Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#41

Ivan, wstawaj. - chłodno ponaglił znajomy głos, który chłopak od razu rozpoznał. Z trudem rozchylił powieki, które za ułamek sekundy ponownie zamknął. Zbyt jasno, za mało snu, nadal był cholernie zmęczony...

Usiadł na łóżku i przetarł oczy. Co się wczoraj wydarzyło? Znowu pił? Ah, cóż to za głupie pytanie, przecież to oczywiste, że pił, robił to codziennie... Wypadało by zapytać, ile wypił, skoro znalazł się w łóżku siostry? Odwalał jakieś głupoty? Opowiadał bzdety? Miał nadzieję, że nie, tylko tego by brakowało...

Po chwili zaczął wszystko sobie przypominać. Ponownie płakał, znowu go usłyszała, po raz kolejny musiała interweniować... Co ona z nim miała, już dawno powinna go zostawić, albo przynajmniej przestać reagować na jego problemy... Czyż nie byłoby jej o wiele łatwiej, gdyby zaczęła go ignorować? Żyli by w pewnym sensie osobno, niezależni od siebie. Dla Natalii byłoby to dobre rozwiązanie, nareszcie mogłaby mieć trochę luzu i swobody, ale nie zgodziła by się na to... Była zbyt dobra i troskliwa, aby chociaż pomyśleć o takim rozwiązaniu...

Poszedł do łazienki i przejrzał się w lustrze. Sińce pod oczami były widoczne jeszcze bardziej niż poprzedniego dnia, co niezbyt go poruszyło, jednakże znał ludzi i ich udawaną troskę. Ah, ten cudowny fałsz i obłuda, jakby realnie kogoś interesował jego stan. Po prostu uwielbiał te nieszczere, zaniepokojone miny i usilne próby pomocy, oczywiście również fałszywe. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nikogo nie obchodził, a ludzie starali się być mili, aby podnieść sobie samoocenę. "Patrzcie, wsparłem tego smutnego chłopaka, jestem takim prawym czlowiekiem", lub "Ojej, jestem taka dobra bo powiedziałam mu, że wszystko się ułoży! Muszę być wspaniałą osobą". Ahh, ileż razy widział to w oczach przypadkowych ludzi... I właśnie dlatego postanowił użyć korektora siostry, aby ukryć ślady świadczące o jego problemach. Skoro nie umiał się ich pozbyć, to chociaż miał możliwość schowania ich przed światem.

Po ubraniu się zszedł na dół. Natalia już siedziała przy stole i jadła śniadanie. Atmosfera między rodzeństwem była napięta, ale nie było to dla niego zaskoczenie. Siostra najwyraźniej miała go dość, chociaż tak naprawdę kto by nie miał...

-Ivan. - odezwała się gdy przełknęła łyk herbaty i postawiła kubek na stole. - Musimy porozmawiać.

-Tak? A o czym? - odparł chłopak zalewając kawę rozpuszczalną wrzątkiem. Próbował udawać obojętnego i pewnego siebie, co niezbyt mu wychodziło. Jeszcze kogoś obcego byłby w stanie oszukać, ale nie ją. Nie osobę, która znała go lepiej niż on sam siebie. Doskonale wiedział, że rozmowa raczej nie miała mieć charakteru wesołej pogawędki o pogodzie.

-Co mam ugotować, abyś to zjadła? - zapytała krótko i zamilkła. Mimo, że siedziała do niego tyłem, nadal był w stanie zobaczyć jak targały nią emocje, jak bardzo starała się nie wybuchnąć płaczem w oczekiwaniu na odpowiedź.

Chłopak przełknął ślinę. Nawet nie musiał myśleć nad odpowiedzią, była ona aż nazbyt oczywista - "Nic". Jednakże nie chciał sprawiać siostrze więcej bólu, i tak bardzo przez niego cierpiała. Zamiarzał ponownie nagiąć prawdę i jakoś zbyć temat. A może więcej go nie poruszy? Albo zapomni o wszystkim?

-I co, znowu ją okłamiesz? ~ - usłyszał za sobą, przez co zdębiał na chwilę. Tak, głos miał rację, nie mógł ponownie okłamać siostry, nie zasługiwała na to... Nie chciał powiedzieć jej nieprawdy, wolał by być szczery. Szkoda tylko, że wszystko nie było tak proste, jak mogłoby się wydawać...

-Natalio, ja... Nie przejmuj się, dam sobie radę. - odparł wymijająco i oczekiwał na reakcję siostry, która jednak nie nadeszła. Odezwał się za to głos, który najwyraźniej nadal chciał żerować na bezradności i słabości chlopaka.

-Poradzisz sobie? Chyba żartujesz! Sam czujesz, że wkrótce umrzesz, wyglądasz jak więzień Auschwitz, a mimo to nadal próbujesz kłamać? Nie rozumiesz, że ona chce twego dobra?~ - mówił upiornie, a słowa które wypowiadał zdawały się niemal ociekać jadem. Jakby chciał wyprowadzić jego psychikę spod kontroli, a następnie zupełnie dobić bezradnego młodzieńca.

-Nie poradzisz sobie, nie ma na to szans! Widzę co się z tobą dzieje! Ivan, daj sobie pomóc! - wykrzyknęła dziewczyna i gwałtownie wstała od stołu. Podeszła do brata i chwyciła go za koszule, a następnie mocno nim potrząsnęła.
-Widzisz?! Nawet ja jestem w stanie rzucać tobą niczym szmacianą lalką!

Chłopak przeraził się i nie mógł wydusić z siebie nawet słowa. Jego delikatna, urocza siostra... chciała go skrzywdzić? Zasięgnęła przemocy? Czemu? Przez niego? Czyżby nawet ją całkowicie wyprowadził z równowagi? Ale Natalię? Nie, niemożliwe, nie było takiej opcji, w końcu blondynka należała do najmilszych i najspokojniejszych osób jakie znał, takie zachowanie zupełnie do niej nie pasowało.

-Słuchaj, gdy do ciebie mówię! - powiedziała stanowczo i złapała brata za szczękę, aż poczuł na żuchwie mocny uścisk niewielkiej dłoni dziewczyny.
-Patrz tylko. - dodała, i już delikatniej podniosła rękę Ivana, tak, aby mógł ją dokładnie obejrzeć. -Sama skóra i kości... - wyszeptała i z trudem pohamowała cisnące się do oczu łzy.

Ah, czyli jednak naprawdę nie chciała, aby umarł. Zależało jej tylko na jego zdrowiu... A może udawała...? W końcu jak by to wyglądało, gdyby własna siostra chociaż odrobinę nie troszczyła się o starszego brata? Bez względu na to jaki miała w tym powód, chciała jego dobra, jej celem było po prostu uniknięcie najgorszego...
Było mu jej żal. Marzył, aby ponownie móc żyć jak normalna osoba, jak przez te kilka miesięcy przed śmiercią rodziców, kiedy to wszystko wreszcie zaczęło się układać...
Pragnął ponownie chodzić do szkoły i codziennie spotykać się z Yao. Chciał jeść obiady w towarzystwie innych dzieci, odrabiać prace domowe, bawić się... Niestety żadna z tych rzeczy nie była możliwa...

-Ivan... - potok myśli zatrzymała siostra, która załkała i nie wytrzymując rozpłakała się. Biedna, biedna dziewczyna, jakże była bezradna... Czemu los ukarał ją takim bratem? Czym sobie zasłużyła? Nikt nie powinien tak cierpieć, a zwłaszcza ona...
-Ivan. - powiedziała, gdy z trudem opanowała łzy. -Proszę, nie umieraj.

Trzy słowa.
Tylko trzy słowa...
Czy mają jakąś wartość?
Czy mogą pomóc człowiekowi, albo więcej, uratować go? Większość odpowie, że nie, bo potrzeba czynów, nie słów. Słowa nie mają mocy, są zbędne, bezwartościowe.
Mogą być nieszczere, fałszywe, przesiąknięte jadem, z resztą tak jak czyny. Wszystko może być nieprawdziwe i interesowne, a nam nigdy nie będzie dane poznać prawdy, pozostaje jedynie wierzyć swojej intuicji, lub ludziom na słowo...

Jednak dla Ivana te trzy słowa miały zbawczą moc. Prosiła go. Już nie była obojętna, już nie patrzyła biernie. Prosiła go... Czyżby to znaczyło, że naprawdę jej zależało? Była w stanie zniżyć się do takiego poziomu, aby prosić brata, aby ten nie umierał? Czyżby naprawdę chciała, aby pozostał przy życiu?

W jednej chwili podjął decyzję. Będzie walczył, nie wiedział dlaczego, ale będzie. Zdawał sobie sprawę, że nikogo nie interesował jego stan, jednak świadomość, że Natalii na nim zależało... że jeśli przeżyje, lata pracy i poświęceń siostry nie pójdą na marne... motywowała go.
Nawet jeśli cały świat miałby go nienawidzić, miałby życzyć mu najgorszego, umierania w męczarniach... dla siostry musiał się postarać.

Przez chwilę patrzył na płaczącą dziewczynę, która po jakimś czasie poszła na piętro domu.
Podszedł do lodówki i wyciągnął z niej kilka produktów. Musiał jeść, niestety nie mogło go to ominąć...
Z ogromną niechęcią zaczął robić sobie kanapkę, nie ważne z czym, byle się zapchać. Musiał jedynie wytrzymać chęć zwymiotowania i zmusić się do posiłku, tyle wystarczy.
Jeśli zacznie jeść i zignoruje obecność otaczających go zewsząd ludzi będzie dobrze.

Spakował śniadanie w chusteczkę, zdecydował, że zje w pracy. Z rana bolała go głowa, w dodatku nadal zapychał go alkohol pochłonięty wczorajszej nocy.
Na samą myśl o zjedzeniu czegokolwiek zbierało mu się na wymioty, ale wolał w tej chwili niczego nie rozważać. Tak dla własnego dobra.

Natalia zeszła z piętra chwile później. Bez słowa udała się do samochodu, a następnie razem pojechali do miasta.
Ponownie drogę przebyli w ciszy, żadne nie miało ochoty ani odwagi do rozpoczęcia rozmowy.
Dziewczyna wystawiła brata przed wysokim wieżowcem firmy Yao i odjechała.
Na brata czekał kolejny dzień w pracy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro