Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#9

-Halo? -z głębokiego zamyślenia wyrwał ją głos wydobywający się z słuchawki.

Zamarła. Ktoś odebrał. Ktoś był posiadaczem tego numeru. Ivan nie wymyślił go sobie, nie ubzdurał. Pytanie tylko kim była osoba, która odebrała?

-D-Dzień dobry. -odparła nieśmiało tonem, jakby w roztargnieniu wpadła na kogoś na stacji kolejowej, i nie umiała się wytłumaczyć co zaszło i dlaczego.

-Kto mówi? W czym mogę pomóc?
-powiedziała osoba po drugiej stronie.

Natalia szybko zdała sobie sprawę, że bez wątpienia był to mężczyzna, człowieka zza drugiej strony słuchawki charakteryzował delikatny, acz wyraźnie męski głos. Oprócz tego osoba ta prawdopodobnie była obcokrajowcem, świadczył o tym lekki, wschodni akcent. Niestety nic więcej nie umiała powiedzieć na podstawie samego głosu, choć dla niej i tak był to znaczący trop.

-Ch-Chciałabym przeprosić za przeszkadzanie, ale... znalazłam ten numer w zeszycie brata, i byłam ciekawa do kogo należał. -powiedziała dziewczyna nie owijając w bawełnę, nigdy jakoś specjalnie nie potrafiła kłamać, a sytuacja nawet tego nie wymagała.

-Ah tak? A jak się brat nazywa? -osoba po drugiej stronie odpowiedziała po chwili ciszy.

-Ivan Braginski, proszę pana.

Po odpowiedzi jakiej udzieliła, Natalia zdawała się usłyszeć westchnienie spowodowane zdziwieniem, a może niezrozumieniem? Trudno orzec. W każdym razie nieznajomy mężczyzna musiał się bardzo zdziwić, bo przez dłuższą chwilę milczał, co wprawiło dziewczynę w zakłopotanie.

-Zna Pan mojego brata? -odezwała się w końcu nie mogąc znieść napięcia.

-Tak, znam. -odparł mężczyzna cicho i odchrząknął głośno. -Może ujmę to lepiej jako "znałem", bowiem nie rozmawiałem z nim od lat.

W tym właśnie momencie nadzieja Natalii zgasła. Dawno się z nim nie widział... To było równoznaczne z stwierdzeniem, że dana osoba go nie obchodzi, bo znaczyła coś dla niego tylko i wyłącznie w przeszłości...

-D-Dziękuję panu za rozmowę... -wydukała cicho i już chciała odłożyć słuchawkę, gdy usłyszała wybijający się głos mężczyzny.

-Czekaj, nie rozłączaj się jeszcze! Co u Ivana? Wszystko w porządku? Nie odzywał się od momentu wyjazdu do Europy Środkowej, chyba do kuzynostwa.

Dziewczyna zamarła w pozycji sprzed chwili, i niepewnie ponownie przyłożyła słuchawkę do ucha.

-Ile pan znaczył dla braciszka? -zapytała cicho.

-Nazywam się Wang Yao. -odparł po chwili milczenia, a imię które usłyszała dziewczyna sprawiło, że przez dłuższy moment nie była w stanie wykonać żadnego ruchu, ani wydobyć z siebie jakiegokolwiek odgłosu. Czas się zatrzymał, mózg przestał przetwarzać informacje.

-T-Ten Wang? Najlepszy przyjaciel brata z podstawówki? -odezwała się po chwili, gdy udało jej się coś przypomnieć.

-Ah, więc mnie pamiętasz. Cieszę się, byłaś wtedy taka malutka.

Czyli on też ją pamiętał, w końcu miał do tego prawo. Natalia w momencie poznania Wanga miała jedynie cztery lata co sprawiało, że naturalnie mogła go nie zapamiętać. Jednak chłopak dosyć często przebywał u ich w domu, rodzice wschodnich Słowian bardzo szybko złapali dobry kontakt z nowo przyjezdnymi, i ochoczo zapraszali chłopca do siebie w odwiedziny.

Natalia niezbyt dobrze pamiętała relacje brata z chińczykiem, jednak nie przypominała sobie, aby cokolwiek między nimi zaszło. Przez chwilę nawet miała nadzieję, że będzie mogła poprosić Wanga o pomoc, ale... sprawy między nimi były zbyt przedawnione, w końcu od ich ostatniego spotkania minęło 13 lat, każde poszło w inną stronę i inaczej przeżyło dotychczasowe życie, to się nie mogło udać.

-Natalio, czy możesz dać mi Ivana do telefonu? -zapytał chłopak po dłuższej chwili spowodowanej zamyśleniem blondynki.

To zdanie ściągnęło dziewczynę na ziemię, przecież nie dzwoniła dla pogaduszek, a żeby pomóc bratu. Szybko pozbierała myśli i wracając do rozmowy była już znacznie pewniejsza siebie.

-Wang, nie będę ci kłamać... -zaczęła spokojnie i westchnęła. -Z Ivanem jest źle, bardzo źle. On... prawdopodobnie ma depresję, a ja... nie umiem mu pomóc. Zostaliśmy sami... Prosiłam o pomoc Olene i naszego kuzyna Feliksa, ale bez rezultatu... Nie posiadam zbyt dużo pieniędzy, ale mogłabym wysłać go na terapię. Wiem jednak, że on by się na to nie zgodził... Potrafi świetnie udawać, i szybko by go wypuścili myśląc, że zdołali go wyleczyć. Ja... -przerwała nagle i zamyśliła się. -Sama nie wiem po co zadzwoniłam, to takie egoistyczne z mojej strony... Wybacz, już nie przeszkadzam. Zapomnij o tym telefonie. -dodała po chwili i odłożyła słuchawkę.

Przez chwilę siedziała nieruchomo wpatrując się w stary, zniszczony telefon. Nie, nie mogła zaangażować w to kogoś, z kim Ivan od dawna nie miał kontaktu, i kto (jeśli by się na to zdobył) zrobiłby to tylko i wyłącznie z grzeczności. Braciszek nie miał przyjaciół. Ani przyjaciół, ani rodziny, ani znajomych. Był po prostu sam.

Z resztą Wang od lat był dla nich obcy, nie widzieli się przez ponad dekadę. Obaj byli dla siebie po prostu elementami z przeszłości, kiedyś może i coś dla siebie znaczyli, ale nie miało to pokrycia w teraźniejszości. Wang na pewno dobrze sobie radził w życiu, pewnie ukończył szkołę z wysokimi stopniami, bo zawsze był bardzo zdolny. Pewnie poszedł na studia które właśnie skończył. Pewnie znalazł dobrą pracę i właśnie planuje ślub z miłością swojego życia. Tak, taka musiała być bolesna dla Natalii prawda, nie mogła liczyć na pomoc chińczyka. Każdy miał własne problemy, a wciąganie w nie osób trzecich nie należało do mądrych i dogodnych rozwiązań.

Wiedziała, że tego dnia już nie zdąży na uczelnie. Odłożyła więc notatnik brata na miejsce i powróciła do łóżka, nikogo chyba nie zdziwił by fakt, że przeprowadzając rozmowy sprzed chwili straciła całe siły.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro