchomiła się ikonka firmy, gdzie wyświetliło się imię i nazwisko założyciela - Wang Yao. Rosjanin widząc je uśmiechnął się nieznacznie, przyjaciel wywoływał u niego wyłącznie dobre wspomnienia, tak naprawdę zawdzięczał mu wszystko...

- Yao musi być bardzo cierpliwy, ja nie wytrzymałbym z Lien. - pomyślał uruchamiając przeglądarkę, i gdy już miał zasiąść do pracy zorientował się, że jeszcze nie przejrzał poczty, na której dostawał ewentualne uwagi co do jego tłumaczeń, a do czego musiał się stosować. Zalogował się więc, a na samej górze strony zauważył wiadomość wysłaną z e-mailu Lien. Ah, jakże chciał się wziąć do pracy, a jednak mózg chłopaka zawsze umiał znaleźć temat ciekawszy od tłumaczenia nadesłanych dokumentów.

Yao i Lien - piękna para, której życzył jak najlepiej, chociaż nie ukrywał, że w jego ocenie nie pasowali do siebie. Wiadomo, jego opinia nie była istotna, liczyła się tylko prawdziwość ich uczuć. Wietnamka wydawała mu się dziwna, nie znał jej niemal wcale, ale uważał, że... Chińczyk zasługiwał na kogoś lepszego. Sam nie rozumiał skąd wzięły się te przeczucia, być może były spowodowane dawną bliskością chłopców - Yao był osobą bardzo bliską jego sercu, jedynym przyjacielem z dzieciństwa, jednym z bardzo niewielu ludzi, którzy nie widzieli w nim jedynie bezwartościowego alkoholika. Było widać jak na dłoni jak otwartym i dobrym był człowiekiem, choć trochę skrytym i nieco nieśmiałym. A na dodatek podobno nadal w jakiś sposób go lubił...

- Ahh, a gdyby tak zamienić się z Lien miejscami... Ja nie byłbym tak upierdliwy, byłbym dla Yao lepszy... - pomyślał otwierając dokument, lecz pod wpływem rozważań zesztywniał. Na samo wspomnienie myśli przeszły go lodowate dreszcze. Zaraz, co? Czy on właśnie pomyślał, że chciałby się znaleźć na miejscu narzeczonej Yao? Ale co to tak właściwie miało znaczyć? Czy chodziło mu o bycie dobrym jako cesze charakteru, czy może... nie nie nie! A gdzie tam! Tak, musiało chodzić o charakter, nie istniała inna opcja.

Blondyn rzadko kiedy się rozumiał. Szczerze mówiąc, sam dla siebie był zagadką, i to taką poważną, niezwykle trudną do rozwiązania. Często jego myśli i przeczucia kłóciły się z jego przekonaniami i słowami które wypowiadał, jednak takiego poziomu niezrozumienia nie osiągnął nigdy wcześniej. Czemu tak pomyślał? Czyżby pragnął umocnić jego przyjaźń z Yao? A może była to tylko zazdrość, ponieważ, jakby nie patrzeć, poznał Chińczyka wcześniej od Lien, i być może podświadomie rościł sobie prawo do pierwszeństwa w kontaktach z chłopakiem?

Nie miał pojęcia co o tym myśleć. A sytuacji nie poprawiało walące jak oszalałe serce...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro