#37
Ivan czekał pod budynkiem firmy i patrzył na oblodzony chodnik. Bał się, ale nie było tego po nim widać, gdy się starał potrafił bardzo dobrze ukrywać emocje. Czekał właśnie na Tatianę, z którą to umówił się na kawę, oczywiście przy pomocy Marii, która to stała się swego rodzaju mostem, który ich połączył.
Jeszcze nigdy nie był na randce, zawsze odstraszał od siebie dziewczyny, dlatego także jego obawy były sto razy większe niż u osoby z minimalnym doświadczeniem w kwestii relacji międzyludzkich.
-A co, jeśli nie przyjdzie? A jeśli ucieknie gdy tylko mnie zobaczy? Może nie mówiła na serio? - myślał z chwili na chwilę stresując się coraz bardziej. Żałował że się zgodził, to wszystko na pewno było jedynie upokarzającym żartem mającym na celu jeszcze bardziej go pogrążyć. Nikt nie chciałby się z nim zadawać, a zwłaszcza ona, dziewczyna idealna...
-I-Ivan? - usłyszał cienki głosik i poczuł lekkie pociągnięcie za rękaw płaszcza. Tak się zamyślił, że nawet nie zauważył zbliżającej się do niego Tatiany, która właśnie opuściła zakład pracy.
Gdy tylko zawiesił wzrok na jej drobnej postaci uśmiechnął się mimowolnie. Wyglądała niebywale uroczo w grubej kurtce, długim szaliku i czapce z pomponem. Jej skośne, ciemne oczy błyszczały w świetle zachodzącego już słońca, a policzki lekko zarumieniły się od panującego mrozu.
-Przepraszam za spóźnienie, kierowniczka mnie zatrzymała... - powiedziała i odwróciła wzrok. Wydała mu się wtedy jeszcze bardziej rozkoszna, taka zawstydzona i niewinna.
-Nie szkodzi, ja również dopiero co wyszedłem. - odpadł uśmiechnąwszy się lekko. -Gdzie chciałabyś się wybrać? Jestem otwarty na propozycje.
-To tak jak ja, mi to obojętne gdzie wyjdziemy. - oznajmiła już trochę śmielej i rozejrzała się po okolicy. -Niedaleko jest kawiarnia. Co ty na to, żebyśmy napili się kawy lub herbaty?
-Doskonały pomysł, chodźmy więc. - to powiedziawszy ruszyli w obranym przez dziewczynę kierunku.
Ivan nie odstępował Tatiany na krok, w głównej mierze przez strach zgubienia się, zwłaszcza w nieznanym sobie miejscu. Bał się wpaść w panikę, akurat tego musiał uniknąć. Wszystko byle nie to.
Rozmowa szła im całkiem nieźle, mieli dużo wspólnych tematów. W głównej mierze głos zabrała Tatiana, okazało się bowiem, że wbrew pozornej nieśmiałości była całkiem gadatliwa i łatwo nawiązywała znajomości, co bardzo odpowiadało Ivanowi. Wolał słuchać niż mówić, dzięki czemu doskonale się uzupełniali.
Ah, jakże się cieszył, że nie zaproponowała wyjścia do restauracji. Kawiarnia to pół biedy, wystarczy zamówić kawę lub herbatę, i nikt nie będzie wymagał więcej, ale w restauracji? Nawet wymówka pod pretekstem diety wydawała się okropna, zwłaszcza przez to jak bardzo był wychudzony.
Staneli przed dużym lokalem w centrum miasta. Ivan chcąc zachować się jak dżentelmen otworzył drzwi przepuszczając Tatianę przed siebie, co wywołało u dziewczyny wyraźny rumieniec. Ah, z każdą chwilą wydawała się coraz bardziej urocza! Aż chciało się ją schrupać.
Usiedli przy stole z dala od innych ludzi, oboje chcieli porozmawiać w względnej ciszy. Ivan zdjął kurtkę z ramion Tatiany a następnie odsunął jej krzesło. Tak bardzo chciał wypaść w jej oczach jak najlepiej, może wreszcie znalazł by sobie koleżankę, a może kiedyś pojawiło by się między nimi coś więcej? Jakieś dotąd nieznane mu uczucie?
-Nie sądziłam, że na świecie istnieją jeszcze tacy kulturalni mężczyźni jak ty. - powiedziała dziewczyna, gdy chłopak usiadł przy stoliku po powieszeniu ich kurtek na wieszaku.
-Em, to nic takiego, naprawdę, tak mnie wychowano... - odparł trochę zmieszany. Wolał się nie odzywać, aby nie powiedzieć nic nieodpowiedniego. W końcu każda gafa mogła go kosztować krocie.
-Ah, poważnie? Mój tata nigdy nie był romantyczny, i nadal nie jest. Mama rzadko dostaje od niego kwiaty czy inne prezenty, nie jest także zbyt kulturalny. Gdy gdzieś wychodzimy zachowuje się, jakby był sam. Nie zabiera kurtek ani nie odsuwa krzeseł. Powinno mu być wstyd, że ty jesteś takim dżentelmenem a on nie zna nawet podstaw. - oznajmiła przeglądając kartę. -A twoi rodzice? Z twoich przyzwyczajeń zakładam, że są troszeczkę staromodni. - dodała uszczypliwie i spojrzała na niego zadziornie.
-Jestem sierotą. - odpowiedział szybko i odwrócił wzrok. -Wychowała mnie ciotka z jej mężem, to oni mi wszystko przekazali. Im powinnaś dziękować...
Tatiana zmieszała się, a lekki uśmiech w mgnieniu oka zniknął jej z twarzy. Popatrzyła na chłopaka z współczuciem, a potem chwyciła jego dłoń i mocno ją ścisnęła.
-Teraz już wiem dlaczego miałam wrażenie, że jesteś taki... niedopieszczony, niekochany... Przepraszam, że poruszyłam ten temat. Nie miałam pojęcia, że...
-W porządku, nie jest to dla mnie coś traumatycznego. - przerwał zabierając dłoń i chowając ją pod stół.
Skłamał, tym razem to Tatianie powiedział nieprawdę, co już chwilę później bardzo go gryzło. Stwierdził, że to wszystko nie ma dla niego znaczenia, że pogodził się z faktami, i nie boli go to, co się kiedyś wydarzyło.
Czemu nie powiedział jej prawdy, że każdego dnia ponownie wszystko przeżywa, i że nie pogodził się z tragedią? Czemu nie wyjawił jak często rozmyślał o wydarzeniach sprzed wielu lat, którym ni jak nie umiał zapobiec? Bo czuła by się winna, ponieważ poruszyła ten temat? Bo współczuła by mu jeszcze mocniej? Nie, zdecydowanie nie o to chodziło.
Gdyby się otworzył mogła by uznać, że szuka z jej strony atencji, a to by ją zniechęciło, z resztą nie można przy pierwszym spotkaniu odkrywać wszystkich kart. Temat rozmowy nie mógł zejść na wydarzenia z przeszłości, w dodatku tak smutne jak te. Wolał lepiej poznać dziewczynę i jej zainteresowania, a nie opowiadać o życiu. Na pewno wolała by o tym nie słyszeć...
-W-Więc może coś zamówimy? - zapytała chcąc ocieplić atmosferę, i ruchem ręki przywołała do siebie kelnera. -Ivan, ty pierwszy. - dodała gdy pracownik podszedł do stolika.
Chłopak nie miał zamiaru zamawiać czegoś wymyślnego, nie przyszedł tutaj dla kawy. Mógłby siedzieć spragniony, zależało mu jedynie na Tatianie...
-Podwójne espresso. - powiedział patrząc na kartę dla niepoznaki, jakoby faktycznie ją przeczytał.
-Hm, nie bierzesz do tego jakiegoś ciastka? - dziewczyna trochę się zdziwiła i spojrzała na chłopaka pytająco.
-Staram się ograniczać słodycze, chcę być zdrowszy. - odparł uśmiechając się fałszywie.
-Kłamca~ - usłyszał jakby tuż za sobą, kilka milimetrów od swojego ucha.
Nawet nie musiał się odwracać żeby wiedzieć, że to nie żaden człowiek czy żywa istota. To znowu jeden z głosów. Zawsze szeptał mu do ucha, gdy najbardziej chciał tego uniknąć. Dlaczego? Czemu uwielbiał go dobijać? Co takiego zrobił, lub czym zawinił?
-Wstydź się. Znalazłeś dziewczynę, która jest tobą zainteresowana, a ty ją okłamujesz. Otwórz się, pokaż potwora jakim jesteś~ Na pewno nie ucieknie, albo przekonajmy się, hm? Co ty na to?~
Chłopak wziął głęboki oddech. Nie, musi się opanować, nie może nagle zacząć krzyczeć i popaść w panikę, wtedy na pewno brunetka straci nim zainteresowanie i uzna za wariata, którym w rzeczy samej był. Zignoruje głos, to jedyne wyjście. Może wtedy mu odpuści....
-Więc, Tatiano, czym się interesujesz? - zapytał gdy kelner odszedł, a głos na chwilę ucichł, jakby odsuwając się w cień.
-J-Ja? Hm, lubię tańczyć, uczęszczam na balet. Lubię również czytać książki, najczęściej romanse... - powiedziała i zarumieniła się. -Zawsze chciałam przeżyć scenariusz z któregoś z nich... A ty? Czym się interesujesz?
Ah, czemu zadała to pytanie, i nie mogła dalej opowiadać o sobie? Lubił słuchać innych osób, ale nie koniecznie sam się otwierać. Niestety musiał coś wymyślić, żeby nie wyjść na idiotę...
-Interesuje się lingwistyką. Aktualnie uczę się włoskiego i francuskiego, często także dzwonię do mojego kuzyna z Polski, aby nie zapomnieć języka. Jednak poza tym nie wykazuje niczemu większego zainteresowania.- powiedział uśmiechając się przyjaźnie.
-Do tego kuzyna, który szczerze cię nienawidzi? ~ -powiedział głos niespodziewanie, że ten aż się wzdrygnął. -Tego kuzyna, który zagroził własnej matce, że wyniesie się z domu, jeśli ty nie znikniesz? Temu, którego chciałeś zabić? Któremu groziłeś, a który chciał ci pomóc?~
-N-Nie, zostaw mnie... - pomyślał chłopak w momencie, gdy zakołowało mu się w głowie. Obraz zamazał się, a Tatiana zniknęła za gęstą mgłą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro