Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#43

-Ivaaaaan~ - znajomy głos powitał go już przy wejściu do wysokiego budynku. Ah, ileż można rozmawiać z ludźmi? Nie dość, że spędza przerwy w towarzystwie innych osób, to jest zaczepiany nawet przed przyjściem do pracy. Oczywiście doskonale wiedział kto go wołał, więc odwrócił się i lekko uśmiechnął, nie chcąc wyjść na niegrzecznego.

-Witaj, Mario. - powiedział łagodnie i spojrzał na biegnącą w jego stronę kobietę, która z trudem omijała znajdujące się na chodniku zamarznięte kałuże. -Pięknie wyglądasz, to nowy płaszcz? - dodał po chwili.

-Ah, zauważyłeś... - odparła a jej policzki gwałtownie spłonęły rumieńcem. Mimo, że spod czapki, grubego szalika i długiego płaszcza niewiele było widać, nawet Ivan musiał przyznać, że współpracownica ewidentnie nie należała do osób uznawanych za "przeciętne", aż miło było na nią popatrzeć. Jeszcze kilka dni temu nabrał by się na jej niewinną buźkę, lecz teraz wiedział jak jej wygląd mógł zmylić człowieka. Pod maską tej cichej, niewinnej istoty mieszkał istny diabeł. Oczywiście, raczej w dobrym tego słowa znaczeniu, o ile takie istniało...

Chcąc zachować się jak dżentelmen otworzył drzwi szeroko i wpuścił kobietę przed siebie. Cóż, nie należał do najprzystojniejszych mężczyzn w okolicy, więc przynajmniej kulturą mógł jakoś zyskać w oczach innych ludzi.

-Ah, jesteś taki kulturalny. Tatianie trafił się idealny mężczyzna. - westchnęła i weszła do budynku wodząc rozmarzonym spojrzeniem w kierunku chłopaka.

-Nawet nie wiesz w jak wielkim jesteś błędzie. - pomyślał blondyn, ale milczał. Niech żyje w świecie, w którym jego osoba ma jakąkolwiek wartość.

-A właśnie, jak się udała randka? - zapytała i uśmiechneła się szeroko, najwyraźniej żądna świeżych wiadomości.

Akurat ten temat nie zupełnie pasował Ivanowi, wolałby porozmawiać o czym innym, ale cóż, chyba nie było możliwości, aby cały akcja "plotkowanie" go ominęła. W końcu trafił do jednej windy z kobietą, która najwyraźniej bardzo, ale to bardzo chciała znać przebieg wczorajszego spotkania. Nie miał szans w tym nierównym starciu.

-No... było... dobrze. - odpadł niepewnie. Doskonale zdawał sobie sprawę, że będzie musiał rozwinąć myśl, bowiem żadna kobieta nie była by usatysfakcjonowana trzema słowami w ramach opisania romantycznego wyjścia z jej siostrą. W dodatku pierwszym słowem było no...
-Poszliśmy na kawę. Rozmowa była całkiem interesująca, czas upłynął mi bardzo szybko. Tatiana to niezwykle piękna kobieta, wprost nie mogłem oderwać wzroku od jej głębokich oczu. Nie wiem, czy jej się podobało, ale mi bardzo. - powiedział dokładnie przemyśliwszy każde słowo. Nie mógł w końcu wyjść na buraka, ale też na nudziarza czy napaleńca. W dodatku Maria to siostra Tatiany, wypadało również dodać jakiś komplement... Ah, kobiety to dziwne stworzenia, niby tak delikatnie i spokojne, a za razem groźne jak nic innego na świecie. Powiedz złe słowo o jej siostrze albo przyjaciółce, a tu i teraz jesteś martwy. I nawet  brak jakiegokolwiek ostrego narzędzia nie byłby problemem...

Brunetka uśmiechała się mocno, aż w jej policzkach pojawiły się dołeczki. Przeszło mu nawet przez myśl, że miała przysłowiowego banana na twarzy, chociaż takie stwierdzenie nie pasowało do ładnej, młodej dziewczyny. Oczy dziwnie błysnęły, przez chwilę przypominając dwie gwiazdy na nocnym, pozbawionym księżyca niebie. Naprawdę aż tak bardzo ekscytowała się wczorajszą randką siostry? Aż tak jej zależało?

-A z resztą, nie opowiadała ci? - dodał po chwili zakłopotania, gdy Maria nic mu nie odpowiedziała.

-A pewnie że opowiadała, ale chciałam usłyszeć twoją opinię. - odparła szczerząc się jakby wygrała przynajmniej milion w totolotka.

-I? Podobało jej się, czy nie bardzo? - wydukał zaniepokojony i patrzył na reakcje brunetki. Ugh, jeśli Tatianie się nie podobało będzie miał kłopoty...

-Hm, muszę ci przyznać, że siostra miała już w życiu kilku chłopaków. Większość z nich pytałam o wrażenia z pierwszej randki, i zazwyczaj opinia Tatiany znacznie różniła się od oceny partnera. Jednak w twoim przypadku jest inaczej, siostra wydała osąd bardzo zbliżony do twojego. - powiedziała a winda zatrzymała się, po czym razem ją opuścili.

-Miło mi, że mogłem dostarczyć Tatianie dobrej rozrywki. - odparł krótko, gdyż znajdowali się nieopodal jego gabinetu. -Spotkamy się później, mam dużo pracy. Na razie. - dodał i szybkim krokiem odszedł do swojego biura.

Pospiesznie zamknął się w środku i usiadł na fotelu. Maria była miła, lubił ją, jednak nadal wolał obserwować ludzi, aniżeli wchodzić w interakcje z nimi.
Mimo, że jego stosunek do nieznajomych zmienił się, nadal nie potrafił od tak nawiązać z kimś rozmowy. Przynajmniej w pracy nie nawiedzały go głosy...

Jednakże nawet on umiał znaleźć plusy porannego spotkania z współpracowniczką, którymi były chociażby wiedza na temat wrażeń Tatiany. Wcześniej nie sądził, że wczorajsze spotkanie mogło się jej spodobać, a tu proszę. Uważał, że bankowo ją zanudził, więc ślicznotka nie miała by ochoty nawet na niego spojrzeć.

Westchnął i włączył komputer, w końcu powinien się zająć pracą a nie rozmyślaniem nad uczuciami względem brunetki.
Zastanawiał się, czy dziewczyna czuła do niego to, co on do niej. Gdy tylko się pojawiała nie mógł oderwać od niej wzroku, oszałamiała go gracją i nieskończonym urokiem. Śmiała się cichutko i skromnie, niemalże jak najlepiej wychowana dziedziczka czysto królewskiej krwi i pochodzenia. Jej długie rzęsy trzepotały niczym skrzydła motyla, a policzki od czasu do czasu zalewał słodki rumieniec przypominanący zachód słońca. Poruszała się delikatnie i z niespotykaną płynnością, jakby wcale nie stąpała po podłożu, a szybowała kilka metrów ponad ziemią.

Nim się obejrzał minęło kilkanaście minut, a on nadal siedział nie kalając się pracą. Ah, czyli to właśnie było zakochanie? Kiedy zapominasz o pracy na rzecz myślenia o dziewczynie?

-Ciekawe czy Yao tak rozmyśla o Lien... Napewno, w końcu jest jego ukochaną,  nawet się jej oświadczył... - w natłoku wzrastających uczuć wobec Tatiany, jego myśli skierowały się w stronę Yao. Ah, Yao... Ważny element jego przeszłości pojawił się w teraźniejszości, aby odcisnąć piętno swojej osoby na przyszłości chłopaka... Trochę to skomplikowane, wiedział jak trudne mogło to być dla osób, które nie znały ich historii od początku do momentu, który miał miejsce teraz.
Niby nie spędzili w życiu wiele czasu razem. Być możem lepiej od Yao poznał Feliksa czy Torisa, nawet Gilberta, ale czy któryś z nich zaprosił by go do pracy w własnej firmie? Nawet, gdyby miał najlepsze kwalifikacje do wolnego stanowiska? Nie, na pewno nie, dla samej satysfakcji nigdy by mu nie pomogli, z resztą czego mógłby wymagać od osób, którym zniszczył życie, albo przynajmniej dużą jego część...

Ale Yao... Tak dobry, miły, inteligentny chłopak. Osoba o grzejącym serce uśmiechu i nieskazitelnie czystej duszy. Mężczyzna o głębokich niczym Bajkał oczach, w których można się było przejrzeć lub utopić (w zależności od aktualnie odczuwanych emocji), i o spojrzeniu przeszywającym na wskroś, niczym tatarska strzała. Osoba o delikatnych rysach twarzy i pięknych, niezwykle czarnych włosach, które zazwyczaj wiązał w kitkę opadającą na plecy. Zawsze spokojny i opanowany, niezbyt emocjonalny, ale również ten element składał się na jego niepowtarzalną osobowość. Niby zdystansowany, a jednak ciepły i otwarty, nikomu nie skąpiący dobrego słowa. Niezwykle życzliwy i godny zaufania, Lien to ogromna szczęściara...

Ivan nie rozumiał dlaczego nie umiał się cieszyć szczęściem przyjaciela. Przecież powinno mu zależeć na jego zadowoleniu z życia i spędzaniu romantycznych chwil u boku kobiety, którą kochał. Lubił Lien, przynajmniej na tyle, na ile ją poznał, jednak mimo, że chciał, nie potrafił cieszyć się związkiem tych dwojga. Coś mu w nim nie pasowało, ale nie wiedział co. Jakby kompletnie do siebie nie pasowali, relacja Lien i Yao bardziej przypominała mu więź występującą pomiędzy zgranym rodzeństwem lub najlepszymi przyjaciółmi. Jednak co on mógł wiedzieć, przecież sam nigdy nie był w związku, a chciał się wypowiadać na ich temat. Skoro byli zaręczeni, musieli być pewni swojego uczucia względem drugiej połówki... Nie istniało inne wyjaśnienie tej kwestii.

Wziął się wreszcie do pracy, co nie szło mu zbyt dobrze. Myśli chłopaka cały czas krążyły wokół Yao, Lien i Tatiany. Cóż, jakby nie patrzeć był w odpowiednim wieku na romansowanie, ale na Boga, znajdował się w pracy! Nie płacili mu za głupie, bezsensowne rozmyślania!

Przegonił natłok myśli i skupił się na pracy. Tego dnia otrzymał jej dosyć dużo, więc starał się robić wszystko bezbłędnie, najlepiej jak potrafił.
Lubił, gdy nikt go nie rozpraszał. Nienawidził pracy zespołowej, już nawet odstawiając na bok strach i fobie społeczne. Każda osoba miała inne spojrzenie na sprawę i sposób w jaki chciałaby ją wykonać. Tymczasem podczas pracy w grupie wszyscy musieli się dogadać co do jednej wersji, co już w szkole prowadziło do mniejszych lub większych konfliktów.
Dlatego właśnie samotne biuro dodawało mu pewności siebie. Tylko on, stosy kartek i komputer, nic innego nie potrzebował.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro