Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

*zajrzyjcie do poprzedniego

–Tatusiu, tatusiu! – Allie zaczyna skakać po naszym dużym łóżku, póki Luke nie wyciąga do niej rąk i nie kładzie jej pomiędzy nami. Mała odgarnia sobie loki z twarzy – Dzisiaj środa – co znaczy, że Luke ma wolne – Naleśniki na śniadanie!

– Która godzina?

– Budzik jeszcze nie dzwonił! – Luke zaczyna łaskotać Allie, a ona wierzga nogami i kopie e moje.

– Poleżmy jeszcze chwile – mała przytula się do niego. Włosy rozlewają się jej po poduszce.

Moje i mojego męża spojrzenie się krzyżują. Allie chowa twarz w jego klatce piersiowej.

Nasze środy zazwyczaj tak wyglądają. Allie wskakuje do łóżka, leży z Luke'iem przez chwile, a potem on robi jej to na co ma ochotę na śniadanie. To jedyny dzień gdy to ja zawożę ją do szkoły, a Luke odbiera.

– Gdzie dziś idziemy? – środy to takie ich dni. Zawsze po szkole zabiera ją w jakieś miejsce. Zakręcam loka mojej córki na palcu i cały czas patrzę w niebieskie oczy mojego męża.

– Czy nie chciałaś iść do zoo, księżniczko? – widzę tylko jak kiwa głową i słyszę ziewnięcie. Skoro ziewa to znaczy, że jest wcześniej niż zakładałam.

– Allie, dlaczego nie śpisz? – obraca swoją główkę w moją stronę.

– Bo chciałam spać z wami – mamy jeszcze półtorej godziny do wstania z łóżka. To nie skończy się dobrze – Mogę, prawda?

– Nie musisz pytać – Luke znowu zaczyna ją łaskotać. To są nasze najlepsze wspólne chwile, a zarazem najgorsze. Nie wiem czy on to czuje, ale to boli, że nie możemy uszczęśliwić siebie.

– To ja się jeszcze prześpię, tato – Luke się do niej uśmiecha, a mała rozwala się pomiędzy nami. Jej loki zajmują większość wolnej przestrzeni. Po chwili jej oddech się wyrównuje i wiemy, że śpi. Jest taka malutka, spokojna, a co najważniejsze szczęśliwa.

– Jest taka piękna – nie wiem dlaczego w ogóle się do niego odezwałam. Oboje przyglądamy się naszej córce. Leżymy z głowami podpiętymi pod rękę i gdyby nie ta dziewczynka dzieliłoby nas wszystko.

– To prawda – mała układa się na boku i wkłada rączkę pod głowę – Prześpijmy się jeszcze trochę za nim znowu zacznie po nas skakać – ja już nie zasnę. Dziwie się, że potrafię to zrobić wieczorem gdy kładę się do tego łóżka.

Widzę jak on zamyka oczy, a ja znowu mu się przyglądam.

Łatwo jest go nienawidzić, bo jest zbyt idealny z wierzchu i zbyt brzydki w środku. Wszyscy zauważają tylko to pierwsze.

Allie dwa lata

Jesteśmy właśnie na spacerze w parku. Luke trzyma mała za ręce i idzie z szeroko rozstawionymi nogami, pilnując, żeby jego mały skarb nie upadł.

My nie rozmawiamy. Przez ostatnie trzy lata mieliśmy niezły kurs dorosłości. Przez ostatni rok strasznie się zmieniliśmy. Pod względem fizycznym jak i psychicznym i oboje to wiemy.

On strasznie dojrzał. Jego odpowiedzialność nie ma końca. To ja jestem tą, która stwarza wszelkie problemy.

Mała chichocze z czegoś czego nie rozumiemy.

– Przepraszam – odzywam się w końcu. Luke obraca głowę w moja stronę – Przepraszam, że zniszczyłam tę koszulkę. Allie zaczęła płakać, a ja zapomniałam o żelazku, przepraszam.

– To była moja ulubiona koszulka – mówi spokojniej niż wczoraj.

– Wiem. Ja wiem, że myślisz, że zrobiłam to specjalnie, bo zapomniałeś o moich urodzinach, ale ja rozumiem, że nie jesteśmy dziećmi, Luke. To był przypadek, znajdę ją i odkupię – to koszulka z koncertu, na którym był z kolegami z okazji dziewiętnastych urodzin.

– Już wystarczy – ocieram pojedyncza łzę – Wierze ci – lekko się uśmiecha – Chodź tu, bo sam mam zajęte ręce – pokazuje głową w dół na naszą mała dziewczynkę.

Przytulam się do jego boku. Chwytam się go kurczowo, nie chce puścić, bo polegam na nim i na tym co mamy.

– Ja też przepraszam za to jak na ciebie nakrzyczałem – małżeństwo wymaga tylu poświęceń.

Opiera brodę o moją głową.

– Znajdę taką i ci odkupie – mała się zatrzymała, więc i my stoimy.

– To tylko koszulka, Carrie – tu chodzi o coś więcej i oboje to wiemy.

Nie chce go popuścić. Tak dobre jest go czuć i mieć blisko. Tylko on rozumie jak się czuje. Unosi nasze dziecko i zawiesza na sobie jak małpkę.

– Moje dwie ukochane dziewczyny – mała chichocze gdy całuje ją w policzek, a potem pochyla się do mnie i dosłownie muska moje usta.

– Kocham cię – szepcze do niego.

– Ja ciebie też, Carrie.

Polegałam na nim za bardzo. On nie polegał na mnie wcale. Myśle, że to powód dlaczego dzisiaj jest tak, a nie inaczej.

Jeśli ktoś powie wam, że miłość między rodzicami nie jest potrzebna do szczęśliwych dzieci to prawda.

Jeśli jednak ktoś powie wam, że miłość pomiędzy rodzicami nie jest potrzebna do ich szczęścia, to największe kłamstwo na świecie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro