#18
Natalia właśnie kończyła dzień na uczelni. Ostatnio przybyło jej trochę nauki, dlatego też wracała do domu znacznie później nie by tego chciała. Oczywiście spodziewała się tego, studiowała na raz dwa kierunki - sztukę i filologię polską, co raczej średnio szło ze sobą w parze. Z całego serca pragnęła pomóc Ivanowi, ale czegokolwiek by nie zrobiła i tak nie dawało to skutku. Poniekąd czuła się winna stanem brata, ratowała ją jedynie myśl, że sama nie była w stanie nic osiągnąć, mimo że próbowała.
Wychodząc z uniwersytetu sprawdziła telefon i nowe wiadomości jakie otrzymała. Oprócz reklamy i zażaleń od przyjaciółki z roku zauważyła również nieodebrane połączenie z numeru domowego. Nie zastanawiając się długo oddzwoniła szybko i czekała na odpowiedź.
-Halo? -usłyszała głos z drugiej strony słuchawki.
-Cześć braciszku, dzwoniłeś do mnie, gdy miałam zajęcia. O co chodziło? -zapytała prędko.
-Kup mi proszę wódkę. Masz pieniądze, prawda?
Dziewczyna milczała przez chwilę. Lepiej niż ktokolwiek inny zdawała sobie sprawę z uzależnienia brata i jak wielkie ono było. Wiedziała, że jeśli wypełni prośbę, przyłoży rękę do powolnej śmierci ukochanej osoby. Z drugiej jednak strony nigdy nie umiała mu odmawiać, a on sam był przecież dorosły, nie miała prawa decydować za niego.
-Tak, mam. -odpowiedziała cicho. Najchętniej rozłączyła by się, ale nie wypadało...
-Doskonale. Kup mi proszę chociaż z trzy 0,7, będę ci bardzo wdzięczny. -powiedział z sztuczną wesołością.
-Dobrze... Kocham cie, Ivan. -odparła na pożegnanie.
-Ja ciebie również kocham, Natalio.
Zawsze w ten sposób kończyli rozmowy telefoniczne, od jakiegoś czasu był to swoisty rytuał. Natalia zapoczątkowała go aby dodać bratu otuchy, aby wiedział, że był dla niej niezastąpiony, i jak wiele byłaby w stanie dla niego poświęcić.
Teraz biła się z myślami, a właściwie wyrzutami sumienia. Nigdy nie łamała danego słowa, teraz także nie mogła. Obiecała kupić wódkę, więc siłą rzeczy nie mogła się wycofać. Wbrew sobie udała się do sklepu i zrobiła to, czego oczekiwał brat.
W tym samym czasie chłopak nieobecnym wzrokiem gapił się przez okno. Wszystko co się tam znajdowało nic się nie zmieniało na przestrzeni lat, zupełnie jak on. Dlaczego każdy umiał iść naprzód? Wang, Feliks, Olena... nawet Natalia się podniosła. A on? Czemu nic nie potrafił? Czemu zawsze był dla wszystkich ciężarem?
Upadek na psychice potęgował brak alkoholu, który dobijał chłopaka jeszcze bardziej. Już niemal słyszał szepty, które zwykły nawiedzać go w nocy. "Zabij się, zakończ to, będzie o wiele łatwiej~"-słyszał każdego wieczora w swoim zimnym pokoju.
W jednej chwili smutek zamienił się w złość, istną wściekłość. Dlaczego?! Dlaczego wszyscy potrafili być szczęśliwi, tylko nie on?! Czemu on jako jedyny nie pasował do społeczeństwa, co było z nim nie tak?!
Kierowany przypływem gniewu zrzucił z komody kilka starych zdjęć oprawionych w szkło, roztrzaskując je przy tym w drobny mak i kilka większych kawałków. Podniósł jeden z nich i podwinął rękaw. Nakierował kawałek szkła na swoje lewe ramię. Przez chwilę się zastanawiał.
Nie, nie mógł umrzeć, nie dzisiaj...
Co sobie pomyśli Wang, jeśli skończy z sobą akurat w dniu, w którym wreszcie się spotkali? A jeśli będzie się obwiniał? Jeśli pomyśli, że przyłożył rękę do śmierci ruska?
Rzucił kawałek szkła w kąt pokoju i westchnął. Usiadł przy biurku z którego szuflady wyciągnął kartkę. W kubku stało kilka ołówków i długopisów. Jednym ruchem chwycił któryś z nich i zaczął szkicować.
Spod jego ręki w ciągu zaledwie kilku sekund wyszedł szkic przystojnego, postawnego mężczyzny. Mężną twarz okalały gęste, brązowe włosy które po części przesłaniały duże, bursztynowe oczy. Postać miała lekko zarysowane mięśnie klatki piersiowej i ramion, które pięknie komponowały się z chudą szyją. Lekki, acz wyraźny zarost dodawał mu uroku, a całą postać ostatecznie najpiękniej przyozdabiał słoneczny uśmiech.
Ivan pochylił się nad szkicem i uważnie mu się przyjrzał. Co prawda do Natalii się to nie umywało, ale mimo wszystko źle też nie wyglądało.
-Ivan... zrób wszystko, aby tak wyglądać... -to powiedziawszy złożył rysunek w pół i schował do szuflady biurka. Teraz musiał zająć się sprzątaniem, Natalia zawsze była zmęczona po powrocie z uczelni...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro