Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1

-Braciszku, śpisz? -usłyszał cichy, kobiecy głos. Niechętnie rozchylił powieki i zamrugał kilka razy. Stała nad nim właśnie jego młodsza siostra- Natalia, najwyraźniej musiała wrócić do domu chwilę wcześniej, gdyż ciągle miała na sobie gruby, znoszony płaszcz i kolorowy szalik.

-Spałem. -odparł niewyraźnie i wyprostował się. Niewątpliwie spanie na stole nie służyło jego kręgosłupowi.

-Czemu tu tak zimno? Znowu nie napaliłeś? -zapytała dziewczyna i zaczęła rozpinać kurtkę.

-Nie miałem czym. -mruknął bez zastanowienia i wstał od stołu aby trochę rozciągnąć mięśnie.

-Nie kłam, że nie miałeś. Przed domem stoi cały stos drewna, które nie tak dawno temu sam rąbałeś. -powiedziała blondynka chłodno i kucnęła przy piecu próbując jakoś ratować sytuację. -A co do Oleny... -zaczęła trudny temat i zerknęła na brata ni to obrażona, ni smutna. -Zamieszkała u naszego kuzyna - Feliksa, i zadeklarowała związanie się z tym Turkiem, którego poznała na studiach. Jak dla mnie nie jest już jedną z nas... -dodała po chwili ciszy i wrzuciła do pieca kilka kawałków drewna, a następnie szturchnęła palenisko i udała się do drugiej izby.

-Ty też mnie zostaw, wynieś się stąd jak wszyscy... Zostaw mnie tu samego, tak będzie najlepiej, w końcu potrafię tylko ranić... -powiedział do siebie cicho i westchnął ciężko.

Wbrew pozorom Ivan bardzo chciał, aby jego siostry były szczęśliwe, aby znalazły miłość, której on nie mógł doświadczyć. Nie znaczyło to oczywiście, że nikomu się nie podobał, ba, dla wielu kobiet był wręcz ideałem mężczyzny- wysoki, barczysty blondyn o fiołkowych oczach. Jednak każdy kto choć trochę go poznał zdawał sobie sprawę z jego (niekiedy) paskudnego charakteru. Jedynie Natalia kochała go takiego, jakim był, bez względu na wszystko.

-Braciszku, jadłeś kolację? -zapytała cicho lekko zachrypniętym głosem.

Chłopak zerknął na nią i pokiwał głową na znak potwierdzenia.

-Tak, jadłem. -odparł przypominając sobie ile butelek wódki opróżnił przed zaśnięciem na stole.
-Jadłem... -powtórzył cicho sam do siebie.

-Rozumiem. Ja zmówię tylko zdrowaś Mario i kładę się spać. Zaścielę ci łóżko, jeśli chcesz. -powiedziała rozczesując swoje długie, jasne włosy i plotąc z nich gruby warkocz, żeby wygodniej jej było spać.

-Nie kłopocz się tym, sam to zrobię.
-odparł szybko rusek i lekko uśmiechnął się w stronę dziewczyny. -Lepiej żebyś szybko poszła spać, powinnaś być jutro wypoczęta.

Na policzkach dziewczyny przez chwilę dało się zauważyć lekki rumieniec, który jednak zniknął równie szybko jak się pojawił. Życzyła bratu dobrej nocy a następnie zaszeleściła swoją długą, nocną koszulą i zniknęła w ciemnościach schodów prowadzących na piętro.

Ivan jeszcze przez chwile stał pośrodku niemal pustego pokoju po którym hulał mroźny, syberyjski wiatr. Mimo znacznej ilości wódki którą nie tak dawno spożył, odczuwał chłód i zachował trzeźwość. Tak, dla Natalii powinien mniej pić, jeśli nie dla siebie to dla niej...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro