#50!
"Czy niepewny swojego uczucia może upewniać w nim innego? Czy wyznanie nie mające pewności będzie szczere, nieprzemijalne? Czy miłość może być wieczna, przetrwać lata uśpienia, aby obudzić się na nowo ze zdwojoną siłą? Czy "Miłością życia" jest jedna konkretna osoba, czy zbiór kilku najlepiej dopasowanych?"
Natalia czytała książkę czekając na ociągającego się brata. Podstawy filozofii, po co jej to? Czy miłość nie była na tyle oczywista, aby wiedzieć kiedy się ją czuje? Czyż nie należała do swego rodzaju rzeczy naturalnych, oczywistych dla osoby? Cóż, pewnie nie, bo gdyby tak było, nie powstawało by tyle książek dedykowanych zakochaniu, których sensu ona nie widziała.
Spotykała się z Alfredem. Krótko bo krótko, ale jednak. Był to jej pierwszy chłopak, więc nie miała doświadczenia w takich sprawach jak związek. Wielu próbowało ją namówić do chodzenia, jednak możliwość ta pojawiła się dopiero teraz, w momencie usamodzielnienia się Ivana. Teoretycznie od dawna mogła robić co chciała, a jednak ograniczeń było więcej niż domniemanej swobody. Cały czas uzależniona od stanu brata, od jego humoru i zachcianek. Czasami powracając do domu miała cichą nadzieję zastać go martwego. Te myśli nasilały się, jeśli dzień wcześniej zastała dom (i samego Ivana) w totalnej rozsypce: ziąb, puste butelki walające się po podłodze, śmieci, porozrzucane rzeczy, i oczywiście śpiący na podłodze brat. Ah, sama niedowierzała, że jeszcze tak niedawno każdy jej dzień wyglądał w ten sposób. Jak to się stało, że Ivan tak szybko się przełamał i wyszedł do ludzi? Jak panował nad chęcią wypicia czegoś mocniejszego? Brał leki, czy miał tak silną wolę? A może to ona nie zauważała jak bardzo cierpiał w głębi duszy?
-Wybacz, że czekałaś. - powiedział schodząc po skrzypiących schodach. -Musiałem zamaskować sińce pod oczami. - dodał, a dziewczyna spojrzała na niego zaskoczona. W tym świetle widać było, iż użył jej korektor do twarzy, czym zbytnio się nie przejęła.
-Rozumiem. Chodźmy już. - odparła obojętnie i założyła płaszcz.
Na zewnątrz zaskoczyło ją świecące jasno słońce, którego promienie odbijały się od ostatków śniegu, i docierały wprost do jej oczu. Mocne światło przyprawiło ją o mdłości, zniesmaczona zakryła oczy, znacząco zmniejszając natężenie niechcianych promieni. Chyba już wolała śnieżycę.
-A ledwie kilka godzin temu lało... - pomyślała i niechętnie odsunęła dłoń. Zdecydownie za jasno.
Wsiedli do samochodu i w milczeniu przebyli większość drogi. Natalia podjechała na parking firmy i wyłączyła silnik. Westchnęła ciężko. Ivan chciał wysiąść, jednak dziewczyna zatrzymała go zdecydowanym pociągnięciem za rękę. Zdziwił się, czując na sobie ciepło dłoni młodszej siostry.
-Ivan, jesteś pewien, że chcesz sprzedać nasz dom? - zapytała cicho.
Chłopak posmutniał i odgarnął długie blond włosy za ucho dziewczyny, chcąc spojrzeć jej w oczy. Unikała jego wzroku.
-Jeśli jesteś do niego zbyt przywiązana, nie róbmy nic przeciw sobie. - odparł ze smutkiem, i wydostał rękę z jej uścisku. -Nic na siłę.
-Ja... już zrobiłam zdjęcia, zapisałam najważniejsze dane. W nocy rozeznałam się w cenach, powinniśmy znaleźć kupca, jest popyt na domy na odludziu, z dala od osad, za to blisko natury... Byłoby nas stać na ładny domek na obrzeżach miasta. Jednak... czy zmiana środowiska ci nie zaszkodzi? - zapytała ze łzami w oczach, ledwo panując nad emocjami.
Ivan pokiwał głową niedowierzając. Natalia nadal nie umiała myśleć o sobie, dbać o własne interesy i komfort. Czemu tak o niego dbała, skoro był zupełnie bezużyteczny i bezwartościowy?
-Jesteś zbyt dobra. - chłopak uśmiechnął się ciepło i pogładził siostrę po rumianym policzku. Wyglądała prześlicznie, była piękniejsza od wszystkich kobiet znanych z drogich obrazów. Każdej było daleko do uroku troskliwej i uroczej Natalii o wielkim sercu.
- Nie martw się o mnie, rób co należy. Teraz zacznij myśleć o sobie, ta przeprowadzka pomoże Ci w rozwoju i poprawi komfort życia. Przestań wreszcie oceniać wszystko pryzmatem "jak to wpłynie na Ivana", zacznij cenić swoje uczucia. Chcę twojego szczęścia. - powiedział ciepło i czule musnął jej policzek, a następnie wysiadł z samochodu i poszedł do pracy nie oglądając się za siebie. Nie chciał dawać siostrze powodów do smutku, a jego przeszklone spojrzenie na pewno nie utwierdziło by jej w przekonaniu, jakoby przeprowadzka była dobrą decyzją.
Przekroczył próg firmy i pewnie skierował kroki ku windzie. Dawno nie był tak zdecydowany w swoim postanowieniu, pragnął odmienić siebie i całe swoje życie. Przestać wreszcie być ciężarem, nie wywierać presji na ukochanych osobach, być samodzielnym i niezależnym... Kiedyś nieosiągalne, teraz niemal na wyciągnięcie ręki. Musiał jeszcze trochę nad sobą popracować, aby wszystko się ułożyło.
Wjechał windą na swoje piętro. Kierujac się w stronę gabinetu minął kuchnie, w której zauważył zapatrzoną w telefon Marię. Nie miał ochoty z nią rozmawiać, na pewno nie teraz. W tej chwili miał do załatwienia coś znacznie ważniejszego, w pewnym sensie nie cierpiącego zwłoki. Nie był dobry w przekazywaniu uczuć, nigdy także nie miał sposobności do intymnych wyznań i rozmów o uczuciach. Teraz to się miało zmienić, już wkrótce świat miał się dla niego poszerzyć, stać się piękny, wesoły i pełen barw.
Wszedł do gabinetu i położył teczkę na fotelu. Chwycił kartkę papieru i długopis, a następnie napisał na niej jedno krótkie zdanie. Włożył kartkę do koperty i zakleił ją. W widocznym miejscu dodał podpis "do Tatiany".
Wyszedł z pokoju i udał się w stronę aneksu kuchennego. Jego dłonie zaczęły drżeć, czoło zlał pot. Nogi w sekundę stały się jak z waty, nie umiał opanować szybkiego bicia serca. A jeśli to zbyt gwałtowne? Czy idealna kobieta, najpiękniejszy dar jego życia, będzie gotowa, na...?
Wszedł do kuchni i stanął nad Marią. Jego ogromny cień przykrył prawie całą postać dziewczyny, która zauważyła go dopiero w momencie, gdy był już bardzo blisko.
-Ah, Ivan! Co tam u ciebie, jak życie? - zapytała wesoło i uśmiechneła się miło.
-Wybacz, nie mam teraz zbyt wiele czasu. Czy mogłabyś to przekazać siostrze? Nie będę miał dzisiaj czasu przyjść na lunch podczas przerwy. - powiedział kładąc kopertę na stole tuż przed dziewczyną.
-Ah, oczywiście, nie ma problemu. Jednak, czy to aż tak ważne? - mruknęła patrząc na twarz chłopaka, na której malowała się niepewność.
-Tak. Będę wdzięczny, jeśli jej to przekażesz. Muszę już iść, na razie. - odparł wymijająco i wyszedł równie szybko jak wszedł.
Wrócił do siebie i spojrzał na zegarek. Za dziesięć minut miał zaczynać pracę, a tu jeszcze cały dzień etatu... Ehh, musiał chwilowo zapomnieć o planach na popołudnie, i zająć się czymś produktywnym.
Jeszcze przed czasem zabrał się do pracy, w której bez reszty się zatracił. Przynajmniej to umiał wykonać dobrze.
***
-Czy jeśli zacząłem pracę dziesięć minut przed czasem, to mogę skończyć wcześniej? - powiedział sam do siebie i bez zastanowienia wyłączył komputer. Wykonał wszystkie zlecone mu zadania, sprawdził każdy tekst trzy razy, wszystko powinno być w porządku.
Opuścił gabinet jak najciszej umiał, wciąż nasłuchując działań współpracowników. Na szczęście nie spotkał nikogo ani na korytarzu, ani w windzie. Miła pracownica recepcji znała go na tyle dobrze aby wiedzieć, że zazwyczaj wychodzi wcześniej, więc nie zwróciła na niego najmniejszej uwagi.
Udał się w stronę kawiarni, do której to jakiś czas temu udał się z Tatianą, i w której chciał się spotkać tego dnia. Usiadł przy stoliku i zamówił kawę, uznał za niegrzeczne zajmowanie miejsca bez kupienia czegokolwiek.
Serce waliło mu jak młotem. Czy aby na pewno chciał się z nią zobaczyć? Czy oboje byli gotowi na postęp w ich relacji? Właściwie dziewczyny nikt o zdanie nie pytał, a jeśli będzie przeciwna? Jeśli odpowie odmownie na pytanie, które chciał jej zadać? Czy w ogóle czuła coś do niego, czy może cała ich relacja była tylko nadinterpretacją odseparowanego od realiów świata, samotnego mężczyzny? Wymyślił sobie to wszystko?
-Ivan! ~ - usłyszał wołanie, i ocknął się z zamyślenia. W drzwiach stała uśmiechnięte uosobienie ideału, przynajmniej w jego ocenie. Miła, urocza, czuła, sympatyczna... miała wszystko, czego szukał. W dodatku piękna i zgrabna, perfekcja w czystej postaci, bez wad i uchybień. Serce radowało się na sam jej widok, więc to chyba była miłość?
-Witaj. - powiedział gdy wstał od stolika i ucałował dziewczynę w wierzch dłoni. Jej ciemne, niemal czarne włosy opadały na ramiona, a oczy, mimo brązowego zabarwienia, lśniły blaskiem podobnym do księżycowego. Uśmiech rozświetlał symetryczną twarz, i wprowadzał na niej błogi wyraz. Przypominała mu anioła. Zbyt dobrego i idealnego dla niego.
Zamówili gorące napoje i rozmawiali dłuższą chwilę. Tatiana należała raczej do cichych i spokojnych osób (w przeciwieństwie do jej siostry), jednak gdy miała temat do umówienia potrafiła nadawać godzinami, a tak mu się przynajmniej wydawało.
Patrzył na jej prosty nos, pełne usta, i wysokie czoło które okalały pasma ciemnych włosów. Mógłby patrzeć na nią godzinami.
-Ah, Ivan. - przerwała nagle wywód i wyciągnęła z torebki papierową kopertę. -Ja tu się rozgadałam, a ty chciałeś się spotkać i o coś mnie zapytać. - powiedziała i uśmiechneła się przepraszająco.
-Faktycznie... - odparł, i nieśmiało chwycił jej dłoń. Przy jego ręce, tak bladej i lodowato zimnej, wydawała się gorąca, niemal parząca. Miała gładką skórę, nie skalaną bliznami. Idealna, miękka niczym jedwab.
-Tatiano, ja... - zaczął nieśmiało, i odwrócił wzrok. Dziewczyna patrzyła na niego wyczekująco, teraz już nie mógł się wycofać.
-Pewnie domyśliłaś się, że ja... chyba czuję do ciebie coś więcej, niż tylko przyjaźń.
Brunetka spąsowała i odwróciła wzrok. Po chwili zerknęła na blondyna nieśmiało, jednak z pewnym uroczym rozbawieniem.
-Cóż... po tym co ostatnio zaszło między nami... ciężko byłoby się nie domyślić... - odparła cicho, i mocniej ścisnęła jego rękę.
-Zatem, Tatiano... - Ivan wziął głęboki oddech i zacisnął wolną pięść. Nie mógł się teraz wycofać, był zbyt blisko osiągnięcia kolejnego szczebla na drabinie szczęścia. Targały nim jednak wątpliwości. A jeśli się nie zgodzi? Co, jeżeli nie brała tego wszystkiego na poważnie? Co wtedy zrobi?
Uspokój się. - pomyślał, i na dłuższą chwile zamknął oczy. Nauczył się, aby stawiać na pozytywne myślenie, przestać być przesadnie krytycznym. Tatiana to dobra osoba, i nawet jeśli mu odmówi, to na pewno w delikatny, wyważony sposób, nie będzie chciała sprawić mu bólu czy przykrości. W takim razie czego się bał? Odrzucenia? Czegoś, na co przygotowany był najbardziej?
-Tatiano, czy zechciałabyś zostać...- urwał na chwilę, i przełknął ślinę. Obawiał się, że zaraz usłyszy głosy, że obłęd zawładnie nim i wystraszy brunetkę. Usłyszy ich szepty tuż obok siebie, poczuje na sobie ich spojrzenia, a wszędzie wokół obecność. Gdy Tatiana to zobaczy, gdy zda sobie sprawę, że jest niespełna rozumu... Ucieknie! A potem nigdy się do niego nie odezwie, wybiegnie potykając się o własne nogi, zostawi go, nie wróci do jego życia! Co wtedy...
-Czy zostaniesz... moją dziewczyną? - dokończył z trudem, i opuścił głowę, dopiero po chwili zdając sobie sprawę jak niewielkie miał szanse na odniesienie sukcesu.
Nagle dziewczyna puściła jego dłoń i wstała. Krzesło zaszurało. A więc jednak, nienawidzi go, teraz wyjdzie, i już nigdy się nie spotkają... Albo się zobaczą, ale będzie patrzyła na niego z obrzydzeniem, na zawsze utrzyma dystans, już nigdy nie będzie tak samo... A mógł milczeć...
-Ivan... - usłyszał jej słodki głosik, a potem poczuł czyjś dotyk na policzku. Podniósł głowę, tuż nad nim stała Tatiana, miała łzy w oczach, uśmiechała się.
Dziewczyna z gracją usiadła mu na kolanach i objęła blondyna swoimi smukłymi ramionami. Złapała w dłonie jego policzki i spojrzała prosto w oczy, aby po chwili złączyć ich usta w namiętnym pocałunku.
-Zostanę~ -to jedno, jakże krótkie słowo, rozbrzmiewało w jego głowie jeszcze wiele dni później.
*** *** *** *** *** *** *** *** *** *** *
Tak więc oto koniec części pierwszej, yeeey! Ci którzy mnie obserwują wiedzą, że postanowiłam podzielić to coś (bo książka to to na pewno nie jest) na dwie części, z uwagi na różnice tematyczne i problematykę, na której skupiała się fabuła.
Szczerze mówiąc nie sądziłam, że wytrwam w pisaniu tego, nawet do końca pierwszej części, bo w sumie nie ma tu nic ciekawego i wyjątkowego, także nie wiem skąd się wzięły osoby które to czytają xD
Chciałabym podziękować tym, którzy zostali ze mną mimo tego jak słabe jest to coś, i którzy regularnie marnują kilka minut życia na przeczytanie kolejnego rozdziału.
Pomyślałam, że chętni (jeśli się znajdą) mogliby tu napisać którą postać polubili najbardziej i dlaczego, oraz która najmniej przypadła im do gustu.
Można też zadawać pytania, a jeśli się ich trochę zbierze zrobię osobny rozdział na odpowiedzi UwU
Oczywiście wszystko dobrowolnie, przyjmę do wiadomości jeśli nikt nic nie napisze xDD
Także tutaj pojawi się jeszcze informacja w momencie opublikowania pierwszego rozdziału drugiej części, więc jeśli ktoś mnie nie obserwuje to raczej się dowie xd
Dziękuję za uwagę~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro