Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1

Obudziły go jasne promienie słońca, które wpadały do sypialni przez duże okno i rozświetlały cały pokój. Wyjął telefon spod poduszki i podświetlił ekran, była godzina 9;17, sobota.
Leniwie przekręcił się na drugi bok i ziewnął, mimo że miał wolne to nie zwalniało go z wykonania narzuconych sobie obowiązków. Obiecał Natalii, że tego dnia wreszcie weźmie się na poważnie za  pakowanie rzeczy, i wyrzucanie rupieci, aby przeprowadzka nareszcie mogła nabrać tempa.

Zwlekł się z łóżka i powłóczywszy nogami udał do łazienki.
Od kilku tygodni postać którą widywał w lustrze przestała mu przypominać demona, znanego z wierzeń słowiańskich -  strzygę (lub jej męskiego odpowiednika). Policzki nie były już tak zapadnięte, a oczy powoli uzyskiwały nasycony, liliowy kolor. Włosy odzyskały trochę blasku i przestały nagminnie wypadać, cera nie była już trupioblada. Odkąd zaczął odżywiać się jak normalni ludzie trochę przybrał na wadzę, kości już nie odznaczały się na skórze, przestał przypominać szkielet. Co prawda nadal nie umiał jeść wszystkiego, co nie zmieniało faktu, iż przestał pić nałogowo, a głosy słyszał dość sporadycznie. Życie z dnia na dzień stawało się trochę lepsze, a przynajmniej mniej koszmarne. Wszystko dzięki Natalii i Yao...

Po porannej toalecie zszedł na dół i dorzucił do pieca. Od jakiegoś czasu polubił ciepło i blask ognia, przestał kurczowo trzymać się starych przyzwyczajeń i nawyków. Uwielbiał patrzeć na palące się drewno, i czuć  odchodzące z kominka, gorące powietrze. Teraz aby się rozgrzać nie wystarczyło sięgnąć po butelkę, trzeba było dać coś od siebie, aby móc cieszyć się przyjemnym ciepłem.

Nie zastał Natalii w domu, miała z samego rana pojechać do miasta, aby załatwić sprawy związane z przeprowadzką.
Ivan przygotował śniadanie i usiadł przy stole. Nad kubkiem czarnej kawy unosiła się ledwie widoczna smuga pary, która po chwili znikała w powietrzu. Nie pamiętał kiedy ostatni raz był tak zadowolony z życia, tak spokojny i opanowany. A jeśli dopiero teraz zaczynał być szczęśliwy? Czyżby całe jego przeszłe życie było pasmem smutku i niepowodzeń? Cóż, jedno było pewne, nareszcie miał cel do którego dążył.

Gdy chłopak kończył pić kawę telefon komórkowy zawibrował, a na ekranie ukazał się nagłówek wiadomości. Numer był podpisany imieniem ukochanej.
Na twarzy Ivana pojawił się lekki uśmiech, szybko odczytał sms'a i odpisał dziewczynie. Czyżby to ona dawała mu tyle szczęścia? Czy to dzięki niej panował nad sobą, i miał choć minimalną ochotę na wstanie rano z łóżka?

Po skończonym posiłku umył naczynia i udał się na piętro domu, a z korytarza skręcił do pokoju Oleny. Drzwi otworzyły się z głośnym skrzypnięciem, zdecydowanie powinien je naoliwić.
Rozejrzał się po pomieszczeniu i westchnął. Cóż miał zrobić z tymi wszystkimi rzeczami? Nie mógł ich tu zostawić, ale też nie miał warunków, aby wszystkie zachować. Już od dawna zastanawiał się nad zadzwonieniem do starszej siostry i zapytaniem o jej opinie, w końcu to jej rzeczy a mogła mieć inne zdanie od jego. Jednak... bał się, czego nie umiał przed sobą przyznać. Tak naprawdę nie rozumiał czego się obawiał, w końcu Olena była jego siostrą, tak samo jak Natalia, a mimo tego jedna wydawała się aniołem, a druga złym duchem...

Z ciężkim sercem zaczął pakować do pudeł stosy książek starszej siostry. W głównej mierze były to czasopisma naukowe i historyczne, od czasu do czasu jakaś fantastyka i romanse. Od zawsze podziwiał Olenę za jej zainteresowania i pasje, których on sam nie mógł odnaleźć, a nad czym bardzo ubolewał. Zastanawiał się dlaczego niektórzy tak łatwo odnajdują swój talent i powołanie, a on nie odkrył swojego aż do tej pory. Olena już będąc dzieckiem wiedziała czego chce i co potrafi, a on...?

Gdy skończył chciał zabrać się za pakowanie ubrań, jednak wolał zaczekać z tym do powrotu Natalii. Wiedział bowiem, że młodsza siostra korzystała z szafy Oleny, a także zdarzało jej się coś "pożyczyć", więc dla własnego spokoju odłożył to na później.
Nastał moment na rzeczy osobiste i pamiątki, które dziewczyna trzymała w szafladzie biurka. Uchylił drzwi szafki i zatrzymał się, poczuł drobne ukłucie w sercu co nakłoniło go do wycofania się. Nie, nie powinien tego robić, to byłoby naruszenie prywatności. Olena musiała wyrazić na to pozwolenie, tak go wychowano, i tak musiało pozostać.

Wyjął telefon z kieszeni spodni. Pamiętał okres sprzed kilku miesięcy, gdy nie miał żadnego kontaktu ze światem, a całe dnie spędzał samotnie w pokoju. Płakał opróżniając kolejną butelkę wódki, patrzył w okno widząc jedynie padający śnieg lub błękitne niebo, słuchał otaczających go szmerów, a także starał się odganiać od siebie nawiedzające go głosy. Rozmawiał tylko z siostrą, dość sporadycznie, od czasu do czasu. A teraz? Miał dziewczynę, znajomych, codziennie widział nowe osoby choćby podczas drogi do pracy. A ten telefon przypominał mu o gruntownej przemianie jaką przeszedł, w końcu musiał go mieć aby pozostać w stałym kontakcie ze współpracownikami. Dostał go od Yao. Teoretycznie tylko osoby na wyższych stanowiskach miały telefon służbowy, no ale, nie wiedzieć czemu, on również został zaliczony do elitarnej grupy. Sam nie miał pojęcia dlaczego.

W kontaktach miał zapisane numery obydwu sióstr. Jeden był używany sporadycznie, drugi wcale. Odkąd zapisał dane Oleny miał opory by zadzwonić, mimo, że bardzo tego pragnął. Ile to już lat nie słyszał jej głosu na żywo, podczas rozmowy...?

Wybrał numer i zawahał się nawiązania połączenia. W głowie pojawiły mu się różne scenariusze, głównie te złe, w których siostra krzyczy i drwi z niego, wypomina dawne błędy i zachowania, a następnie rozłącza się wściekła.
Odłożył telefon do kieszeni.
Ręce trzęsły mu się na samą myśl konfrontacji ze wściekłą Oleną, wspomnienia wróciły do niego w ułamku sekundy. Zanosząca się płaczem mała Natalia, wyprowadzona z równowagi Olena i on - obojętny i zimny, w pewnym momencie nawet uśmiechnął się złośliwie, jakby rujnowanie rodziny sprawiało mu przyjemność.
Starsza siostra opuściła dom i już nigdy do niego nie wróciła. Jedynie jej chłopak przyszedł kilka dni po ucieczce i zabrał najważniejsze rzeczy, a po szybkim "dowidzenia" ulotnił się szybciej, niż się pojawił.
Cała ta sytuacja mocno odbiła się na Natalii, dziewczynka przybrała maskę silnej i niezależnej, mimo młodego wieku wykonywała wszystkie obowiązki w dodatku opiekując się starszym bratem. Wielokrotnie słyszał, jak w nocy szlochała w poduszkę, a następnego dnia wychodziła do szkoły z fałszywym uśmiechem i podkrążonymi oczami. Jednak mimo tak trudnej sytuacji nie poddała się, dalej robiła wszystko co w jej mocy, aby Ivanowi niczego nie brakowało, i aby żył szczęśliwy, o ile w ogóle można tak  nazwać kilkuketnią wegetacje...

Nie dziwił się Olenie, teraz już nie. Każdy oprócz Natalii go zostawił, nikt nie potrafił z nim wytrzymać, więc nie mógł wymagać od siostry, aby była wyjątkiem. Pragnął ją przeprosić, nawet jeśli nie miałaby zamiaru mu wybaczyć. Codziennie myślał o spłacie długu rodzinie, która go wychowała, problem polegał na tym, że nie miał śmiałości choćby pokazać im się na oczy...

Spakował wszystko co mógł do pudeł które przeniósł na parter. W ciągu zaledwie kilku godzin kartony wypełniły pustą przestrzeń salonu, co absolutnie mu nie przeszkadzało. Ivanowi wydawało się nawet, że dzięki temu zrobiło się trochę weselej, a przynajmniej mniej ponuro.
Do umownego powrotu Natalii pozostało około pół godziny, więc udał się do pokoju rodziców, aby zacząć sprzątać i tam.
Wchodził do niego bardzo rzadko, zawsze miał ciarki przebywając przy starym łóżku. Zazwyczaj będąc w dawnej sypialni rodziców ogarniały go różne emocje, od nieuzasadnionej złości po dziwną radość, czego w żaden sposób nie umiał wytłumaczyć.
Tak też było i tym razem, gdy tylko wszedł do środka i postawił pudła na dywanie ogarnął go smutek. Miał ochotę wybuchnąć płaczem, sięgnąć po żyletkę i wrócić do zadawania sobie bólu. Wyczuwał wokół siebie czyjąś obecność, odnosił wrażenie bycia obserwowanym, ale zignorował uczucie.

- Dobrze więc, skoro nie umiałem zrobić porządku w garderobie Oleny, to chociaż tutaj mi się uda - pomyślał, i otworzył ogromną szafę, z której od razu poczuł mocną woń perfum. Na wieszakach wisiały sukienki i płaszcze, także garnitury ojca.
Bez namysłu zaczął w nich przebierać, odkładając co ładniejsze na sprzedaż lub dla biednych. Co jakiś czas zatrzymywał się i patrzył na coś z nostalgią, podczas gdy przed oczami pojawiała mu się śliczna, uśmiechnięta Elena, lub poważny Maksymilian. Mimo sentymentu nie odkładał niczego "na pamiątkę", wiedział bowiem, że z takich decyzji nigdy nie wychodzi nic dobrego.

- Ivan! - usłyszał znajomy głos, i odwrócił się w stronę drzwi. Po skrzypiących schodach wchodziła Natalia, która weszła do sypialni rodziców i spojrzała na brata zdziwiona. - A więc jednak ty postanowiłeś to ogarnąć.

- Tak. Wybierz co chcesz zachować, reszte wyrzucimy lub oddamy. W porządku? - odparł wyjmując z szafy ostani garnitur ojca, który odłożył na łóżku.

- Oczywiście, ale... może Olena chciałaby coś dla siebie? - powiedziała dziewczyna cicho i odwróciła wzrok. - Wiesz... mimo wszystko ona też była ich córką.

- Dobry pomysł. W takim razie zadzwoń do niej i poproś o krótką wizytę, jeśli będzie chciała usunę się na ten czas z domu... - mruknął i posmutniał, przypomniawszy sobie ich ostatnie spotkanie, pełne krzyku, wyzwisk i nienawiści. Poczuł jak łzy napływają mu do oczu, więc odwrócił się do siostry plecami i stanął przy oknie.

- Ivan... - Natalia szepnęła, podeszła do brata i objęła go od tyłu. Poczuł na plecach ciepło jej ciała, co wywołało u niego dreszcze. Położył rękę na jej dłoni i uścisnął ją. W tym także momencie usłyszał bicie jej serca, była tak blisko przez cały ten czas, czemu wcześniej jej nie doceniał? Jak mógłby się za wszystko odwdzięczyć? Gdyby nie ona... już dawno by nie żył.

- Zadzwoń do Oleny, przy okazji niech weźmie rzeczy z szuflady jej biurka. - powiedział drżącym głosem i odsunął się od dziewczyny. Nie chciał się rozpraszać, miał zamiar dziś skończyć z ubraniami rodziców, a pozostało mu jeszcze trochę pracy.

- Rozumiem - Natalia odeszła kilka kroków i zatrzymała się w drzwiach. Niepewnie zerknęła na brata, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech - Tylko się nie przemęczaj - dodała i poszła do siebie.

Ivan westchnął i otworzył dużą komodę. Tutaj także zaskoczył go mocny zapach perfum, który zniknął równie szybko jak się pojawił. Zaczął od najwyższej szuflady, którą opróżnił w mgnieniu oka. Przeszedł do drugiej, a ta była wypełniona szalikami, czapkami i chustami, które postanowił oddać do oceny Natalii. Na sam koniec zajął się najniższą szufladą wypełnioną prześcieradłami. Wyjął je ostrożnie i położył na podłogę, i gdy już miał zamykać szufladę zauważył coś na jej dnie. Zaskoczony sięgnął w głębie mebla, i wyjął z niego kilka kartek. Pobieżnie przeczytał ich treść i odwrócił się w stronę drzwi aby mieć całkowitą pewność, że Natalia tego nie widziała. Złożył kartki na pół i szybkim krokiem poszedł do swojego pokoju. Zamknął drzwi i usiadł na łóżku, ponownie wlepił wzrok w znalezisko analizując jego treść. Wstał i zaczął nerwowo okrążać pokój. To było coś, o czym do tej pory nie miał pojęcia, ale nie chciał niepotrzebnie nakręcać afery. Po zastanowieniu schował kartki w biurku i westchnął głęboko. Serce waliło mu jak szalone.

- Może Olena będzie wiedziała coś na ten temat...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro